Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 22125x | Ocen: 4

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 22 maj 2011 08:37   
Autor: FN, źródło: FN   

Duchy osób zmarłych nie tylko potrafią ukazywać się żyjącym, ale także w szczególnych przypadkach wpływać na materię.

 

 

Ta historia dotarła na pokład Nautilusa 17 maja i natychmiast wzbudziła dyskusję naszych oficerów w Bazie FN. Z wielu powodów, ale jednym z zasadniczych był ten, że rzadko mamy dowód tak potężnej siły ducha zmarłej o osoby. Dodajmy – siły czysto fizycznej. Zamiast wyjaśniać, dlaczego ta historia nas tak zainteresowała, warto zapoznać się z tym e-mailem:

 

 

 

From: xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Sent: Tuesday, May 17, 2011 9:43 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Życie po śmierci

 

Witam serdecznie redakcję Nautilusa

 

Jestem z Wami już bardzo długo, zaczynam i kończę dzień sprawdzeniem co nowego ukazało się na pokładzie, miałem już okazję się z Wami kontaktować w sprawie zdjęcia, które mnie się wydawało bardzo dziwne a przez załogę zostało bezbłędnie ocenione i wyjaśnione.

Bardzo długo zbierałem się do napisania tego maila, mogę powiedzieć, że za każdym razem gdy pojawiał się temat życia po śmierci, chciałem łapać za pióro i opowiedzieć o moim doświadczeniu, czemu tego nie zrobiłem do tej pory?

Ano dlatego, że niełatwo się przyznać do czegoś, czego mimo upływu 48 lat bardzo się wstydzę, pomyślałem teraz że jak z siebie to wyrzucę to będzie mi łatwiej. Historia wyglądała następująco; wychowywałem się tylko z ojcem, matka odeszła od nas jak miałem 1,5 roku, bardzo Go kochałem co uświadomiłem sobie po Jego śmierci. Ojciec zmarł na raka płuc w 1965 roku ja wtedy miałem 18 lat, z rodziną nie mieliśmy zbyt bliskich kontaktów, czułem się bardzo samotny i bylem bardzo rozżalony tym co się stało, dzielnica miasta w której mieszkałem nie należała do najbezpieczniejszych, stąd też i moi koledzy nie należeli do aniołków, ja bylem chowany przez Ojca, który był niezwykle skromnym bardzo religijnym i uczciwym człowiekiem i nie do końca utożsamiałem się z moimi kolegami i ich poglądami na beztroskie życie, ale do rzeczy.

To co chcę opisać zdarzyło się na trzeci dzień po pogrzebie. Koledzy stwierdzili, ze trzeba mnie jakoś pocieszyć, w takim towarzystwie sposób był tylko jeden, oczywiście alkohol, niewiele wypiłem bo alkoholu nie lubiłem i zawsze mój organizm go nie tolerował, za to koledzy popili porządnie, brakło papierosów więc o 1 w nocy udaliśmy się na stacje kolejową w celu zakupu. Po drodze natrafiliśmy na leżącego pijanego mężczyznę, moi współtowarzysze postanowili go okraść, próbowałem ich odwieść od tego czynu, ale nikt mnie nie słuchał. Paru z nich było starszych niż ja i zdecydowanie silniejszych może dlatego nikt mnie nie słuchał i robili swoje, przeszukując mu kieszenie, wiem na pewno że wtedy skradziono mu zegarek, czuję się winny może  mogłem w jakiś sposób temu zapobiec, nie zrobiłem tego i jest mi wstyd.

Po tym zdarzeniu wszyscy rozeszliśmy się do domów, ja do pustego, bez ojca, położyłem się spać było około 2,15 w nocy, myślałem o tym co by ojciec powiedział na to wiedząc, że brałem udział w takim zdarzeniu i wtedy łózko na którym leżałem zaczęło być z wielką siłą szarpane przez kogoś w tył i przód uderzając rytmicznie w ścianę oparciem od strony głowy!

Przez moment pomyślałem, ze to ja się trzęsę z nerwów, ale to nie było złudzenie, wyskoczyłem z łóżka i zapaliłem światło na moment wszystko ucichło , ale wyraźnie czułem czyjąś obecność wróciłem do łózka nie gasząc światła, sytuacja się powtórzyła, łózko latało ze mną szarpane w tył i przód jak poprzednio, wystraszony na dobre uciekłem na ulice nie zamykając nawet mieszkania ,resztę nocy przesiedziałem na dworcu w myślach przepraszając Ojca za swój niegodny czyn.

Ta historia mocno mną wstrząsnęła, kolegów poszukałem sobie innych, starałem się iść przez życie uczciwie dziś mam 63 lata i często wracam myślami do tego zdarzenia, jestem przekonany że to był Ojciec, który dawał mi znać, ze w ten sposób żyć nie wolno.

Przepraszam za przydługi tekst, ale chyba krócej się tego nie dało opisać. Myślę, że jest to jeden z tysięcy przykładów na to ,ze istnieje życie po śmierci. Jeżeli chcielibyście państwo wykorzystać ten tekst, proszę nie podawać mojego imienia i nazwiska z wiadomych względów, nie mam się czym chwalić, wstydzę się tego w czym brałem udział, ale po napisaniu do Was jest mi chyba trochę lżej.

 

Pozdrawiam serdecznie

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 

 

 

 

 

 

Historia poruszająca i absolutnie wiarygodna. Rzadko się spotyka, aby duch zmarłej osoby miał tak potężną siłę, aby „przesuwać łóżko”, ale bez dwóch zdań w Archiwum FN mamy podobne historie. Oto „pierwsza z brzegu”, czyli opowieść o duchu, który także pokazywał możliwości wpływania na materię.

 

 

 

 

 

 

 

 

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Pewna Historia

 

Witam !

 

Piszę do was ponieważ ostatnio czytałem na waszym portalu artykuły związane z życiem po życiu , już wcześniej chciałem wam opisać pewna historię lecz wydawało mi się że dla was będzie mało interesująca . Mieszkam w Mielcu i jakiś czas temu spotkałem się z moim katechetą z gimnazjum , rozmawialiśmy chwilę o różnych sprawach , w końcu zapytał mnie czy dalej interesuję się zjawiskami paranormalnymi bo ma dla mnie ciekawą historię . Opowiedział mi on że w pewnej wsi koło Mielca dzieją się dziwne rzeczy . Na plebani znajduję się pokój dla wikarego w którym żaden ksiądz nie wytrzymał dłużej niż do godziny 23. Jeden ksiądz opisał co się stało gdy próbował zasnąć . Opowiadał on że tuż przed 23 pojawił się duch księdza który spychał  go z łóżka mówiąc że ono należy do jego . Dość dziwna sprawa , gdyby to nie ksiądz mi to powiedział raczej bym nie uwierzył . Mielec i okolice tego miasta usiane są takimi historiami . Każda rodzina w każdym domu na wsi może opowiedzieć co działo się w ich życiu . Wiele takich rzeczy dzieje się w miejscowości Przecław na tamtejszym cmentarzu do dziś widywane są zjawy . Ostatni przypadek jaki słyszałem był z 01,11,2009r. Będzie mi miło jak chociaż przeczytacie ten list . Powodzenia w pracy , odwalacie kawał dobrej roboty . Pozdrawiam

                                                                                                                                                                              Mateusz

 

 

 

I jeszcze jedna relacja, tym razem najbardziej typowe „dotknięcie”, o którym bardzo często relacjonują ludzie, którzy widzieli zjawę.

 


To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Własny znak z innego świata.

 

Witam Fundację Nautilus.

 

Na początku chciałbym pozdrowić całą załogę Fundacji Nautilus. Jestem Waszym stałym czytelnikiem od 3 lat. Po przeczytaniu Waszego artykułu "Znak z innego świata" przypomniała mi się historia, która wydarzyła się kilka lat temu. Była to noc z 2 na 3  maja 2004 roku. Byłem wtedy na rajdzie harcerskim i owej nocy rozgrywana była nocna gra  terenowa na, której byłem punktowym a mój punk kontrolny znajdował się około 5 km od najbliższych zabudowań. Do wyznaczonego miejsca przybyłem około godziny 20, ale ze względu na oddalenie mojego punktu od startu moje zadanie zakończyło się około 2 w nocy. Po zasypaniu dołu w, którym rozpaliłem ognisko udałem się w drogę powrotną do oddalonej o około 9 km miejscowości Srokowo. Nie miałem przy sobie żadnej latarki i szedłem w zasadzie po omacku przez las i nagle poczułem, że coś mnie obserwuje i idzie za mną. Czułem to tak jak się czuje wodę dookoła siebie gdy się pływa. Trwało to może tak z 20 sekund nie więcej, aż nagle poczułem jak coś dotknęło mojego ramienia. W tym momencie w ułamku sekundy postanowiłem rzucić za siebie trzymaną w ręku saperką i wiać ile sił w nogach. Rzuciłem ją i rzuciłem się do biegu, po kilkunastu metrach na ziemie powalił mnie odstający z ziemi korzeń. Gdy podniosłem się z ziemi nie widziałem nikogo. Wróciłem po saperkę do miejsca gdzie ją rzuciłem, wtedy zapaliłem zapałkę i w tym miejscu zobaczyłem ślady swoich wojskowych butów oraz jakby kontur stopy normalnej wielkości dorosłego mężczyzny. Reszta drogi minęła spokojnie choć ze strachu nie odważyłem się obrócić w tył głowy. Po powrocie opowiedziałem swoje przeżycie znajomym, a oni po prostu mnie wyśmieli (choć ich reakcja wcale mnie nie dziwi). Od tamtej pory zawszę kiedy jestem nieopodal tego lasu to patrze na niego z ukosa.

Jeszcze raz pozdrawiam cała załogę i stałych bywalców FN

 

Piotrek

 

 

Mamy sporą ilość „ghost stories” przysłanych przez naszych czytelników, a także zdjęć duchów. Spodziewajcie się kolejnej porcji tekstów z „tej tematyki” na naszych łamach. I pomyśleć, że są ludzie, którzy „no nie wierzą w duchy i już”… Tak po prostu. Bo nie widzieli. I nie uwierzą. Bo nie widzieli. ;)

Zaczyna się okres wakacyjnych podróży załogi Nautilusa. To oznacza jedno: kolejna porcja historii o "niewyjaśnionych zjawiskach naszego świata", które tak bardzo lubimy i którym poświęcony jest ten serwis. 

 

 

Komentarze: 0
Wyświetleń: 22125x | Ocen: 4

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Nie, 22 maj 2011 08:37   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.