Pon, 13 gru 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Fundacja NAUTILUS dotarła do świadków serii niezwykłych wydarzeń. Czy okolice Garwolina mogą być kolejną
Motto: „Energia staje się Obecnością.” Pierre Teilhard de Chardin. 12 grudnia 2004 r. zespół Fundacji Nautilus odbył ciekawą i naprawdę niesamowitą podróż w rejon Garwolina w celu zbadania tamtejszych kręgów powstałych na trawie i przeprowadzenia wywiadu z właścicielami Gospodarstwa Agroturystycznego „Pod Dębami”, tj. Państwem: Kazimierą i Adamem Głowala z Kolonii Górki w Rudzie Talubskiej niedaleko Garwolina w województwie mazowieckim. To co zwać można było do tej pory przygodą, po wizycie u Państwa Głowali przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Naszym zdaniem, słownikowa definicja niezwykłości powinna po tej wizycie zostać znacznie poszerzona. Ekipa Nautilusa udała się w to miejsce po tym jak około miesiąca wcześniej otrzymała telefoniczne zgłoszenie od Pana Adama z prośbą o przyjazd. Tuż po dojechaniu do punktu docelowego urzekła nas niezwykła atmosfera tego miejsca: cisza, spokój, a otoczenie pól na których pojawiły się tajemnicze kręgi, sprawiło, iż nawet w żartach, jakie ułatwiały nam przebywanie na mroźnym powietrzu, padały stwierdzenia - idealne miejsce na lądowisko UFO! Już po przybyciu na miejsce dowiedzieliśmy się, iż sprawa nie dotyczy tylko owych dziwnych kręgów jakie w tym roku powstały, ale wychodzi daleko poza ich obręb i mieści się w kategoriach obserwacji dziwnych obiektów latających. Ale zacznijmy od początku: Pan Adam w porze pierwszych sianokosów, jak sam to określił (zapewne okres późny maj - przełom czerwca), jadąc ciągnikiem rolniczym wzdłuż pól uprawnych dostrzegł dziwne owalne kształty na łące. Trawa na łące była zdaniem świadka przyciśnięta, zauważył on czarne koła, częściowo wypalone, w kolorze żółtym; były to koła mniejsze i większe, zatem o zróżnicowanej średnicy. Jak zmierzyliśmy później dla przykładu - duży krąg miał średnicę 5 metrów i 54 centymetry na 4 metry i 80 centymetrów, zaś mały krąg 190 centymetrów na 170 centymetrów. Jasne było zatem, że mamy tutaj do czynienia z elipsami i to w każdym z obserwowanych przez nas kręgów. Trawa wewnątrz i na zewnątrz pierścieni (których szerokość wynosiła około 34-35 centymetrów) była przygaszona w swej barwie, natomiast trawa tworząca elipsoidalne pierścienie była soczyście zielona. Mimo upływu wielu miesięcy, deszczów i śniegu, jaki wcześniej pokrył tę łąkę wraz z elipsami, obręcze kręgów były (i są nadal) świetnie widoczne. Ze względu na upływ czasu od powstania tych kręgów urządzenia miernicze (m.in. licznik Geigera –Muellera) nie wykryły znacznych odchyleń. Nie stwierdzono także odchyleń elektromagnetycznych i igły kompasu od powszechnie przyjętych norm wskaźnikowych. Historia tajemniczych kręgów sięga przełomu maja i czerwca br. kiedy to Pan Adam zauważył pierwsze cztery kręgi na swym polu, lecz nie znaczy to, iż powstały one dokładnie w tym okresie. Mogły powstać trochę wcześniej i dopiero później zostać zauważone. Po upływie około 2 miesięcy, w okolicach sierpnia 2004 r., dostrzegł kolejne kręgi w odległości około 30 do 50 metrów od tych czerwcowych. Miały podobny kształt i były również różnej wielkości. Na tym samym polu! Żałowaliśmy trochę, iż nie było nas tutaj w czerwcu i lipcu. Kręgi zrobiły na nas duże wrażenie. Koncepcja Pana Adama, iż ktoś nasiał w bardzo dziwny sposób nawóz na tej łące jest ciekawą hipotezą, ale po obejrzeniu kół musimy ją wykluczyć. Taki sposób nawożenia nie pasuje do zauważonego kształtu kręgów, po prostu kręgi są zbyt dokładne i regularne. Nie ma tutaj miejsca na przypadkowość. Ale kręgi to nie wszystko. Wracając do gospodarstwa Państwa Głowali, Pan Adam podzielił się z nami ciekawą historią obserwacji dziwnych obiektów jakie widział na niebie. Rzecz miała miejsce, jak ocenił, 23 grudnia (zatem na dzień przed wigilią) jakieś 6-7 lat temu, dokładnej daty świadek nie był w stanie sobie przypomnieć. Pan Adam idąc obok lasu zobaczył światła (w liczbie około 12-15), które bez dźwięku przelatywały tuż nad lasem z zachodu na wschód. Jak ocenia świadek, obiekty znajdowały się stosunkowo nisko nad ziemią, były w kolorze białym i różnej wielkości. Obserwacja obiektów trwała kilka minut, między godziną 20.00 a 21.00 wieczorem. Obiekty te wolno przesuwały się na niebie. Według świadka była to znana obserwacja. W tym dniu wiele osób widziało te obiekty, również w okolicach samej Warszawy, Lublina i Zamościa. Prasa pisała sporo swego czasu o tej obserwacji. Co ciekawe, po tym widzeniu Pan Adam zaczął stawiać w sadzie śliwkowym dużą piramidę, do której można wejść i zrelaksować się. Jak mówił, idea takiej konstrukcji zawitała u niego właśnie po owej obserwacji dziwnych świateł na niebie. Piramida robi niesamowite wrażenie. Patrząc na nią (i nawet wchodząc o niej) poczuliśmy się jak w innym świecie. Wchodząc do domu Państwa Głowali, po prawej stronie wielkiego hallu dostrzegliśmy kilka dyplomów, zapewne wyróżnień za prowadzenie gospodarstwa. Siedząc przy stole usłyszeliśmy kolejną dziwną opowieść, której bohaterkami były dwie osoby: córka Państwa Głowali wraz z koleżanką. Idąc 2-3 lata temu koło lasu drogą tuż za gospodarstwem, zostały zaskoczone od tyłu dziwnym rozbłyskiem światła, bardzo jaskrawym, jakby z flesza aparatu fotograficznego, lecz to porównanie nie do końca oddaje charakter owego rozbłysku. Było to ostre, bardzo jasne światło, które na krótko rozbłysło zza ich pleców. Pan Adam w tamtej chwili opowiadania o tym zdarzeniu też sobie przypomniał o podobnym zjawisku, którego sam był świadkiem. Na Pana Adama nie zostało puszczone światło, ale miał on wrażenie, że ktoś za nim podąża. Miał poczucie, iż ktoś go obserwuje. Do domu wrócił bardzo wystraszony. Pani Kazimiera, żona Pana Adama, również była świadkiem obserwacji dziwnych świateł na niebie, w różnych kolorach i nie były to zdaniem świadka: samolot ani inny znany nam obiekt latający. Raczej były to kule. Ale niesamowite wrażenie zrobiła na nas opowieść Pana Adama i jego córki Magdy o wydarzeniach, które rozegrały się dosłownie na 2-3 dni przed naszym przyjazdem w tę okolicę, w czwartek bądź piątek, 9 lub 10 grudnia 2004 r. koło godziny 14-tej. Jak określiła to córka Pana Adama, Magda, to był dziwny dzień. Świadkami wydarzenia były 4 osoby. Pan Adam wraz z synem Szczepanem, którzy kroili drzewa na pile oraz córka Magda i znajomy Państwa Głowali, Pan Wojtek. Było pochmurno, lecz dawało zauważyć się przebłyski zachodzącego słońca. Uwagę Pana Szczepana zwróciła dziwna luka w chmurach. Z luki tej, swoistego otworu w chmurze, wychodził dziwny, jasny promień światła, niemal prostopadle padający w kierunku ziemi. Promień ten przesuwał się w stronę wschodu. Ten dziwny świetlisty szperacz dotykać miał ziemi właśnie w okolicach łąki na pograniczu lasu w tych samych miejscach gdzie obserwowano kręgi na trawie! Pan Adam wyraźnie zaznaczył, iż światło to, ów świetlisty słup z nieba, nie było promieniem słonecznym, gdyż promienie słoneczne padały pod innym kątem. Po pewnym czasie światło znikło. Z tamtego miejsca wyjechaliśmy podbudowani. Jesteśmy przekonani, iż to nie ostatnia wizyta jaką złożyliśmy w tej miejscowości. Ta dziwna historia jeżeli by wiązać ją z powstaniem kręgów na łące w pobliżu gospodarstwa Państwa Głowali, świadczyłaby, iż na naszej planecie dzieją się bardzo tajemnicze, dla nas wciąż jeszcze niezrozumiałe, rzeczy. Wierzymy, iż zjawiska te nie są przypadkowe i czemuś służą.
Pon, 13 gru 2004 00:00
Autor: FN, źródło: FN