Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 29796x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Podczas spotkania z „niezwykłą istotą” pada pytanie o powrót
Sprawa pytania „Wracasz czy zostajesz?” często pojawia się w materiałach, którzy przysyłają nam ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Widać wyraźnie, że jest ono ważną częścią przeżyć związanych z tym niezwykłym zjawiskiem. Ludzie bardzo często opisują spotkanie z niezwykłą istotą, od której pada pytanie: „Wracasz czy zostajesz?”. Jest więc możliwość wyboru. Jest to interesujące samo w sobie, gdyż wydawało się, że człowiek nie ma żadnego wpływu na datę swojej śmierci, a jednak... czasami jest inaczej. Bardzo ciekawie opisał to nasz czytelnik, Andrzej, który prosił o zachowanie anonimowości.
Dzień Dobry,
Piszę do Państwa po raz pierwszy i od razu uprzedzam, że nie zamierzam nikogo przekonywać do prawdziwości mojego przeżycia. Wiem, co przeżyłem i naprawdę nie musze się posiłkować wszelkimi mądrymi opracowaniami, gdyż doświadczenie było to niezwykle prawdziwe i realne. Na początek kilka słów o sobie. Jestem nauczycielem [...] proszę o zachowanie anonimowości.
Od 30-go roku życia miałem kłopoty z sercem i zawsze lekarze obawiali się, że kiedyś przeżyję zawał. To było ciągłym moim problemem, bo paliłem papierosy i co chwila podejmowałem próbę ich rzucenia. Dodatkowo praca w liceum jako nauczyciel zawsze wiąże się ze stresem, co także bardzo źle wpływa na serce.
Ten dzień zapamiętam do końca życia. Szykowałem się do wyjścia do szkoły, moja żona była w łazience, a nasz jedyny syn już wtedy wyprowadził się z domu. Poczułem nagły lęk przed śmiercią, potworny lęk, którego opisać nawet nie potrafię. W klatce piersiowej pojawiło się pieczenie, a ja nie byłem w stanie oddychać. Nagle ból ustał i pierwsze co pamiętam, to moje ciało leżące na ziemi. Widziałem wyraźnie, jak moja żona próbuje mnie ocucić, a potem biegnie po telefon. Nie mogła go jednak znaleźć, a cały proces poszukiwania przez nią telefonu był w przedpokoju.
Potem opisałem jej dokładnie, co robiła, gdzie szukała tego telefonu, a także jak pobiegła do sąsiadów, aby wezwali pogotowie. Oglądałem to wszystko bez najmniejszych emocji, a ta postać leżąca na ziemi wydawała mi się zupełnie obca. Pamiętam, że nawet byłem zdziwiony, że mam tak siwe włosy, czego wcześniej nie zauważałem. Wyraźnie byłem w innym ciele, które mogło się poruszać. Widziałem wszystko wyraźnie, wszystko także wyraźnie słyszałem. Nie mam zamiaru polemizować z ludźmi, którzy tłumaczą to omamami mózgu, gdyż jest to dla mnie strata czasu.
Nagle wszystko znikło, a ja znalazłem się w ciemnym tunelu z bardzo jasnym światłem na końcu. Nie raziło w oczy, było ciepłe i miałem wrażenie, że już tam kiedyś byłem. Nagle poczułem, że jeśli tam się udam, to już nigdy nie spotkam się z moją żoną. Ta myśl spowodowała rodzaj wahania, choć byłem gotów pójść tam nie bacząc na nic. I wtedy pojawiła się ta istota. Zauważyłem ją jako smugę światła, ale barwa tego światła była taka sama, jak na końcu tunelu. Usłyszałem jej głos gdzieś w środku. Zapytała bardzo wyraźnie:
„Wracasz, czy zostajesz?”.
Odpowiedziałem „Chcę tu zostać, ale boję się o to, co się stanie z żoną”.
Przez chwilę ta istota wydawała się myśleć o tym, co odpowiedziałem, po czym usłyszałem „Dobrze.”
Obudziłem się na sali w szpitalu. Opowiedziałem o wszystkim żonie, w tym o szczegółach jej rozmowy z sąsiadem. Szanse na to, abym leżąc nieprzytomny słyszał treść tej rozmowy są zerowe, gdyż sąsiad mieszka po drugiej stronie naszego bloku. Żona była w szoku, kiedy jej o tym opowiadałem.
Mam nadzieję, że moja historia na coś się Państwu przyda. Szanuję Was za to, co robicie, więc dlatego Wam to przesłałem.
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej
Dziękujemy za ten e-mail. Oczywiście, że się przyda i bardzo wzbogaci naszą kolekcję relacji po śmierci klinicznej. Z punktu widzenia takiej instytucji jak Fundacja NAUTILUS sprawa „życia po śmierci” jest przesądzona i w zasadzie jedynie „dla porządku” odnotowujemy wszelkie tzw. publikacje naukowe na ten temat. Dlaczego? Bo w żaden sposób nie wpłyną one na nasze własne zdanie na ten temat, gdyż posiadany przez FN materiał jest i tak zbyt obszerny. Przy okazji tego tekstu warto opublikować artykuł, który ukazał się na łamach gazety „Polska The Times”.
Światło i święci w godzinie śmierci
Do zaskakujących wniosków doszli amerykańscy naukowcy, których zafascynowała sprawa ostatnich minut życia człowieka. Badając ludzi, którzy konali, doszli do nieznanych do tej pory wniosków. Oto bowiem okazało się, że tuż przed śmiercią z naszym mózgiem dzieją się bardzo dziwne rzeczy.
Następuje w tym czasie ogromny przypływ energii do mózgu, co powoduje, że ludzie będący w stanie agonalnym mają przeróżne widzenia. Jedni widzą bardzo jaskrawe światło, inni z kolei religijne postaci. Takie są właśnie wrażenia tych, którzy byli w stanie śmierci klinicznej, a którym udało się wrócić do życia. Tak przynajmniej twierdzą naukowcy z centrum medycznego George Washington University, którzy zdołali zgromadzić dokumentację relacji ponad pięćdziesięciu umierających ludzi, których dzięki lekarskim wysiłkom udało się przywrócić do życia.
Niektórzy z tych pacjentów opowiadali o świetle, które im towarzyszyło, inni wspominali o wszechobecnej bieli, następni jeszcze mieli widzenia religijne. Wymieniali w zależności od wyznawanej religii, że widzieli Jezusa czy np. Buddę. Nie brakowało wśród tych opowieści i relacji o udawaniu się w kierunku oświetlonego tunelu. Tymi badaniami, które rejestrowały ostatnie chwile życia ludzi, kierował dr Lakhmir Chawla ze wspomnianego uniwersytetu. Chawla wykorzystał elektroencefalograf, który rejestrował fale przepływające przez ludzki mózg.
- Mamy dokładny zapis siedmiu umierających ludzi - mówi ten naukowiec i dodaje, że w ostatnim momencie życia, gdy pacjenci już odchodzili, następowało to przedziwne zjawisko. Polegało ono na nadejściu fali mózgowej aktywności, która trwała od 30 sekund do trzech minut. I w tym czasie pacjenci mieli wspomniane widzenia. Po tym czasie ludzie ci umierali. Co jednak sprawia, że mózg dostaje przypływ tej energii - stawiali sobie pytanie badacze. Według dr. Chawli dzieje się tak, bo w momencie, gdy do mózgu człowieka dopływa coraz mniej tlenu, komórki mózgowe bronią się i zaczynają wysyłać elektryczne impulsy. Najpierw są one pojedyncze, potem coraz silniejsze i silniejsze i są to już całe fale, które składają się na ową wzmożoną aktywność mózgu, jaka występuje w ostatnim okresie życia człowieka
Naukowiec twierdzi, iż tego typu zachowania mózgu zarejestrował u pół setki pacjentów, nie ma więc mowy o jakimś incydentalnym przypadku, to jest - jego zdaniem - reguła.
- Zwłaszcza że wszystko zostało zarejestrowane aparaturą medyczną - mówi Chawla, który od lat bada zachowania ludzkiego mózgu w ostatnich chwilach życia poszczególnych ludzi.
Chawla zamierza wyniki swoich prac przedstawić na konferencjach naukowych i opisać dokładnie w specjalistycznych pismach medycznych, ale już podnoszą się głosy, by nie traktować tych obserwacji jak praw naukowych. Do tego grona sceptyków należy między innymi największy badacz takich stanów człowieka, który prześledził i opisał historie w sumie kilkuset ludzi, którzy przeżyli stan śmierci klinicznej i potem relacjonowali swój powrót do życia. Otóż Parnia radzi, by do ogłoszonych właśnie obserwacji amerykańskiego badacza Chawli podchodzić bardzo ostrożnie.
Zdaniem Parnii nie można bowiem traktować śmierci jako jednego momentu, dla niego jest to długi proces, który może niekiedy zostać powstrzymany, co sprawia, że ci, którzy byli w stanie śmierci klinicznej, wracają do życia.
- My patrzymy na śmierć tylko jako na chwilę, tymczasem jest to długi proces, który - jak wykazały moje wieloletnie badania - potrafi się odwrócić, czyli - mówiąc wprost - ci, którzy byli pogrążeni w stanie śmierci klinicznej, nagle wrócili do świata żywych i nie była z tym związana żadna fala mózgowej aktywności, energii - mówi Parnia.
Parnia opisał dokładnie na początku ubiegłej dekady wrażenia swoich pięciu pacjentów, którzy odchodzili z tego świata po rozległych atakach serca. Ludzie ci żyją dzięki wysiłkom medyków i opowiadali o tym, że przez jakiś czas pogrążeni byli w świecie, gdzie panowała jasność lub jaskrawe światło, mówili o swoich bliskich, a w tym czasie aparatura, do której byli podłączeni, nie zarejestrowała jakiejś wzmożonej aktywności ich mózgu.
Ale - jak twierdzi Parnia - ludzie ci wyszli z tego stanu odmienieni, między innymi stali się szczęśliwsi, bardziej też pomocni dla innych, również mniej bali się śmierci niż wcześniej.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 29796x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie