Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 33226x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Nietypowe zwiastuny śmierci
Temat zwiastunów śmierci powraca w naszym serwisie regularnie, gdyż jest ze wszech miar wiarygodny i oparty o setki relacji. Tak bowiem jest, że odejście bliskiej nam osoby „ze świata materialnego” potrafi poprzedzić wydarzenie odebrane przez inne osoby jako ewidentny „znak”. Od kogo? Dlaczego akurat dotyczy to tych osób? Na wiele pytań nie potrafimy znaleźć odpowiedzi.
Znaki potrafią być różne, czasami bardzo nietypowe. Dzisiaj chcemy przedstawić kolejną „garść historii” z cyklu „zwiastuny śmierci”.
To: nautilus
Subject: Zwiastuny nadchodzącej śmierci
O tym ,że śmierc przed nadejściem daje nam namacalne dowody przekonałem się ok. 8 lat temu. W tym okresie czasu mieszkałem z żoną i dziecmi w Gdyni ( żona pochodzi z Sopotu ) letnie wakacje spędzała z dziecmi w Grzybowie k. Kościerzyny gdy ja dojeżdżałem do Gdyni , do pracy. Pewnego razu żona poprosiła mnie bym po pracy pojechał do domu i podlał kwiaty.
Po pracy pojechałem więc do domu i w przedpokoju mieszkania zastałem na podłodze potłuczone lustro. Lustro to było okrągłe w oprawie metalowej (powiedzmy, kowalstwo artystyczne ) Stanąłem jak wryty , gdyż osobiscie je wieszałem. Kołek tkwił nadal w ścianie , a metalowe oczko przyspawane do obramowania lustra było nienaruszone. Nadmienię ,że aby zdjąc lustro ze ściany trzeba było wpierw unieśc je nieco w gorę, a potem przyciągnąc do siebie. Od razu odczułem , że to zwiastun jakiegoś wydarzenia . Postanowiłem jednak zrbic eksperyment , tzn. nie kontaktowac się z nikim z rodziny i czekac na przebieg wydarzeń.
Przyjechałem do Grzybowa , lecz po drodze od samochodu do domku letniskowego napotkałem moją mamę. Zapytałem się jej czy coś się stało? Mama powiedziała ,że Iza ( moja żona ) mi wszystko opowie. Iza opowiedziała mi ,że dzwoniła jej ciotka z informacją o śmierci klinicznej babci. Babcia została odratowana elektrowstrząsami bodajże za szóstym razem. To lustro dostaliśmy właśnie od niej. Przykro to pisac ,ale ta babcia nie była za życia taką ciepłą, życzliwą osobą. Gdy byliśmy ją odwiedzic , to opowiadała nam że porwał ją czarny wielki ptak i coś zaczęło wyrywac ją z jego szponów. Moja żona odebrała to jednoznacznie, z resztą ja miałem takie samo skojarzenie. To wszystko. Przypomniałem sobie o tym podczas lektury tematu o zwiastunach śmierci .
Pozdrawiam
serdecznie. R. /nazwisko do wiad. Red/
Zetknelem sie z taka opowiescia u moich dziadkow na wsi, sprzed moze 10-15 lat. Otoz u jednych gospodarzy cos dziwnego sie wydarzylo przed smiercia jednego z domownikow. Ktos z rodziny jak wszedl do domu z podworka to w przedsionku nazywanym "w sieni" czyli pomieszczeniu pomiedzy drzwiami na dwor a jeszcze wewnetrznymi do kuchni czy pokoju (bo tam tak sie buduje) napokal... gęś!
Co bylo dziwne bo ci gospodarze gesi w ogole nie mieli, a drzwi byly zamkniete, skad ges tam sie wziela? Co wiecej zaden sasiad w okolicy gesi nie mial wiec skad ta ges by przyszla? Nawet jakby przyszla to jak weszla tez nie wiadomo bo co ludzie kiedys mieli sprawe za ich psa ktory kogos pogryzl i ogrodzili solidnie podworko tak aby pies sie nie wydostal, pilnowali tez zamykania bramy zeby unikac na przyszlosc klopotu, wiec nawet jakby ta ges przyszla sobie od kogos innego to i tak by na podworko nie weszla a potem przez kolejne drzwi do domu. Ludzi wygonili ges na podworko z domu, i chwile potem pomysleli ze ktos moze jednak tej gesi szukac, wiec postanowili ja zlapac i zamkac gdzies, Bardzo sie zdziwili bo ges gdzies zniknela, nie mozna bylo jej znalezc. Kilka godzin pozniej jeden z domownikow nagle poczul sie slabo i umarl w kilka minut. Na nic sie nie leczyl, uchodzil za zdrowego. Ludzi na tej wsi probowali powiazac te sprawy, owa tajemnicza ges i smierc. Ja tak od siebie w roznych podaniach ludowych znalazlem informacje ze kiedys dawno temu wierzono ze zwiastun smierci przychodzi pod postacia zwierzecia domowego, czesto ptactwa domowego, ale juz bez wyjasnienia o jaki gatunek ptaka chodzi. Raptem w Polsce choduje sie kury, kaczki, golebie, gesi i indyki, duzo tego nie ma. Dziwna to taka sprawa.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: opiekun smierci
Witam serdecznie,
Opiekun Smierci mojej Babci zachowal sie dosc nietypowo. Po Powstaniu Warszawskim moi rodzice czasowo przeniesli sie na Slask do Zabrza. Mieszkalismy w starym poniemieckim domu.
Moja Babcia zostala w Warszawie u swojej siostry. Stan zdrowia nie byl najlepszy, wyslana do sowieckiego lagru w 1939 roku wrocila do Polski dopiero w 1948. I nagle.......w srodku nocy krysztalowa poniemiecka waza ktora stala w pokoju ekspolodowala, to jest chyba najlepsze slowo.
Moja Matka jeszcze przez wiele dni znajdowala okruchy szkla w calym mieszkaniu.Czy mam napisac ze rano dostalismy telegram ze Babcia umarla tej nocy???
Wojciech
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dziwne zjawisko
Witam.
Nazywam się M. (prosiłbym tu o nie udostępnianie moich danych osobowych), i chciałbym sie podzielić z wami opisem sytuacji, ale jakże dla mnie również smutnej i do dziś. Otóż w lutym 2 lata temu zmarł mój dziadek po długiej, rocznej walce z rakiem. Gdy przyszedł ten dzień, jak co wieczór siedziałem przy komputerze, i usłyszałem wołanie babci, że dziadek dostał kolejnego ataku padaczki. Po jakiejś pół godziny przychodzi mama, mówiąć, że to raczej koniec, ale byłem pewny, że będzie dobrze, z resztą jak dotychczas. Położyłem się spać, przedtem jak co wieczór odmówiłem modlitwę o zdrowie dziadka. Ale najważniejsze dopiero miało się stać. Spałem spokojnie, do momentu, kiedy nagle obudziłem się, lub coś lub ktoś zmusił mnie do tego, jakby automatycznie spojrzałem w niebo i zobaczyłem ogromna błyskawice przeszywająca niebo - był to ostatni dzień STYCZNIA. Chwile potem przychodzi do mnie tata z mamą, i mówi, że dziadek właśnie zmarł po północy. Nie wiem co to mogło być, nurtuje mnie to od dawna, więc zwracam się z prośbą, jeśli tylko możliwe o wytłumaczenie tej sytuacji. Pozdrawiam
M.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Co myslicie o tym
Witam,
Bylo to dobrych pare lat temu ja sama mialam moze z 19 lat, dopiero pozniej cala sytuacje skojarzylam sobie ze smiercia babci...ktora miala miejsce dokladny rok od tego zdarzenia, dokladnie o godzinie o ktorej moja babcia zmarla. Dodam tylko tyle, ze to byla mama mojego Taty dlugo jej nie widzialam, bo moi rodzicie nie dawno sie rozeszli, nie ciekawa i bolesna historia...
Ktoregos wieczoru jak zwykle szlam spac pamietam,ze okno zostawilam otwarte gdyz tego wieczoru palilam w oknie nie chcialam aby moja mama to wyczula. Bylo ok godz.12, polozylam sie do lozka..chwilke nie moglam zasnac, w fazie lekkiego przysypiania,lecz zaznaczam, ze bylam calkiem swiadoma, zrobilo mi sie w sekundzie przerazajaco zimno,jeszcze nigdy nie doswiadczlam w zyciu takiego uczucia,mialam ciarki na calym ciele, a wtedy byl kwiecien pogoda ladna wiec nie ma mowy o takim chlodzie. Nie zwrocilam jednak zbytniej uwagi na to probojac zasnac, niestety...w moich uszach uslyszalam dziwny dzwiek jakby fale slyszalne tylko dla mnie...zdawal sie byc coraz glosniejszy,od ciechego rownomiernie wzrastal az po taki glosny ze az bolaly mnie uszy, drzalam z przerazenia, mialam nadzieje ze to juz koniec...a jednak jeszcze raz za kilka sekund powtorzylo sie to samo...pamietam tylko, ze to bylo straszne i dziwne. Dopiero rano mama przypadkiem powiedziala ze dzis jest babci data smierci...bylam tym wszystkim zdumiona.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Wizyta
Witam Załogę Nautilusa,
Chciałabym opisać historię mojej babci. Otóż 22lata temu mąż mojej babci umierał w szpitalu na raka płuc, wszyscy wiedzieli, że zostało już niewiele czasu. Pewnego dnia dziadek poprosił babcię, aby przygotowała mu jakiś dobry obiad i przywiozła do szpitala. Dzień przed kolejną wizytą u niego babcia przygotowała to o co prosił i położyła się spać. W nocy zbudził ją hałas, jakby ktoś zaglądał do garnków i uderzał o nie pokrywkami. Babcia opowiadała, że myślała iż to kot rozrabia w kuchni i wstała, aby go przegonić. W momencie kiedy weszła do pomieszczenia hałasy ustały, a kuchnia była zupełnie pusta. Po powrocie do łóżka sytuacja znów się powtórzyła , ale babcia już nie wstawała, bo czuła ,że dziadek odszedł. Na drugi dzień rano babcia dostała informację o jego śmierci.
Pozdrawiam Załogę i Czytelników
Monika.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Znaki smierci, artykul z dnia 27.05.2009 (choc nie o zegarze).
Dzień dobry.
Muszę powiedziec, ze czekałam na taki artykuł. Podobną historię przeżyłam 15 lat temu. Byłam w długoletnim związku. Krótko przed moimi imieninami byliśmy razem w odwiedzinach u mojej mamy. Mój mąż postanowił pojechac po zakupy do Berlina, gdzie mieszkaliśmy na stałe. Wówczas nie było jeszcze takiego wyboru towarów w sklepach, jak dziś. W naszym związku było wtedy od jakiegoś czasu nieco "kryzysowo". Tego dnia też się ostro pokłócilismy. A ja, jeśli byłam przekonana o swojej racji, nie przychodziłam pierwsza z przeprosinami, tylko czekałam na ten gest od męża. Mąż pojechał, a ja tego dnia obiecałam siostrze, że zaopiekuję się jej córkami (starsza miała wówczas 10,a młodsza 5 lat). Mniej więcej między godziną 22, a 23 tego wieczoru usłyszałyśmy wszystkie głośne pukanie do okna. Nie pamiętam czy 3, czy 2 razy ktoś? coś? zapukało w szybę. Mocno, choc spokojnie, wolno, ale zdecydowanie. Pamiętam,że byłam zdumiona i lekko przestraszona, ponieważ mamy mieszkanie znajdowało się na 1 piętrze!! Prawdopodobnie zaczęła pracowac moja podświadomośc, bo jednak, pod wpływem tego incydentu przemogłam się i zadzwoniłam do męża, do Berlina. Na szczęście zastałam go w domu. Rozmawialiśmy krótko, zapytałam, czy wszystko jest w porządku. Potwierdził i powiedział, że będzie następnego dnia wieczorem. Pożegnaliśmy się, może nie tak jak zwykle, ale jednak ciepło. To była nasza ostatnia rozmowa. Mąż zmarł jeszcze tej samej nocy, około godziny 3.
Od tej pory wiem, że jest inny wymiar, że ktoś się "tam" nami opiekuje. To nie jest kwestia wiary. Ja to wiem.
Już dawno chcialam to napisac, nie było tylko jakoś okazji.
Chcę jeszcze dodac, że "wpadłam" przypadkiem na "Nautilusa" i już zostałam. Od tamtej pory odwiedzam Waszą stronę codziennie. Dziękuję, że jesteście. Pozdrawiam serdecznie.
"Iwona"
Dziękujemy za wszystkie relacje, bardzo wzbogacają one nasze archiwum. Trzymamy je i starannie archiwizujemy, gdyż mogą one być dowodem na to, że nasz świat „nie jest tak prosty”, jak opisuje to podręcznik fizyki do klasy VII. Jest wielką tajemnicą, zagadką. Wiele światów niewidzialnych przenika się z naszym, a człowiek jako istota duchowa podróżująca w „ciele materialnym” idzie w podróży dalej. Śmierć nie jest ani końcem, ani początkiem… jest przystankiem, kolejnym etapem.
I jeszcze jedna sprawa związana ze zjawiskiem „śmierci, która zdejmuje buty” (pisaliśmy o tym dwa lata temu).
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Spadające buty zwiastunem śmierci.
Witam.
Czytam Nautilusa już kilka lat. Wiele razy czytałem o tym, że użytkownicy piszą do Was, żeby podzielić się swoimi przemyśleniami jak i doświadczeniami, czy to ze świata realnego, czy "pozaziemskiego".
Dawno temu czytałem na łamach Waszej strony historię o spadających butach podczas wypadku samochodowego z ofiarami śmiertelnymi. Otóż ostatnio jechałem z wujkiem, który jest emerytowanym policjantem wydziału drogowego do Czerniejowa (około 15 kilometrów od Lublina). Jakiś kilometr przed tamtejszym cmentarzem, na zakręcie kilkadziesiąt minut przed naszym przyjazdem miał miejsce wypadek. Bus dostawczy uderzył w (prawdopodobnie) za szybko wchodzący w zakręt samochód osobowy i uderzając "uciął" wzdłuż pół samochodu. Przejeżdżając przez "wahadło" wujek powiedział: "No tutaj to na pewno są trupy", ja w tym samym momencie zobaczyłem leżący na środku jezdni but.
Jakieś dwadzieścia minut później, kiedy wracaliśmy już do Lublina, wujek zwolnił przy miejscu wypadku, ponieważ jeden z policjantów to jego kolega i zapytał: "Co rozbiłeś"? Policjant ten odpowiedział: "Mamy jednego trupa". Wujek jako wieloletni policjant drogówki potwierdził to, że zawsze gdy spadnie but, człowiek ten nie żyje. Nie jest on wielkim zwolennikiem teorii dziwnych znaków zwiastujących śmierć dlatego wytłumaczył to jako rozluźnienie mięśni i przez to but spada.
Mnie osobiście zastanawia fakt, dlaczego zawsze spada jeden but i dlaczego robi to gdy jest zawiązany. Ta historia na pewno przyda się do Waszego archiwum FN.
Proszę o zachowanie mojej anonimowości.
Pozdrawiam,
Paweł /…./
Na dzisiaj tyle relacji o „zwiastunach śmierci”, choć już w kolejce czekają kolejne. Za chwilę nasza ekipa jedzie do Bazy FN, aby przeprowadzić eksperyment związany – nomen omen – z niewidzialnymi bytami.
Aby sprawić, aby nie popaść w „smutny, jesienny nastrój” jeszcze ciekawostka. Jeden ze stałych czytelników - Michał z Giżycka - wykonał dla siebie… kubki z logiem FN.
Podczas spotkania Fundacji pojawi się także sprawa gadżetów, o które dopomina się wielu czytelników. Także pomyślimy o „pokładowych kubkach”
I jeszcze coś z serii „ślady Nautilusa” na świecie i w Polsce. Zdjęcie przysłał Marcin.
---Original Message-----
From: MARCIN xxxxxxxxxxx
Sent: Wednesday, October 20, 2010 8:58 PM
To: nautilus
Hej, witam!,
przesyłam fajna fotkę z wakacji, no może nie z wakacji (to był już wrzesień'10_Berlin)
pozdr Marcin
I jeszcze ciekawostka. Jeden z naszych oficerów w ferworze „szaleństwa odpowiadania na setki e-maili” odpowiedział zdaje się pozytywnie na jakiegoś e-maila, zapomniał o sprawie, a my… przeszliśmy etap w konkursie na strony internetowe. Chodzi o konkurs „Polski Internet” na Najlepszą Stronę 2010 Roku organizowany przez The World Internet Foundation. Nasza strona startuje w kategorii „Organizacje pozarządowe NON-Profit”.
Nasz oficer wysłał na „mostek kapitański” informację, że podobno można głosować na naszą stronę wypełniając jakiś formularz, ale ludzie pracujący na mostku nie mają czasu na nic, stąd... Nie będziemy wchodzić w szczegóły, może jedynie podamy „linka” pozdrawiając tych, którzy wchodzą na strony FN od wielu lat. Za rok będziemy obchodzili 10 lat isnienia w sieci pod adresem FN. Z tego powodu na pewno zrobimy coś specjalnego, ale na razie... link poniżej.
/tu można "zagłosować" na serwis FN w kategorii polskie organizacje publiczne "NON PROFIT", link poniżej/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 33226x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie