Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 34391x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Spotkanie z duchem czasami związane jest z paraliżem całego ciała.
Ta historia brzmi bardzo wiarygodnie. Dlaczego wierzymy naszemu czytelnikowi? Powodów jest kilka, ale wymienimy jeden: w naszej załodze są osoby, które także miały podobne spotkanie ze zjawą połączone z całkowitym paraliżem.
Zdarza się to niezwykle rzadko, w ogóle nie ma sensu popisywać się znajomością „Encyklopedii Medycyny” i wymieniać naukowe opisy „paraliżu sennego”. Nie ma sensu, gdyż to, co przeżyli nasi koledzy z żadnym „paraliżem sennym” nie ma nic wspólnego. Po prostu!
Spotkanie ze zjawą i widzenie zjawy bardzo często nie odbywa się poprzez nasze zwykłe zmysły, nasze zwykłe oczy. Ludzie, którzy doświadczyli tego przerażającego zjawiska opisują, że widzą tego typu byt „na jawie”, ale tak naprawdę często widzimy go w stanie półsnu, w którym aktywna jest nasza strefa postrzegania pozazmysłowego. Znany jest nam przypadek, że dwie osoby śpiące w dwóch różnych częściach domu doświadczyły niezależnie od siebie tego samego „spotkania z czymś, co było ewidentnie zjawą z innego świata”. Już tylko to wyklucza wszelkie „paraliże senne” opisane tak szczegółowo przez autorów książek akademickich.
Ale wracając do opisu przysłanego na pokład Nautilusa – czas na e-mail.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxx
Sent: Monday, April 18, 2011 4:30 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Zmora nocna
Witam serdecznie.
Chciałbym przedstawić historię, która miała miejsce dzisiaj w nocy (tj. 18.04.2011) i nazywana jest popularnie paraliżem sennym lub zmorą nocną. Mam 24 lata i mieszkam w bloku z rodzicami oraz siostrą. W pokoju śpię sam.
Jako, że jestem fanem amerykańsko-kanadyjskiej ligi hokeja na lodzie NHL do około godziny 3.30 w nocy oglądałem jeden z meczy, po czym położyłem się spać. Nagle jednak obudziłem się bez powodu i na całym ciele zacząłem odczuwać dziwne mrowienie.
Nie wiedziałem co się dzieje a to mrowienie nabierało na sile. Przeraziłem się dopiero wtedy kiedy okazało się, że nie mogę poruszyć żadną kończyną, byłem całkowicie sparaliżowany od szyi w dół. Pierwsza myśl była taka, że dostałem jakiegoś wylewu. Chciałem krzyknąć, żeby obudzić rodziców, ale nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Ten stan mógł trwać jakieś 20 sekund po czym zacząłem dygotać, trząść się. Wtedy pomyślałem, że to atak padaczki (której nigdy nie miałem, ale tylko to wydawało mi się jakimś racjonalnym wytłumaczeniem). Jednak to co zobaczyłem za chwilę nie pozostawiło żadnych wątpliwości.
Chciałbym teraz wytłumaczyć w jakiej pozycji leżałem. Mianowicie właściwe spałem na plecach jednak moja głowa skierowana była poziomo w stronę ściany, którą widziałem gdy miałem otwarte oczy. Jednak wtedy gdy zacząłem trząść się kątem prawego oko zobaczyłem cień, który pochyla się nade mną.
To coś stało wtedy za mną czyli musiało wisieć lub wystawać ze ściany, ponieważ za moją głową nie było miejsca tylko łóżko bezpośrednio przylega do ściany. Wtedy udało mi się przekręcić głowę tak, że była skierowana oczami na sufit. Zjawa wówczas przybrała ludzką postać. To znaczy dokładnie widziałem jej twarz, natomiast tułów i cała reszta była dalej tylko cieniem.
Jak teraz to piszę to jej wygląd wydaje mi się dziwny. Nie był to żaden stwór czy potwór, była to piękna kobieta, której wiek mogę określić na jakieś 20-25 lat. Miała długie, kręcone włosy w kolorze jasnego blondu. Jednak najdziwniejsze były jej oczy. Miały kolor błękitny i jakby trochę świeciły, jednak było w nich coś dziwnego, czułem, że płynie z nich chłód. Ogólnie od tej postaci biło takim lodowatym uczuciem. Gdy czytałem dzisiaj na waszej stronie opisy takich zdarzeń, niektórzy pisali, że czuli od tej istoty zło czy nienawiść. Rzeczywiście coś takiego dało się wyczuć.
Gdy zobaczyłem nad sobą tą istotę, paradoksalnie stałem się spokojniejszy, gdyż zrozumiałem z czym mam do czynienia. Zacząłem patrzeć jej w oczy, ona robiła to samo. Wtedy pomyślałem, że to może być błąd więc odwróciłem od niej wzrok. W myślach zacząłem ją odganiać. Ona jednak przemieściła się i stanęła obok łóżka i cały czas patrzyła w moje oczy. Ogólnie robiła to cały czas podczas trwania tego zjawiska, wydawała się być jakby zaciekawiona. Przypomniałem sobie wtedy, że często ludzie opisują, że nie mogli oddychać podczas takiego ataku, czuli jak coś ich przygniata i dusi. Specjalnie wciągnąłem powietrze w płuca i stwierdziłem, że oddycham całkiem normalnie. Nie miałem żadnego uczucia, aby to coś mnie dotykało.
Gdy normalne odganianie nie przyniosło skutku powiedziałem w jej kierunku mniej więcej coś takiego: idź sobie stąd w imię Boga. Powiedziałem to tylko dlatego, ze przypomniało mi się, że pomagało to w niektórych przypadkach. Jednak mówiłem to bez przekonania, gdyż nie wierzę w Boga w chrześcijańskim znaczeniu. Wtedy zjawa zachichotała szyderczo, co mnie trochę przeraziło. Zaraz po tym zniknęła a paraliż ustąpił.
Po tym zaświeciłem światło, sprawdziłem czy nie mam żadnych śladów na ciele (nic nie było) lub w pokoju. Muszę przyznać, że trudno jest mi zinterpretować to zajście, a do tego czuję lekki niepokój związany z dzisiejszą nocą. Całe to zajście mogło trwać maksymalnie 2 minuty i była wtedy mniej więcej 4.10 w nocy.
Pozdrawiam.
I jeszcze jeden e-mail ze stycznia tego roku. Porusza temat podobny, opis zawiera wiele analogii z historią, którą przeżył nasz czytelnik 18 kwietnia.
-----Original Message-----
From: xxxxxxxxxxxxxxxxx
Sent: Friday, January 21, 2011 1:50 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Nocna Zmora
Witam !
Nazywam się Paweł, czytając artykuł na temat Nocnej Zmory postanowiłem opisać swoją historię, a nawet dwie.
Zacznę od początku.
Pewnej nocy położyłem się jak zwykle spać, około godziny 23:00, nic nie zapowiadało niezwykłego zdarzenia jakie miało dopiero mieć miejsce. Nie jestem w stanie określić w jakiej fazie snu byłem ani która była godzina, jednak rzecz w tym że nagle w środku nocy przebudziłem się. Nie mogłem się poruszyć ani wypowiedzieć słowa, moje ciało było sztywne i ciężkie, oczy same się zamykały choć za wszelką cenę próbowałem je otworzyć, udało mi się jednak dostrzec 3 postacie stojące przy moim łóżku. Jedna z postaci stała mniej więcej przy mojej klatce piersiowej, druga zaraz obok przy nogach, natomiast trzecia dokładnie naprzeciwko mnie przy moich stopach. Przeraziłem się, i próbowałem krzyczeć, wołać o pomoc ale nie mogłem wydać z siebie dźwięku. Nie potrafię dokładnie opisać tych "istot" Pamiętam tylko że były czarne, wzrost.. raczej nie więcej niż 170cm. Gdy te postacie zorientowały się że udało mi się obudzić, tak jakby odsunęły się ode mnie i zniknęły bez śladu. Byłem przerażony!
Jednak okazało się, że to nie był ostatni raz, kiedy coś takiego ma miejsce.
Minęło może 1,5 roku od tamtego zdarzenia, zdążyłem już się zapoznać z medycznym wytłumaczeniem - paraliż senny. Byłem sam w domu, położyłem się spać, zasnąłem bez problemu.. jednak po jakimś czasie znów obudziłem się "sparaliżowany". Nie mogłem się poruszyć, ani wydać dźwięku.. przykrywająca mnie kołdra zdawała się ważyć tonę, dosłownie przygniatała mnie do łóżka.. ledwo widziałem na oczy, zacząłem usilnie próbować jakoś się z tego uwolnić.. jakimś cudem udało mi się zrzucić kołdrę przewracając się na bok.. po omacku i z prędkością żółwia chwyciłem za leżący obok mnie telefon komórkowy, chciałem sobie "poświecić" ale okazuje się.. że telefon nie działa ?!
Nagle straciłem świadomość, i co ciekawe - okazuje się że leżę w swoim łóżku, przykryty kołdrą - i nie mogę się poruszyć !! Pamiętam dokładnie wszystko, ze przed momentem próbowałem włączyć telefon, zdezorientowany znowu walczę o uwolnienie się spod ciężkiej kołdry.. udaje mi się ją zrzucić na ziemię, skołowany ledwo wstaję i na miękkich nogach zataczając się jak pijaczyna "podchodzę" do biurka, aby zapalić lampkę nocną - ku mojemu zdziwieniu - lampka nie działa ?! Po chwili czuję że znów tracę świadomość i padam na podłogę. Uderzenie wybudza mnie nagle ze snu - znów leżę w swoim łóżku, przykryty kołdrą która waży tonę !! Wszystko co działo się przed momentami pamiętam, ale coś się nie zgadza, zauważam po ciemku, że moja kołdra leży pod ścianą, zmiętolona i rzucona w kąt, a przykrywa mnie ? jakby też moja kołdra - zupełnie nie wiem już o co chodzi, udaje mi się już wstać - ale walczę o każdy krok.. "dopełzam" do ściany aby włączyć światło - oczywiście nie działa, wychodzę na korytarz, tam też nie działa oświetlenie, znów czuję że padam na podłogę.. budzę się w swoim łóżku, mogę się swobodnie poruszać, kołdra leży zmiętolona pod ścianą, w pokoju świeci się światło, lampka też świeci, sprawdzam telefon - nawciskane nie wiadomo co, wychodzę powoli przerażony na korytarz - tam też włączone jest światło.
Na tym koniec. Nie potrafię tego wyjaśnić, za drugim razem nie widziałem nikogo czy też niczego spoza "naszego świata" ale czułem obecność czegoś, nie potrafię tego wyjaśnić. Znajomi odpowiadali mi że pewnie lunatykuję, ale ja nigdy nie lunatykowałem!
Moja dziewczyna, kiedyś interesowała się (choć domyślam się że i praktykowała - do czego nie chce się przyznać i ucina temat) tematem wiedźm, uroków itd. Powiedziała mi że być może opusciłem swoje ciało, jako byt astralny .. sam nie wiem. To jest przerażające.
Serdecznie pozdrawiam. Paweł B.
Historie o istotach, która potrafią doprowadzić człowieka do stanu „całkowitego paraliżu podczas nocnej wizyty” traktujemy niezwykle serio. Dlaczego wierzymy, że tacy ludzie „nie opowiadają bajek, nie wstawiają kitu, nie dorabiają gęby do zwykłego paraliżu sennego opisanego przez wszystkowiedzących mądrali od Encyklopedii Medycznych? Odpowiedź jest bardzo prosta: jako ludzie zajmujący się zjawiskami niewyjaśnionymi niektórzy z nas także przeżyli rzeczy podobne. Nie ma sensu licytować się cytatami z książek o „paraliżu sennym” i wydzierać w niebogłosy, że „wszystko już opisane i wyjaśnione”, bo jest to bzdura. Nic nie zostało wyjaśnione, nic nie zostało opisane. Jeden z naszych oficerów Nautilusa przeżył takie wydarzenie jeszcze w czasach, kiedy mieszkał z rodzicami. Widział zbliżającą się do niego bezkształtną ciemną masę, od której czuł chłód i zło. Nie był w stanie wydobyć z siebie głosu, był całkowicie sparaliżowany.
Wstrząsające uczucie, nie do opisania, nie do przekazania słowami. Tłumaczenie tego „banalnym paraliżem sennym” jest tak naprawdę dowodem bezradności współczesnej nauki, która na siłę stara się wyjaśnić wszystko, czego się nie da „opisać, wsadzić w próbówkę i postawić na półce”. Do sprawy „nocnych gości” wrócimy wkrótce, bo w kolejce czeka sporo relacji od czytelników FN.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 34391x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie