Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 26482x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Zjawiska UFO w odmiennych stanach świadomości
Zjawiska UFO w odmiennych stanach świadomości
O zaskakujących wizjach pojazdów UFO, stacji kosmicznych, spotkaniach z Istotami z innych wymiarów i prowadzonych przez nich eksperymentach, donoszą nie tylko ufolodzy, ale i… psychiatrzy. Zdumiał ich fakt powszechności i powtarzalności tych motywów, nie mieszczących się w statystycznym przypadku. Ich pacjenci w trakcie terapii z użyciem środków psychodelicznych relacjonowali badania ciał i emocji, wszczepianie implantów, przeprogramowywanie ich umysłów i DNA. Dokonywały tego Istoty o ciałach insektów, gadów, biorobotów i świetlistych tęcz.
Pierwsze takie doniesienia naukowe pojawiły się już w latach pięćdziesiątych XX wieku na Węgrzech i w Stanach Zjednoczonych: dotyczyły pacjentów z wieloletnią schizofrenią, którym podawano DMT. Zlekceważono je jednak z uwagi na tę chorobę, uznając za „majaczenia”.
Co ciekawe, wizje takie nie pojawiały się w trakcie podawania innych substancji psychodelicznych w rodzaju na przykład LSD. Zjawisko to zauważył ponownie amerykański psychiatra dr Rick Strassman. W latach 1990-1995 przeprowadził on szereg eksperymentów z DMT – jednym z najpotężniejszych znanych nam psychodelików. Co istotne, jest on naturalnym składnikiem ludzkich i zwierzęcych organizmów, traw i ziaren, grzybów i pleśni, a także kory, kwiatów i korzeni różnych roślin. Jednym słowem, substancja ta stanowi uniwersalny składnik żywych istot, niezbędny do ich funkcjonowania. Po raz pierwszy DMT czyli N,N-dimetylotryptaminę zsyntetyzował już w 1931 roku kanadyjski chemik Richard Manske (1901-1977).W trakcie badań Strassmana zastrzyk z DMT otrzymało sześćdziesięciu ochotników i dokładnie zrelacjonowało swe wizje. W swej książce zatytułowanej DMT – molekuła duszy Strassman dowodzi, że właściwe i kontrolowane stosowanie tego typu substancji może mieć dobroczynny i wzbogacający wpływ na nasze życie .
Eksperymenty z DMT wywołały zdumiewające doznania: począwszy od tych z pogranicza śmierci, poprzez niezwykle realistyczne spotkania z inteligentnymi istotami UFO, doznania mistyczne i kontakty z innymi wymiarami a skończywszy na wizjach DNA oraz organicznej informacji.Dr Rick Strassman pisze o powszechnym wśród uczestników jego eksperymentów wrażeniu podróżowania do równoległych światów. Co najciekawsze, zachowywali oni świadomość przebywania w szpitalnej sali, gdzie odbywały się te sesje, a jednocześnie mogli relacjonować swe doznania z innych płaszczyzn rzeczywistości: „[…] kiedy nasi ochotnicy podróżowali do najbardziej odległych światów otwieranych przez DMT, kiedy mieli poczucie, że znajdują się gdzieś indziej, rzeczywiście znajdowali się w innych wymiarach rzeczywistości, które są równie prawdziwe jak ten, w którym przebywamy na co dzień. Po prostu przez większość czasu nie jesteśmy w stanie ich dostrzec. Proponując takie wyjaśnienie, bynajmniej nie odrzucam modeli psychologicznych lub opartych na chemii mózgu. Chciałbym raczej zasugerować dodatkowe sposoby wyjaśniania, które mogłyby okazać się pomocne dla naszych ochotników, intelektualnie satysfakcjonujące dla badaczy, a być może nawet dające się zweryfikować przy użyciu jeszcze nieopracowanych, ale teoretycznie możliwych do stworzenia narzędzi – pisze Strassman. – Powracając do porównania z telewizorem, omawiane przypadki nie polegałyby już na regulacji jasności, kontrastu i nasycenia barw, ale na zmianie oglądanego przez nas kanału.
Oglądany przez nas program przestaje być codzienną rzeczywistością, „Programem Normalnym”. DMT umożliwia stały, powtarzalny i niezawodny dostęp do „odmiennych” kanałów. Inne płaszczyzny rzeczywistości są tam przez cały czas. Tak naprawdę są tu i teraz, przez cały czas nadając swój program! Nie dostrzegamy ich, ponieważ nie jesteśmy w stanie; nasze oprogramowanie pozostaje nastawione na odbiór Programu Normalnego. Zaledwie sekunda lub dwie – kilka uderzeń serca, których molekuła duszy potrzebuje, by dotrzeć do mózgu – wystarcza do zmiany kanału, do otwarcia naszego umysłu na inne płaszczyzny istnienia” . A jak wyglądały wizje umownie określone jako „zjawiska UFO” po zażyciu DMT? Dotyczyły one poczucia przebywania w kosmosie, na innych planetach i w innych wymiarach, a także obecności Istot, które miały różne postaci: modliszek, jaszczurek, pająków, insektów, robotów ale i świetlistych, tęczowych istot o niematerialnych ciałach. Oto kilka fragmentów takich relacji. Aaron, 46-letni trener rozwoju duchowego: „Najpierw pojawił się ciąg efektów wizualnych przypominających kwieciste mandale, a następnie w moją twarz weszło coś podobnego do insekta i latało nade mną, kiedy działanie substancji przybierało na sile.
To coś wyssało mnie z moje głowy i wypchnęło w przestrzeń kosmiczną. Zobaczyłem czarną otchłań z milionami gwiazd. Znalazłem się w ogromnej poczekalni lub czymś podobnym. Pomieszczenie było niezwykle długie. Czułem, że ten „insekt” obserwuje mnie wraz z innymi, podobnymi do niego istotami. Po chwili jednak stracił mną zainteresowanie. Zostałem zabrany w kosmos i przebadany” .Lucas, 56-letni pisarz i biznesmen: „Znalazłem się nad stacją kosmiczną. Poczułem obecność przynajmniej dwóch istot, jedna znajdowała się po mojej lewej stronie, druga – po prawej. Prowadziły mnie w kierunku platformy. Byłem świadom obecności wielu innych bytów znajdujących się na pokładzie stacji – maszyn, zmechanizowanych stworzeń, które wyglądały […] jak połączenie manekinów do testów zderzeniowych ze szturmowcami Imperium z Gwiezdnych Wojen, z tą jednak różnicą, że były to istoty żywe, a nie roboty.
Ich ciała pokrywał wzór szachownicy, który był najbardziej widoczny na ich ramionach. Zajmowały się jakimiś rutynowymi pracami technicznymi i nie zwracały na mnie żadnej uwagi” . Carlos, 44-letniego programista komputerowy: „ Widziałem zupełnie inny świat, mający własną strukturę i krajobraz. Była tam jedna lub dwie istoty. Miały one nawet płcie. Ich skóra przybrała dziwny kolor. Próbowałem się z nimi komunikować […]. Próbowali złagodzić mój strach, żebyśmy mogli znaleźć wspólny język” . Gabe, 33-letni lekarz: „Początkowo miałem atak paniki. W pewnym momencie jednak najpiękniejsze kolory, jakie kiedykolwiek widziałem, zaczęły układać się w istoty. Było ich całe mnóstwo. Przemawiały do mnie, ale nie wydawały przy tym żadnego dźwięku. Wyglądało to raczej tak, jakby udzielały mi błogosławieństwa…. duchy życia udzielały mi błogosławieństwa. Mówiły mi, że życie jest czymś dobrym. Początkowo miałem wrażenie, że z ogromną prędkością przemykam przez jaskinię, tunel albo przestrzeń kosmiczną. Czułem się jak kula staczająca się w pustkę” .
Chris, 35-letni sprzedawca komputerów: „Zobaczyłem trzy istoty, trzy materialne byty. Z ich ciał rozchodził się promienie, anastępnie do nich powracały. Wyglądały jak humanoidalne gady. Próbowały mi coś przekazać, ale czyniły to w milczeniu, wyłącznie za pomocą gestów. Chciały, żebym zobaczył wnętrza ich ciał. Wniknąłem w nie i zrozumiałem cykl reprodukcji. Zobaczyłem, co jest przed narodzinami, jak dusza wnika w ciało” . Jim, 37-letni nauczyciel: „Znajdowali się tam jacyś naukowcy, którzy zaczęli sondować mój umysł. Wsuwali mi w źrenice długie światłowody” .Jeremiach, 50-letni wojskowy: „Znalazłem się w nowocześnie wyglądającym żłobku. […] Doszły do mnie dwa męskie głosy, które prowadziły ze sobą rozmowę. Słyszałem, że jeden z nich mówi: „Już przybył”. Czułem proces ewolucji. Te inteligencje się nam przyglądają. Istnieje jakaś nadzieja, że jest coś więcej niż tylko bałagan, który sami sobie tutaj urządzamy” . W kolejnej wizji Jeremiach ujrzał „cztery wyraźne postacie spoglądające na mnie z góry, tak jakbym leżał na stole operacyjnym. […] Wykonali wcześniej jakieś czynności a teraz obserwowali jej następstwa. Ich możliwości techniczne i wiedza naukowa były niesłychanie zaawansowane. Spoglądali na znajdujący się dokładnie przede mną drążek trakcyjny. Wydaje mi się, że mówili: „Żegnaj. Do zobaczenia” .Dmitri, 26-letni redaktor i pisarz: „Miałem wrażenie, że łóżko, w którym leżałem, znalazło się w pozaziemskim laboratorium. […]
Byłem gdzieś przewożony. Istoty nie wyglądały na obcych, ale ich zamiary pozostawały tajemnicą. Wszystko widziałem trójwymiarowo. […] Mieli już przygotowane dla mnie miejsce. Nie byli tak zdziwieni naszym spotkaniem, jak ja. To było kompletnie niepsychodeliczne. Mogłem koncentrować się na najmniejszych szczegółach. Znajdowała się tam jedna istota, która wydawała się dowódcą – to ona stała za tym wszystkim; pilnowała, żeby wszystko od bywało się zgodnie z planem. Pozostałe były sanitariuszami, czy raczej ich kompletnym wypaczeniem. Aktywowali mój obwód seksualny, przez co wypełniła mnie energia orgazmiczna o niesamowitej mocy. Pojawił się głupkowaty wykres przypominający prześwietlenie promieniami rentgena w konwencji filmu animowanego. Żółte światełka sygnalizowały, że wszystko jest w porządku. Dokładnie sprawdzali wszystkie moje wyniki. Kiedy działanie DMT zaczęło słabnąć, nie mogłem pozbyć się myśli, że to „kosmici”.
Bardzo żałuję, że z nimi nie porozmawiałem. Byłem zdezorientowany i przytłoczony odczuwanym wobec nich podziwem. Wiedziałem, że przygotowują mnie do wypełnienia jakiegoś zadania. Chcieli mi pokazać wiele rzeczy, ale czekali, aż zapoznam się z otoczeniem, mechanizmami działania i językiem tego miejsca” . Ben, 29-letni żołnierz żandarmerii: „Znajdowało się tam cztery lub pięć istot. Znalazły mnie bardzo szybko. Może to zabrzmi niedorzecznie, ale z wyglądu przypominały kaktusy saguaro. Ozdabiały je geometryczne, jakby peruwiańskie motywy. Wydawały się bardzo elastyczne, ale mało wytrzymałe. Nie były wobec mnie życzliwe, ale nie były także wrogo nastawione. Badały mnie. Sprawiały wrażenie, jakby wiedziały, że mają mało czasu. Chciały się dowiedzieć, co tam robię. […] Miałem wrażenie, ze włożono mi coś w lewe ramie, o tutaj, kilka centymetrów pod tatuażem z ogniwem łańcucha wokół nadgarstka. Kiedy mnie znaleźli, najpierw poczułem dezorientację, a potem strach. […] Nie miałem jednak wystarczająco dużo czasu, żeby krzyknąć: „Kim do cholery jesteście? Pokażcie jakieś dokumenty!”
.Rex, czterdziestoletni stolarz-artysta: „Usłyszałem buczenie. […] Po chwili poczułem obecność obcych, humanoidalnych istot. Wokół nich wiły się kolorowe spirale, dzięki którym mogłem ujrzeć zarys ich sylwetek. […] Łóżko zaczęło się obracać i kołysać. Poczułem się nieswojo, tak, jakby groziło mi jakieś niebezpieczeństwo. Poczułem ucisk w klatce piersiowej, który przybrał następnie postać obcego bytu. Próbowałem się rozluźnić i nawiązać z nim kontakt. Istota ta wydawała się panować nad sytuacją w znacznie większym stopniu niż ja. Czułem, że jest zainteresowana moją osobą i odczuwanym przeze mnie strachem” . Kolejna relacja Rexa: „[…] zobaczyłem, że wszędzie dookoła mnie znajdują się owadopodobne istoty. Ewidentnie starały się do mnie dostać. Robiłem, co w mojej mocy, aby nie dopuścić do utraty świadomości, kim jestem lub byłem.
Im silniej walczyłem, tym bardziej demoniczne stawały się te istoty. Zaczęły sondować moją psychikę i duszę. W końcu zacząłem puszczać kolejne części siebie, ponieważ nie byłem w stanie już ich utrzymać. […] Kiedy zaakceptowałem swoją śmierć i rozpuszczenie w boskiej miłości, insektoidy zaczęły posilać się moim sercem, pożerając w ten sposób uczucia miłości i oddania. […] Te istoty interesowały się przede wszystkim emocjami. […] Zacząłem się z nimi kochać. One natomiast zaczęły kochać się ze mną, nie przerywając przy tym swojej uczty. Nie wiem, czy były one rodzaju męskiego czy żeńskiego, czy jakiegoś innego. […] Poczułem, że te istoty manipulują moim DNA, że zmieniają jego budowę” .I następna relacja Rexa: „Zdaję sobie sprawę, że intensywne pulsowanie-bzyczenie i odczuwane przeze mnie wibracje są próbą nawiązania ze mną kontaktu przez te istoty. Zobaczyłem je i poczułem, że poddają mnie jakimś eksperymentom. Ujrzałem przed sobą złowrogą twarz, ale niemal od razu jedna z istot starała się mnie uspokoić. W pewnym momencie wszędzie wokół mnie otworzyła się przestrzeń. Zobaczyłem tam jakieś stworzenia i maszyny. Wydawały się zawieszone w czarnej pustce.
Przestrzeń rozciągała się w nieskończoność. Dzielili się tym ze mną, pozwalali mi to wszystko oglądać. W pewnym momencie naszło mnie wrażenie, że umieram. Niemal od razu pojawiła się kobieta, aby dodać mi otuchy. […] Miała podłużną głowę. […] Wlewali we mnie swój przekaz. To było niesamowicie intensywne doświadczenie. Nie miałem pewności, czy wytrzymam. Z twarzy towarzyszącej mi istoty wydobywały się strumienie psychodelicznego żółtego światła. Próbowała się ze mną porozumiewać. Wyglądała na bardzo zainteresowaną moją osobą oraz tym, czego doświadczałem w następstwie naszego spotkania. Spojrzałem w górę. Znajdowały się tam jakieś zielone kontury, które się obracały i zmieniały swój kształt. Miałem wrażenie, że opiekująca się mną istota pokazywała mi, w jaki sposób się nimi posługiwać. Kontury przybrały postać terminalu komputerowego.
Wydaje mi się, że ta istota chciała, bym spróbował porozumiewać się z nią przy pomocy tego urządzenia. Ja jednak nie miałem pojęcia, w jaki sposób się nim posługiwać” .W trakcie innej sesji Rex mówił: „To było to samo miejsce – bezgraniczny, rozświetlony neonowymi światłami, supernowoczesny ul… a wszędzie wokół mnie znajdowały się inteligentne istoty przypominające owady. […] Zobaczyłem istotę, która wcześniej mi towarzyszyła… Czułem w sobie pulsującą wibrację. […] Stałem przed ciągnącym się w nieskończoność korytarzem. Przez długi czas słyszałem niezwykle intensywne brzęczenie. Obrazy zmieniały się przed moimi oczami jak w kalejdoskopie. Nagle wszystko osłabło i wtedy trafiłem do ula. Zobaczyłem istotę, która mi pomagała, ale nie tę samą, która spotkałem wcześniej. Była bardzo inteligentna, ale w niczym nie przypominała człowieka. Była raczej podobna do pszczoły. Oprowadzała mnie po ulu. Była bardzo przyjaźnie nastawiona. Czułem, ze całe to miejsce przenika ciepła, zmysłowa energia. Uznałem, że życie w tak przyjemnym, pełnym miłości miejscu musi być czymś wspaniałym. Istota powiedziała mi, że to właśnie tam spoczywa nasza przyszłość” . Sara, 42-letnia pisarka: „Usłyszałam dźwięk, bzyczenie, które przechodziło w świst. Nagle wystrzeliłam ze swojego ciała z taką siłą, z taką gwałtownością, jakbym osiągnęła szybkość światła. Otaczające mnie kolory były agresywne, przerażające; miałam wrażenie, że mogłyby mnie pochłonąć. […] Słyszałam odgłosy: wysokie zawodzenie, które kojarzyło mi się z głosami aniołów. Nie podnosiły mnie one jednak na duchu. Były bezduszne. Moje istnienie nie miało dla nich żadnego znaczenia. […] Miałam wrażenie, że przestaję istnieć w postaci fizycznej, że staję się pozbawioną ciała formą energetyczną. Istota tego, kim jestem, pozostawała samotnie zawieszona w próżni, w przejściowej egzystencji, w której dusze oczekują na ponowną inkarnację. Nie było tam żadnych fizycznych form życia, a jedynie dźwięki i barwy. Śpiewające anioły tylko mi się przyglądały. Pomimo, że w żaden sposób nie próbowały mnie pocieszać ani uspokajać, udało mi się powrócić z niezwykle silnym poczuciem Miłości” . Podczas kolejnej sesji Sara opowiada: „Znalazłam się w ciemnej otchłani. Nagle pojawiły się w niej istoty. Widziałam tylko ich zarysy, tak jakby się przed czymś ukrywały. Cieszyły się na mój widok. Dały mi do zrozumienia, że nawiązywały już ze mną wcześniej kontakt. Wydawały się zadowolone, że odkryliśmy tę technologię. Czułam się jak duchowy wędrowiec, który zszedł za bardzo z obranego przez siebie kursu i zamiast wniknąć w duchową rzeczywistość, znalazł się na innej planecie. Te istoty chciały dowiedzieć się czegoś więcej o naszych ciałach fizycznych. Powiedziały mi, że ludzie istnieją na wielu różnych poziomach. […] Wracając, zobaczyłam rzeczy z ich świata, których nie jestem w stanie opisać” .W trakcie następnej sesji Sara mówiła: „Od razu wniknęłam w głęboką przestrzeń. One wiedziały, że do nich wracam i czekały na moje przybycie. Powiedziały mi, że mogą podzielić się z nami wieloma rzeczami, jeśli tylko uda nam się przedłużyć kontakt. […] Były zainteresowane emocjami i uczuciami. Powiedziałam do nich: „Mamy coś, co możemy wam ofiarować: duchowość. Wydaje mi się, że tak naprawdę chodziło mi o Miłość. Próbowałam wymyślić, w jaki sposób to zrobić. Czułam olbrzymi ładunek energii zbierającej się po mojej lewej stronie. Biło stamtąd olśniewające, różowe światło o białych krawędziach. Wiedziałam, że jest to energia duchowa i Miłość. Istoty znajdowały się po mojej prawej stronie, więc rozłożyłam swoje ramiona, sięgając aż do granic wszechświata. Stałam się pomostem między wymiarami. Pozwoliłam energii przepłynąć przez moje ciało w kierunku spotkanych przeze mnie istot. Powiedziałam coś w rodzaju: „Spójrzcie, to dla was. Przyjmijcie to”. Były bardzo wdzięczne” .
Relacji, zgromadzonych przez naukowca jest naprawdę sporo, dodam więc tylko, że pojawiały się tu wątki uprowadzeń w celustworzenie hybrydy człowieka i obcego, by ponownie zaludnić naszą zamierającą planetę. W innych relacjach występował motyw „hodowania”: osoby te trafiały do pomieszczeń, gdzie znajdowały się zabawki, łóżeczka i inne przedmioty, kojarzące się z dzieciństwem. Następowało także „dostrajanie” i „przeprogramowanie” świadomości uczestników przez Istoty, które w ten sposób chciały się podzielić swą wiedzą. Kilku ochotników eksperymentów wspominało o niematerialnej naturze owych Istot, a także o tym, że nie były one zdolne do okazywania emocji, miłości i przywiązania.
I właśnie z tego powodu były zainteresowane ludzką rasą.Inni uczestnicy eksperymentu – Cassandra, Sean czy Willow uważają, że prawdziwą istotę uprowadzeń stanowi pragnienie „ponownego połączenia z duchowością”. Najpierw byli oni zaskoczeni i zszokowani nawiązaniem duchowego kontaktu z inteligentnymi istotami, potem jednak doszli do równowagi psychicznej a nawet doświadczyli duchowych doznań. Uczestnicy wielokrotnie odnosili wrażenie, że te istoty wręcz ich oczekiwały, doskonale wiedząc o ich przybyciu w wyniku eksperymentów z DMT! Wiele osób ze zdumieniem stwierdzało, że takich przeżyć doświadczały już w dzieciństwie! Czyżby więc DMT uaktywniał jakiś wcześniejszy kanał kontaktu?
„Musimy zadać sobie pytanie, które nasuwa się samoistnie. Kiedy już „tam” trafiamy i nawiązujemy kontakt z obcymi istotami, jakiego rodzaju ciałem posługujemy się podczas owej interakcji? – pyta dr Strassman. – Wiemy już, że podczas tych spotkań miały miejsce wszelkiego rodzaju zabiegi: modyfikacje, wszczepienia implantów, przyjemne lub przerażające kontakty fizyczne, w tym także o charakterze seksualnym. […] Kiedy już nawiążemy kontakt z istotami zamieszkującymi wymiar ciemnej materii, posługując się w tym celu jednakowym medium, czyli WIMP-ami, będą one mogły zająć się naszymi ciemnomaterialnymi ciałami: wszczepiając implant pod skórę przedramienia Bena, umieszczając sondę w oku Jima, przeprogramowując mózg Jeremiacha. Działania te odbywają się przy użyciu przedmiotów zbudowanych z ciemnej materii (lub istniejących w równoległych wszechświatach), dlatego nie pozostawiają one po sobie żadnych „namacalnych dowodów”, kiedy powracamy do Programu Normalnego. Nie mają one związku z materią składającą się na nasz wszechświat. Niemniej jednak zabiegi te naprawdę mają miejsce” . Podsumowując niezwykłe doznania uczestników swych eksperymentów z DMT, Rick Strassman zastanawia się nad naturą postulowanych przez naukowców WIMP-ów, czyli „słabo oddziałujących masywnych cząstek” (weakly interacting massive particles), stanowiących hipotetyczny budulec wszechświata: „Agencje naukowe działające na terenie Stanów Zjednoczonych oraz innych krajów wydają miliardy dolarów na czujniki WIMP-ów zagrzebane głęboko pod ziemią, których celem jest zarejestrowanie rzadkiego zderzenia cząsteczki ciemnej materii z cząsteczką zwyczajnej materii. […] Być może tak naprawdę nie potrzebujemy tak kosztownej aparatury. DMT może zmieniać sposoby funkcjonowania naszego mózgu w taki sposób, że możliwym staje się postrzeganie WIMP-ów oddziałujących na normalna materię. Trudno sobie wyobrazić, jak może wyglądać świat ciemnej materii, nie mówiąc już o wyglądzie jego mieszkańców. Być może to, co niektórzy badani opisywali jako „wizualizację informacji”, jest „życiem” ciemnej materii: ruchome hieroglify bogate w znaczenia, dryfujące cyfry i litery, przekazywanie informacji” .
O podobnych doznaniach pisze także amerykański psychiatra czeskiego pochodzenia Stanislav Grof (ur. 1931). Naukowiec ten nie tylko na swych pacjentach, ale i na sobie, swojej żonie oraz licznych kolegach po fachu od półwiecza testuje różne środki psychotropowe. Jego celem jest nie tylko znalezienie skutecznej kuracji dla osób z problemami psychicznymi, ale i umożliwienie wejścia w świat duchowej rzeczywistości. Zdaniem Grofa jest on równie obiektywny, jak ten materialny, w którym egzystujemy na co dzień. W drodze na jedną z konferencji w Brazylii psychiatra odczuwał męczące skutki nagłej zmiany czasu, jet-leg. Gdy wszedł do apteki, by kupić jakiś łagodzący je środek zorientował się, że w kraju tym ketaminę i inne halucynogenne środki można tu kupić bez recepty. Wizja Grofa jest o tyle ciekawa, że zawiera także katastroficzny obraz naszej niedalekiej przyszłości. „Wkrótce po otrzymaniu ketaminy miałem dziwne uczucie, że dzięki tej substancji mój umysł wykształcił umiejętność porozumiewania się z istotami pozaziemskimi. Jego punktem kulminacyjnym była teleportacja, przypominająca nagłe przeskoki przestrzenne statku kosmicznego Enterprise z serialu Star Trek. Wydawało mi się, że uległem dezintegracji na poziomie cząsteczkowym, a następnie reintegrowałem się na obcym statku. Znalazłem się w jakimś futurystycznym laboratorium, pełnym niezwykłych wynalazków, sprzętu, którego wyrafinowany charakter umykał mej inteligencji. Na głowie miałem wielki kask, podłączony kolorowymi kablami do maszyny wyglądającej jak olbrzymi komputer. Miałem wrażenie, że z mojego ciała i głowy są przekazywane do maszyny niezliczone informacje. Kiedy już zostałem dokładnie zbadany, ten proces uległ odwróceniu. Teraz to z maszyny płynęły do mnie liczne informacje, w następstwie których przeszedłem szereg fantastycznych doświadczeń. Miały one tak niebywały charakter, że niewiele z nich rozumiałem. Na przykład otrzymałem lekcję z postrzegania i myślenia ponadwymiarowego, dzięki której dowiedziałem się, że wszechświat posiada znacznie więcej wymiarów, niż nam się wydaje, a skoro ich nie znamy, nie możemy go zrozumieć.Widziałem szereg obrazów ilustrujących niszczący wpływ uprzemysłowienia i odkryć naukowych na życie naszej planety. Błyskawicznie pojawiające się sekwencje wizualne pokazywały mi dawną ziemię oraz to, co się z nią stało pod wpływem ludzkiej chciwości i przemocy sprzężonej z gwałtownym postępem technologicznym. Na własne oczy mogłem obserwować nadchodzącą katastrofę.
Przyglądając się temu wszystkiemu zastanawiałem się nad tym, czy jest to tylko przestroga, czy może opis przyszłych wydarzeń. Moje „porwanie przez obcych” nie miało przebiegu typowego dla tego rodzaju zdarzeń. Porozumiewałem się tylko ze światem technologii. Nie widziałem żadnych kosmitów przypominających ludzi, insekty czy coś innego. Po zakończonej lekcji znowu doznałem rozpadu i zmaterializowałem się na innym statku kosmicznym. Tym razem był on znacznie mniejszy i przypominał tzw. latające spodki. Siedziałem przy oknie i widziałem, że lecimy nad oceanem. Zauważyłem, że mijamy Rio de Janeiro i lecimy na północ. Chociaż przemieszczaliśmy się bardzo szybko, widziałem specyficzne wzory na wybrzeżu brazylijskim. Statek przyspieszył i w krótkim czasie dotarł do delty rzeki, do dorzecza olbrzymiej rzeki.
Następnie zniżył kurs i zaczął lecieć nad wodą.Mijaliśmy olbrzymie połacie leśne. Uświadomiłem sobie, że tą olbrzymią rzeką jest Amazonka. A wtedy statek dotarł do celu, zatrzymując się kilka metrów nad ziemią. Gdy spojrzałem przez okno, ujrzałem małą wioskę ukrytą w dżungli. Składały się na nią chatki pokryte liśćmi palmowymi. Pośrodku wioski znajdowała się otwarta przestrzeń, na której stały wielkie posągi przypominające rzeźby Indian z północnego zachodu Ameryki. Cała ich powierzchnia była upstrzona małymi kafelkami tworzącymi mozaiki. Do dzisiaj pamiętam intensywność ich barw stanowiących połączenie jasnego błękitu, żółci i bieli. Na tym skończyła się moja wizja. Ponownie poczułem, że się rozpuściłem i zmaterializowałem, ale tym razem znalazłem się w moim hotelu w Rio, czyli tam, gdzie zaczęła się moja podróż. Było to całkiem interesujące doświadczenie już choćby z tej racji, ze nigdy wcześniej podczas sesji psychodelicznej nie kontaktowałem się z istotami pozaziemskimi”. Przeżycie to miało jednak swój nieoczekiwany finał. Gdy nazajutrz Grof z żoną Christiną wynajął samochód, by zwiedzić okolice, na północnym wybrzeżu oceanu ujrzał te same charakterystyczne wzory. Bardzo żałował, że brak czasu nie pozwolił mu skorzystać z zaproszenia do odwiedzenia pewnego brazylijskiego plemienia, które ponoć było regularnie odwiedzane przez… obcych w latających spodkach !
Co ciekawe, z licznych relacji ludzi, porywanych przez Obcych wynika, że pojazdy oraz siedziby Kosmitów odwiedzali oni zarówno w materialnej formie ciała, jak i… w astralnej! Przejmujący opis takiego procesu relacjonuje między innymi Betty Andreasson. Tu przypomnę, że przypadek wielokrotnego porywania i kontaktów tej Amerykanki z przedstawicielami pozaziemskiej cywilizacji jest chyba najciekawszy spośród wszystkich, jakie opisano w literaturze ufologicznej. Zawiera tak wiele fascynujących informacji, że Raymond E. Fowler poświęcił mu kilka książek. Wartość tych relacji podnoszą zdolności rysunkowe Betty, dzięki którym szczegółowo zilustrowała swoje zdumiewające przeżycia. Dzięki temu łatwiej możemy zrozumieć to, czego doświadczyła.Betty doznała nie tylko podobnej jak Grof dezintegracji, ale i miała nakładany przez Obcych podobny hełm! W pewnym momencie, oprowadzana po siedzibie Kosmitów, którzy chcieli jej pokazać tajemniczego „Jedynego” musiała „zostawić” swe fizyczne ciało jak odzież i przejść dalej jedynie w formie astralnej. Oto jej relacja, spisana przez Fowlera: pytający jest jednym z naukowców, asystujących podczas hipnozy Betty. „Razem z tą istotą poszybowała tuż nad ziemią w kierunku ogromnej szklanej ściany, wewnątrz której znajdowały się olbrzymie wrota wykonane jakby z nałożonych na siebie grubych tafli szkła, z których każda następna zdawała się być węższa od poprzedniej. Zatrzymali się obok nich i eskortująca ją istota powiedziała: „Teraz wejdziesz w te wrota, aby zobaczyć się z Jedynym. Nie bój się”. Po tych słowach Betty doświadczyła czegoś, co w literaturze psychotronicznej określane jest jako OBE lub OOBE [Oba te skróty pochodzą od słów "out of the body experience" oznaczających „doświadczenie z przebywania poza ciałem”].
Betty: I stoję tam i wychodzę z siebie! Jest mnie dwie! Jest mnie dwie! Fred Max: Patrzysz na siebie? Betty: Acha.Fred Max: Czy czujesz, jakbyś była w dwóch ciałach? […]Betty: To tam wygląda jak bliźniaczka. Jest nieruchoma jak tamci ludzie, których widziałam w tamtych lodowych prostopadłościanach. Fred Max: Innymi słowy, twoja nieruchoma kopia. Betty: Tak. […] Zbliżam się do tych wrót i ta mała istota mówi: „Teraz wejdziesz w Wielkie Wrota i ujrzysz blask Jedynego”. I stój, twarzą w twarz tymi wrotami. [Pauza połączona z konsternacją] Już nie jestem tam. Nie wiem, gdzie jestem.Fred Max: Co chcesz przez to powiedzieć? Gdzie teraz jesteś? Betty: Nie wiem.
Nie mogąc dowiedzieć się od Betty, gdzie się znalazła zaraz po tym, jak stanęła przed „Wielkimi Wrotami”, Max zakończył sesję. Przez dwie następne sesje […] starał się ustalić, co Betty zobaczyła i przeżyła za „Wielkimi Wrotami”. Mimo wielu najróżniejszych zabiegów jego wysiłki spełzły na niczym. Każdą z tych prób Betty kwitowała stwierdzeniem, że nie może powiedzieć, co tam jest. Jedynym, czego zdołano się dowiedzieć, było to, że jest tam niewypowiedzianie pięknie, co nawet odmalowywało się na jej twarzy, ilekroć była przenoszona pamięcią w stanie hipnozy do tego momentu, oraz że tego, co tam jest, nie da się w żaden sposób opisać słowami. Nie zdołano się nawet dowiedzieć, kim lub czym jest Jedyny. Było ewidentne, że wspomnienia tego epizodu zostały z jakichś względów bardzo skutecznie zablokowane w jej umyśle” . A teraz hełm: „Po chwili usłyszała: „Już niedługo wrócisz do domu”. Po tych słowach została wyjęta z urządzenia i przetransportowana do następnego pomieszczenia, gdzie znajdowała się jakaś pionowo ustawiona przeźroczysta rura rozszerzająca się lekko ku górze. Składała się z dwóch połówek. W chwili kiedy wpłynęli do tego pomieszczenia, przednia połówka z ciągiem kresek i symboli odchyliła się do góry jak pokrywa, po czym Betty została wstawiona do środka i zawieszona swobodnie w powietrzu tuż nad ziemią. Na głowę nałożono jej przeźroczysty kulisty hełm przypominający kształtem nieco kaski szermierzy z wycięciem na tylną część głowy i szyję. Z przodu znajdowały się na jego powierzchni zgrubienia, z których wystawały maleńkie pręciki zakończone kuleczkami świecącymi się różnokolorowymi światełkami” .Charakter informacji uzyskanych w hipnozie wzbudza skrajne reakcje: od przekonania o realności opisywanych zdarzeń do powątpiewania o ich prawdziwości. Zainteresowały one harwardzkiego psychologa, dr Johna Macka. W książkach Abduction oraz Passport to the Cosmos sugeruje on, że doznania ludzi twierdzących, iż zostali uprowadzeni przez obcych są w wielu przypadkach jak najbardziej realne. Z drugiej strony nie twierdzi, iż dokonują tego przedstawiciele innych cywilizacji, przybywający na Ziemię w latających talerzach. „Nie mogę potwierdzić, że na Ziemię przylatują obcy i porywają ludzi” – mówi naukowiec. „Mogę jednak powiedzieć, iż istnieją przekonujące dowody na istnienie zjawiska, którego nie da się inaczej wytłumaczyć.
Jest ono bardzo tajemnicze i nie rozumiem go do końca. Z pewnością jednak zasługuje na dalsze badania”. Mack zwraca więcej uwagi na psychologiczny aspekt abdukcji twierdząc, że są to przeżycia blisko powiązane z doświadczeniami duchowymi. Jednak co z przypadkami, w których kosmici pozostawiali po sobie najbardziej namacalne ślady? Dr Mack uważa, że całe „zjawisko UFO” stanowi swoisty test dla naszego pojmowania rzeczywistości. Nie będąc bowiem doznaniem ani w pełni fizycznym, ani w pełni mentalnym, w zaskakujący sposób łączy te dwa elementy. W aspekcie fizycznym objawia się na przykład poprzez ślady pozostawiane na ciałach świadków oraz implanty. Natomiast w aspekcie mentalnym generuje niezwykłe przeżycia duchowe, poszerzające granice ludzkiej świadomości. Przytoczone relacje dowodzą, że to, co określamy tu zbiorczo jako „zjawisko UFO” ma znacznie bardziej skomplikowane i wielowymiarowe oblicze, niż można byłoby sądzić. Przytoczone relacje rodzą wiele pytań. Czy „wzięć” doznajemy w ciałach fizycznych, energetycznych czy może w obu tych formach? Kim są tajemnicze Istoty: mieszkańcami innych wymiarów, planet czy sfer duchowych? Czy zmienione stany świadomości udrażniają kanały kontaktu, otwierając wrota do innych rzeczywistości? Czy DMT naturalnie produkowane przez żywe organizmy ma związek z DNA i hiperkomunikacją? Jak mają się przytoczone relacje do szamańskich wizji istot z innych światów? Pytania te można mnożyć: nie znajdziemy jednak na nie odpowiedzi, jeśli nie będziemy wnikliwie i bez uprzedzeń, podobnie jak Strassman, Grof czy Mack badać opisanych zjawisk.
Autor: Margo11
Ten tekst jest autorstwa nowej osoby na pokładzie okrętu Nautilus, czyli Margo11. Na pewno kolejne teksty zainteresują wiele osób śledzących światowe publikacje o UFO.
Przy okazji - miesiąc temu nagraliśmy kilka wywiadów z ludźmi, którzy mieli okazję widzieć obiekty UFO, a nawet zarejestrować ich przeloty na wideo. W jednym przypadku był to klasyczny, dyskoidalny pojazd i ten film będzie jednym z lepszych, jakie zostały zarejestrowane w Polsce. Jednak jego publikację trzeba poprzedzić nagraniem wszystkich świadków tego zdarzenia dokładnie w miejscu, gdzie do niego doszło.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 26482x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie