Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 29865x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Czy to był efekt seansu spirytystycznego, czy zwykłej choroby psychicznej jednego z uczestników spotkania?
Cała historia została opisana przez portal heraldsun.com.au. Tragedia wydarzył się w sobotę 23 października około trzeciej w nocy w miejscowości La Verriere pod Paryżem liczącej 6 tysięcy mieszkańców. W budynku z tak zwanymi mieszkaniami socjalnymi. Okoliczności tego wydarzenia są zagadkowe. Według opisu policji w mieszkaniu na drugim piętrze trzypiętrowego budynku było 13 osób z jednej czarnoskórej rodziny, w tym małe dwuletnie dziecko. Na skutek niezrozumiałego „incydentu” ludzie zaczęli wyskakiwać przez okno, w tym jeden z mieszkańców zrobił to trzymając dziecko na rękach. Niestety, dziecko w wyniku uderzenia o ziemię zmarło. W sumie wyskoczyło 11 osób.
Co jest najbardziej intrygujące w tym incydencie? Otóż uczestnicy tego wydarzenia utrzymują, że wszystko miało związek z seansem spirytystycznym, który miał być „uatrakcyjnieniem wieczoru”. Nagle jeden z domowników 30-letni mężczyzna zaczął zachowywać się w sposób, który tak przeraził pozostałych domowników, że ci zdecydowali się na tak drastyczny sposób „opuszczenia mieszkania”. Według policji mężczyzna był całkowicie nagi i próbował dostać się do dziecka.
Ta wersja została oczywiście natychmiast wyśmiana przez media, choć zeznania świadków jednoznacznie wskazują, że nagle jeden z mężczyzn zaczął zachowywać się w tak dziwny sposób, że został zraniony nożem i na siłę usunięty z pokoju. Kiedy próbował wrócić, wybuchła panika i w efekcie tego cała przerażona tym faktem rodzina zaczęła skakać z okna.
Policja wciąż bada okoliczności tego wydarzenia.
Ta historia może mieć banalne wyjaśnienie (choroba psychiczna, która w środku nocy „ujawniła się” u jednego z domowników), ale może mieć także związek z seansem spirytystycznym. Ludzie, którzy nigdy nie widzieli na własne oczy tzw. „opętania demonicznego” mają ogromny kłopot z przyjęciem założenia, że jakiś zły i niewidzialny byt może opanować ciało człowieka doprowadzając do tragedii.
O takich sprawach nie piszą media, nie mówi się w domu czy w szkole, nie ma w codziennej prasie. Skoro tak, to – jak mylnie myślą tzw. „racjonalnie myślący” – to bzdury. Po prostu bzdury. Dlaczego? Bo inaczej „pisaliby i mówiliby o tym”. Jest to jednak ogromny błąd. Wchodzenie niewidzialnych demonicznych bytów w ludzkie ciała jest faktem, o czym mieliśmy okazję przekonać się wiele razy podczas prawie dziesięcioletniej pracy w FN.
Wystarczy przypomnieć historię z warszawskiej Pragi Północ z 1992 roku, kiedy to grupa młodych ludzi zaczęła zabawy „z wirującym talerzykiem” na stole. Ku zdumieniu uczestników seansu spirytystycznego talerzyk „samoczynnie” zaczął się przesuwać po blacie stołu. Było nawet śmiesznie, nikt się przecież nie spodziewał, że „coś takiego” może się stać. To miał być jedynie żart, taki „imprezowy happening”, z którego będzie się można trochę pośmiać.
Przestało być zabawnie, kiedy jeden z młodych ludzi zaczął nieludzkim, charkliwym głosem wypowiadać niesłychane bluźnierstwa pod adresem nie tylko uczestników seansu, ale także krzyża, który wisiał nad drzwiami. Co więcej – groził, że zabije tego, w którego wszedł!
Wtedy jeszcze wszyscy myśleli, że po prostu „żartuje”, a ten teatrzyk odgrywa po to, aby trochę „nastraszyć dziewczyny”. Ale mijały minuty, a tymczasem jego stan się nie zmieniał. Świadkowie opowiadali, że miał tak zwane „wywrócone białka oczu”, co robiło upiorne wrażenie, ale w zasadzie powinno uniemożliwić mu widzenie czegokolwiek. Tymczasem on wyraźnie „widział” odwracając głowę w taki sposób, który nie pozostawiał wątpliwości, że „widzi wszystko”, co nie na żarty przeraziło młodych ludzi. W pewnym momencie krzyżyk znad drzwi wystrzelił „niczym z procy” i uderzył w szybę tłukąc ją w drobny mak. To sprawiło, że pozostali uczestnicy seansu spirytystycznego natychmiast przerażeni uciekli z mieszkania. Kilkanaście sekund później dziwnie zachowujący się człowiek próbował zabić się wbijając w swoje ciało nóż kuchenny.
Policja po wielomiesięcznym śledztwie potraktowała to jako „zagadkową próbę samobójczą”, ale pominięto zeznania świadków, że człowiek ten nigdy wcześniej nie wykazywał najmniejszych skłonności samobójczych.
To historia jedna z wielu, którymi zajmowała się Fundacja Nautilus. Jeżeli tego typu opowieści nie przekonają ludzi do prawdziwości „opętań demonicznych”, warto sięgnąć do książek podróżników, którzy mieli okazję spotkać na swojej drodze indiańskich szamanów. Oni dokładnie opisują techniki, które pozwalają „wejść w innym stanie świadomości” w ciało obcego człowieka i przejąć nad nim całkowitą kontrolę. Brzmi to niczym literatura Science-Fiction, ale jest po prostu prawdą.
Nasza rada jest bardzo prosta – nigdy nie próbujcie zabaw w „wywoływanie duchów”. Otwiera się wtedy drzwi, przez które wejść może każdy. Wchodzi przeważnie „zło”.
Sens spirytystyczny to przekroczenie granicy, za którą jest „strefa śmierci”. Kończy się zabawa i „fajowski wieczór rozrywek”, a zaczyna prawdziwy dramat. Nie zawsze udaje się takim osobom pomóc, często na pomoc jest za późno.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 29865x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie