Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21429x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Zmarli powracają w snach – oto przykład niezwykłej historii potwierdzającej tę tezę
Zebraliśmy sporo opowieści o pojawianiu się „zmarłych w snach”. Postanowiliśmy podzielić ten materiał (pozostałe listy opublikujemy w innym tekście), a tym razem zaprezentować tę jedną historię ze względu na „wagę opowieści”. Jest to naprawdę „jazda obowiązkowa” dla wszystkich, którzy interesują się życiem po śmierci. E-mail przyszedł na naszą skrzynkę 20 marca.
Sent: Tuesday, March 20, 2012 1:51 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject:
Witam,
Już dawno chciałam się z Państwem skontaktować. Mój przypadek nie jest odosobniony, nadzwyczajnie dziwny, jednak nie mam z kim skonsultować zjawisk, które do tej pory przeżyłam.
7 miesięcy temu śmiercią samobójczą zginął mój ukochany narzeczony, ojciec mojego dziecka. Dla całej rodziny był to szok, z którego do dnia dzisiejszego nie możemy się otrząsnąć. Przed śmiercią mój ukochany mówił mi o tym, że kiedy już umrze (mówił mi o tym w normalnej rozmowie, nie przeczuwałam niczego złego) będzie mnie nawiedzał w snach. Oczywiście zabroniłam mu tego robić, bo wierzę w różnego rodzaju niewyjaśnione zjawiska i bałabym się doświadczyć czegoś podobnego, poza tym … myślałam, że to o czym mówi jest tylko żartem.
Od chwili gdy odszedł miałam sny. Oczywiście można tłumaczyć je intensywnym myśleniem o ukochanym za dnia, jednak nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś podobnego. Do pewnego czasu nie wiedzieliśmy co stało się z moim narzeczonym, jednak pewnego dnia miałam sen, w którym Jego znajomy powiedział mi wprost, coś co później okazało się prawdą. Chodziło o sposób, w który ukochany odebrał sobie życie.
W pozostałych snach spotykałam się z narzeczonym. Cały czas podtrzymywał mnie na duchu. Kiedy śniłam i orientowałam się we śnie, że jest to sen a ja znajduje się właśnie w towarzystwie zmarłego ukochanego, zaczynałam zadawać mu pytania. Pytałam dlaczego to się stało, wyjaśnił mi to. Byłam i nadal jestem załamana sytuacją, bardzo tęsknię za ukochanym. W snach kilkukrotnie pytałam się czy jeszcze kiedyś się spotkamy, zapewniał mnie, że tak. Tak, na pewno … Na pewno.
Dzień przed pogrzebem byłam bliska rozpaczy. Wyszłam z domu, nie mówiąc nikomu i rozpaczałam po stracie ukochanego. Podjęłam decyzję, że ja również pożegnam się z tym światem. Znajdowałam się w ciężkiej depresji i było to dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Wróciłam do dom, po czym położyłam się do łóżka – spokojna, bo podjęłam decyzję.
Czekało mnie niewiele snu, ponieważ nazajutrz musiałam wcześnie wstać. Przed zaśnięciem powiedziałam w myślach do narzeczonego, że ma mi powiedzieć co mam robić, ma to uczynić sam osobiście, nie poprzez jakichkolwiek pośredników. Nie spodziewałam się, że tak się stanie, że do tego tak szybko. Tej nocy spałam ok 2 godzin. Mimo tego zdążył mi się przyśnić jeden sen. Nagle znalazłam się w pomieszczeniu z ukochanym. Ucieszyłam się na jego widok, od razu powiedziałam do niego, że już niedługo będziemy znowu razem!! (wynikało to z faktu, że również postanowiłam odejść … ). Stanowczo stwierdził, że NIE.
Nakazał mi zająć się naszym wspólnym dzieckiem, którego imię wtedy wymienił i powiedział, że tak bardzo go kocha! Ja przystałam na to, jednak w zamian zażądałam aby powiedział mi jak on się miewa w miejscu, w którym teraz przebywa. Nachylił się do mnie i szeptem powiedział: Dobrze, ale nie mogę Ci nic więcej powiedzieć! ….
Dodam tylko, że byłam pewna w decyzji, którą poprzedniego wieczora podjęłam. Chciałam odejść. Sama nie znajdowałam siły, aby poradzić sobie z życiem. Tym bardziej wątpię, abym sama z siebie miała sen, w którym moja podświadomość nakazałaby mi żyć.
Tego samego dnia, gdy wybierałam się z teściem po odbiór urny … czekając na teścia, którym miał mnie odebrać z mojego domu rodzinnego, stałam na dworze rozglądając się po okolicy. Nagle na wysokości koron drzew ujrzałam „chmurkę”, obłok białej „pary”. Obłok był mlecznobiały bardzo powoli poruszał się jakby tańczył. Zjawisko to wydało mi się bardzo dziwne, ponieważ specjalnie szukałam jakiegoś ujścia gorącej pary z ulicy lub czegoś podobnego – nie znalazłam.
Nigdy również nie byłam na pogrzebie, na którym „główny zainteresowany” spóźniłby się … Oczywiście mogło to wynikać z przyczyn losowych, tak też pewnie było, jednak „najzabawniejsze” w tym wszystkim jest to, że narzeczony mój za życia wszędzie się … spóźniał. Sam powtarzał, że musi mieć „wejście smoka”, aby wszyscy zwrócili na niego uwagę. Tak też i było ostatnim razem ….
Odejście ukochanego było dla nas wszystkich tym bardziej bolesne, że zmarł z dala od miejsca zamieszkania. Przez długi czas nie mogliśmy go odnaleźć. Jego pogrzeb odbył się w kilka miesięcy po śmierci. Początkowo nawet nie wiedzieliśmy, że on nie żyje. Liczyliśmy na to, że po prostu kiedyś do nas wróci …
Pewnego dnia, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy o śmierci mojego narzeczonego również wydarzyło się coś dziwnego. W domu znajdowałam się ja z dzieckiem oraz moja mama. Wszyscy znajdowaliśmy się jeszcze w łóżkach, gdy do drzwi ktoś zapukał. Było to pukanie trzykrotne, wyraźnie do naszych drzwi wejściowych. Spałyśmy z mamą w innych pokojach więc o pukaniu obie opowiedziałyśmy sobie dopiero przy śniadaniu. Usłyszawszy pukanie podniosłam się z łóżka i poszłam sprawdzić kto to może być. Oczywiście za drzwiami nie było nikogo, światło na klatce, które zapala się automatycznie pod wpływem ruchu – paliło się, jednak na klatce schodowej nie słychać było żadnych dźwięków. Mój pokój znajduje się bezpośrednio przy drzwiach wejściowych do domu oraz ma wspólną ścianę z klatką schodową. Zawsze gdy panuje cisza taka jak wtedy, z samego rana, słyszę gdy ktoś wchodzi po schodach, kreci się po klatce, tym razem oprócz pukania nie słyszałam niczego.
Przy śniadaniu mama powiedziała, że ktoś pukał do drzwi ale nie chciało jej się sprawdzić kto to był i nie wstała z łóżka. Powiedziałam, że ja wstałam, ale nikogo nie było. Nie zależnie od siebie słyszałyśmy więc to pukanie. Zasiadłyśmy do wspólnego śniadania. Uruchomiłam komputer, aby sprawdzić pocztę. Otworzyłam więc swojego maila, a jedna z wiadomość, które otrzymałam tego dnia pochodziła od …. mojego narzeczonego. Był to jakiś spam, wysłany z jego adresu email (mój ukochany nie żył już wtedy, o czym my nie wiedzieliśmy). Byłam w szoku. Dlaczego ten spam został wysłany z JEGO adresu, DO MNIE, TEGO DNIA …. Około 3 godzin później odebraliśmy telefon zawiadamiający o tym, że znaleziono ciało mojego narzeczonego. (Tego maila w żaden sposób nie mógł wysłać On, nie żył od 3 miesięcy …). Nikt oprócz Jego i mnie nie miał dostępu do jego haseł na maila. Jestem tego pewna. To pukanie, również było tego samego dnia.
Zdarzyło się również, że kiedy weszłam do jednego z pokoi paliło się w nim światło w środku dnia. Byłam wtedy sama w domu i nie przypominałam sobie, aby zapalała światło w tym pokoju.
Dodatkowo …. W okresie około 2 miesięcy poprzedzających śmierć mojego ukochanego w rodzinie rozbiły nam się 3 duże lustra. Jedno mojemu dziecku, drugie mojemu tacie i trzecie mojej siostrze.
Mogłabym jeszcze opisać kilka niewyjaśnionych zjawisk, snów, związanych ze śmiercią ukochanego, ale myślę że na razie wystarczy to co napisałam. Pozdrawiam!
Zawsze jesteśmy wdzięczni czytelnikom FN za opisywanie swoich historii. Dzięki nim bowiem dowiadujemy się – podobnie jak pozostali czytelnicy – o wielkiej tajemnicy życia i śmierci. Odpowiedzi, które nasza czytelniczka dostawała od swojego nieżyjącego narzeczonego, mogą najlepiej świadczyć o prawdziwości całej historii. Wszystkie słowa wypowiedziane przez bliskiego naszej czytelniczki są prawdziwe. Po tamtej stronie jest jasne, że odbieranie sobie życia JEST NAJWIĘKSZYM BŁĘDEM. Pisaliśmy o tym tysiąd razy, pisać będziemy jeszcze tysiąc razy więcej - samobójstwo nie jest wyjściem z kłopotów, lecz odsunięciem ich w czasie, a powrócą dwa razy większe... Napiszemy o tym tekst dla wszystkich, którzy przeżywają trudne chwile. Będzie to rodzaj "intrukcji" na te momenty życia, kiedy to wszystko wokół ma dla nas "smak i kolor popiołu". Obiecujemy ten tekst!
Nie ma wątpliwości, że bliskie nam osoby „pod drugiej stronie” są w stanie wykorzystywać sen do kontaktu z nami. To szczególny rodzaj snów, inny, niż zwykłe. Czym się różnią? Wyrazistością, wymiarem, wszystkim. Opisać to potrafią tylko osoby, które choć raz miały taki właśnie sen. Temat „zmarli przychodzą w snach” powróci w następnym tekście z tej serii.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 21429x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie