Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 33437x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wieloletnie „śledztwo” FN nie pozostawia wątpliwości – reinkarnacja jest faktem!
Temat reinkarnacji pojawia się na naszych łamach dość często, gdyż uważamy go za wyjątkowo ważny z co najmniej kilku powodów. Naszym statutowym celem jest bowiem ustalenie wszelkimi możliwymi sposobami prawdy o tym, czy człowiek jest istotą duchową, która „żyje dalej” po śmierci fizycznej.
W tym roku będziemy obchodzili dziesięciolecie działalności Fundacji Nautilus i każdy z tych dziesięciu lat wręcz obezwładnia ilością dowodów, że człowiek jest istotą światła, której wędrówka nie kończy się wraz z ostatnim oddechem ciała fizycznego.
Jesteśmy pozbawieni wszelkich „ograniczeń” związanych z tą czy inną wiarą, z tym czy innym systemem dogmatów. Staramy się patrzeć na zebrany materiał niczym „sąd” na „dowody w sprawie”. I tu sprawa reinkarnacji jawi się jak coś „nie do podważenia”. Oczywiście wszystko można wyśmiać, sprowadzić do absurdu, wytupać i wykrzyczeć, ale idea „wędrówki dusz” jest nie tylko najbardziej logiczna i najbardziej sprawiedliwa ze wszystkich, ale ma także oparcie w bardzo konkretnych historiach i przypadkach z terenu Polski, które trafiły do FN przez tych ostatnich dziesięć lat.
Na początek dzieci, które nagle wprawiają swoich rodziców w bezgraniczne zdumienie mówiąc o tym, że „już żyli na ziemi”. Mamy w swoim archiwum przypadki stawiające wszystkie włosy dęba na głowie, z którymi nie ma się co równać ani „UFO”, ani „pojawienia się duchów”, ani nic innego. Jeśli ktoś choć raz w życiu miał okazję zobaczyć na własne oczy przypadek dziecka pamiętającego swoje wcześniejsze wcielenie, to tego typu przeżycie już na zawsze odmieni jego spojrzenie na świat. Wątek owej dziwnej „pamięci małych dzieci” pojawia się także w e-mailach do FN. Oto przykład takiej historii nadesłanej 22 marca tego roku.
-----Original Message-----
From: Janusz [......]
Sent: Monday, March 22, 2010 10:08 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dzięcięce wspomnienia reinkarnacyjne - przykład Kamila G.
Importance: High
Witam Państwa,
Chciałbym sie podzielić kwestią wspomnień reinkarnacyjnych mego syna Kamila, wypowiadanych przez niego bezbłędnie kilkakrotnie w tygodniu o różnych porach dnia w latach 2,5 - 3,0 swego życia. Otóż nasze dziecko na zapytanie:"Kim byłeś, jak byłeś duży" - niezmiennie odpowiadało przez 1/2 roku tak samo: "Było tutu (tj. pociąg), było auto, był pies i ja. Ciemno i jestem u was".
Po 3-cim roku życia na takie pytanie zbywał nas i nic już podobnego nie mówił.
Prawdopodobnie żył w ciepłym kraju, bo praktycznie przez pierwsze 8-10 lat swego życia nie sypiał pod kołdrą, tylko w polarze i skarpetkach. Widząc po raz pierwszy w tv moskitierę podskoczył z wrażenia. Pierwszą książkę, którą musiałem mu koniecznie wypożyczyć, to była książka - album o wulkanach.
Obecnie ma 14 lat i nie zwraca na takie sprawy uwagi twierdząc, że to my konfabulujemy...
Pozdrawiam serdecznie całą Załogę "Nautilusa"
Janusz G.
Pięknie dziękujemy za tę historię! Oczywiście, dzieci zapominają o tym, co mówiły jako trzylatki. Potem świat rówieśników, telewizji MTV i Ipodów sprawia, że przestają się tym interesować, co mówiły kilka lat wcześniej. Na szczęście świadomi wagi tego typu relacji ich rodzice opisują do nas historie ich dzieci. Oto kolejny przykład takiego e-maila:
---Original Message-----
From: Piotr [.....]
Sent: Sunday, January 31, 2010 12:37 AM
To: nautilus
Subject: ciekawy przypadek dziecka
Witam,
Piszę do Was ze względu na to, że poruszyła mnie i moją ciekawość historia mojej znajomej. Ma ona wnuka, kilkulatka (ok.3lat). Chłopczyk jest bardzo poważny, jak dorosły człowiek. Powiedział ostatnio swojej babci, a mojej znajomej, że kiedy był duży, jechał przez pole na traktorze, wpadł w dziurę, zleciał z traktora, uderzył się w głowę i umarł. Może jest to wyobraźnia dziecka, może nie. Ogólnie chłopczyk jest ciekawym przypadkiem. Dodatkowa niezwykła sprawa jest taka, że po urodzeniu miał z tyłu głowy czerwoną plamę, jakby znamię, które już mu się chyba zagoiło i najbardziej lubi się bawić traktorami
Pozdrawiam
Piotr
Bardzo często jest tak, że dany człowiek wciela się w kolejnej generacji danej rodziny lub grupy ludzi, aby „dokończyć lekcję lub zadanie”. Być może tak było w tym przypadku.
-----Original Message-----
From: Tomek [.....]
Sent: Wednesday, June 03, 2009 11:05 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: rozbroiliscie mnie tą historią...
Czytam własnie historie o tej dziewczynce.... i powiem szczerzę, aż się boje bo to by było naprawdę niesamowite... U mnie w rodzinie ze mną jest coś podobnego, musze jeszcze tylko podzwonić do mamy, popytac o jakies daty... w każdym razie, powiem tyle. Jestem jakby to powiedziec nie podobny do reszty bliskiej rodziny, wszyscy w rodzinie sa mali, niscy, drobni itd, a ja jestem stosunkowo wysoki, i taki jakby potężniejszy w budowie od reszty. Nie za bardzo jestem podobny do kogokolwiek.. kogokolwiek bliskiego...
Kiedyś zdarzyła się historia, jak mama z ciocią przeglądała u babci stare albumy, ciocia zapytała "a W co wy żeście tego tomka przebrali?". Okazało się ze w nic, bo to nie ja byłem na zdjęciu.... Było tam zdjęcie dwóch dalekich "kuzynów dziadka" z lat 50-60, a jeden z nich był bardzo, ale to bardzo podobny do mnie z oczu i twarzy (ja jestem z 83). Historia została jako ciekawostka w rodzinie... a mama ją tłumaczy moją "inność w wyglądzie", ze niby geny jakoś tak dziwnie chodzą i mam coś po pra-pradziadku.
Nigdy się tym zbytnio nie interesowałem... A przypomniała mi się ta historia, bo niedawno mój dziadek zmarł i na pogrzebie był jeden z tych dwóch kuzynów ze zdjecia (ten drugi do mnie nie podobny), w kazdym razie budową ciała byłem do niego podobny. Też "duży" i z ciemną karnacją. Po pogrzebie zapytałem mamy, gdzie jest ten drugi kuzyn co miał być podobny do mnie. Mama wtedy powiedziała, że zginął on jakoś wcześniej w wypadku w wodzie czy jakoś tak...
Zdarza się także, że ludzie dorośli nagle przypominają sobie coś, czego pamiętać... nie mają prawa! To tylko wrażenie, dziwne uczucie, ale... to może być ślad „dawnego życia”. Oto przykład takiej opowieści.
-----Original Message-----
From: [......]
Sent: Monday, February 08, 2010 10:49 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: reinkarnacja
(....) Ja sam przeżyłem coś, czego nie potrafie zrozumieć, ale wiem ,że Państwo mnie nie wyśmiejecie,mianowicie podczas ogleądania jakiejś amerykańskiej chałtury (filmu) o Wietnamie pokazana była śmierć żołnierza, nie umiem tego wytłumaczyć, ale podczas tej sceny poczułem się , jakbym to ja ginął.
Kolega nawet zareagował pytając co mi jest - ale byo minęło - lata leciały i było mi przypadkowo dane pojechać do USA, gdzie po prostu czułem się swobodnie - jak u siebie, co bardzo dziwiło ludzi, z którymi mieszkałem - aha - angielski nie sprawiał mi zadnych kłopotów, choć nigdy sie go nie uczyłem z ksiażek . Wiem, że to nie żaden dowód na istnienie reinkarnacji, ale ... ja czuję, ze tak było .
Pozdrawiam - robicie dobra robotę - Jarek (imię i adres poczty elektr. do wiadomosci Szanownej redakcji )
I jeszcze jedna relacja dotycząca własnej osoby, która jest związana także z książką. Jej zeskanowaną okładkę prezentujemy poniżej.
Droga redakcjo,
O 21.15 wracałem do domu; 21:40 miałem autobus, czas ten spędziłem czekając na przystanku, w pewnym momencie wyjąłem słuchawki, podłączyłem do telefonu i zacząłem słuchać muzyki. Włączyła się muzyka, w której początek, zaczynał się od dźwięków wydawanych przez pianino. To przywołało dziwne uczucie i wspomnienia.. `nie moje`.
Przypomniało` mi się pewne zdarzenie. Jakaś kamienica, z zółtą elewacją, nr kamienicy to 44. Ulice wyłożone były kamieniami, takie już wyjeżdzone. W jakiś sposób znalazłem się na pierwszym piętrze; pamiętam całą drogę, ale nie pamiętam żebym wchodził. Gdy znalazłem się w środku zobaczyłem duży pokój, z trzema wielkimi, białymi oknami. Po prawej stronie stało pianino, a na nim siedział kot, który był rudy, taki pręgowany, w kolorze pianina, które stało bokiem do okien. Pomiędzy nim, a oknem stał regał z książkami, lekko poprzewracanymi, w takim specyficznym nieładzie. Podłoga była drewniana, z desek lub belek, błyszcząca.
Na niej leżała gazeta - tytuł był napisany czerwonymi literami, po prawej stronie, obok data.. 28 sierpień 1937 rok. Zgięta na pół. Na parapecie pamiętam jak leżał taki biuletyn `Inicjatywa Polska - czasopismo Polskich poetów i pisarzy` - na pierwszej stronie znajome twarze. Rozejrzałem się po pokoju. Stał wielki, drewniany stół. Na nim jakby za mała serwetka, a na niej wazon, w wazonie czerwona róża uschnięta - wyraźnie czułem, że to róża ode mnie, którą dałem .. mojej żonie (!). Na stole leżą jeszcze jakieś notatki, tej kobiety, z którą mieszkałem/żyłem. Lubiła pisać, dużo pisała. Zawsze pisała czarnym piórem, w czerwonej obudowie. Książki, felietony do gazet. Widziałem jak pisała coś płacząc. Pamiętam też jak dała mi swoją pierwszą książkę, chciała, żebym przeczytał ją pierwszy. Na książce nie potrafię przeczytać imienia - nazwisko to "Karczewska" i rok wydania: 1937. Tytułu nie potrafię przeczytać ponieważ tak jakby sie poruszał czy falował, zbyt szybko, abym mógł to ujrzeć. Na ścianach jest namalowany taki pasiasty wzór, pionowy. Nad pianinem wisiał jakiś obraz. Coś z zimą było.
W pokoju jest niesamowita cisza, widać jak na podłogę padają promienie słoneczne. Zegar taki stary, drewniany, z wahadłem wskazuje godzine 14.37. Wisi pomiędzy pierwszy, a drugim oknem od strony pianina, czyli od prawej. Na ściane vis a vis pianina wisi kalendarz: 1937 rok, obok niego jakieś małe pułeczki. Na jednej z nich modlitwenik chyba, ale jakaś książeczka religijna, tej kobiety. Ja nie wierzyłem w Boga, ona wierzyła. Zaczynam wchodzić dalej do pokoju, rozglądam się. Czuje się zdezorientowny, w szoku. Jakbym po wielu, wielu latach powrócił do domu. Jednocześnie szcześliwy i przerażony. Wszystko jest znajome, takie moje. Zaczynam oglądać siebie. Dotykam swoich rąk. Ubrania. Jestem ubrany w porządny garnitur i biała, taką delikatnią, miekką, świeżą i uprasowaną koszulę. Oglądam swoje spodnie i chce zobaczyć buty i stopy.. ale ich nie ma. To potęguję moje przerażenie. Patrze w lustro.
Widze tam 30-40 letniego faceta. Na krześle postawiłem swoją aktówkę. Pamiętam, że byłem adwokatem. Pamiętam również jak stary, siwy sędzia - mój dobry znajomy gratulował mi wygranej sprawy Zenona Chrotkiewicza/Chrobawskiego/Chrobaczewskiego (nie pamiętam dokładnie nazwiska - dostałem od niego tę aktówkę, pamiętam, że była włoska). Z zamiłowania byłem pianistą, dużo grałem. Lubiłem to. W pewnej chwili, słysze czyjeś kroki, wchodzące po schodzach. Jestem zdenerwowany, przestraszony. Po chwili otwierają się drzwi. Widzę postać kobiety. Zakupy stawia na podłodze obok. Sama stoi w drzwiach (na takiej desce na środku). Jest to niesamowicie bliska mi kobieta. Piękną. Ubrana była w balerinki, spódnicę taką lekko za kolana, uszytą jakby z lnu, takiego beżowego, we wzorki (czerwone kwiatki - widać, żeby były naszywane z jakiś włuczki lub czegoś podobnego). Ma taką białą bluzeczkę obszywaną koronkową falbanką, na to sweter taki zielonkawy zapinany na trzy guziki, z takim rozcięciem pod biustem. Włosy są upięte z tyłu i boku, lekko pofalowane. Cera delikatna. Wyraz twarzy smutnawy. Na mój widok zamiera. Nogi złączyła, ręce trzyma razem na wysokości brzucha. Widać, że jest przerażona. Zaczynają jej lecieć łzy i mówi do mnie `Zawszę będę Cie kochała`. Wyraźnie zacząłem rozumieć co się dzieje, że ja nie żyje już. Nie wiem skąd, ale zrozumiałem, że zginąłem śmiercią tragiczną. Później widzę scenę nad moim grobem. Grób jest usypany ziemią, taką bardzo czarną. Mokrą - od łez tej kobiety. W ziemie wbity był zwykły drewniany krzyż. Ona siedziała po lewej stronie grobu, w połowie położyła się na grobie. Płacze. Ściska piach. Wiem, że nie jadła już od dawna i nie piła. Tylka ciągle płacze. Zapamiętałem jak wypowiedziała nad moim grobem: "Jeszcze będziemy razem, ZOBACZYSZ!" Później usłyszałem jak nasi (tzn. Moi i tej kobiety) znajomi, pytali się mnie `jak się czujesz, jak sobie teraz radzisz?` to pytanie zadała mi jakaś Maria Rapkiewicz/Radkiewicz. Później usłyszałem, słowa profesora Popławskiego, również `naszego znajomego`, który mówił tej kobiecie, że potrzebuje pomocy, że ja na pewno nie chciałbym, żeby ona tak cierpiała. Ona wiąż pisze i pisze. Płacze i pisze. Chciałem ją przytulić, ale coś mi niepozwalało. Wiedziałem, że ona czuła moją obecność. Odczuwałem jak ona się czuje. Wiedziałem, że panicznie bała się mojego pianina. Nie chciała go dotykać w ogole, a przechodząc odwracała głowę. Nie chciała się do niego zbliżać. Dużo płakała.
Najdziwniejsze jest to, że nie potrafię tego w racjonalny sposób zrozumieć. Ja tego nie widziałem własnymi oczami, ani nie słyszałem własnymi uszami. Ja to wszystko czułem, widziałem i słyszałem jakby duszą. Czułem to niesamowicie blisko mnie. To było wspaniałe uczucie. Jakbym po latach wrócił do domu. Łzy mi płynęły z radości. Potrafię opisać każdy szczegół. Nawet coś co wydaje się nieistotne, jak spojrzenie kota, który patrzył się z pianina na środkowe okno i na mnie, i tak na zmianę. Od tamtej pory, na każdy dzwięk pianina, te wspomnienia powracają.. czasem jakby przez mgłe, a czasem bardzo wyraźne. Wówczas czuje taką wewnętrzną radość i odrazu lecą mi łzy ze szczęścia.
Pozdrawiam całą redakcję Nautilusa,
Arkadiusz /nazwisko w archiwum FN/
http://img546.imageshack.us/img546/9350/ksiazka.png
I jeszcze ciekawostka: w reinkarnację wierzyły ludy zamieszkujące Polskę w czasach zamierzchłych.
Ten wątek pojawił się w korespondencji do FN.
-----Original Message-----
From: Mariusz [.......]
Sent: Sunday, January 03, 2010 4:55 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: O reinkarnacji
Witam
Znalazłem nowa książkę o reinkarnacji dra Jerzego Bąbla, który dowodzi, że jest to wierzenie przedchrzścijańskich słowian nie związane z wpływami buddyjskimi i hinduistycznymi
http://wywiad.z.jerzym.tomaszem.bablem.autorem.reinkarnacji.540212.patrz.pl
Pozdrawiam
Mariusz [......]
Oto rozmowa z autorem książki:
Wiosna wprowadziła na nasz pokład nową energię! Ruszamy z nowymi pomysłami i projektami, a także wyruszamy w pierwsze w tym roku wyprawy konwojem FN.
Na początek na pewno odwiedzimy jedno miejsce związane z lądowaniem obiektu UFO. Jeden z naszych oficerów znalazł na mapie google miejsce położenia... naszej Bazy FN. Oto efekt jego pracy:
Która to nasza Baza? Tego zdradzić oczywiście nie możemy, ale istotnie – to jest teren położenia tego – możecie nam wierzyć – wyjątkowego obiektu nawet w skali światowej (nie wiemy, czy gdzieś na świecie jest wolno stojący budynek z terenem wokół przeznaczonym tylko i wyłącznie na badanie zjawisk niewyjaśnionych...).
A propos Bazy – przygotowujemy relację ze spotkania Fundacji, które miało miejsce 22 marca (niestety mamy sporo pracy i montaż filmów HD musimy przełożyć na weekend). Tematem wiodącym były kręgi zbożowe. Dlaczego? O tym już wkrótce, a na razie fotografia ze spotkania w Bazie FN 22 marca przy Wielkanocnym stole z "UFO i kręgami zbożowymi" w tle... /poniżej/.
(dziękujemy wszystkim „oficerom” za punktualne przybycie na świąteczną kolację!!!) :)
Komentarze: 0
Wyświetleń: 33437x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie