Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 25132x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 24 sie 2011 07:16   
Autor: FN, źródło: FN   

Umierający ludzie w ostatniej chwili swojego życia dostrzegają bliskich i przyjaciół.

Kiedy zbliża się śmierć, osoby przechodzące próg „życia i śmierci” przeżywają dziwne chwile. Często ich twarze pogodnieją, a oni dostrzegają ludzi, którzy są tam, gdzie oni właśnie nadchodzą.

Tego typu sytuacje mają miejsce często na oczach zdezorientowanych rodzin, którzy słyszą słowa wypowiadane przez ich bliskich, które świadczą o tym, że zbliża się moment „przejścia granicy życia”. Ten moment to drugi – tuż po narodzinach – najważniejszy moment w życiu każdego człowieka. W świecie duchów jest rzeczą normalną, że znana jest data śmierci żyjących. Wszystko wskazuje na to, że wtedy obok umierającego człowieka pojawia się ktoś, kto był mu bliski w czasie życia doczesnego.

Jest wiele relacji potwierdzających tę tezę. W Archiwum FN zwłaszcza jedna z nich zapadła nam w pamięć. Po wypadku samochodowym do szpitala trafił dwudziestoletni chłopak. Jego stan lekarze określali jako dobry, a on miał pozostać tylko kilka dni na obserwacji. Tymczasem on powiedział swoim rodzicom, że w nocy spotkał się z duchem swojej zmarłej babci, która powiedziała mu, że „przyszedł na niego czas i aby w ogóle się tym nie martwił”. Rodzice byli zaniepokojeni opowieścią syna, ale nikt nie traktował jej poważnie. Jego babcia zmarła trzy miesiące wcześniej i tłumaczyli sobie to tym, że stres wypadku spowodował wzmożoną skłonność do halucynacji. Mylili się jednak. Kilka godzin później ich syn stracił przytomność na skutek silnego krwotoku wewnętrznego, w wyniku czego zmarł. Obrażenia na skutek wypadku były większe, niż oceniali lekarze. W tej sprawie jedna rzecz najbardziej zastanawia. Otóż syn tych ludzi opisując ducha babci wskazał na kilka szczegółów związanych z wyglądem ducha, które dokładnie odpowiadały temu, jak wyglądała babcia w czasie śmierci, czego ich syn wiedzieć nie mógł…

Na pokład Nautilusa trafiła kilka dni temu ciekawa relacja, która pokazuje dokładnie to zjawisko.

W zasadzie w mojej rodzinie zdarzyły się trzy takie przypadki, przy czym przy żadnym nie byłem świadkiem naocznym, ale dowiedziałem się o nich od bliskich mi osób, które nie opowiadają "bajek" a do spraw związanych z duchami podchodzą bardzo sceptycznie.

Pierwszy miał miejsce 11 lat temu, po śmierci mojego dziadka od strony taty. Dziadek był już od prawie roku częściowo sparaliżowany i bardzo z tego powodu cierpiał nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zawsze dziarski, nigdy nie siedział w miejscu, a tu nagle nie może się ruszać. To był dla niego chyba największy cios, nie choroba ale świadomość że trzeba się nim opiekować a on nie potrafi wykonać sam nawet najprostszych czynności. Ale wracajmy do dnia śmierci dziadka. Nie była ona zaskoczeniem. Rodzina liczyła się z tym każdego dnia, starano się tak zorganizować czas, aby zawsze ktoś był przy nim, aby nie umierał samotnie. Tego dnia, to było ok 11.00 "dyżurował" mój kuzyn, wnuk dziadka po linii jego córki. Dziadek cały czas bardzo cieżko oddychał, aż nagle zaczął oddychać bardzo płynnie i miarowo.

Kuzyn opowiedział mi, że aż oczy zrobiły mu się wielkie bo pomyślał że dziadek ozdrowiał. Dziadek tymczasem całkiem wyraźnie zawołał mojego kuzyna i powiedział mu coś w tym stylu, niestety dokładnie tego kuzyn nie zapamiętał "Na mnie już pora, teraz mogę odejść" potem zwrócił głowę w stronę drzwi do pokoju, które znajdowały się za plecami kuzyna i kontynuował (nie pamiętam imienia którego użył więc posłużę się przykładowym) "Stefan już na mnie czeka, musimy iść zagrać razem (dziadek służył z owym Stefanem w orkiestrze Ochotniczej Straży Pożarnej.).

- „Już już, poczekaj Stefanku, już do ciebie idę. Przygotuj mój instrument, zaraz zagramy"

Chwilę później dziadek zmarł. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że w drzwiach nikogo kuzyn nie widział. Jednak nie to jest clue tej opowieści. Jakieś dwa tygodnie później, moja babcia spotkała żonę owego Stefana, która również była w czerni. Ów przyjaciel dziadka również zmarł. Gdy babcia powiedziała jej co dziadek powiedział przed śmiercią ta aż zaniemówiła. Po chwili powiedziała, o czym nikt z naszej rodziny nie wiedział, że ten przyjaciel dzień wcześniej został zabrany przez pogotowie do szpitala w miejscowości oddalonej o 18 km od miasta gdzie żył dziadek. Człowiek ów zmarł tego samego dnia co mój dziadek, ale wcześniej, w nocy. Jednak o tym dowiedzieliśmy się dopiero od niej, w kilka tygodni po pogrzebie.

 

Drugi i trzeci przypadek wydarzył się niedawno, po śmierci mojego ojca.

Gdy w maju zmarł mój tato, już po pogrzebie brat postanowił pomóc mamie przy sprawach związanych miedzy innymi z rejestracją samochodu. Niestety, nie zdołali nic załatwić gdyż nie mieli przy sobie tzw. karty pojazdu, czerwonej książeczki wydawanej przy pierwszej rejestracji samochodu w Polsce. Wrócili więc z urzędu do domu i zaczęli szukać tego dokumentu. Sprawdzili wszystko, między innymi barek, w którym tato trzymał zawsze wszystkie dokumenty. Brat wyciągnął absolutnie wszystko na stół i dokładnie sprawdził, Karty Pojazdu nie było. Po intensywnych poszukiwaniach w całym mieszkaniu postanowili je zakończyć, i spytać się następnego dnia w urzędzie co zrobić, gdy nie ma owego dokumentu. Po południu, gdy brat poszedł już do swojego domu, mama, siedząc w pokoju przy stole, powiedziała na głos "Zenku, gdzie dałeś te dokumenty!". Oczywiście nie wierzyła, że coś się stanie, ot raczej chciała odreagować częściowo stres związany z problemami i utratą taty. Nagle, tak nam to opowiedziała, jakby w myślach, usłyszała głos taty "zobacz w barku". Było to trochę bez sensu gdyż kilka godzin wcześniej cała zawartość barku była wyłożona na stole i skrupulatnie sprawdzana, kartka po kartce. Mimo to tchnięta przeczuciem otworzyła barek, dokument leżał na samym wierzchu papierów które wcześniej osobiście włożyła wraz z moim bratem do owego barku.

Natomiast trzeci raz (tutaj nie wiem kto nam spłatał owego figla ponieważ zdążył on nam się co prawda po śmierci taty, ale w domu w którym zmarł również mój teść) zdarzył się mojej żonie. Gdy szykowała śniadanie dla nas, moja córka była w pokoju, żona szykowała śniadanie w kuchni a ja byłem na spacerze z psem. Gdy wróciłem zona nieco roztrzęsiona opowiedziała mi, że gdy zaniosła talerze i sztućce do pokoju rozłożyła dla wszystkich odpowiedni zestaw na stole. Talerz, nóż i widelec. Potem wróciła do kuchni i usłyszała, jak córka woła ją, i po przyjściu do pokoju córka powiedziała, że jeden z widelców zniknął i że ona tego nie zrobiła. Moja córka ma 6 lat, jest dzieckiem, któremu nie w głowie takie żarty, zresztą żona dokładnie przeszukała pokój czy faktycznie nie schowała tego widelca oraz czy przypadkiem sam gdzieś nie wpadł. Następnie postanowiła sprawdzić ilość kompletów sztućców, gdyż zrzuciła ów brak na barki swojego roztargnienia, myśląc, że go zwyczajnie nie przyniosła. Niestety, w kompletach brakuje do dziś jednego widelca.

 

Te opisane przypadki opowiedziały mi osoby, które są sceptycznie nastawione do "drugiego świata" i nie wierzą w duchy, w dodatku kuzyn i brat są osobami które niełatwo jest przestraszyć. Jednak te przypadki powodują do dziś ich zakłopotanie z powodu braku możliwości normalnego wyjaśnienia.

 

Pozdrawiam

 

T. Z. /nazwisko i imię do wiadomości redakcji/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 25132x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 24 sie 2011 07:16   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.