Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 23145x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Pon, 21 cze 2010 16:43   
Autor: FN, źródło: FN   

Obiekt doprowadził do wyładowania baterii w telefonach komórkowych

Obiekty UFO – na to hasło wiele osób reaguje bardzo podobnie. Duże, metaliczne obiekty, które mają od kilkunastu do kilkuset metrów średnicy, najczęściej w kształcie spodka. Ale prawda jest trochę inna, bardziej skomplikowana.

Fascynujący dział w badaniu tego zjawiska stanowią relacje o spotkaniach z bardzo mały obiektami UFO, których wymiary sięgają od kilku centymetrów (mamy takie relacje!) do kilku metrów.

Nasz oficer ma przyjaciół, którzy wiedząc o tym, że jest „jednym z ludzi FN” przekazali mu relację o bardzo dziwnym spotkaniu z UFO. Dziwnym ze względu na okoliczności, a także wymiary obiektu. Okolicznością sprzyjającą jest to, że było kilku świadków tego zdarzenia. Miało ono miejsce w tym roku w okolicy miejscowości Zegrze (ok. 35 km od Warszawy). Jest tam drewniany dom wraz z przylegającym do niego terenem, który w okresie letnim jest używany przez dwie rodziny jako miejsce spędzania weekendów. Co ważne, dom jest położony tuż nad wodą. Była sobota, 5 czerwca. Oto fragment relacji świadka:

„Był wczesny wieczór, godzina może... wpół do dziewiątej, więc bardzo widno. Byłem na działce razem z synem i bratem, a moja żona miała dojechać, więc co chwilę patrzyłem na podjazd. Ten obiekt zauważył mój brat, który zapytał, czy widzę to samo co on. Początkowo myślałem, że to jakiś balon, który po prostu opadł, ale obiekt był całkowicie nieruchomy w powietrzu. Pozwolę sobie to coś opisać. W odległości od nas około 50 metrów na wysokości 2-2.5 znajdował się dziwny obiekt nie wykonując najmniejszego ruchu.

Była to rura, rodzaj metalowej tuby o zaokrąglonych końcówkach (tak jak mają niektóre termosy), która miała wyraźnie metaliczną powłokę. Co ważne, to barwa tego obiektu. Na pierwszy rzut oka wydawał mi się barwy srebrnej, ale kiedy przypatrywałem się dłużej, to była to barwa srebrna przechodząca w kolor złoty. Powierzchnia była niezwykle lśniąca, bo miałem wrażenie, że odbija się od niego otoczenie. Po prostu widać było, że jest idealna powierzchnia. Cały czas myślałem, że jest to balon, który po prostu unosi się w powietrzu. Przemawiała za tym także wielkość obiektu, gdyż miał około metra długości i średnicy 20-25 centymetrów. Wydawało mi się, co także potem przyznali mój syn i brat, że obiekt lekko wznosił się i opadał, ale naprawdę minimalnie.

Miałem telefon komórkowy z aparatem fotograficznym i chciałem zrobić zdjęcie tego balonu, podobnie mój syn. Było nas trzech (syn także jest świadkiem tego zdarzenia) i zaczęliśmy iść w kierunku tej tuby. I wtedy stała się dziwna rzecz, bo zarówno aparat mojego syna, jak i mój, okazały się wyłączone, co po prostu było niemożliwe, gdyż przed wyjazdem do Zegrza naładowałem akumulator. Tymczasem oba telefony nie dawały się włączyć, gdyż miały jak się później okazało rozładowane baterie do zera! Mówię o tym dlatego, że jestem przekonany, że ten obiekt wyładował nam telefony komórkowe, choć może to brzmi niedorzecznie.

Kiedy tylko ruszyliśmy w kierunku tej unoszącej się w powietrzu tuby, ona nagle zaczęła się unosić w powietrze. To miało własny napęd, nie był to żaden balon! Najpierw uniosło się to coś na wysokość około 10 metrów i stanęło nieruchomo. Wtedy zaczęliśmy biec w tym kierunku, a obiekt wystrzelił pod kątem w niebo i dosłownie w ułamku sekundy zniknął nam z oczu. Trudno nawet mówić o jakimś przyspieszeniu, bo ten obiekt praktycznie wydawało się, że nagle dostał jakieś kosmicznej prędkości dosłownie od zera do kilkuset kilumetrów na godzinę, a może więcej. Z wrażenia nas zamurowało. Żałowałem i żałuję, że nie udało się zrobić zdjęć temu obiektowi, bo wtedy miałbym jakiś dowód. Nie wierzyłem w obiekty UFO, ale w tej chwili jestem przekonany, że istnieją. Wyobrażałem sobie je jednak trochę inaczej, nie tak małe jak ta tuba, którą widzieliśmy. Nie potrafię nic więcej powiedzieć na ten temat, ale obiekt rzeczywiście miał jakiś nieziemski napęd. Znam się trochę na samolotach z racji tego, że w wojsku byłem w obsłudze lotniska. Mogę przysiąc, że ta metaliczna tuba miała jakiś napęd, który jest poza zasięgiem wszystkiego, co jest znane na ziemi. Mam nadzieję, ze moja relacja wzbogaci wasze materiały o UFO. Jestem gotowy pod przysięgą zeznać, że to widziałem, podobnie jak mój syn (jeszcze niepełnoletni) i mój brat.

Z poważaniem

A.

 

 

 

Nasze archiwum zawiera wiele relacji o spotkaniach z UFO w kształcie cylindra lub – jak kto woli - długiej rury. Na świecie było wiele obserwacji właśnie takich obiektów, a nawet jest kilka zdjęć. Przykładem może być to wykonane z pokładu samolotu.

 

 

 

O wiele ciekawsze są jednak relacje o spotkaniach z obiektami UFO bardzo małych rozmiarów. Kiedy podczas ostatniej narady FN nasz oficer zaprezentował nam tę historię, natychmiast przypomniała nam się historia z 2003 roku. Wtedy dwie osoby przeżyły niezwykłą przygodę, kiedy nagle podleciał do nich cylindryczny obiekt w kształcie tuby. Obiekt był wyraźnie kierowany przez inteligentną siłę, potrafił zatrzymać się bez ruchu w miejscu, po czym błyskawicznie wystartować. Ciekawe, że według opisu świadków owa tuba miała dwa wyraźnie stateczniki po obu stronach. Wtedy nasz grafik wykonał rysunki tego obiektu, a świadkowie sporządzili nawet mapę z trasą przelotu obiektu. Ich wiarygodność była absolutna – po prostu naprawdę przeżyli spotkanie z tym obiektem! Oto te materiały z 2003 roku:


/nasz grafik specjalnie narysował postać świadka, aby pokazać wymiary obiektu/

 

 

/tak wyglądało UFO/

 

/rysunek sytuacyjny obserwacji, Archiwum FN 2003/

 

I jeszcze jedna historia. Tym razem opowiedziała nam ją nasza znakomita przyjaciółka Iwona (nazwisko do wiad. Red.), która jest na naszym pokładzie od wielu, wielu lat. Poprosiliśmy ją o spisanie tej relacji i wykonanie rysunku, na co się zgodziła.

 

Było to dokładnie w tym samym roku, w ktorym sfilmowałam te obiekty na niebie (film jest na końcu artykułu), bodaj 1995, nie mam teraz w domu rodziców kasety video z tym nagraniem. Tego samego dnia, pojechaliśmy z tata do Renaty Marsch, tej niemieckiej korespondentki, by jej to pokazać i zapytać, czy nie chciałaby może tego dać do tv, niech się ludki dowiedzą, że u nas tez takie cuda się zdarzają. Ponieważ nie było jej w domu, około godz. 20-tej (lipiec, lato wciąż widno) wróciliśmy nad nasze jezioro (wieś Kosewo, między Mragowem a Mikolajkami). Oddałam mamie kamerę i poszłam nad jezioro umyć ręce.

Nagle coś mnie tknęło i spojrzałam w prawą stronę i tak jak już Wam opowiadałam, zobaczyłam z prawej strony, że coś nadlatuje, okolo 30 m ode mnie i na wysokosci moze 20 metrow. W pierwszej chwili pomyslalam jaki dostojny ptak i zaczelam mu sie przygladac, ale po chwili zdalam sobie sprawe, ze to cos nie machalo skrzydlami zaczelam sie przygladac i w pewnym momencie po prostu to cos bylo na tyle blisko (mysle ze najblizsza odleglosc miedzy nami to bylo cos kolo 10m) zobaczylam wyraznie ksztalt, kolor i wielkosc. To cos poruszalo sie w zupelnej ciszy, spokojnie, wrecz dostojnie, elegancko plynelo po niebie (ptak poruszalby sie chaotycznie) i wygladalo jak splaszczona kula, koloru grafitowo-ciemno szarego, o struktrze metalicznej i bardzo gladkiej, o jakby wypolerowanej powierzchni, ta kula leciala nie szybko, ale tez nie wolno, miarowo "kiwajac" sie na boki wokol wlasnej osi, IDEALNIE tak samo jak spodek nad blokami w Meksyku (film z sierpnia 1997 bodaj).

Jak juz bylam wg mnie pewna w 200%, ze to nie jest ptak, zaczelam krzyczec blagalnie by mama przybiegła z kamera szybko teraz natychmiast bo tu cos jest dziwnego!! W trakcie mojego krzyku, to cos wciaz lecialo i w koncu znalazlo sie dokladnie vis a vis mnie, (wysokosc kolo 20m, albo moze nawet mniej, odleglosc wg mnie 15m) i po prostu staneło!

Zatrzymalo sie w miejscu na pare sekund. Mialam wrazenie ze daje mi szanse na przyjrzenie mu sie dokladniej, naprawde tak to odebralam i o tym pomyslalam... Wokol tego zaczely latac ptaki, nie baly sie, dzieki temu moglam porownac ich wielksoc i byly sporo mniejsze (moze hm..3,4x mniejsze (to mialo mniej wiecej wielkosc glowy latarni, zdaje sie ze takie latarnie sa na Łazienkowskiej) sporo wieksze niz ptak. W miedzyczasie uslyszalam poruszenie, obejrzalam sie i zobaczylam jak na koncu dosc dlugiego pomostu biegna do mnie dwaj kuzyni i znajoma), wiem ze to zabrzmi niewiarygodnie, ale w tym momencie, to cos jakby sie przestraszylo, czy raczej nie chcialo im sie pokazac, nagle zrobilo plynny zwrot w prawo, potem taki sam w lewo i zaczelo odlatywać!

Zanim te 3 pozostale osoby wbiegly na sam koniec dość dlugiego pomostu, to cos bylo juz kolo hmm... może kolo 40m dalej..i odlatywalo na druga strone jeziora, lekko w lewa strone (dziwne, tam sa krzaki, drzewa i zakret w jeziorze wiec mozna sie schowac) po czym zniknelo za drzewami ...Cala obserwacja mogla trwac, trudno mi to okreslic, ale mysle ze moze okolo 3min.. Obok pomostu na łódce siedziało dwóch wędkarzy i wiem, ze oni tez to widzieli, bo jeden pokazal reka drugiemu by spojrzal w niebo, a wiec nas wszystkich widzacych to bylo 6 osób!

Sprobuje narysowac, ale wybaczcie mi nieudolne malunki w tym calym PAINT programie.

/rysunek poniżej/

 

uff..dluga historia..i wiem,ze brzmi to wszystko niewiarygodnie, nie wiem, czy sama uwierzylabym komukolwiek,gdyby powiedzial mi o tym opowiedział, ale przysiegam ze tak bylo.

 

sciskam

Iwona

Iwona w tym tekście wspomniała o filmie, kiedy to na Mazurach w 1995 roku udało jej się sfilmować bardzo rzadko spotykany obraz, a więc kilkadziesiąt obiektów znajdujących się w jednej linii obok siebie. Według świadków obiekty miały wyraźny, dyskoidalny kształt! Niestety ówczesne kamery wideo pozostawały wiele do życzenia i nie widać dokładnie kształtu tych obiektów. Warto jednak ten film przypomnieć.

 

 


 

Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Nasz czytelnik przysłał nam film, który nagrał aparatem fotograficznym. Rzecz miała miejsce w Płocku podczas ostatniej powodzi. Nad tamtejszym mostem przelatywał potężny, wojskowy śmigłowiec Mi-24. Po powrocie do domu nasz czytelnik uważnie obejrzał film i jedna rzecz go zaintrygowała. Oto w pewnym momencie do śmigłowca doleciał jakiś mały obiekt. Wyraźnie okrążył śmigłowiec i odleciał. Jego prędkość wyklucza wszelkie odkrywcze wyjaśnienia „bo to ptak”.

Jeszcze ciekawie jest wtedy, kiedy zaczęliśmy ten zapis poddawać obróbce sztucznie wyostrzającej kontury. Jeden z naszych kolegów obiecał obejrzeć ten film bliżej już w weekend, ale nawet teraz widać coś dziwnego. Na filmie, który prezentujemy poniżej, daje się zauważyć, że obiekt wyraźnie (podobnie jak śmigłowiec) daje odblask od góry.

To mogłoby świadczyć, że ma powłokę metaliczną. Oczywiście to wszystko są jedynie dywagacje, gdyż jakość filmu (i wielkość obiektu) nie pozwalają na wiele. Tego typu zapisy wideo zawsze są narażone na podważenie na sto tysięcy sposobów i są niejednoznaczne, ale jednak... warte pokazania.

Na początek trzy screeny z tego filmu:

 

 

 

A teraz sam film:


 

Komentarze: 0
Wyświetleń: 23145x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Pon, 21 cze 2010 16:43   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.