Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 45429x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
W snach osoby zmarłe przekazują informację bliskim, że są „w innym świecie”
Sny z udziałem osób zmarłych są wielką zagadką. W Fundacji Nautilus tę tematykę traktuje się ostrożnie, gdyż akurat sny są zbyt ulotne i niemierzalne, ale wielokrotnie można się było przekonać, że są to bardzo często „znaki dla żyjących”. Kto i jak przekazuje te znaki – to zupełnie inna sprawa. Ale sny na pewno zawierają więcej, niż tylko „,mgliste omamy podsuwane podświadomości w czasie słynnej fazy mózgu zwaną alfa”. Warto pokazać kilka przykładów.
Oto „pierwszy z brzegu”, który dotyczy osoby zaprzyjaźnionej z „mostkiem kapitańskim Nautilusa”. Jest to człowiek o bardzo jasnych i zdecydowanych poglądach na świat, znakomity inżynier, pracujący w dużej korporacji. Nigdy ani nie wierzył w żadne tam „majaki senne”, ani nie przykładał do nich jakiejkolwiek wagi. Ot, „sen mara – Bóg wiara” – to popularne powiedzenie zamyka sny w komórce ludzkich dziwactw i zabobonów. Sprawa zmieniła się diametralnie w 1991 roku za sprawę jednego snu. Oto jego relacja:
„W 1990 dostałem zaproszenie od firmy współpracującej z moim biurem na poprowadzenie pewnego projektu, który wymagał wyjazdu do Belgii. Była to dla mnie ogromnie atrakcyjna propozycja, więc natychmiast z niej skorzystałem. Razem z żoną i wtedy 2-letnim synkiem wyjechaliśmy do Brukseli, gdzie zresztą spędziłem kolejne 10 lat i do dziś mam tam swój dom. Był 17 lipca 1991 roku, kiedy w nocy miałem niezwykły sen. Tu muszę nadmienić, że sny miewałem raczej rzadko, a jeśli je nawet miałem, to natychmiast je zapominałem. Tym razem miało być zupełnie inaczej. Pamiętam każdy szczegół tego snu. Byłem w swoim rodzinnym domu, w moim ukochanym pokoju. Nagle wszedł do niego ojciec, który jak go wtedy zapamiętałem, cały był otoczony taką świetlistą aurą. Był szczęśliwy i uśmiechnięty. Pamiętam dialog, który wtedy z nim odbyłem. Zapytałem:
- Tato, jak ty pięknie wyglądasz…
Ojciec podszedł do mnie i powiedział:
- Nie martw się, jest mi dobrze. Proszę nie płacz… Jestem tam, gdzie kiedyś ty także przyjdziesz i ja będę tam czekał na mojego ukochanego synka. Powiedz mamie, żeby przestała płakać, niech więcej nie płacze, bo nie ma powodu.
Chciałem o coś zapytać ojca, ale ten odwrócił się i wyszedł z pokoju. Obudziłem się dosłownie wystraszony tak, jak nigdy w życiu. Raz, że tak wyrazistego snu jeszcze nie miałem, a dwa, że miałem niesamowite przeczucie, że ten sen nie był przypadkiem. To były czasy, kiedy nie było telefonów komórkowych i w ogóle łączność nie była tak dobra, jak teraz. Korzystając z uprzejmości naszego sąsiada zadzwoniłem do niego, a on poszedł do moich rodziców. Po chwili zadzwoniłem do niego ponownie, a on powiedział, że muszę być bardzo dzielny, bo tej nocy mój ojciec zmarł na zawał serca.
Od tego czasu minęło tyle lat, a ja cały czas wracam myślami do tego dnia i tego snu. Nie mam wątpliwości, że nie tylko istnieje życie po śmierci, ale także osoby zmarłe potrafią komunikować się z osobami żyjącymi. Mam nadzieję, że przyda się na coś ta historia, którą może potwierdzić także moja mama i żona.
I kolejne dwie historie, nadesłane do FN e-mailem.
From: xxxx
Sent: Sunday, October 31, 2010 2:45 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: "W snach można dostać znak, że zbliża się śmierć bliskiej osoby."
Witam
Mam na imię Agnieszka.
Czytając listy ludzi na temat snów, po których bliska osoba zmarła, chciałam się podzielić również swoimi przeżyciami, a przynajmniej tym snem, który najbardziej zapadł mi w pamięć.
Pierwszy raz gdy zwróciłam taką uwagę na sen miało miejsce ponad 5 lat temu.
We śnie chodziłam po swoim rodzinnym mieście gdzie wszyscy uciekali przed silnym wiatrem. Panował totalny chaos, ziemia się trzęsła, ulice i budynki wręcz pękały.
Na niebie zebrały się czarne chmury powodujące jeszcze silniejsze podmuchy wiatru. Wtedy też z trudem zaczęłam uciekać do swojego mieszkania. Ku mojemu zdziwieniu w mieszkaniu panował totalny spokój, głucha cisza. Mieszkanie we śnie wyglądało trochę inaczej gdyż w salonie stał tylko wielki, drewniany, okrągły stół i krzesła, na środku stołu paliła się świeczka. Wtedy ujrzałam mojego dziadka (którego nie pamięta, ponieważ zmarł gdy byłam bardzo mała). Siadłam z nim przy stole, spojrzałam się lewą stronę a tam siedziała moja babcia. Jej twarz zmieniała się z 80 letniej kobiety do młodej dziewczyny, jak na portrecie z ich ślubu.
Po tym śnie babcia zmarła następnego dnia. Z ciekawości po tym wydarzeniu sprawdziłam w senniku co oznaczają kataklizmy typu trzęsienie ziemi w snach i znalazłam, że właśnie oznaczają śmierć osoby z rodziny. Od tamtej pory przywiązuję większą uwagę do snów.
-----Original Message-----
From: Konrad
Sent: Sunday, March 07, 2010 9:51 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: zmarli i plakanie po nich
Witam ponownie
Niedawno byl artykul, iz nienalezy plaka po zmarlych, bo im to jakos przeszkadza. Chyba tak jest. Z moich informacji o dziwnych sprawach tez tak wynika. Przytocze kilka znanych mi spraw:
1. Z mojego miasta. Szokujaca i nie wiadomo jak prawdziwa ale podobno prawdziwa. Zdarzyla sie moze ze 30 lat temu. Mianowicie w pewnej rodzinie utonal w rzece mody chlopak, moze 13-14 letni. Jego matka bardzo plakala przez dlugie miesiace, wzywala go głośno zeby wrocił , ze chce go jeszcze raz zobaczyc. Doszlo do szokujacego wydarzenia. Otoz, jednego popludnia ona czekala na meza, i tak zwyczajowo uslyszala otwieranie drzwi, kroki od drzwi do kuchni, i potem do pokoju gdzie ona byla. Bylo to normalne zjawisko bo jej maz z pracy przychodzil to tak wlasnie szedl od drzwi wejsciowych. Drzwi do pokoju sie otworzyly a ona krzyknela i zemdlala, Stal w nich ten niezywy syn. Chwile pozniej jej maz wrocil domu z pracy i ja znalazl, ocucil.
Ona powiedziala, ze w drzwiach stal ten utopiony syn ale nie taki jaki byl za zycia ale jak go z wody wyciagnieto, a w wodzie cialo przebywalo kilka dni zanim go znaleziono wiec widok byl mocno nieprzyjemny. Nastepnego dnia mieli osobliwa wizyte ksiedza ktory mial im do powiedzenia dziwny sen. Ten ksiadz prowadzil lekcje religii na ktore ten chlopak uczeszczal i znal go, zdaje sie ze msze pogrzebowa tez dla niego odprawil. Ksiadz powiedzial, ze chlopak przysnil mu sie i mial wyrzuty do matki ze przywolwala go, i on musial zawrocic z drogi i do niej przyjsc, szedl bardzo dlugo, daleka droga, miesiacami, a jak juz przyszedl to ona krzyczala na jego widok i go nie przyjela. On mowil zeby nie plakac za nim bo mu to bardzo przeszkadza. Matka przestala plakac i od zmarlego nie bylo zadnego znaku potem wiecej.
2. Z czasow mojej podstawowki. Utonela w rzece latem kolezanka ze szkoly. Kolezanki z jej klasy poubieraly sie w czarne zalobne ubrania, plakaly bardzo. Ona przysnila sie jednej nocy kilku z nim i powiedziala zeby sie w te czarne ubrania nie ubierac i nie plakac po niej bo jej to mocno przeszkadza, a ona bardzo kolorowe ubrania tam gdzie jest ma i tam jest wesolo a nie smutnie.
3. W mojej rodzinie umarl taki dziadek. W moze miesiac po smierci, przysnil sie swojej corce, mowiaz ze dostal "przepustke" i mogl przyjsc, wczesniej chcial przyjsc ale "nie chcieli go puscic" ale nie powiedzial kto konkretnie daje te "przepustki". Mowil zeby nie plakac po nim bo mu to przeszkadza, i ze tam gdzie jest jest mu bardzo dobrze. Powiedzial, przy tym ze bylby w innym jeszcze lepszym miejscu ale wzywali go i zawrocili go z drogi" powiedzial przy tym kto w rodzinie to robil. Potem wypytywanie tych osob w rodzinie wyszlo, ze zrobili seans spirytystyczny i przywolywali zmarlego. Zadali mu kilka pytan i talerzyk sie ruszal i dal odpowiedzi zupelnie w lekko zlosliwym/ironicznym/sarkastycznym stylu jak to on lubil odpowiadac za zycia, wiec wszystko wskazuje ze to byl on. Jakkolwiek powiedzial, zeby nie plakac za nim bo mu to przeszkadza. Dal tez do zrozumienia ze seanse spirytystyczne tez zatrzymuja zmarlych na ich drodze tam gdzies w zaswiatach.
Z innych opowiesci zebranych od ludzi, tez do sie potwierdzalo ze te plakania i nadmierna rozpacz a zwlaszcza silne emocjonalne przywiazania ze zmarla osoba zatrzymuja ich tutaj. Inna opowiesc jak slyszalem od prostych ludzie na wsi, ze zmarly czlonek ich rodziny cale zycie nie uzywal paska do spodni a zakladal szelki, Bardzo je lubil. Pochowano go jednak z paskiem w spodniach. On potem sie przysnil rodzinie kilka razy, mowiac ze placza po nim za bardzo a lepiej by zrobili, zeby zamiast plakac dali mi do spodni szelki zamiast paska. Snil sie kilka razy, i rodzina przestala plakac i na cmentarzu zakopala w jego grobie jego najczesniej uzywane szelki, i od tego momentu przestal sie snic. Dziwna historia, ale autentyczna.
pozdrawiam
Konrad
Na koniec tego krótkiego „przeglądu historii o snach z udziałem zmarłych” artykuł, który pojawił się na stronach Superekspressu, a który pokazuje bardzo dokładnie zjawisko „snów z informacją o śmierci osoby bliskiej”.
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/wysniam-smierc-syna_159245.html
Wyśniłam śmierć syna
Janina Chomżyńska (71 l.) z Miedznej (woj. mazowieckie) jeszcze smacznie spała, kiedy obudziło ją nawoływanie: - Mamo, mamo, mamo! - pani Janina usłyszała we śnie głos syna. Ten krzyk był tak przeszywający, że kobieta zerwała się na równe nogi. Już wiedziała, że jej Staszkowi wydarzyło się coś strasznego!
Janina wyjrzała na podwórko. Brama była zamknięta. Sprawdziła mieszkanie, jednak Staszka nigdzie nie było. Tłumaczyła sobie, że to był tylko okropny sen i jak co dzień poszła pracować na pole. Była jednak bardzo niespokojna. Czuła, że coś się stało ze Staśkiem. Syn był malarzem, pracował w Piasecznie pod Warszawą. Niespełna cztery godziny później na pole przybiegła zdyszana i zrozpaczona córka pani Janiny.
Gdy zobaczyłam ją z oddali, jak biegnie zapłakana, aż usiadłam z przerażenia. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, bo od razu przypomniałam sobie o koszmarnym śnie i nawoływaniu Staszka - opowiada pani Janina Chomżyńska (71 l.).
- Dreszcz przeszedł mnie od stóp do głowy. Wreszcie córka wykrzyknęła: "Mamo, Stasinek nie żyje!". Upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. Wtedy dotarło do mnie, że Staś mnie wołał, bo umierał! Chciał mi dać znak, że odchodzi - rozpacza kobieta.
Pan Stanisław Chomżyński (+44 l.) miał wypadek na budowie. Spadł z drabiny tak nieszczęśliwie, że uderzył głową w kaloryfer. Trafił do szpitala, ale lekarze nie byli już go w stanie uratować. Zmarł o 7.30 rano. - Dokładnie o tej godzinie słyszałam jego krzyk we śnie - płacze matka.
- Wiem, że to był znak od niego. Byliśmy z synem bardzo związani. Gdy wyjeżdżał do pracy, mówił, że teraz za zarobione przez niego pieniądze kupimy węgiel na zimę. Był bardzo radosny i zadowolony. Obiecywał, że szybko się zobaczymy - opowiada pani Janina.
Syn się nią opiekował. Niestety, wrócił do domu w trumnie.
Warto powrócić na chwilę do wizyty Fundacja Nautilus w Zabrzu. Tego typu spotkania z ludźmi zawsze owocują tym, że wiele osób podchodzi po wykładzie i opowiada swoją historię o spotkaniu z „niepojętym i zagadkowym” aspekcie naszego życia. Tak było i tym razem. Jedna z historii została opowiedziana przez Wiesława Poraszewskiego, a dotyczyła właśnie „osób zmarłych”. Pan Poraszewski jest jednym z takich ludzi, których sposób opowiadania natychmiast pokazuje, że po prostu mówi prawdę. Jest tam moment, kiedy on widzi ducha, a jego rówieśnik nie widzi absolutnie nic. Jest to typowe dla osób, które są obdarzone darem postrzegania pozazmysłowego, co akurat w przypadku p. Wiesława jest bardzo prawdopodobne.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 45429x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie