Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 32552x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Najnowsze informacje o czaszce „Gwiezdnego Dziecka”
Lloyd Pye podczas spotkania w Bazie FN mówił nam o swoich planach, aby znaleźć osobę, która byłaby w stanie sfinansować dokończenie badań genetycznych słynnej czaszki „Gwiezdnego Dziecka”. Sprawa dotyczy dużych pieniędzy, bo około kilkudziesięciu tysięcy dolarów. FN podjęła próbę nakłonienia pewnego przedsiębiorcy z USA do sfinansowania takich badań, ale niestety bezskutecznie.
Wojtek Bobilewicz przetłumaczył na potrzeby naszych stron ostatni raport Lloyda Pye o postępie prac nad badaniem czaszki „Gwiezdnego Dziecka”. Postanowiliśmy zamieścić go na naszych stronach.
W poprzednim biuletynie przekazałem informację, że pewien znakomity genetyk, zajmujący się biologią molekularną, skontaktował się ze mną i wyraził zainteresowanie pomocą w określeniu prawdziwego genetycznego dziedzictwa Gwiezdnego Dziecka. W ubiegłym tygodniu odwiedziłem go, by go bliżej poznać oraz omówić zakres prac, jakie można wykonać w jego laboratorium przy użyciu posiadanego przez niego sprzętu. Zdążyłem odwiedzić już kilka laboratoriów genetycznych, jego było jednak najlepsze ze wszystkich, jakie widziałem. Brak w nim jedynie maszyny 454, która dokonuje za jednym zamachem najwyższej jakości sekwencjonowania 500 milionów (z ogólnej liczby 3 miliardów) par zasad. Genetyk ów złożył oficjalną prośbę o wyposażenie swego laboratorium w jedną z tych kosztujących pół miliona dolarów maszyn i jest dość prawdopodobne, że za kilka miesięcy ją otrzyma. Na razie jednak dokonuje on testów na stary, wymagający mnóstwa czasu, środków i nakładu pracy sposób.
Kim on jest i gdzie pracuje? Przepraszam, ale na razie informacje te muszę zatrzymać dla siebie. Jeśli podejmie się on analizy czaszki Gwiezdnego Dziecka, to musi mieć pewność, że zostały spełnione wszystkie wymogi formalne i techniczne; dopiero wtedy będzie mógł ogłosić, iż zaangażowany jest w prace nad czymś tak kontrowersyjnym. W swym laboratorium sprawuje on niezależną i samorządną władzę i z tego właśnie względu jest w stanie podjąć się niezwłocznie wstępnych badań. Nie może on jednak narażać na rozgłos swego pracodawcy dopóki nie okaże się, że wyniki testów przyniosą naprawdę przełomowe informacje. Jeśli w wyniku badań zacznie się okazywać, że Gwiezdne Dziecko jest istotnie tym, czym wszyscy myślimy, że jest, wówczas genetyk na pewno nagłośni własne prace oraz umieści badania nad czaszką w oficjalnej dokumentacji laboratorium. (Takie wstępne ustalenia początkowe są czymś normalnym wśród naukowców z głównego nurtu, którzy pracują nad czymś tak potencjalnie ulotnym, jak Gwiezdne Dziecko.)
Jego laboratorium i on sam wywarli na mnie olbrzymie wrażenie, postanowiłem zatem po raz kolejny zakręcić kołem ruletki losu. Stoimy obecnie w obliczu kolejnej z tych chwil, w których można wszystko zyskać lub stracić, a przez które już nieraz przechodził Projekt Gwiezdne Dziecko w ciągu minionych 11 lat. (18 lutego tego roku minie dokładnie jedenasta rocznica dnia, w którym po raz pierwszy ujrzałem czaszkę Gwiezdnego Dziecka.) Przekazałem mu odłupany fragment górnej szczęki. Poddał ją rozbudowanemu rytuałowi oczyszczenia w specjalnej, sterylnej komorze czyszczącej. Po usunięciu możliwie największej ilości zanieczyszczeń pochodzących od człowieka, zaczął spiłowywać kość przy górnej krawędzi kości szczękowej. Wkrótce spiłowano na tyle dużo kości, że naszym oczom ukazały się otwory tkanki gąbczastej (za życia tam właśnie tworzy się i przechowywany jest szpik kostny). Ich powierzchnie pokryte były cienką warstwą czegoś, co przypominało czarną substancję.
Nie należy mylić tej substancji z czerwonym proszkiem, znalezionym w otworach tkanki gąbczastej kości czaszki. To dwie różne rzeczy. Przypuszczamy, że czarną substancją był wyschnięty szpik, w którym powinna się znaleźć masa komórek Gwiezdnego Dziecka. Jeśli tak jest istotnie, wówczas z komórek tych nasz genetyk powinien być w stanie wyodrębnić nieco DNA Gwiezdnego Dziecka. Choć może być to trudne, to wcale nie najcięższe zadanie. Nasz genetyk spodziewa się – i słusznie – że większość z wyodrębnionego DNA będzie należeć do człowieka. Szympansy i ludzie dzielą około 97% materiału genetycznego, a my sądzimy, że Gwiezdne Dziecko będzie się różnić od człowieka nie bardziej, niż szympans, a prawdopodobnie znacznie mniej. Jednakże ową procentową różnicę określić można jedynie po uśrednieniu danych z całego genomu. Określone różnice pomiędzy poszczególnymi genami mogą być znacznie bardziej drastyczne – a przez to i bardziej zauważalne – a w skrajnym przypadku być wręcz całkowicie wyjątkowe. I właśnie to musimy dokładnie określić: Jak dalece zestaw genów w DNA Gwiezdnego Dziecka różni się od zestawu ludzkiego?
Genetyk starł całą górną część szczęki, uzyskując 400 mg bardzo drobnego proszku. Ilość ta zostanie podzielona na próbki, które zostaną poddane kilku różnym testom, niedostępnym dla naszych genetyków podczas ostatniej rundy testów DNA z roku 2003. To, czego chcemy wypróbować, to, co chcemy uzyskać, to wyodrębnienie segmentów białek z czaszki Gwiezdnego Dziecka, które byłyby zasadniczo różne od ludzkich, szympansich, czy nawet należących do neandertalczyka. Odnalezienie choćby nawet kilku takich znaczących różnic oznaczać będzie gigantyczny krok naprzód we właściwym kierunku. Będziemy WIEDZIELI z dużym stopniem pewności, że jeśli uda nam się sfinansować sekwencjonowanie całego genomu 454 (co kosztuje od 150.000 do 200.000 USD), to wyniki pokażą, że Gwiezdne Dziecko jest absolutnie i zdecydowanie, poza cieniem wątpliwości, całkowicie różne od typowego człowieka.
Tak więc, moi przyjaciele, jest to pośredni krok. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy z tego, że możemy go podjąć zanim trzeba będzie wyłożyć na stół olbrzymie ilości pieniędzy jeszcze przed rzutem kostką w tej grze. Od roku 2003 jednym z kilku udoskonaleń w metodologii badań jest możliwość dokonywania wzmocnienia całego genomu, co oznacza znaczny wzrost w ilości wyodrębnionego DNA przy jednoczesnym wiernym odtworzeniu każdej sekwencji obecnej w próbce. Umożliwi to staromodne klonowanie molekularne, dzięki któremu możliwe będzie odróżnienie wszelkich kontaminacji DNA od starożytnego DNA, którego szukamy. Obydwa usprawnienia są niesamowite!
Wprawdzie metodologia 454 umożliwia natychmiastowe rozróżnienie zanieczyszczeń od starożytnego DNA na poziomie molekularnym podczas jednego uruchomienia maszyny, to jednak koszt takiego przedsięwzięcia usprawiedliwiony jest jedynie wówczas, gdy rezultatem końcowym jest cały genom, jak to już wielokrotnie wyjaśniałem. Chociaż staromodne podejście także umożliwia wyodrębnienie całego genomu, nie jest to możliwe w rozsądnie krótkim czasie (zajmuje to lata, a nie miesiące, jak w przypadku nowej metodologii). Jednakże dzięki takiej staromodnej metodzie możliwe jest uzyskanie rezultatów cząstkowych, które przynoszą niezwykle rzetelne wyniki, zaś ich koszt jest o wiele niższy (kilka tysięcy dolarów); wyniki te można poznać w ciągu zaledwie MIESIĄCA od teraz!!!
A zatem w pierwszych dniach marca możemy oczekiwać od naszego genetyka jakiegoś określonego wyniku, jakiegoś oświadczenia typu: „OK., bez wątpienia warto doprowadzić to do wyższego poziomu, czyli do badań metodą 454, ponieważ z całą pewnością przyniesie to oczekiwane rezultaty” lub też: „Przejście do badań metodą 454 poniesie ze sobą nieuniknione ryzyko porażki”. Dla przykładu może się okazać, że genetyk nie będzie w stanie znaleźć lub wyodrębnić jądrowego DNA Gwiezdnego Dziecka. Pamiętajmy, że w roku 2003 genetykom udało się odnaleźć jedynie mitochondrialne DNA, nie zaś jądrowe. Tym razem szukamy DNA jądrowego, albowiem tylko ono wyjawi nam informacje, które musimy posiadać, aby określić, czy Gwiezdne Dziecko nadaje się do pełnej genomicznej analizy 454.
[…]
[…] Genetyk powiedział mi także, że jeśli będzie miał szczęście i znajdzie „różne” rzeczy, których szukamy, i jeśli odniesie wrażenie, że warto jest podjąć wysiłki, by odnaleźć jeszcze więcej, będziemy mogli wówczas zdecydować, czy powoli, cegiełka po cegiełce, budować mur dowodów i wyników, czy też wstrzymać dalsze prace i od razu poddać próbki procesowi 454 w celu wyodrębnienia całego genomu Gwiezdnego Dziecka.
Jeśli pozwolimy mu kontynuować badania, to będziemy musieli podpisać formalną umowę z jego laboratorium, a rachunek za jego dalsze prace może wynieść nawet 50.000 USD. Zamierzam jednak zaangażować go (i jego laboratorium) we wszelkie działania, bez względu na to, czy ich koszt będzie niski, czy wysoki, sądzę zatem, że to ten właśnie punkt będzie dyskusyjny. Będziemy musieli „tańczyć tak, jak nam zagrają”, a on ma możliwość i chęć, by zagrać, jeśli tylko będzie mógł. Jeśli chodzi o tego dżentelmena, to wierzę w 100%, że jesteśmy w rzetelnych rękach.
Przy okazji, spodoba Wam się to: Jeśli zdecydujemy się najpierw zapłacić do 50.000 USD, aby mieć PEWNOŚĆ, że warto poddać próbki badaniom 454 gdy nadejdzie taki moment, to taki stopień pewności powinien wystarczyć, by przyciągnąć uwagę jednej z instytucji, przyznających granty naukowe, co pozwoli na pokrycie całego rachunku, wynoszącego 200.000 USD!!! Gdy nasz genetyk powiedział mi, że istnieje taka możliwość, to niemal spadłem z krzesła… „druga strona” miałaby pokryć wysokie koszty naszych testów!!! Cóż to by była za ironia, nieprawdaż?
Przepraszam za długość tej wiadomości, jednak musiała być ona tak długa, ponieważ zawiera tak niezwykle istotną informację, dotyczącą Gwiezdnego Dziecka. Gdy idzie o cuda, to ten cud jest jedynie o krok za innym, a mianowicie za zwycięstwem mojej ukochanej drużyny New Orleans Saints, jakie ostatniego wieczora odniosła ona podczas rozgrywek Super Bowl!
Lloyd Pye
WYJAŚNIENIA NA TEMAT NOWEGO TESTU DNA: Kilka osób poprosiło mnie, bym możliwie jak najprościej wyjaśnił znaczenie nowego testu DNA. Proszę bardzo: Analiza DNA z roku 2003 wykorzystywała startery. Startery to długie łańcuchy specyficznych nukleotydów (par zasad), znajdujących się w ludzkim genomie. Gdy do testowania DNA Gwiezdnego Dziecka zastosowano wyłącznie ludzkie startery, udało się wyodrębnić DNA mitochondrialne (mtDNA). Całe mtDNA przekazywane jest z pokolenia na pokolenie w linii żeńskiej, a to oznacza, iż matką Gwiezdnego Dziecka była kobieta, albowiem jego DNA zareagowało na wyłącznie ludzkie startery.
W następnej kolejności genetycy podjęli próbę wyodrębnienia jądrowego DNA (nuDNA) Gwiezdnego Dziecka, które znajduje się w jądrze komórkowym i składa się z DNA zarówno matki, jak i ojca. Przy wykorzystaniu wyłącznie ludzkich starterów nie udało się wyodrębnić DNA, chociaż wiemy, że matką Gwiezdnego Dziecka była kobieta. Może to jedynie oznaczać, że jego ojcem NIE BYŁ człowiek, jednak startery nie były w stanie stwierdzić JAK DALECE różny genetycznie był ojciec Gwiezdnego Dziecka od istoty ludzkiej. Dalszy postęp badań został wstrzymany, gdyż z technicznego i naukowego punktu widzenia, jedyne co mogliśmy stwierdzić, to fakt, że nie jesteśmy w stanie wyodrębnić jądrowego DNA. Przez trzy lata trwaliśmy w zawieszeniu.
W roku 2006 firma zwana 454 Life Sciences wynalazła maszynę, która potrafiła wyodrębnić poszczególne nukleotydy (pary zasad) w nieznanym genomie. Tego właśnie potrzebowaliśmy, aby wyodrębnić tę część genomu Gwiezdnego Dziecka, którą wniósł jego nie będący człowiekiem ojciec. Niestety, w roku 2006 koszty takiej procedury szacowane były na miliony dolarów, a nawet obecnie wynoszą one około 200.000 USD za wyodrębnienie pełnego genomu (3 miliardy par zasad w przypadku człowieka i szympansa, przypuszczamy zatem, że za podobną procedurę w przypadku Gwiezdnego Dziecka trzeba zapłacić podobną kwotę). Najzwyczajniej w świecie nie stać nas było na procedurę 454, przez co trwaliśmy nadal w naukowym zawieszeniu przez kolejne cztery lata.
A teraz, na początku 2010 roku, zdarzył się cud! Mój nowy przyjaciel-genetyk poinformował mnie – a inny przyjaciel-genetyk z Anglii potwierdził tę informację – że stał się możliwy krok pośredni. Najpierw musi on wyodrębnić komórkę z kości Gwiezdnego Dziecka w celu wydobycia i wzmocnienia jego DNA. Następnie można określić kilka ważnych rzeczy, szczególnie zaś dowiedzieć się, czy DNA Gwiezdnego Dziecka charakteryzuje się czymś „unikatowym”, czymś, co zdecydowanie odróżnia go od człowieka, szympansa, a nawet neandertalczyka (którego genom został niedawno wyodrębniony przy wykorzystaniu tej samej technologii 454, którą musimy zastosować wobec Gwiezdnego Dziecka).
Jeżeli, bez względu na to, w którym miejscu szukać będzie nasz genetyk, nie znajdzie on nic innego, lecz ludzkie geny, oznaczać to będzie, że Gwiezdne Dziecko nie jest niczym innym, jak tylko jakąś dziwaczną deformacją. Jeśli jednak, pośród ludzkiego materiału genetycznego, który z całą pewnością odnajdzie (Gwiezdne Dziecko miało przecież matkę, która była człowiekiem) odnajdzie on fragmenty genów lub protein, które nie występują w genomie człowieka, szympansa czy neandertalczyka… wówczas możemy mieć pewność, że Gwiezdne Dziecko jest do pewnego stopnia „obce”.
Gdy już będziemy mieli taką pewność, to będziemy mogli „sprzedać” pełny test 454 DNA ludziom z nabitymi kiesami, którzy będą w stanie zapłacić zarówno za sam test, jak i za film dokumentalny, jaki musimy nakręcić z całego procesu. Wyodrębnienie całego genomu pozwoli nam określić z wielką precyzją jak dalece od człowieka oddalone było w istocie Gwiezdne Dziecko. A w oparciu o jego dziwaczną fizjologię możemy być pewni, że jest oddalone znacząco, prawdopodobnie tyle samo, co szympansy i goryle, o ile nie bardziej.
Nowe, pośrednie testy DNA, które są obecnie przeprowadzane powinny zakończyć się za mniej więcej miesiąc, czekam zatem z niecierpliwością, oznacza to bowiem, że jesteśmy na dobrej drodze, by zakończyć naszą trwającą 11 lat odyseję – w ten czy inny sposób. Jestem przekonany, że wyniki będą dla nas korzystne i mam nadzieję, że jesteście dumni, będąc częścią tej historii!
Jeden z moich przyjaciół napisał do mnie następująco: „Zapomnijmy na chwilę, że Steven Gould i Carl Sagan nie żyją; gdybym postawił się w ich położeniu i gdybyś przyszedł do mnie z wynikami testów genetycznych, które wyraźnie wykazują nie pochodzące od człowieka DNA, odpowiedziałbym Ci następująco:
Cóż, Lloyd, masz tu z pewnością przed sobą dowód na nie pochodzące od człowieka DNA. Ale przecież tylko dlatego, że coś nie jest ludzkie nie oznacza to automatycznie, że pochodzi z innego świata. Neandertalczycy i kromaniończycy pokazują, że może istnieć wiele gatunków hominoidów [przyjaciel Lloyda użył złego słowa: praludzkich przodków człowieka nazywamy hominidami; hominoidy zaś to wszelkie dziwne istoty człekopodobne, widywane w odludnych miejscach Ziemi, takie jak Bigfoot, Yeti, Almaz, Sasquatch czy Yowie – przyp. WB] nie mających związków z ludzką genealogią, a spośród wszystkich tych istot do czasów obecnych nie zachowało się wiele śladów kopalnych. A zatem jeśli kobieta – samica człowieka – spotkała przedstawiciela takiego gatunku, mogła odbyć z nim stosunek i spłodzić Twoje Gwiezdne Dziecko. Tylko dlatego, że nie jest ono całkowicie człowiekiem, nie musi koniecznie oznaczać, że pochodzi z innej planety”.
No cóż, w powyższym rozumowaniu tkwi następujący błąd: Wedle wszelkich danych żaden przedstawiciel „praludzi” nie żył około 900 lat temu, kiedy to Gwiezdne Dziecko zmarło. Niemniej jednak jestem przekonany, że wielu naukowców wymyśli natychmiast wiele podobnych odmian powyższego zastrzeżenia, jeśli tylko obecnie przeprowadzane badania DNA przyniosą pozytywne rezultaty. Nawet w przypadku uzyskania pozytywnych wyników, czego się spodziewamy, „nie całkiem człowieczy” nie musi automatycznie oznaczać „obcy”. Potrzebować jeszcze będziemy całkowitego wyodrębnienia pełnego genomu, aby udowodnić naukowo ponad wszelką wątpliwość, że ojciec Gwiezdnego Dziecka był obcym nie z tej planety. Jak więc możemy to udowodnić?
Rozważmy fizjologię Gwiezdnego Dziecka. Żaden punkt odniesienia na jego czaszce nie ma odpowiednika w normalnej ludzkiej czaszce. Brakuje niektórych elementów, charakterystycznych dla ludzkiej czaszki (zatoki, guzowatość potyliczna, głębokie oczodoły itp.). Wiele z innych części (oczy, uszy, górna część nosa, mózg, zęby itp.) są radykalnie różne. Każda z tych różnic musiała powstać w wyniku istnienia jakiegoś genu lub grupy genów, a każdy z owych genów musi być inny od zwykłego genu człowieka. Lecz JAK DALECE są one różne?
Naszym ostatecznym celem jest wyodrębnienie całego genomu Gwiezdnego Dziecka przy wykorzystaniu bardzo drogiej technologii 454. Jednakże, jako krok pośredni, próbujemy obecnie udowodnić, że w genomie Gwiezdnego Dziecka znajduje się przynajmniej trochę „niezwykłych” genów czy protein, które nie są typowe dla szympansów (które są podobno najbliżej z nami spokrewnione genetycznie) czy ludzi. Jeśli uda nam się odnaleźć takie unikatowe aspekty, wówczas będziemy wiedzieli ponad wszelką wątpliwość, że nasze przypuszczenia i założenia są właściwe.
Różnice genetyczne pomiędzy ludźmi a szympansami wynoszą 2% do 3%, natomiast pomiędzy ludźmi a gorylami – 3% do 5%. W oparciu o skrajne różnice fizjologiczne w budowie czaszki Gwiezdnego Dziecka, podejrzewam, a nawet jestem przekonany, że różnice genetyczne między człowiekiem a Gwiezdnym Dzieckiem wyniosą podobną – lub większą – wartość. Ze względu na fakt, że ludzie nie mogą krzyżować się ani z szympansami, ani z gorylami, to jeśli genom Gwiezdnego Dziecka okaże się istotnie równie daleki od ludzkiego, co w przypadku tych małp, wówczas będziemy mogli z pełną uczciwością i w pełni sprawiedliwie stwierdzić, że ojciec Gwiezdnego Dziecka był radykalnie inny od ludzi… w istocie był tak odmienny, że nie był w stanie odbywać „naturalnych” stosunków płciowych z ziemianką w celu spłodzenia potomstwa.
Co to oznacza? Jeśli okaże się to prawdą, wówczas oznacza to, że Gwiezdne Dziecko nie mogło powstać w wyniku zwykłego zespolenia płciowego, służącego reprodukcji. Musiało być wynikiem manipulacji genetycznych w laboratorium. A jeśli tak właśnie było, to naturalnie logicznym jest zasugerowanie, że Gwiezdne Dziecko nie było w pełni człowiekiem, ponieważ jego ojciec był „obcym” spoza Ziemi.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 32552x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie