Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 57064x | Ocen: 105
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
A jednak… jasnowidz przewidział to trzęsienie ziemi!
Wczoraj w tekście na stronach FN pojawiła się informacja, że „nikt nie przewidział trzęsienia ziemi w Japonii”. Jak się jednak okazuje – była to informacja nie do końca ścisła!
Jeden z czytelników serwisu zwrócił słusznie uwagę, że w prognozie na rok 2011 jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego znajduje się zastanawiający punkt pierwszy, który ma być „pierwszym znaczącym wydarzeniem roku 2011”. Jego lektura wprawia w bezgraniczne zdumienie. Co jasnowidz przewidywał w tym roku jako coś, co wstrząśnie cały światem?
1 stycznia 2011 roku na łamach Super Ekspressu ukazała się prognoza zawierająca krótki tekst na podstawie rozmowy (pewnie telefonicznej) z Krzysztofem Jackowskim. Autor tekstu zrobił krótkie streszczenie tego, co zapowiedział jasnowidz z Człuchowa. Zrobił to w ten sposób, że napisał 10 punktów, w których zawarł najważniejsze tezy jasnowidza. W punkcie pierwszym napisał:
1. Gdzieś na świecie zatrzęsie się ziemia. Ale to będzie trzęsienie największe z opisanych dotychczas. Zginie mnóstwo ludzi.
Oto ten materiał:
Całość znajduje się pod adresem:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/to-bedzie-rok-drozyzny_165728.html
Jasnowidz Krzysztof Jackowski - jak każdy człowiek znany lub taki, który odniósł sukces w jakieś tam dziedzinie – posiada grupę zaciekłych wrogów, a także w tej grupie podgrupę wrogów obłąkańczych, którzy nienawidzą go szczerze jednocześnie… podświadomie go podziwiają, choć sami opluwają go z całej mocy i siły (to znany mechanizm psychologiczny).
Tacy ludzie zawsze zakwestionują jego każdą rzecz, opluskwią ile się tylko da jego „każdą wizję i sprawę”. To oni wydzierają się zawsze, że „takie wizje to każdy potrafi”, że „przypadek i jeszcze raz przypadek”, że „dno”, że „żenada” itd. To dotyczy także tej wizji, która będzie kolejną wizją, która „jest nic nie warta”. Każdy, kto choć raz odniósł sukces w jakiejkolwiek dziedzinie musi „z marszu przyjąć”, że on także będzie miał taką grupę ludzi. Czy mają rację? Oczywiście zdarzają się takie momenty, kiedy Jackowski mówi coś, co jest strzałem „kulą w płot”.
Sam się do tego przyznaje, mówi o swoich porażkach i całkowitej bezradności. A jednak spójrzmy uważnie na tę wizję z Super Ekspressu. Czy rzeczywiście łatwo jest wskazać jako pierwsze wydarzenie „trzęsienie największe z opisanych dotychczas, w którym zginie mnóstwo ludzi”?
Tu już pojawiają się wątpliwości. Zwłaszcza, że trafił w dziesiątkę. Trzęsienie ziemi, które 11 marca nawiedziło Kraj Kwitnącej Wiśni jest największym trzęsieniem ziemi w tamtym rejonie od 140 lat, od kiedy w ogóle zaczęto prowadzić badania związane z trzęsieniami ziemi. Oczywiście, ktoś natychmiast krzyknie: „ale w Meksyku czy Chile zginęło więcej ludzi”!
No tak, ale w światowych mediach, ludzie na ulicy, wszelka informacja o tym trzęsieniu zawiera przesłanie, że „jest to największe trzęsienie od 140 lat”. A Japonia jest uważana za królestwo trzęsień ziemi, nie żadne „Chiny czy Chile”.
Warto przypomnieć ostatnie „największe”. Najtragiczniejsze trzęsienie ziemi miało miejsce w 1976 roku w chińskiej prowincji Tangshan. Oficjalne dane władz mówiły o 250 tys. ofiar. Były bardzo zaniżone, bo ostateczny bilans wyniósł 650 tysięcy istnień ludzkich. Kataklizm w Tangshan miał siłę 7,5 stopnia w skali Richtera. Aż dwa stopnie więcej miały najsilniejsze w historii odnotowane przez sejsmograf wstrząsy, bo aż 9,5 w skali Richtera. W 1960 roku w Chile zginęło ponad 1650 osób.
Pamiętajmy jednak, że jasnowidz odczytuje rodzaj „błysku”, to swoisty „lot odrzutowcem przez pokój pełen rzeczy”. Czasami odczuwa coś, czego „słowa nie przekażą”, bo jest to ani obraz, ani słowo, ani zdanie – to emocje. I takie emocje odebrał w sprawie owego „największego trzęsienia, w którym zginie mnóstwo ludzi”. Zwróćmy uwagę, że od tego zaczyna swoją „prognozę na rok 2011”. To „największe trzęsienie ziemi” nie znajduje się na miejscu „trzecim czy dziewiątym”, ale na miejscu pierwszym. Można się więc domyślać, że Krzysztof Jackowski od tego właśnie zaczął prognozę na rok 2011 w rozmowie z dziennikarzem SE, którą tamten potem zredagował do owych „dziesięciu punktów”. Zadajmy sobie pytanie: czy rzeczywiście taką „banałem, żenadą” jest trafienie, że rok zacznie się od „trzęsienia ziemi, największego w historii”? Tu już powinny pojawić się wątpliwości.
Jak takie wizje wykonuje jasnowidz z Człuchowa? Panuje w tym dość duży bałagan. Krzysztof Jackowski nie ma jakieś „jednej wielkiej wizji którą wykonał i z którą dzieli się z kolejnymi dzwoniącymi do niego dziennikarzami”. Bardzo często w trakcie jednej rozmowy czuje coś, co mówi, a czego nie mówi gdzie indziej, bo już nie pamięta tego, co powiedział przed chwilą. Stąd jego „słowa o roku 2011” wypowiedziane dla np. „Dziennika Bałtyckiego” mogą się mieć nijak do tego, co powiedział dla „Super Ekspressu”. Warto o tym pamiętać, gdyż do niego dziennikarze dzwonią „non-stop”. On ma kłopoty z asertywnością (do czego się zresztą przyznaje) i mimo że powinien wycofać się z jakieś "propozycji", to nie odmawia. Często zresztą pakuje się w ten sposób w niezłe tarapaty, gdyż zamiast wycofać się z jakiegoś nieporozumienia, on wyłącza telefon zyskując w ten sposób kolejną grupę „zaciekłych wrogów”… To wszystko jednak nie zmienia faktu, że wiele z jego wizji było „genialnym wskazaniem wydarzeń przyszłych”, a ta wizja z trzęsieniem ziemi „największym w historii” jest tego przykładem.
FN jest pewnego rodzaju kroniką działalności tego człowieka, dokumentujemy jego posunięcia, teksty, wizje od początku lat 90-tych, kiedy jego sława zaczęła być wykraczająca poza Człuchów. Stąd możemy mieć „szersze spojrzenie” na to, co stanowi o jego fenomenie. Wiemy dokładnie, jak wizje powstają i jak ów wspomniany „lot odrzutowcem przez pokój” wygląda. Czasami w czasie owego „błysku magnezji” pojawiają się także nazwy lub nazwiska, które jasnowidz wychwytuje czasami z błędem, a czasami bezbłędnie. Ile to razy byliśmy świadkami, kiedy Krzysztof Jackowski w swojej wizji nagle mówił albo imię, albo nazwisko kogoś, kto okaże się dla sprawy kluczowy… Potem śledztwo wykazywało, że nazwisko okazywało się trafione „w punkt”! A tu już wszelkie opluskwiania typu „udało mu się… ot, przypadek!” można śmiało wrzucić do kosza, bo prawidłowo odczytać nazwisko sprawcy morderstwa jest… chyba nawet czymś więcej, niż prawidłowo odczytać sześć numerów lotto w najbliższym losowaniu. Ale problem w tym, że takich „strzałów” Krzysztof Jackowski miał tysiące.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 57064x | Ocen: 105
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie