Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 65371x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Robi wszystkie cuda „Nowego Testamentu”. Na oczach całego świata!
Kiedy w 2011 roku telewizja Discovery zdecydowała się wyemitować serial dokumentalny „Więcej niż Magia” (w oryginale: Dynamo: Magician Impossible) o ulicznych zabawach iluzjonisty z Bradford, w pismach branżowych zajmującymi się branżą telewizyjną posypały się na nią gromy. Jak można w telewizji mającej ambicje naukowe pokazywać oszusta manipulującego ludźmi? Jaki jest sens pokazywania „lewych numerów” jakiegoś hochsztaplera o zdolnych rękach robiącego kuglarskie sztuczki? Przedstawiciele telewizji razem z producentami programu wyjaśniali, że po pierwsze w żaden sposób nie pomagają głównemu bohaterowi serii, a także apelują, aby uważnie oglądać to, co robi Steven Frayne, gdyż oni sami nie potrafią tego wyjaśnić.
Występy iluzjonisty spowodowały prawdziwą burzę na stronach telewizji Discovery, a także w sieci www na tysiącach przeróżnych forumów i serwisach społecznościowych. Także czytelnicy serwisu FN z coraz większym zdumieniem śledzą to, co pokazuje telewizja Discovery, co pokazuje jeden z komentarzy pod tekstem opublikowanym w serwisie.
[...kom. pod tekstem w serwisie FN]
[...] Może pisze nie na temat. Sorry! Ale po obejrzeniu wczoraj nowych odcinków Magika Dynamo (powtórka w Niedziele, 19h na kanale Discovery) jestem w szoku. To nie może być magia!!! ON potrafi znaczniej więcej niż już słynnych "Wolf Messing" Czy ma tak piękny umysł? Czy potrafi przechodzić do innych wymiarów na oczach tys. ludzi? Czy opanował fizykę kwantową do perfekcji? A może spółpracuje siłami duchowymi? Nie wierze żeby były to ustawki, przez kanał Discovery. Kto potrafi mi opowiedzieć???
Oczywiście natychmiast znaleźli się chętni do wyjaśnień, którzy zbanalizowali całą sprawę do „prostych numerów”. Bo wiadomo, że tu „użył żyłki”, a tu użył „czegoś przylepionego do szyi”. Oto przykład odpowiedzi, która pojawiła się pod komentarzem z pytaniem w sprawie Frayne`a.
[...kom. pod tekstem w serwisie FN]
Wiele z tych rzeczy to po prostu sztuczki iluzjonisty, tak jak na przykład numer z łańcuszkiem wyciąganym przez szyję - na jednym z pokazów po wyciągnięciu łańcuszka wyszedł mi również tatuaż, czyli łańcuszek wchodzi w coś przyklejonego do szyi (zawsze najpierw schylona głowa, niby zapinanie) a potem wychodzi na zewnątrz w teatralny sposób. Tak samo numer z klaksonem, gdzie po drugim sygnale "znika" i "przenosi się" na sąsiedni budynek - gość "nigdy" nie pracuje w okularach tym razem jednak tak, bo ciężko było znaleźć sobowtóra. Całość jest reżyserowana i dokładnie przygotowywana (ekipa, pięciu operatorów, producenci, kasa itp).
Tu trzeba wyjaśnić, że w owym bezlitosnym i wykpiwającym tłumaczeniu jest dość poważna nieścisłość, a opierać się tutaj należy na wyjaśnieniach producentów, w tym także kanału Discovery, które pojawiły się w brytyjskiej prasie.
Ludzie reprezentujący kanał Discovery twierdzą, że całość produkcji robiona jest bardzo niskim budżetem, nie ma ani „pięciu operatorów” (jest zawsze jeden operator z kamerą, który filmuje wydarzenia dyskretnie, aby uniknąć wystraszenia uczestników), a tym bardziej nie ma żadnego reżysera. Wiele rzeczy wykonywanych przez Stevena Frayne`a jest improwizowanych i nikt z ekipy nie wie, co się będzie działo.
Oczywiście można zawsze powiedzieć, że „oszust na oszuście, a na tym oszuście jeszcze jeden oszust”, ale w każdym razie trudno posądzać kanał Discovery o jawne kłamstwa akurat w tej sprawie. Gdyby bowiem okazało się, że zgłosiło by się do mediów owych „pięciu operatorów, reżyserów i tłumy statystów”, to nie tylko skończyła by się historia z Dynamo, ale w gruzy na wieki ległaby wiarygodność Discovery, która ma znakomitą markę. Piszemy o tym po to, aby pokazać, że sprawa ze Stevenem Fraynem nie jest taka prosta, jak chciałoby wiele osób widzących w nim kolejnego tam iluzjonistę, prostego oszusta. Ale najpierw wyjaśnijmy niezorientowanym w sprawie, kim jest ten człowiek.
Ten trzydziestoletni obecnie Brytyjczyk urodził się 17 grudnia 1982 w bardzo ubogiej dzielnicy w Bradford w Wielkiej Brytanii. Od urodzenia zmagał się z potworną i nieuleczalną chorobą jelit (Leśniowskiego-Crohna), która sprawiła, że jedzenie sprawiało mu ogromny ból. Ubocznym skutkiem tej choroby i ogólnego niedożywienia było to, że od dziecka jest bardzo drobnej postury (waży ok. 50 kilogramów). W szkole z tego powodu był ciągłym obiektem ataków ze strony rówieśników, którzy zabawiali się w dość okrutny sposób – wsadzali go do kosza na śmiecie i zrzucali z pagórka. Z pomocą przyszedł mu jego dziadek, który od dzieciństwa zajmował się magią. Nauczył swojego wnuka pewnej sztuczki polegającej na tym, aby nagle stać się „nieskończenie ciężkim” dla wszystkich innych ludzi, aby żaden z rosłych osiłków nie był w stanie podnieść go do góry nawet o milimetr (ten numer Frayne zrobił kilka razy także podczas swoich programów „Więcej niż magia”, emitowanych w telewizji Discovery). Sposób ten okazał się bardzo skuteczny i rówieśnicy ośmieszeni owym pokazem szybko dali mu spokój. Steven Frayne jednak na tym nie poprzestał i zaczął trenować pod okiem dziadka rozwijając swoją „siłę”.
Po pewnym czasie był w stanie przesuwać przedmioty, a także czytać „ludzkie myśli”, co wywoływało obłędne zdziwienie połączone z przerażeniem u testowanych w ten sposób przez niego ludzi. On jednak zauważył, że można iść „krok dalej”. Na ulicach Bradford zaczął robić tak zwane „sztuczki karciane”, które narobiły mu ogromnego rozgłosu w całej Wielkiej Brytanii dzięki serwisowi youtube. Na czym polegały owe „sztuczki”? Głównie na tym, że bezbłędnie odgadywał kartę, którą z talii wyciągnie przypadkowo poznana na ulicy osoba, ale także zanim ona dotknęła talii kart mówił, jaką kartę „pomyślał sobie” taki człowiek, a to wywoływało u uczestnika „karcianej sztuczki” już nawet nie zdziwienie, ale nawet często „chęć ucieczki”. Dlaczego? No bo przecież nie można „czytać ludzkich myśli”! Ale Steven Frayne ciągle robił postępy i ciągle rozwijał swoje umiejętności. Próbkę tego, co robi obecnie, można zobaczyć na odcinku z serii „Dynamo: Magician Impossible”, który zamieszczamy poniżej.
Ostatnio w Bazie FN doszło do ciekawej dyskusji na temat Stevena Frayne. Jeden z naszych kolegów, który miał okazję poznać osobiście innego słynnego iluzjonistę Davida Copperfielda, zgodził się na odpowiedzenie na kilka pytań dla czytelników serwisu FN
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłeś Stevena Frayna czyli Dynamo?
Na jego osobę zwróciła mi uwagę moja znajoma, która zajmuje się sprawami ezoterycznymi. Zapytała mnie, czy oglądałem telewizję Discovery i czy widziałem Dynamo. I oczywiście zapytała, co o tym sądzę. Pamiętam, że obiecałem jej obejrzeć jakiś odcinek i napisać moje refleksje. Zobaczyłem program telewizyjny, zobaczyłem w opisie programu słowa „znany iluzjonista” i od razu machnąłem na to ręką… szkoda mojego czasu – tak pomyślałem.
Dlaczego tak pomyślałeś?
Dlaczego? Bo iluzjonista to ktoś, kto wykorzystując proste sztuczki wprowadza iluzję, czyli oszustwo. Mówiąc krótko w słowo „iluzjonista” możemy wstawić słowo „oszust” i w zasadzie sens zdania pozostanie ten sam. Mam zbyt wiele spraw, które wymagają ode mnie pracy i czasu, abym zajmował się oszustami. Wiem, że istnieją, wiem, że zarabiają ogromne pieniądze i tyle. Myślałem, że historia ze Stevenem Fraynem dla mnie okazała się zakończona, ale myliłem się.
W 2000 roku poznałeś Davida Copperfielda. Czy on… jak go oceniasz?
Bardzo miły człowiek, mający dystans do siebie i do świata. Doprowadził swoje ręce do nieprawdopodobnej biegłości. Pamiętam, że kilku kolegom z ekipy telewizyjnej wyjął „to i owo” z kieszeni marynarek… zrobił to naprawdę świetnie. Oczywiście nikt z nas nawet przez chwilę nie wątpił w to, że są to sztuczki, proste tricki robione przez faceta bardzo sprawnego w robieniu iluzji. Sam Copperfield żartował, że do jego show musi być potrzebny sprzęt o wiele bardziej złożony, niż na koncert The Rolling Stones i wymaga większej liczby ciężarówek. Potem zostałem zaproszony na pokaz i siedziałem w pierwszym rzędzie. Bawiłem się znakomicie i mimo że wiedziałem, że Copperfield unosi się w powietrze dzięki nylonowym nitkom lub znika dzięki sprytnej zapadni, byłem pełen szacunku dla tego człowieka za prawdziwe mistrzostwo. Każda złotówka wydana na ten pokaz przez ludzi, którzy kupili bilety na show Copperfielda, była tego warta. Pamiętam tylko, że zapytałem go podczas rozmowy o to, czy wierzy w zjawiska pozazmysłowe jak jasnowidzenie czy telepatia. Wtedy spoważniał i zupełnie serio odpowiedział, że pytanie o rzeczy oczywiste nie ma sensu. Bo jest to wiedza, a nie wiara. Bardzo ciekawe spotkanie, ale zostawmy Davida Coperfielda na boku.
Tak, wróćmy do Stevena Freyna. Powiedziałeś, że dla ciebie w zasadzie nie było tematu. Kiedy jednak się zainteresowałeś jego przypadkiem?
To było chyba tydzień lub dwa tygodnie później, kiedy przez przypadek przełączając kanał w telewizorze natrafiłem na fragment jego programu. Przyznam szczerze, że zamurowało mnie, bo zobaczyłem, że ten człowiek robi to samo, co robił jeden z buddyjskich mnichów, który prezentował siłę energii Ki na posiadanym przeze mnie filmie.
Pamiętasz, co to było?
Tak. Zacznijmy od tego, że Steven Freyne robił wszystko ubrany w T-Shirt. Nie miał żadnej koszuli z ogromniastymi rękawami, w których aż roiło by się od „rekwizytów i elektroniki”. On po prostu był w tej koszulce T-Shircie i nagle na oczach przerażonych przechodniów powyginał sobie palce w dłoni w taki sposób, jakby były z plasteliny… Powiedzmy sobie jasno – to nie jest tak, kiedy palec wyjmiemy sobie ze stawów i „puścimy wolno”. Wygląda to co prawda przerażająco, ale to, co zrobił Freyne, było czymś zupełnie innym. Wtedy przypomniałem sobie, że podobną rzecz potrafił zrobić ten mnich, który tłumaczył to tym, że owa energia Ki w stanie silnej medytacji pozwala zmieniać naturę ludzkiego ciała. Pomyślałem sobie wtedy tak: czy to możliwe, żeby jakiś taki mizerny chłopczyna z Bradford pokazujący sztuczki z kartami opanował tak wyrafinowaną technikę? W głowie mi się to nie mieściło. Zacząłem oglądać dalej program i wtedy zrozumiałem, że sprawa jest coraz ciekawsza. I muszę się skontaktować z tym człowiekiem.
Zrobiłeś to?
Tak. Mam z nim kontakt.
Ale powróćmy do tego programu. Co ciebie zaskoczyło?
Pracuję w mediach tyle lat, że mam wyczulone oko i ucho na błędy. Moi przyjaciele wiedzę, że błyskawicznie widzę wszelkie „udawanki” i „teatralne gierki” podstawionych osób. Tymczasem w przypadkach zainscenizowanych scen przez Dynamo widziałem autentyczne zdziwienie ludzi… To nie była żadna gra. Zacząłem coraz bardziej zastanawiać się, jaka jest granica iluzji. Co można zrobić za pomocą niewidocznych żyłek, ukrytych kieszeni, lewych zapadni, podstawionych „kolesi”, ustawionych „scenek” i tak dalej i tak dalej… Potem pamiętam, że kolejna rzecz zwróciła moją uwagę, zastanowiła mnie.
Co?
Czytanie w myślach. Wielokrotnie widziałem to w wykonaniu Jackowskiego (jasnowidza przyp. Red), więc wiem, że jest to po prostu możliwe. Ale to, co robił Steven Freyne, było poza wszelką granicą. W zasadzie można tylko przypomnieć fakty z życia Wolfa Messinga, polskiego genialnego jasnowidza, który podczas pokazów w teatrach w latach 30-tych ubiegłego wieku robił to samo, co Steven Freyne. Z czasem okazało się, że podobieństw między obu panami jest więcej, ale Freyne wydaje się być o wiele dalej od Messinga, o wiele dalej… Jego ostatnie dwa programy są przekroczeniem wszelkich granic. Po ich emisji zapadła cisza na portalach brytyjskich.
Przestali go komentować?
Nie… nie to miałem na myśli. Każdy portal prezentujący zjawiska niewyjaśnione czy zwłaszcza zagadkowe filmy czy zdjęcia ma kilku zaciekłych demaskatorów, którzy z buta, z marszu negują wszystko i wszystkich.
Dlaczego?
Dlatego. Po prostu negują i już. To ich dowartościowuje, czują przewagę, czują się po stokroć mądrzejsi i ważniejsi niż są w rzeczywistości, leczą kompleksy... to psychologia raczej, a nie żaden obiektywizm. Zawsze powtarzam, że to są skończone głupki, ale.. istnienie ich musi być wliczone w rachunek prowadzenia takiej działalności, jak zajmowanie się zjawiskami niewyjaśnionymi. A więc dla takiego każde zdjęcie „to oszustwo”, każde to „błąd fotograficzny”, to pyłek i tak dalej. Oczywiście ich postawa w ich mniemaniu jest „wielce naukowa”, gdyż negując „z buta” wszystko i wszystkich prowadzą krucjatę z ciemnotą, ale spotkanie się takim demaskatorem, który nie jest ukryty za idiotycznym nickiem tylko stoi przed tobą „w realu” odziera całą otoczkę, którą daje anonimowość w sieci… Widzisz przed sobą taką wystraszoną sierotę i myślisz „ rany Boskie… ten pożal się Boże gnojek to… to jest ten wielki ekspert, wymądrzający się i demaskujący wszystko z takim zapałem, którego znam ze stron? O czym ja - na Miłość Boską - mam z nim rozmawiać?! Gdzie są jego rodzice?” Ale to taka refleksja przy okazji moich własnych doświadczeń z przestrzeni ostatnich 20 lat zajmowania się zjawiskami niewyjaśnionymi... W każdym razie owi demaskatorzy, których nazwijmy umownie „Z buta!” także wzięli na warsztat Stevena Freyna. Śledzę jedną z takich dyskusji na portalu społecznościowym Discovery. I początkowo szło im znakomicie.
To znaczy demaskowanie Freyne`a?
Tak. Jechali tradycyjnie, a więc: proste tricki z naciskiem na słowo „proste”, że niby ktoś robi historie z niczego, a to wszystko jest dla takiego jednego z drugim „proste”. A więc proste tricki, nitki, podwójne kieszenie, podstawieni ludzie. Nie wiem, czy Freyne czytał tę dyskusję, ale zauważyłem, że trochę zmienił swoje pokazy. Ostatnio nie nosi żadnych koszul z długim rękawem, tylko T-shirty. Nie ma szans, aby… W każdym razie wykonał także kilka rzeczy, które sprawiły, że demaskatorzy z grupy „Z buta!” zamilkli. Zapadła krępująca cisza.
Ale, o ile wiem, ty także nie potrafisz wielu rzeczy skomentować?
Tak. Przyznaję, że mam z tym duży problem.
Z czym najbardziej?
Powiedzmy wprost: w najnowszej serii Steven Freyne robi wszystkie cuda znane z Nowego Testamentu. Bez najmniejszego problemu lewituje lub doprowadza do samolewitacji przedmiotów, ale gorzej, bo ostatnio pokazuje rzeczy, o których nawet.. nie chcę mówić, gdyż zamierzam spotkać się z nim osobiście. To nie są rzeczy, które można wyjaśnić „sznurkiem i ukrytą nitką”, bo o ile wiem nawet Wolf Messing nie pokazał, że potrafi ożywić materię nieożywioną.
Czy to pokazał Freyne?
Tak.
Twoim zdaniem to przekroczenie jakieś granicy?
Owszem. Z ewangelii apokryficznych wiemy, że Jezus jako małe dziecko potrafił ulepić z gliny figurki ptaków, które następnie na oczach przerażonej rodziny i kolegów zamieniały się w żywe ptaki. W jednym z programów Frayne zrobił to samo z figurkami motyli. Nie potrafię tego skomentować. Przyznaję, że wtedy odjęło mi mowę.
A jak oceniasz jego chodzenie po wodzie, kiedy wszedł na Tamizę w Londynie?
To kolejny, dobry przykład. Widziałem całe wielostronicowe opracowania w sieci wyjaśniające, jak to zrobił, jak „płetwonurkowie pod wodą” podtrzymywali go za stopy u układali specjalne szyny, ale… te wszystkie wyjaśniania mają jedną słabą stronę. Oznaczają bowiem, że podczas jego programów są nie tyko zaangażowane osoby trzecie, ale wręcz setki takich osób. Tymczasem do tej pory nikt się nie zgłosił, aby w mediach powiedzieć „tak, byłem w ekipie Stevena Freyna i uczestniczyłem w jego numerze. A zrobiłem to tak…”. Taka osoba przy obecnej megapopularności Dynamo mogłaby zdobyć fortunę. Nic takiego jednak się nie dzieje, a wszelkie opowieści o „umowach lub zastraszaniu takich ludzi przez producentów programu” można włożyć między bajki. Wiem, bo sam pracuję w mediach od kilkudziesięciu lat.
Mówisz, że masz problem ze Stevenem Freynem. Dlaczego?
Jego zachowanie jest dla mnie zagadką. Wiem, że przekazuje praktycznie wszystkie zarobione pieniądze na cele charytatywne, ale z drugiej strony wyraźnie imponuje mu znajomość z jakimś znanym raperem… Ludzie, którzy potrafią lewitować – a są tacy zapewniam – to ludzie wyciszeni, spędzający długie godziny na skomplikowanych medytacjach, unikający mediów jak ognia. O nich nikt nie usłyszy i nikt nie przeczyta poza tymi, którzy są naprawdę mocno wtajemniczeni w posługiwanie się boską energią ukrytą w każdym z nas. Tymczasem Steven Freyne robi to na oczach setek milionów ludzi wpatrzonych w ekran telewizora. Nie pojmuję tego, ale powtarzam – zaczekajmy, aż się z nim spotkam.
Ale możemy założyć, że to wszystko jest oszustwo?
Jasne, że możemy tak założyć. Można nawet założyć, że ja nie istnieję, nie ma tej rozmowy, a rozmawiasz jedynie z kimś „podstawionym” bardzo podobnym, a wszystko jest inscenizacją, nawet nasza Baza FN. Wszystko i wszyscy oszuści, wszystko lewe, udawanka na całego … Oczywiście można i żeby było jasne – do momentu mojego spotkania z Freynem nie można niczego wykluczyć. Zdumiewające jest to, że każdy z numerów udaje mu się zrobić za pierwszym razem. Wiem z wywiadu z jednym z kamerzystów realizujących „Dynamo: Magician Impossible”, że to, co go najbardziej zdumiało, to brak dubli. Jak robisz „sztuczki i tricki”, to zawsze jest moment, kiedy karta ci „wyskoczy i upadnie na podłogę”. Temu człowiekowi nic takiego się nie zdarza. Robi wszystko za pierwszym razem, bezbłędnie… operator kamery nie potrafił wyjść ze zdziwienia. Zapewniał, że ekipa także nic nie wie wcześniej, co Dynamo zamierza zrobić na ulicy. Muszę się z nim spotkać, chętnie wtedy podzielę się moimi własnymi refleksjami.
Chcesz zrobić na nim pewien test?
Tak. Nazwijmy go testem „Wolfa Messinga”. Ale na razie proszę nie wymagaj, abym zdradził szczegóły. Inaczej w ogóle nie ma sensu cały eksperyment.
Czy to spotkanie będzie w Polsce?
Nie.
Podczas rozmowy była mowa o słynnym już w tej chwili w Wielkiej Brytanii „chodzeniu po wodzie Stevena Freyne`a”. Miało ono miejsce 25 lipca 2011.
Na koniec zapraszamy do wzięcia udziału w naszej sondzie. Pytanie: czy Steven Freyne (znany jako Dynamo) wykorzystuje podczas swoich pokazów siłę pozazmysłową?
Komentarze: 0
Wyświetleń: 65371x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie