Dziś jest:
Niedziela, 22 grudnia 2024
Twierdzenie, że Ziemia to jedyny zaludniony świat w nieskończonej przestrzeni jest równie absurdalne jak przekonanie, iż na całym polu prosa wyrośnie tylko jedno ziarenko.
/Metrodor, filozof grecki z IV wieku p.n.e./
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18688x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Zjawa stała obok drogi. Kiedy świadek wydarzenia obrócił się do tyłu – nikogo nie było!
Jeden z naszych czytelników opisał zdumiewającą historię związaną ze spotkaniem ze zjawą. Miała ona miejsce w 1983 roku, kiedy pan Piotr miał 19 lat. Oto fragment jego e-maila:
[…] O tej historii opowiadałem tylko mojej mamie, która radziła mi, abym tego nikomu nie powtarzał. Proszę więc bardzo o to, aby nie ujawniać mojego nazwiska i miejscowości. Można podać tylko imię. Jako młody człowiek miałem taką grupę kolegów, z którymi spotykałem się prawie codziennie. Potem jak zdałem do technikum oczywiście te kontakty były rzadsze, ale cały czas jak przyjeżdżałem do domu, to zawsze któryś z kolegów mnie odwiedzał.
Tego dnia szedłem od przystanku, gdzie stawał Pekaes (autobus przyp. Red.), aż do drogi odchodzącej w lewo od głównej, która prowadziła do naszej wioski. Zauważyłem, że po drugiej stronie na poboczu stoi Marcin, chłopak z naszej paczki. Nie miałem ochoty z nim długo rozmawiać, bo targałem ciężką torbę, więc tylko krótko krzyknąłem: cześć! Ale nie zareagował, tylko tak bardzo smutno się patrzył. Pamiętam nawet, że miał tę swoją granatową kurtkę, w której często chodził. Poszedłem dalej, ale tuż przed skrętem w bok odwróciłem się, ale nikogo nie było. Nawet pomyślałem sobie: jak ten Marcin tak szybko biega, że tak szybko poszedł.
Po przyjściu do domu przywitałem się z mamą, która zrobiła obiad. Po kilku minutach zapytała, czy już wiem o Marcinie. Na to ja pytam, o jakiego Marcina chodzi? Tu mama powiedziała nazwisko, a ja dosłownie w ułamku sekundy poczułem zimną wodę na plecach. Okazało się, że Marcin popełnił samobójstwo z miłości do takiej dziewczyny z sąsiedniej miejscowości, a ja widziałem zjawę!!! Nawet dziś na samo wspomnienie tego wydarzenia zaczynam się bać. Przysięgam, że to co opisuję jest prawdą. Możecie to opublikować w serwisie, ale tylko wtedy, jeśli nie ujawnicie nazwiska i miejscowości. [..]
Mamy bardzo podobną historię, która do Archiwum FN trafiła dwa lata temu. Po prelekcji FN w Zabrzu, która miała miejsce 5 listopada 2010 roku, do ekipy Fundacji Nautilus podeszli ludzie, aby opowiedzieć o "własnych historiach związanych ze spotkaniami z nieznanym aspektem naszego życia". Jednym z takich ludzi był Wiesław Poraszewski, który opowiedział o niesłychanej historii sprzed lat. Związana była z duchem, którego zobaczył... Oto krótkie wideo, które zostało nagrane tuż po prelekcji w Zabrzu.
Na koniec jeszcze kilka historii o „spotkaniach z duchami” z naszej poczty.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Moje historie
Witam. Podobnie jak większość osób, ja również proszę o anonimowość. Piszę do Państwa ponieważ chciałem opowiedzieć o kilku historiach, jakie przytrafiły mi się w ciągu życia. Uznałem je za interesujące ze względu na swój tajemniczy charakter, niemniej jednak wyjaśnienie tych zjawisk może okazać się całkiem banalne i jedynie wyobraźnia podsycała chwile w tamtych wydarzeniach. Skupię się zatem na faktach.
Pierwszą historią, którą chciałem opisać jest moje doświadczenie związane z życiem po śmierci. Nie dosłownie moim. W 2003 roku (kończyła się zima) zmarła moja babcia. Śmierć ta bardzo mocno wpłynęła na życie w rodzinie, ale też bardzo zmieniła nasze postrzeganie rzeczywistości wyczulając nas na pewne zjawiska. Nie byliśmy zbyt wierzący wtedy w takie sytuacje (paranormalne, jeżeli można to tu zakwalifikować), ale to się zmieniło. Pierwszy byłem ja. Dzień po śmierci pilnowałem mieszkania babci (na prośbę wujka, który tam nocował a akurat musiał wyjść po coś). Siedząc sam przed TV w pewnej chwili zwróciłem uwagę na psa, który zaczął się dziwnie zachowywać. Lękliwym krokiem podszedł na przedpokój i przystanął jednocześnie zaczynając się coraz bardziej jeżyć. Spoglądał na drzwi od pokoju mojej babci. Po chwili wydawał się być bardzo zdenerwowany i zaczął szczekać! Patrzył w stronę pokoju i kiedy go wolałem nie chciał mnie słuchać. Bardzo mnie to wystraszyło. Po 10-15 sekundach przestał, westchnął głęboko, popiszczał chwilę i położył się obok mnie…
Co ciekawe, w tym samym czasie mój Brat, który spał dosłownie piętro niżej, tuż pod pokojem babci, powiedział mi, że kiedy już przysypiał (nie był pewny tego, czy śni na jawie) nagle zauważył świecącą (jasno białą, lub pomarańczową) „kulę”, która z wielkim piskiem czy krzykiem (nie potrafił opisać tego dźwięku) leciała w dół. Wtedy i ja opowiedziałem mu o swoim przeżyciu.
Po paru miesiącach i nasz ojciec opowiedział bardzo ciekawą historię związaną ze śmiercią babci. Na kilka dni po pogrzebie, przyśniła mu się. Babcia mówiła do niego we śnie, że jest jej zimno. Chciała, aby tata dał jej coś do okrycia, z tego co pamiętam, mówiła: „Przynieś mój sweter”. Tata obudził się rano zdezorientowany. Sen zaprzątał jego głowę. Pojechał z mamą na cmentarz. Okazało się, że grób się obsunął. Trumna wystawała z ziemi. Prócz tego dodał, że zawsze gdy śniła mu się brudna woda, działo się coś złego. Pierwszym razem zmarła jego mama, potem druga babcia a trzecim razie po śnie z brudną wodą okazało się, że moja mama ma raka. Nigdy w to nie wierzyłem, ale dziwny zbieg okoliczności…
To: nautilus
Subject: Droga redakcjo ! ;)
witam serdecznie załogę Nautilus !
Chciałam się podzielić z wami historią znaną w mojej rodzinie.
Bardzo interesuję się zjawiskami para nienormalnymi.. Bardzo lubię słuchać opowieści mojej babci. W mojej rodzinie jest dużo przypadków w których jakiś krewny miał styczność z duchem. Oto jedna z nich:
Dokładnie nie pamiętam jak nazywa się ta moja Ciotka ale to chyba nie jest takie ważne..
To było bardzo dawno. Moja ciotka zachorowała na gruźlicę i po paru miesiącach w bardzo młodym wieku umarła. Była jeszcze panną więc moja druga ciocia (czyli jej mama) musiała pochować ją na biało. W trumnie leżała w białej sukience i (może to trochę dziwnie zabrzmieć) trampkach, które były pomalowane na biało kredą, dlatego że ciężko w tedy było kupić białe buty. Jej matka bardzo za nią rozpaczała. Nie mogła się z tym pogodzić że jej już nie ma...pewnego razu gdy robiła obiad nie mogła się uspokoić i cały czas płakała. Nagle w drzwiach ujrzała jej córkę. Przez chwilę zamarła. Powiedziała jej że nie może już więcej płakać bo to jest dla niej bardzo uciążliwe tylko się modlić za jej duszę. I żeby o tym pamiętała, na drzwiach namalowała tym trampkiem z kredy kółko..I nagle sie rozpłynęła w powietrzu .Ciocia szybko uciekła na pole wszystkich zawołać bo nie mogła w to uwierzyć..
Jak usłyszałam tą historię to sama nie mogłam w to uwierzyć. Może ta historia może być dla wszystkich trochę śmieszna i niewiarygodna, ale.. prawdziwa !
Pozdrawiam:
P.
To: <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject:
Demony wojny
Zawsze byłem sceptyczny jeśli chodzi o te wszystkie historie o duchach itp. Z reguły traktowałem je jako bajki, którymi można postraszyć dzieci przed snem. Pewnego lata wybrałem się z dziewczyną na Mazury. Nocowaliśmy głównie w namiocie bo tak taniej - a lato było bardzo cieple i pogodne tamtego roku. Tak sie jednak złożyło, że jednej nocy zaskoczyła nas okropna burza - namiot nie dawał przed nią żadnej ochrony. Postanowiliśmy znaleźć jakiś dach nad głową. Pech chciał, że okolica była niemal wyludniona. Znalazłem jednak opuszczoną drewnianą chatę - na tyle solidną że dało się w niej (na pierwszy rzut oka) bezpiecznie spędzić noc. Ułożyliśmy się w jednej z izb. Byliśmy przemoczeni i bardzo zmęczeni więc niemal natychmiast zasnęliśmy. W środku nocy obudził mnie hałas. Kiedy otworzyłem oczy, mało nie umarłem na zawał - przede mną stały cztery postaci wyglądające jak żołnierze armii czerwonej. W rękach mieli karabiny z charakterystycznymi czwórgraniastymi bagnetami. Wlepiali w nas oczy, a w ich wzroku było coś bardzo niepokojącego. Krzyknąłem, a mój wrzask obudził moją dziewczynę. Spojrzałem na nią, a kiedy odwróciłem głowę, czerwonoarmistów już nie było. Nie zmrużyłem już tej nocy oka. Dowiedziałem się później od miejscowych, że w tej chacie mieszkała niemieckojęzyczna rodzina. Wszyscy zostali jednej nocy zabici przez maruderów z armii czerwonej. Od tamtej pory nikt nie mieszkał w chacie. A mnie od tamtej nocy przestały mnie bawić historyjki o duchach.
~Maciek , 29.10.2012 10:11
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18688x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
DRONY NAD USA
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie