Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 27561x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Czerwone plamy na obrazku to krew Jezusa?
Oto historia, o której poinformowali nas czytelnicy „Kuriera Ostrołęckiego”.
Na obrazku z wizerunkiem Jezusa Chrystusa, tuż przy jego sercu, pojawiły się czerwone plamy.
- To Jego krew - twierdzi kobieta. Póki co władze kościelne nie chcą sprawy komentować.
Pani Maria od 22 lat mieszka niedaleko myszynieckiego kościoła. Jest osobą bardzo religijną, niemal na każdej ścianie jej domu wiszą obrazy z wizerunkami świętych.
- Swoje życie zawierzyłam Matce Boskiej i Jezusowi - mówi kobieta. - To silna wiara pomaga mi zrozumieć sens objawień, jakich doznaję od wielu lat.
W snach widzi ludzkie cierpienie
Pierwsze wizje pojawiły się, kiedy była jeszcze małym dzieckiem. Wtedy, jak podkreśla, nie potrafiła ich racjonalnie wytłumaczyć. Nie wiedziała też, co one oznaczają. Zrozumiała je dopiero będąc dorosłą kobietą, gdy chciała opuścić męża alkoholika.
- Podczas jednej z takich wizji usłyszałam głos, który powiedział mi bym tego nie robiła - wspomina Maria Domian. - Posłuchałam.
Jak twierdzi kobieta, wizje, których doświadcza nawiązują do przeszłości oraz zdarzeń mających się dopiero wydarzyć. Trwają one przeważnie od kilku do kilkunastu minut. - Zamknę oczy i widzę: broń, wodę, gruzy oraz cierpiących ludzi - mówi. - Wiem, że stanie się coś strasznego i to się sprawdza. Za parę dni widzę w telewizji powódź, trzęsienie ziemi. Tak właśnie było na kilka dni przed tragedią w Katowicach, gdzie zawalił się dach hali targowej.
Maria Domian miała rzekomo też przewidzieć cud, który wydarzył się w latach 90. w okolicach miejscowości Wykrot.
- Przeczuwałam, że do czegoś takiego dojdzie, ponieważ w swoich wizjach widziała dom Stefana Gwiazdy (rolnik ten miał przyjmować Komunię bezpośrednio z nieba - przyp. red.) - zapewnia pani Maria.
Przeżyła śmierć kliniczną
Ale to jeszcze nie wszystko. Kobieta długo nie zapomni tego, czego doświadczyła 18 lat temu. Po operacji woreczka żółciowego zapadła w śmierć kliniczną.
- Unosiłam się nad swoim ciałem - wspomina. - Chciałam już odlecieć daleko, ale głosy mnie zatrzymały, a jeden z nich powiedział, że jestem potrzebna na ziemi, że muszę wnuczki wychowywać.
Po pięciu dniach wróciła do domu. Do dziś chodzi o własnych siłach, nie bierze żadnych leków.
Krew Jezusa na obrazku?
Pani Maria jest przekonana, że w jej domu wydarzył się prawdziwy cud. Na obrazku z wizerunkiem Jezusa, który otrzymała zamawiając mszę za dusze czyśćcowe, tuż przy jego sercu, pojawiły się czerwone plamy. Kobieta jest przekonana, że to krew Chrystusa. - Wykluczone, żeby ktoś to namalował - uważa. - Gdy je zobaczyłam nie wiedziałam co zrobić. Całą noc płakałam. Wtedy przyszedł do mnie Jezus i powiedział: "Nie płacz córko moja, daję Ci na sercu moim krew".
Mieszkanka Myszyńca w najbliższym czasie zamierza pojechać do Białegostoku. Chce pokazać obrazek naukowcom z Uniwersytetu Medycznego, którzy wyjaśniali "cud" w Sokółce.
Kuria milczy, a proboszcz nie chce się wypowiadać
"Kurier Ostrołęcki" próbował porozmawiać o "cudownym" obrazku z Myszyńca z przedstawicielem Kurii Łomżyńskiej. Niestety, ta nie chce sprawy komentować. Podobnie jak lokalne władze kościelne. - To są bardzo delikatne sprawy - uważa ks. kanonik Zbigniew Jaroszewski, proboszcz myszynieckiej parafii. - Nie mogę na ten temat nic powiedzieć.
Dom Marii jest nieduży. W środku jest przytulnie i nie brakuje elementów kultury kurpiowskiej. W małym salonie główna ściana jest obwieszona dziesiątkami obrazów i obrazków świętych. Na stole stoi średniej wielkości figurka Matki Boskiej. Pod stołem jest parę kartonów wypełnionych po brzegi książkami i tematyce religijnej. W tle opowieści Marii towarzyszy nam wciąż cykanie zegarów. Ma ich równo dwadzieścia. Lubi je.
Oto materiał wideo:
Maria Domian urodziła się 22 maja 1937 r. Pochodzi ze wsi Niedźwiedź (gm. Myszyniec). Jest artystką ludową, specjalizuje się w hafcie. W 1975 r. została odznaczona złotą odznaką "Za zasługi dla województwa warszawskiego". Od 22 lat mieszka w Myszyńcu. Urodziła się w Niedźwiedziu. Obecnie jest na emeryturze i opiekuje się swoją schorowaną stryjenką. W wolnych chwilach haftuje i wykonuje rękodzieła kurpiowskie. Jej małym marzeniem jest opublikowanie jej wierszy, które jak powtarza płyną z głębi serca.
To zawsze wygląda tak samo. Kiedy tylko ukazują się tego typu informacje w sieci na lokalnych portalach, natychmiast odzywają się ludzie oburzeni, przekonani o swojej wyższości „nad ciemnotą”, „myślący racjonalnie”, którzy przy okazji od lat nienawidzą Kościoła Katolickiego i przez ten pryzmat swojej osobistej niechęci natychmiast wystawiają ocenę tego typu wydarzeniom. „Ale ciemnogród... zabobony i na siłę dostrzeganie niezwykłości tam, gdzie ich nie ma... zacofanie i głupota...”.
Takie komentarze pojawiają się zawsze, a ich autorami są ludzie nie mający zielonego pojęcia o tego typu zdarzeniach, gdyż „ani nigdy tego nie wiedzieli, ani niczego takiego nie mieli okazję osobiście zbadać, bo kto by znalazł czas...”. Ot, po prostu mają swoje zdanie, a cała ich wiedza pochodzi „z gazet i telewizji”. I potępiają, i drwią ile wlezie!
Był 1996 rok, kiedy „ekipa Nautilusa” odwiedziła miejscowość Wykrot, w której mieszkał najsłynniejszy polski stygmatyk Andrzej Gwiazda, a o którym wspomina ta kobieta. Okoliczności tego pobytu były - trzeba przyznać – dość osobliwe. Nie bardzo było wiadomo, gdzie mieszka ten człowiek, gdzie jest jego dom. Jadąc samochodem po polnej drodze zauważyliśmy, że przed jedną z chałup pod lasem na małej ławeczce siedzi starszy człowiek. Kiedy wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do niego, on się uśmiechnął i powiedział:
- Wiem, kim jesteście... jedziecie z Warszawy. Czekałem na Was, nazywam się Gwiazda. To mnie szukacie.
Wiedział wszystko. Po prostu wszystko. To było jedno z najbardziej zadziwiających spotkań, jakie kiedykolwiek przyszło nam przeżyć. Okazało się, że na rękach miał stygmaty.
Wiemy, jak wielu czytelników stron FN z powodów osobistej niechęci do Kościoła Katolickiego natychmiast odrzuca wszelkie tego typu informacje jako „ciemnotę i zabobon” – znamy tę „piosenkę” od tylu lat. Przez ostatnich 15 lat mieliśmy okazję wiele razy odwiedzić miejsca, w których doszło do tego typu wydarzeń jak to, które zostało opisane przez Kurier Ostrołęcki. Wiele tego typu historii nigdy nie ujrzało światła dziennego, gdyż osoby u których się coś takiego wydarzyło nie wyraziły na to zgody. To kładzie kłam wszelkim wyjaśnieniom o „chęci zdobycia rozgłosu za wszelką cenę” itp. Mieliśmy sami okazję wiele razy się przekonać, że sprawa nie jest wcale taka prosta, jak chcieliby to widzieć ludzie natychmiast wytupujący i wyśmiewający tego typu informacje... Stąd tego typu wydarzenia monitorujemy i archiwizujemy.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 27561x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie