Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21607x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
W miejscach tragicznej śmierci dużej ilości osób często pojawiają się zjawy
Od zarania dziejów ludzie obserwują wszelkie zjawy i duchy. Od starożytnej Grecji poczynając, a na współczesnych gazetach kończąc znajdziemy relacje osób, które miały okazję na własne oczy zobaczyć zjawę. Początkowo tacy ludzie myślą, że to jest zwykły człowiek, ale po chwili ów człowiek po prostu „rozpływa się w powietrzu” albo znika w równie dziwny sposób.
Nie może być przypadkiem, że bardzo często takie zjawy są widywane w miejscu związanym ze śmiercią. Są to zarówno miejsca tragicznych wypadków, jak i także szpitale (gdzie śmierć zawsze jest wszechobecna), jak i cmentarze. Dla duchów czas nie istnieje, a raczej biegnie inaczej. 100, 200 czy 500 lat jest jedynie chwilą, więc pozostaje pytanie, czy przypadkiem dusze osób tragicznie zmarłych nie pozostały uwięzione w danym miejscu, z jakiegoś powodu nie odeszły „w stronę światła”. Opis tego mechanizmu znajduje się w setkach książek o ezoteryce, które znajdują się w naszym archiwum. Ta teza znajduje także potwierdzenie w relacjach, które trafiają na pokład NAUTILUS-a. Oto przykład takiej relacji z naszej poczty:
Szanowna Fundacjo Nautilus,
Bardzo się cieszę, że znalazłam Was w sieci, bo sama bardzo interesuję się... [...] ... moja bliska rodzina nie wierzyła w takie zjawiska. Mieszkam w [miejscowość dla wiadomość FN] i niedaleko domu siostry mojej mamy jest bardzo niebezpieczne miejsce, w którym bardzo często dochodzi do wypadków samochodowych. Podobno jest źle wyprofilowany zakręt, ale nie znam się na tym, tylko piszę, że naprawdę było tam wiele śmiertelnych wypadków. O jednym z nich, w którym zginęła cała czteroosobowa rodzina, pisała nawet prasa. Moja ciocia kiedyś opowiedziała na kolacji u mnie w domu, że tamto miejsce jest związane z czymś jeszcze innym. Od wielu lat widywana jest tam jakaś postać, która stoi nieruchomo w tamtym miejscu, a kiedy ktoś próbuje do niej podejść, to się rozpływa w powietrzu. Oczywiście jak to zwykle bywa kiedy to opowiedziała, to reakcją był tylko śmiech. To się jednak zmieniło po tym, co wydarzyło się trzy tygodnie temu.
Moja mama zapytała, czy nie mam ochoty wybrać się z nią razem do domu cioci, bo miała jakąś sprawę. Zgodziłam się i około 18.00 dojechaliśmy autobusem na miejsce. Mamy samochód, ale on akurat był w warsztacie, ale nie jest to jakiś wielki problem, gdyż ciocia mieszka kilkanaście kilometrów od nas. Od przystanku do jej domu jest jakieś 500-600 metrów, a po drodze trzeba minąć ten zakręt, na którym doszło do takiej ilości wypadków.
Kiedy odjechał autobus od razu zaczęliśmy iść w kierunku domu cioci. Tę postać zauważyła pierwsza moja mama, która powiedziała, że jakaś kobieta stoi na zakręcie drogi. Było wtedy dość pochmurno i raczej ciemno, ale ja także zauważyłam ją wyraźnie. Miała około 30 lat, była ubrana w czarną sukienkę i na co zwróciłam uwagą trzymała twarz ukrytą w dłoniach, albo patrzyła na nas przez dłonie, które miała na twarzy. Rzadko się spotyka taki widok, więc razem z mamą zaczęłyśmy o tym rozmawiać, kim jest ta kobieta. Szliśmy w jej kierunku i kiedy byłyśmy jakieś 30 metrów od niej nagle stało się coś strasznego. Ona po prostu rozpłynęła się w powietrzu! Nie potrafię tego opisać, ale dosłownie wyglądało to tak, jakby zaczęła być przezroczysta i nagle całkowicie znikła. Wtedy przypomniałam sobie to, co opowiadała ciocia. Razem z mamą rzuciłyśmy się do ucieczki i dobiegłyśmy do przystanku autobusowego, a moja mama poprosiła wujka męża cioci Magdy, aby przyjechał po nas. Moja mama była tak zdenerwowana, że nie była w stanie znaleźć numer telefonu na komórce do cioci, a przecież dzwoni do niej każdego dnia wiele razy. Potem już w domu cioci rozmawialiśmy o tym, że gdybyśmy same nie zobaczyły tego na własne oczy, to naprawdę trudno byłoby nam w to uwierzyć. Od tej pory wierzę, że jest życie po śmierci i dusze ludzkie potrafią się ludziom pokazać. Uważam, że FN powinna się zainteresować tą sprawą i sprawdzić, czy to możliwe, że w miejscach tragicznych śmierci ludzi dochodzi do takich właśnie spotkań z duchami jak to, które ja doświadczyłam. Zaręczam, że wszystko co napisałam jest prawdą.
Pozdrawiam
H.K. /imię i nazwisko do wiadomości redakcji/
Literatura ezoteryczna mówi bardzo wyraźne, że tragiczna śmierć bardzo często „wiąże ludzkie dusze” z miejscem, gdzie do niej doszło. Stąd tak wiele nawiedzonych miejsc to przeważnie miejsca tragicznych wypadków. W naszym archiwum jest zdjęcie przejazdu kolejowego z miejscowości San Antonio (Teksas, USA), na którym doszło do wielu wypadków, w których zginęli ludzie. Na jednym ze zdjęć wykonanych właśnie przed tym przejazdem autor Debi Chesney dopatrzył się czegoś, co jego zdaniem może być duchem osoby, która zginęła w wypadku na tym przejeździe. Oto to zdjęcie:
I jeszcze jedna historia, która pojawiła się przy okazji pobytu ekipy FN w Zabrzu. Na dnie zabytkowej kopalni „Guido” historyk Dariusz Walerjański opowiedział tragiczną historię dziesięciu górników, którzy zginęli w wyjątkowo okrutny sposób. Czy od tego czasu w kopalni wydarzyło się coś, co mogłoby potwierdzić tezę postawioną w tym tekście? Okazuje się, że jak najbardziej. Oto materiał naszej sekcji NAUTILUS HD.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21607x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie