Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21854x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Czy duchy samobójców mogą nakłaniać żyjących do odebrania sobie życia?
Świat duchów istnieje i jest on równie realny jak to, że na południu Polski istnieją góry Tatry. Można oczywiście to negować, krzyczeć, że „nie ma dowodów”, ale to wszystko na nic. Wystarczy bowiem wsiąść do samochodu, obrać kierunek „na Zakopiankę” i po chwili przekonać się, że Tatry są jednak faktem. I z tym zjawiskiem (podobnie jak z UFO i wieloma innymi) jest podobnie. Gromadząc materiał o wszelkich wydarzeniach z duchami z terenu Polski (w ciemno zakładamy, że jest on absolutnie najbardziej bogaty w Polsce – mamy dosłownie setki wiarygodnych relacji z kontaktem do świadków) potrafimy już wyciągnąć pewne wnioski dotyczące tego zjawiska.
Prawdą jest to, o czym piszą praktycznie wszyscy autorzy książek o spirytystyce na całym świecie, że bardzo wiele przypadków wszelkich nawiedzeń i opętań ma związek z duszami samobójców. Trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Być może samobójstwo jest aktem, który narusza jakieś boskie prawo i nie zawsze pojawia się owe światło, do którego należy kierować się po śmierci.
O wiele bardziej przekonuje nas inna teoria. Samobójcy są ludźmi, którzy owszem, mają „wszystkiego dosyć”, ale także czasami chcą swoim desperackim aktem „coś komuś pokazać”. Kiedy wreszcie przychodzi śmierć, wielu z nich postanawia nie odejść w stronę światła, ale „sprawdzić reakcję bliskich czy znajomych”. I zostają. Potem jest już tylko gorzej.
Mówimy tutaj o przypadkach ekstremalnych, absolutnie wyjątkowych, ale które – niestety nasze materiały wskazują na to niezbicie – często się zdarzają. Chodzi o próbę wpływania duchów samobójców na żyjących. Być może pojawia się jakiś żal o to, co zrobili. Być może ich życie i sam akt wymierzenia sobie śmierci sprawiły, że po śmierci ich osobowość się zmienia, zaczyna się rodzić demon. Tak, jest dokładnie tak, jak piszemy. Naszym zdaniem niektóre z demonów to złe duchy ludzi, które po śmierci przeszły na „drugą stronę mocy”. Nie czas i miejsce rozwijać teraz ten wątek, ale uwierzcie nam, że taka teza ma rację bytu.
Prowadząc stały monitoring polskiej prasy (w tym prasy lokalnej) bardzo często pojawia się informacja, że oto jakieś morderca ku zdumieniu prokuratora mówi, że do tego haniebnego czynu nakłaniał go albo „jakiś głos”, albo wprost duch. Oczywiście tego typu tłumaczenia natychmiast spotykają się z powszechnym potępieniem, że „bandyta znajduje sobie usprawiedliwienie”, że wymyśla głupoty aby uniknąć sprawiedliwości, ale warto pamiętać o jednej sprawie. Ludzie formułujący takie tezy absolutnie nie wierzą w „jakieś tam duchy”, w „jakieś tam opętania”. Dla nich to bełkot, ciemnogród, który współczesna nauka „kwestionuje i nie ma dowodów”. My w FN po tylu latach działalności nie mamy nawet cienia wątpliwości, że istnienie duchów w naszej rzeczywistości jest faktem. Trudno się więc dziwić, że nasze podejście do tego typu tłumaczenie się morderców jest trochę inne.
Jak często pojawia się taki wątek w sprawach kryminalnych? Zaskakująco często. Oto przykład z naszego archiwum jeden z wielu.
Warto tutaj podkreślić, że przestępcy tłumaczący swoje postępowanie wywieraniem na nich wpływu przez jakieś „demoniczne głosy” niczego nie zyskują. Można powiedzieć raczej, że efekt tego tłumaczenia ma zawsze taki sam skutek – powszechne wyśmianie, a nawet potępienie za obłudną i bezczelną próbę wymigania się od sprawiedliwości. Oni zawsze na tym tracą, a jednak czasami decydują się o tym mówić. Jest wielce prawdopodobne, że w niektórych przypadkach mówią prawdę.
W Archiwum FN jest zapis rozmowy sprzed wielu lat, którą jeden z naszych oficerów nagrał z wielokrotnym mordercą, który w tej chwili odsiaduje wyrok dożywocia. Tłumaczył on zdumionym policjantom, że zaczął mordować wtedy, kiedy wstępował w niego demon, którego nieopatrznie wywołał. Oczywiście to tłumaczenie nawet nie dostało się do mediów, gdyż był to dostatecznie zły człowiek, aby go oskarżyć o tego typu czyny, ale jego tłumaczenie się było dużym problemem dla oskarżenia. Nie bardzo było bowiem wiadomo, dlaczego on opowiada takie rzeczy, skoro takie tłumaczenie nie tylko nie wpłynął na wysokość wyroku, ale jeszcze mogą zdenerwować prokuratora. A on uparcie twierdził, że wstępował w niego demon. I to nie w przenośni, ale dosłownie!
Tego typu historie zdarzają się na całym świecie. Oto kolejny przykład z naszego archiwum, sprawa dotyczy tragicznego wydarzenia w Baltimore.
FOXNEWS.COM HOME > U.S.
Child's Body Found After Man Claimed Demons Made Him Throw Boy Off Maryland Bridge
Monday, July 14, 2008
BALTIMORE — Authorities have recovered the body of a child from the Baltimore Harbor and say it may belong to a 3-year-old whose father confessed to throwing the boy off the Francis Scott Key Bridge.
The body was taken to the state Medical Examiner's office for identification after it was recovered Saturday morning by fire crews from the Patapsco River. Police say detectives went to the area as part of their investigation into the death of Turner Jordan Nelson.
The boy's father, 37-year-old Stephen Nelson, has been charged with first-degree murder. According to court documents, Nelson told police he threw his son off the Key Bridge in February, saying demons made him do it.
Oto w Baltimore 3-letni chłopiec Turner Jordan Nelson został zrzucony z mostu przez ojca, który twierdził, że jest opętany przez demony, które kazały mu zabić własne dziecko. Chłopiec poniósł śmierć na miejscu. Takie relacje moglibyśmy mnożyć w nieskończoność. Nie chcemy nikogo przekonywać do tej tezy, bo jak ktoś „nie wierzy w duchy i już”, to „święty Boże nie pomoże”. Nasza praktyka i materiał zgromadzony przez FN nie pozostawiają cienia wątpliwości, że zjawisko złych duchów zmarłych ludzi nakłaniających żyjących do czynienia zła jest faktem.
Powróćmy jednak do tematy samobójców. Dostaliśmy ciekawego e-maila.
Sent: Wednesday, February 17, 2010 3:06 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: historia
Witam serdecznie całą Załogę.
Piszę do Was, ponieważ chciałabym się podzielić z Wami historiami, które przydarzyły się nie tak dawno temu mojej koleżance i mojemu koledze. Oboje nie mają ze sobą żadnego kontaktu, w ogóle się nie znają. Ale do rzeczy.
Latem do mojej koleżanki przyleciał jej chłopak, który mieszka na stałe w Stanach. Jest to facet pod 40-kę, już poważnie myślący o życiu. Na te wspólnych 10 dni wynajęli sobie mieszkanie z balkonem na jednym z wyższych pięter. Pewnego dnia się posprzeczali o jakąś bzdurę, ona wyszła na balkon ochłonąć. Stojąc na balkonie zaczęły przychodzić jej do głowy dziwne myśli, aby z niego skoczyć, wtedy wszystkie problemy się skończą (dziwne - bo D. jest bardzo żywiołową, zawsze radosną i pozytywnie nastawioną do świata kobietą). Zaraz jednak zrugała siebie samą za takie głupoty, poszła pogodzić się z partnerem. Minął dzień, może dwa, nie pamiętam dokładnie - poszli do pubu, D. chciała przedstawić go znajomym.
Niestety wypił za dużo, ledwo się trzymał na nogach, postanowili wrócić do mieszkania. Musiała go prowadzić, wręcz nieść, a to mężczyzna dość postawny. Gdy tylko weszli na klatkę schodową on nagle się jej wyrwał i zaczął biec na górę (przypominam: wcześniej nie mógł sam nawet chodzić) wykrzykując coś pod nosem. Wpadł do mieszkania pierwszy, ona tuż za nim, zdyszana, ledwo go dogoniła. Wykrzykiwał jakieś liczby, mówił o nadchodzącej Apokalipsie, nie chciał się uspokoić. W końcu stwierdził, że idzie wyskoczyć przez balkon. Miał już jedną nogę za barierką, gdy D. go z niego ściągnęła. Zaprowadziła go z powrotem do pokoju, jednak on był w takim szale bredząc ciągle o Apokalipsie, że nie było z nim najmniejszego kontaktu. W końcu D. cała w nerwach zaczęła szeptać "Ojcze Nasz" (nie jest osobą religijną). Jej partner nagle osunął się na łóżko i momentalnie zasnął. Następnego dnia gdy tylko się obudził zapytała się, czy pamięta, co wyczyniał w nocy. On na to: "A co ja robiłem? Film mi się urwał, gdy weszliśmy na klatkę". Po dziś dzień nie wiadomo, co w niego wstąpiło, ale zgodnie myślimy, że może to była dusza jakiegoś samobójcy? Niestety nie udało nam się ustalić, czy ktoś wyskoczył z tego mieszkania z balkonu.
Od tego zdarzenia minął może miesiąc, na komunikatorze odzywa się do mnie kolega - T. Był bardzo zdenerwowany, bowiem noc wcześniej postanowili z kolegami wywoływać duchy na polanie, na której w czasie II Wojny Światowej zginęło straszną śmiercią wielu ludzi. Do komunikowania się z duchami postanowili użyć igły i kółka z alfabetem. Jego kolega trzymał igłę, oni zadawali pytania. To miało być tylko na zasadzie śmiechu, głupi eksperyment. W końcu T. zapytał się "Co nas czeka?", igła zaznaczyła po kolei litery układając słowo "Apokalipsa". Na następne pytanie "Kiedy?" byt odpowiedział "Nie wiem". T. uznał, że przyjaciel trzymający igłę go specjalnie próbuje nastraszyć, sam wziął igłę do ręki i zadał te same pytania. Odpowiedzi były dokładnie takie same. Dopiero wtedy opowiedziałam mu historię mojej koleżanki, co go jeszcze bardziej przeraziło. Początkowo nie wierzyłam w jego historię, ale T. jest osobą prawdomówną aż do bólu i nie szuka sensacji tam, gdzie jej nie ma.
Może i to brzmi jak jakieś "wakacje z duchami", ale te historie wydarzyły się naprawdę i nie byłoby w nich nic dziwnego prócz tego, że oba byty mówiły o nadchodzącej Apokalipsie. Nie wiem, co o tym sądzić, ale mam nadzieję, że duchy jednak się mylą.
Pozdrawiam.
Mało osób jest świadomych tego, że w Polsce jest „druga rzeczywistość”, której nawet okruchy nie trafiają do mediów. Jednym z jej elementów są niesłychane historie z opętaniami. Mieliśmy okazję monitorować jedno z takich wydarzeń, kiedy to duch samobójcy próbował nakłaniać do popełnienia tego czynu młodą dziewczynę. Rodzina początkowo traktowała wyjaśnienia dziewczyny jako brednie znerwicowanej nastolatki, która ma po prostu skłonności samobójcze spowodowane kłopotami z psychiką. Sprawa zmieniła się o 180 stopni, kiedy którejś nocy jej rodzice zobaczyli ciemną postać pochylającą się na ich śpiącą córką. To wydarzenie zmieniło wszystko. Nagle zaczęli szukać pomocy. Tak trafili do nas.
Ta historia przypomina najlepsze horrory wyprodukowane w studiach Holywood. Nie ma nawet sensu opisywać jej w szczegółach, bo „i tak nikt nie uwierzy”. Uczestnicy tych wydarzeń także nigdy przenigdy nie zgodzą się, aby opowiedzieć o swoich przeżyciach publicznie. I tak wydarzenia owej „drugiej rzeczywistości” są znane tylko wybranym ludziom. Komu się to przydarza? Nie ma reguły. Wcale nie żadnym „prostym ciemnym ludziom wierzącym w jakieś zabobony", tylko czasami bardzo wykształconym i racjonalnie myślącym osobom. Takie wydarzenie raz na zawsze zmienia wizję świata, jaka takie osoby mają. I już nigdy na pytanie „wierzysz w duchy?” nie odpowiedzą „e tam... Nigdy nie widziałem i nie wierzę w takie bzdury”. Przeważnie skrępowani uśmiechają się, przepraszają i dyskretnie odchodzą. Nie chcą nawet słyszeć o duchach czy opętaniach, a co dopiero mówić. Bardzo trudno jest nakłonić takie osoby do opowiedzenia przed kamerą swojej historii. Próbowaliśmy wiele razy, ale nigdy nam się to nie udało. Efekt jest tego taki, że ludzie są przekonani, że tego zjawiska „po prostu nie ma”. Są w wielkim błędzie, ale... to i tak nie ma wielkiego znaczenia. Prawda i tak znakomicie się kiedyś obroni sama.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21854x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie