Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 35215x | Ocen: 5

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Pon, 10 cze 2013 08:20   
Autor: FN, źródło: FN   

CZY JASNOWIDZ NIGDY SKUTECZNIE NIE POMÓGŁ POLICJI? SPRAWĘ ROZSTRZYGNIE SĄD!

Wszystko zaczęło się w ostatnim tygodniu maja t. r., kiedy to polskie media lotem błyskawicy obiegła zaskakująca wiadomość -  jasnowidz Krzysztof Jackowski został wezwany w roli świadka przez katowickiego prokuratora.

W Polsce jest duża grupa ludzi uważających siebie samych za „postępową elitę, która musi walczyć z polskim kołtunem i zabobonem”, do którego oczywiście zaliczają jasnowidzenie. I właśnie takie osoby traktujące jasnowidzów jako prymitywnych oszustów nie byli w stanie zrozumieć, jak ten prokurator mógł tak się skompromitować?

Jak można powoływać na biegłego jasnowidza, skoro zjawisko jasnowidzenia - jak powszechnie wiadomo - nie istnieje?! Wystarczy kupić dowolną encyklopedię, aby dowiedzieć się, że jasnowidzenie nigdy nie zostało udowodnione, że jest to raczej fantazja, a nie żaden fakt. Skoro tak, to każdy człowiek podający się za jasnowidza musi - delikatnie mówiąc - mijać się z prawdą, a może raczej należałoby powiedzieć wprost - ordynarnie kłamać. Skąd w takim razie wziął się ten cały „Jackowski z Człuchowa”? Dlaczego w sprawach Jackowskiego taką rolę odgrywa policja, kto wypisuje bzdury o jakiś tam „znalezieniu zwłok przez jasnowidza”? I wreszcie - skąd te potwierdzenia z policji z pieczątkami i podpisami, które opublikował jasnowidz na swojej stronie internetowej?! Kto robi ludziom wodę z mózgu, skoro wszyscy wiemy, że jasnowidzenia po prostu nie ma?! Kilka osób nie na żarty zdenerwowała ta sytuacja z katowicką prokuraturą, o czym świadczyły wpisy i komentarze na portalach internetowych.

Osoby śledzące od kilkunastu lat serwis Fundacji Nautilus wiedzą, że staramy się być „na bieżąco” z tym, co wiąże się z osobą najsłynniejszego polskiego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Musimy zatem poinformować, że Krzysztof Jackowski zdecydował się na wytoczenie procesu gazecie za publikację na swój temat.

 Sytuacja jest wyjątkowa ze względu na siłę tekstu, który ukazał się w wysokonakładowym dzienniku, jego treść, a także główne przesłanie, które można zawrzeć w jednym zdaniu – jasnowidzenie to „ściema”, co z kolei oznacza, że Krzysztof Jackowski jest po prostu oszustem. A więc wszystkie te jego „znalezienia zwłok” to albo czysty przypadek, albo zwykłe konfabulacje cwaniaka żerującego na ludzkiej naiwności. Ta sprawa zakwestionowała cały dorobek życia „jasnowidza z Człuchowa”, więc w tej sytuacji postanowił skierować sprawę do sądu.

Zacznijmy jednak od początku. W ostatnich dniach Gazeta Wyborcza opublikowała dwa teksty pozornie nie mające ze sobą wiele wspólnego, ale mimo wszystko połączone tezą, którą można streścić w jednym, krótkim, żołnierskim zdaniu – „całe to jasnowidzenie i tak zwane zjawiska pozazmysłowe to jedno wielkie oszustwo”. W jednym z tekstów Jackowski pojawia się sporadycznie jako przykład negatywny, w drugim jest już głównym bohaterem.

Na pocztę FN dostaliśmy e-mail od naszego czytelnika:

  

From: […]

Sent: Saturday, June 08, 2013 1:00 AM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: Jackowski

 

Witam!

 

Wiele czytałem o Panu Krzysztofie Jackowskim.

Wiele też oglądałem filmów dokumentujących jego zadziwiający talent, i nie mogę zrozumieć

Jak to możliwe w taki sposób dyskredytować osobę, która pomogła tak wielu ludziom.

O co tu chodzi???

Załączam linki:

http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,133059,14051948,Jasno_widac__ze_to_sciema.html

http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,133059,14052053,Telepatia_nie_istnieje.html

Pozdrawiam!

Robert W.

 

 

Przyjrzyjmy się obu tekstom. W pierwszym z nich autor rozprawia się z jasnowidzami za pomocą obsesyjnego ateisty o żydowskich korzeniach, mieszkającego na co dzień w Izraelu, James`ie Randim.

 „James Randi, były iluzjonista, czeka z milionem dolarów na kogoś zdolnego do jasnowidzenia. Nie znalazł się ani jeden na świecie. Nie chcą pieniędzy?” – pyta retorycznie autor tekstu. Dodaje także, że nie było w historii świata udokumentowanego przypadku, w którym osoba zaginiona zostałaby odnaleziona dzięki wskazaniu jasnowidza. I ubolewa, że nic jednak nie jest w stanie odwieść ludzi od szukania ostatniej deski ratunku u cudotwórców.

Tu warto przypomnieć, że James Randi ufundował milion dolarów nagrody dla tego, który udowodni mu, że istnieją tak zwane „zjawiska paranormalne” (na marginesie to sformułowanie zawiera w sobie błąd logiczny, gdyż istotnie nie ma zjawisk paranormalnych – są to zjawiska i energie jak najbardziej normalne, które po prostu nie zostały jeszcze odkryte, lecz poznają je dobrze ludzie w przyszłości).

W dalszej części autor artykułu „Telepatia nie istnieje” cytuje samego Randiego.

- Na razie nie wypłaciliśmy ani centa, choć setki osób zgłosiło się po nagrodę – mówił mi kilka lat temu James Randi, demaskator szarlatanów i pogromca jasnowidzów, którego fundacja oferuje milion dolarów za udowodnienie ponadnaturalnych mocy. - Zjawiają się ci, którzy szczerze wierzą w swe zdolności nadnaturalne, oraz ci, którzy uważają mnie za durnia, a swe sztuczki za arcydzieła zmyślności i sprytu.

James Randi w maju 1976 założył Komitet ds. Naukowego Badania Twierdzeń o Zdarzeniach Paranormalnych (CSICOP). Celem tego gremium była oczywiście „walka z ciemnotą i zabobonem”. I jeszcze jeden cytat z tekstu GW.

- Nie twierdziliśmy z góry, że zdarzeń nadprzyrodzonych nie ma ani że są niemożliwe. Utrzymywaliśmy jedynie, że zebrane do tej pory dowody nie wytrzymują wnikliwszych badań - mówi Randi. Komitet sceptyków przez lata zdemaskował wielu oszustów, ale Randi mówi, że przypomina to walkę z wiatrakami. - To niezwykłe - wzdycha - pokazujemy ludziom prawdę, ale oni jej nie chcą. Demaskuję jednego szarlatana, a jego klienci natychmiast znajdują sobie nowego.

Autor tekstu zauważa także, że czasami jasnowidzom udaje się coś trafić, ale dzieje się to przypadkiem, na zasadzie „ma 50 procent szans, że trafi”. No i czasami trafia, a wiele przewidywań jasnowidzów jest na tyle „ogólnych i mglistych, że dadzą się na siłę dopasować do wszystkiego”. Wspomina także o jasnowidzu z Człuchowa, który - w domyśle - jest tego najlepszym przykładem.

 

Drugi tekst jest już w całości poświęcony postaci najsłynniejszego polskiego jasnowidza. Jego tytuł nie pozostawia cienia wątpliwości, jakie jest nastawienie autora tekstu do Jackowskiego: Jasno widać, że to ściema - kim jest "jasnowidz z Człuchowa" Krzysztof Jackowski?

Artykuł zaczyna się od wypowiedzi byłego rzecznika Komendy Głównej Policji, który zapytany „ile wskazań Krzysztofa Jackowskiego było trafnych” odpowiada bez najmniejszego zawahania: zero.

Co sprawiło, że w ogóle powstał tekst „Jasno widać, że to ściema – kim jest „jasnowidz z Człuchowa” Krzysztof Jackowski? Odpowiedź znajdziemy już na początku artykułu. Chodzi oczywiście o historię Anny G. z 2012 roku, która zaginęła w niejasnych okolicznościach. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zdecydowała się na bezprecedensowy krok - prokurator Zbigniew Jamrozy poprosił o pomoc jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, a sprawę potwierdziła rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek.

Co o Krzysztofie Jackowskim dowiadujemy się z dalszej części tekstu? Fakty przytoczone przez autora mówią same za siebie – kolejne wielkie „sprawy kryminalne” jasnowidza okazują się być kłamstwem. Jackowski mówił, że trafnie wskazał położenie zwłok gangstera o ksywie „Szadziu”? Prokurator prowadzący sprawy nie pozostawia cienia wątpliwości: „ciało znaleziono dzięki pracy policji, a wskazania jasnowidza były nietrafione”.

W artykule pojawiają się także policjanci, którzy od lat walczą o to, aby policja nie korzystała z usług oszustów mówiących o jasnowidzeniu. Jeden z nich mówi w tekście: „Każdy może wierzyć nawet w krasnoludki […] z badań przeprowadzonych przez Komendę Główną wynika, że ilość spraw, w których tzw. jasnowidze mieli być pomocni, waha się w granicach błędu statystycznego. Nie ma mojej zgody na legitymizowanie działań takich panów jak Krzysztof Jackowski. Za każdym razem, kiedy docierają do mnie sygnały o poważnym traktowaniu wskazań jasnowidzów z policji, prokuratury albo uczelni wyższych, protestuję i piszę listy. Napisałem też do prokuratora Jamrożego z Katowic. Zaproponowałem, żeby powołał na biegłego ducha.”

Warto także zacytować zawartą w tekście wypowiedź byłego policjanta i jednocześnie wykładowcę akademickiego, który nazywa Krzysztofa Jackowskiego „mitomanem, oszustem i medialnym cwaniakiem”.

Autor artykułu w Gazecie Wyborczej dotarł do samego jasnowidza, rozmawiał z nim w Człuchowie kilka godzin. Obraz, który wyłania się z kolejnych zdań artykułu nie pozostawia wątpliwości, jaka jest ocena autora tekstu „jasnowidza z Człuchowa”. Pojawia się w nim  nawet wątek jego najbliższej rodziny.

Potem jest rozmowa z jasnowidzem, a także sprawa jego znajomości z szefem gangu pruszkowskiego Pershingiem, którą jasnowidz dość szczegółowo opisał w swojej książce „Zmarli Mówią”. Jego kontakty ze środowiskiem przestępczym są niczym „ostatni element układanki” – mamy pełen obraz człowieka.

Na zakończenie jest jeszcze „wisienka na torcie”, czyli całkowicie chybione przepowiednie Jackowskiego dotyczące Polski czy świata, wszystkie oczywiście błędne. Zapowiadał przecież i upadek PO, i litr benzyny po 8 złotych, i dojście do władzy nowej partii socjalnej na wzór Samoobrony. Nawet owo słynne przewidzenie kryzysu bankowego w 2008 jest kolejną konfabulacją. Autor tekstu sprawdził, że w grudniu 2007 roku w „Gazecie Pomorskiej” (na którą to często powołuje się jasnowidz) Krzysztof Jackowski mówił mętnie o jakimś „wstrząsie bankowym w Polsce i zamieszaniu wokół prezesa NBP”, ale żadnego zamieszania nie było, a wstrząs bankowy był nie w Polsce, a na świecie. Znowu pudło.

Gdzie autor tekstu „nie zajrzy głębiej”, tam tylko jest gorzej. Fundacja zajmująca się poszukiwaniem osób zaginionych ITAKA oświadcza, że nie ma nawet jednej sprawy w swojej historii, w której Jackowski by pomógł, czy w ogóle jakikolwiek inny jasnowidz. Sąsiedzi Jackowskiego zapytani o „jasnowidza z Człuchowa” tylko się uśmiechają wspominając jego kompromitujące poszukiwania bursztynowej komnaty na zamku krzyżackim, a na koniec jeszcze jeden „smaczek” o „jasnowidzu z Człuchowa”. Anonimowa dziennikarka z „Tygodnika Człuchowskiego” przypomina kompromitującą dla jasnowidza jego własną wypowiedź o tym, jak to „ona nigdy nie będzie miała córki”, a tu proszę – rok później przyszła na świat Zosia. I na tym tekst się kończy.

 Publikacja w Gazecie Wyborczej sprawiła, że także jeden z tabloidów od lat publikujący jego wizje postanowił napisać prawdę o „jasnowidzu z Człuchowa”.

http://www.fakt.pl/Dziecinstwo-jasnowidza-z-Czluchowa-Historia-Krzysztofa-Jackowskiego,artykuly,215084,1.html

 

 

 

 

Krzysztof Jackowski przyjął publikację w Gazecie Wyborczej bardzo emocjonalnie. Wiedział, że tekst może być nieprzychylny, ale jego treść, tytuł i główne przesłanie przerosło wyraźnie jego wyobraźnię… Zabolało go kilka rzeczy, ale chyba najbardziej pisanie o jego najbliższej rodzinie w sposób, w jaki zrobił to autor tekstu (odsyłamy do samego artykułu opublikowanego w serwisie GW).

Tego samego dnia, kiedy tekst ukazał się w Gazecie Wyborczej, niezależnie od siebie (!) praktycznie natychmiast zgłosiły się do niego dwie bardzo znane kancelarie prawne gotowe już od następnego dnia poprowadzić sprawę o odszkodowanie. W tej sytuacji Krzysztof Jackowski podjął decyzję o skierowaniu sprawy do sądu i w ten sposób - drodzy czytelnicy serwisu Fundacji Nautilus - czeka nas bardzo interesujący proces, który na pewno przejdzie do historii polskiego wymiaru sprawiedliwości.

 Nie chodzi tu tylko o wysokość odszkodowania, które – jak można się domyśleć – będzie robiło wrażenie i podniesie poprzeczkę w wysokości odszkodowań na zupełnie nowy poziom, ale przede wszystkim o wątek jasnowidzenia i policji. Jaka jest prawda o jego udziale w sprawach kryminalnych? Czy wszystkie „sukcesy Jackowskiego” to zwykła konfabulacja? Jak na „bajki Jackowskiego” dało się nabrać typu policjantów w całej Polsce, którzy podpisywali się pod podziękowaniami dla jasnowidza? Już same te pytania zapowiadają niezwykle ciekawy proces. Mówiąc krótko: będzie to wydarzenie historyczne, jeżeli chodzi o badanie postrzegania pozazmysłowego. Sprawa owego procesu wykroczy zdecydowanie poza jedynie kwestię naruszenia dóbr osobistych, ale dotknie także sprawy prawdziwości zjawiska jasnowidzenia. Sąd będzie musiał się zmierzyć z bardzo dużymi wyzwaniami, będzie musiał przynajmniej odpowiedzieć na wiele ciekawych pytań.

O swojej decyzji skierowania sprawy do sądu opowiedział Krzysztof Jackowski w rozmowie telefonicznej, która została nagrana 9 czerwca 2013 roku.


 

 Krzysztof Jackowski w czasie rozmowy wspomniał o sprawie, o której ostatnio pisały media.

 

Jeden z naszych kolegów znający Krzysztofa Jackowskiego zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących Krzysztofa Jackowskiego.

 

 

 

Jaka była twoja reakcja na tekst w Gazecie Wyborczej?

Ale który tekst? Ten o Randim, czy o Jackowskim?

Ten o Jackowskim.

No cóż, czytając ten tekst robiło mi się coraz bardziej smutno, bo wiedziałem, że Krzysiek bardzo to wszystko przeżyje, weźmie do siebie. On jest naprawdę niesamowicie wrażliwy na ataki podważające jego dorobek życia, od dawna ma poważne kłopoty z sercem, reaguje tak bardzo… w każdym razie przeżył ten tekst na pewno bardzo. Więc w tym sensie poczułem niepokój. Z drugiej jednak strony byłem zachwycony, bo oto spełniło się moje marzenie.

Marzenie? Możesz to… wyjaśnić?

Widzisz, jestem zawodowym dziennikarzem od 1990 roku i wiem dobrze, że czytając wiele tekstów w prasie nigdy nie wiem, jak wygląda prawda. Czytam na przykład tekst o sprawie Krzysztofa Olewnika, niezwykle bulwersującej sprawie kryminalnej, i nie wiem, która wersja wydarzeń jest najbliższa prawdy. Aby wiedzieć coś więcej musiałbym sam zrobić własne śledztwo, pojechać do tej rodziny, porozmawiać z setką osób, może spędzić na badaniu tej sprawy kilka lat. I wtedy mógłbym sobie wyrobić własne zdanie, a tak muszę polegać na zdaniu dziennikarza, przyjmować jego tezy.  Tymczasem czytając tekst „Jasno widać, że to ściema” czułem nieprawdopodobny komfort, bo jako bliski przyjaciel Jackowskiego od tylu lat wiem, jaka jest prawda, znam szczegóły opisywanych zdarzeń, różne ukryte przed światem drobiazgi i ciekawe aspekty poszczególnych wątków tekstu. I stąd tylko co chwilę kręciłem głową podziwiając odwagę autora publikacji… Nawet największa osobista niechęć do opisywanego przez siebie człowieka powinna mimo wszystko być trzymana na wodzy na przykład przy tworzeniu tytułu, czyli tezy głównej, która ma zapaść w pamięć czytelnikom, a która może na lata ometkować także głównego bohatera, a nawet go zniszczyć. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzą poświadczenia o trafnych wizjach z nazwiskami, pieczątkami, pisanych często na papierach firmowych Komend Policji w całej Polsce... z tym naprawdę nie ma żartów. Słowa to jedno, ale papier ma swoją moc, zwłaszcza w sądzie. Moim zdaniem Jackowski przez swój wieloletni upór w zbieraniu tych papierowych poświadczeń o trafnych wizjach od policjantów może mieć argumenty, które zrobią wrażenie na składzie sędziowskim.

Czy sądzisz, że Krzysztof Jackowski może wygrać ten proces?

Jackowski jest atakowany praktycznie od samego początku swojej działalności przez tak zwanych „postępowych ludzi walczących z zabobonem”. Ma także inne kłopoty, na przykład w mediach regularnie ukazują się teksty z jego rzekomymi przepowiedniami, których on nigdy nie powiedział, a o których potem z kwadratowymi oczami ze zdziwienia czytał w gazetach. Zawsze odradzałem mu oddawanie sprawy do sądu, bo powtarzam, że walka z mediami nie ma sensu. Tu jednak chyba będzie inna sytuacja. Nie ma bowiem przypadku w tym, że te dwie wielkie kancelarie prawne natychmiast po przeczytaniu tekstu zaproponowały Jackowskiemu ustanowienie nowego rekordu w wysokości odszkodowania za zniesławienie. Prawnicy chyba poczuli, że ta sprawa jest wygrana już na starcie.

Która rzecz poruszana w tekście zrobiła na tobie największe wrażenie?

Największe wrażenie? Odwaga autora tekstu w formułowaniu tez, ale... Największe wrażenie zrobiło na mnie to, czego w tekście nie było.

Jakiś przykład?

No dobrze… pierwszy z brzegu. Niechęć tych policjantów, których Jackowski wręcz skompromitował swoją trafną wizją. On zresztą wspomniał o tym w tej rozmowie przez telefon. Tu poszukiwania zaginionej osoby na skalę powiatu czy województwa, setki policjantów przeszukuje teren, w powietrzu lata helikopter, wokół skowyczą psy tropiące, dzielni strażacy wypompowują wodę z bajora i wszystko na nic. A tu jakiś facet w Człuchowie między jednym papierosem a drugim mówi: ona się powiesiła w stodole. Policja sprawdza i faktycznie – zagadka rozwiązana. Czy po takim numerze będąc policjantem czułbyś sympatię do jasnowidza? Wrogów ma wielu, w tym kilku naprawdę zaciekłych. Zresztą jak każdy, kto działa publicznie w naszym kraju i coś osiągnął, w czymś jest dobry. Dorobił się nawet grupy tak zwanej „haterów”, którzy go po prostu nienawidzą. Zawsze mu mówię, że powinien być z tego dumny, bo w Polsce to jest nobilitacja, niczym order w uznaniu za osiągnięcie sukcesu… Tak niestety jest w tym naszym kraju „buraka i kartofla”. Ale takie rzeczy można wymieniać jeszcze długo.

Masz na myśli rzeczy opisane w tekście?

Oczywiście. Kolejny przykład - pojawia się tam wątek „Pershinga” i kontaktów jasnowidza z gangsterami. Czytelnik artykułu może sobie pomyśleć: no tak, oszust i naciągacz nie tylko kłamie, ale jeszcze obwąchuje się z gangsterką… Tymczasem ja wiem, jak to było z tymi bandziorami, którzy po prostu przyjeżdżali do domu jasnowidza, wpraszali się w kilku, siadali na kanapie obok jego córki i syna i bez żadnych ceregieli mówili: no Krzychu, teraz opowiadaj, co mnie czeka od tego czy tamtego! Próba postawienia się tym ludziom byłaby dla Jackowskiego opłakana w skutkach, a on sam był przeważnie mocno przerażony tym, kto przyjechał do jego domu. I tak dalej, i tak dalej – każda z tych informacji zawartych w artykule jest bez tej wiedzy bezwartościowa. Nie ma dla mnie wątpliwości, że autor tekstu w gazecie bardzo starannie dobierał informacje w taki sposób, aby obraz Jackowskiego pasował do wcześniej założonej tezy, która zresztą została jasno postawiona w tytule tekstu. Trudno się dziwić, że Krzysiek tak na to zareagował.

Powiedziałeś, że bardzo się cieszysz z tego zamieszania, które powstało wokół deklaracji katowickiego prokuratora. A jak oceniasz sprawę zapowiedzi Jackowskiego, że kieruje sprawę do sądu?

Bardzo mnie ta sprawia ucieszyła i to z wielu powodów. Jako człowiek zajmujący się w wolnym czasie badaniem zjawisk niewyjaśnionych od 25 lat dobrze wiem, że jasnowidzenie po prostu istnieje. Tu nawet nie ma sensu się spierać, z mojego punktu widzenia osoby próbujące zakwestionować to zjawisko nie mają o nim zielonego pojęcia. Myślą, że w ten sposób służą prawdzie i walczą z ciemnogrodem, a w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie.

A sam Jackowski?

Przez te wszystkie lata poznałem w Polsce kilkadziesiąt osób, które mogły się wykazać jakimś talentem do postrzegania pozazmysłowego. Nigdy jednak nie spotkałem się z takim fenomenem, jakim jest Krzysztof Jackowski. Miałem okazję wielokrotnie przekonać się na własnej skórze, że ten człowiek w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób potrafi odczytać elementy przeszłości, a także przyszłości! Mam na to świadków, w obecności których Jackowski mówił o wydarzeniach, które dopiero miały mieć miejsce. I nie mówię tu o jakiś „wojnach” czy „rozpadach koalicji”, ale o sprawach czysto prywatnych, dotyczących mojego życia. Proszę mi wierzyć, że były takie sytuacje, że za sprawą Jackowskiego poczułem na plecach zimny powiew kosmosu… Żadna z jego spraw związanych ze znalezieniem zwłok nie zrobiła na mnie choćby w ułamku procenta takiego wrażenia, jak właśnie te różne drobiazgi związane z moim życiem prywatnym, w których jakąś rolę odegrał Krzysztof Jackowski. Znam go już ćwierć wieku, widziałem w setkach różnych sytuacji i mogę wszystkich zapewnić: to będzie bardzo ciekawy proces…

Czy możesz jeszcze powiedzieć coś o James`ie Randi`m?

Tak, ten człowiek jest często przywoływany jako przykład tego, że całe zjawiska niewyjaśnione to jedna wielka granda, bo przecież ten iluzjonista z Izraela ufundował „milion dolarów” nagrody i tak dalej. Kiedyś kilka lat temu chciałem doprowadzić do konfrontacji Krzysztofa Jackowskiego z Randim, a potem taką próbę podjął tygodnik „NIE” Jerzego Urbana. W odróżnieniu ode mnie ta gazeta miała pieniądze, aby takie spotkanie przeprowadzić, ale także poniosła klęskę. Szybko zrozumiałem, że jest to pozbawione sensu, gdyż James Randi to typowy „hater”, człowiek którego napędza bezgraniczna nienawiść do takich ludzi jak Jackowski, a cała ta nagroda miliona dolarów jest wielkim mydleniem oczu, gdyż tu nie chodzi o żadne „udowodnienie danego zjawiska”, ale jego zanegowanie. Niby drobna różnica, ale – proszę mi wierzyć – bardzo istotna dla sprawy. Mam spore doświadczenie z takimi ludźmi i wiem, że nie warto wchodzić z nimi w jakiekolwiek dyskusje. To głupi, zaciekli ludzie, z którymi jakieś projekty badawcze będą wielką fikcją, gdyż w tym wszystkim chodzi im o coś zupełnie innego. Zresztą, czemu miałoby to służyć? Przekonaniu do jasnowidzenia tysięcy sceptyków? Ja już dawno przestałem przekonywać kogokolwiek do tego, jaka jest prawda o naszym świecie, gdyż jest to strata czasu. Jackowski odwrotnie – walczy, pokazuje, udowadnia, broni się i atakuje…  I tylko niepotrzebnie traci energię, zdrowie i drogocenny czas. Nie wierzą w to, że istnieje duch mający prymat nad materią? Nie wierzą, że są niewidzialne byty dla naszego oka, które są w naszej rzeczywistości? Skoro tak, to z punktu widzenia tego, co przez 25 lat udało mi się ustalić i co wiem na temat tego świata - są to skończone głupki. Zawsze radzę Jackowskiemu: nie wchodź w żadne dyskusje z takimi ludźmi, do niczego nie przekonuj. Aby podjąć dyskusję z takim głupkiem musisz zejść do jego poziomu, a on tam pokona ciebie doświadczeniem. Nie wierzą? Uśmiechnij się, pokiwaj głową ze zrozumieniem i ich zostaw. Nie przekonuj i broń Boże nie dyskutuj. Kiedyś przekonają się sami metodą poznawczą, jaka jest prawda.

Co masz na myśli?

Wszyscy kiedyś zmierzymy się z majestatem śmierci fizycznej.

Co byś radził Jackowskiemu?

Moją radę on dobrze zna – żadnych procesów z mediami. To zasada, od której nie ma wyjątków. Ale skoro już podjął decyzję, to ja bym radził oprzeć się nie tylko na tym, co jest w tych oświadczeniach policjantów, którzy przysyłają mu od lat. Ja bym sięgnął do tego, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych. Tam współpraca jasnowidzów z policjantami jest czymś tak powszechnym i oczywistym, że naprawdę w głowę zachodzę, dlaczego ten jeden Jackowski w Polsce jest takim szokiem dla niektórych. Jest taki amerykański serial, znakomity wręcz serial dokumentalny „Psychic Witness” znany w Polsce pod nazwą „Świadek Jasnowidz”. Tam występują prokuratorzy, a także policjanci, którzy pod własnym imieniem i nazwiskiem mówią jasno i wyraźnie: tak, jasnowidze pomogli nam w wyjaśnieniu tej czy innej sprawy. Nie boją się żadnego ośmieszenia, żadnego „wytykania potem palcami”. Każdy odcinek serialu znanego na całym świecie zaczyna się od stwierdzenia, że jest współpraca policji z osobami obdarzonymi talentem jasnowidzenia. Czy ktoś mógłby naiwnie zakładać, że akurat w Polsce będzie inaczej? Jackowski nie jest pierwszy i nie jest ostatni. Uważam, że obejrzenie tego serialu powinno być obowiązkowe dla wszystkich, którzy chcą zabrać głos w sprawie Krzysztofa Jackowskiego i jego współpracy z policją. Bez tego niczego się nie zrozumie.

Czy możemy pokazać jakiś odcinek tego serialu?

W Bazie FN cały ten rewelacyjny serial jest archiwizowany ze względu na swoją wagę dla dyskusji w temacie „jasnowidz i policja”. Oczywiście, możemy pokazać jeden z odcinków.

Dziękuję za rozmowę.


 

 

 

Na koniec jeszcze nasza echosonda. Zadaliśmy w niej pytanie, czy policja powinna współpracować z jasnowidzami? Aby sprawdzić wyniki naszej ankiety, wystarczy kliknąć link poniżej.

SPRAWDŹ WYNIKI ECHOSONDY 'POLICJA I JASNOWIDZ' - kliknij na link!

 

 

I jeszcze jedna sprawa, trochę "z ostatniej chwili"... W miesięczniku POLICJA 997 (wewnętrzne pismo policji) ukazał się bardzo ciekawy tekst dotyczący współpracy policji z jasnowidzami, a zwłaszcza z jednym - Krzysztofem Jackowskim. Z lektury tekstu jasno wynika, że policjanci przyznają często, że jasnowidz okazywał się zaskakująco skuteczny. Niezwykłe jest to, że tekst ukazał się praktycznie równocześnie wraz z publikacją w Gazecie Wyborczej "Jasno widać, że to ściema". Czytając oba teksty można odnieść wrażenie, że autorzy każdego z nich postrzegali temat "policja i jasnowidz" w dwóch, różnych światach...

Cały tekst artykułu został opublikowany w naszym XXI PIĘTRZE, aby go przeczytać, trzeba kliknąć poniższy link:

TEKST Z MIESIĘCZNIKA 'POLICJA 997' - kliknij na link i przejdź do XXI PIĘTRA!

Komentarze: 0
Wyświetleń: 35215x | Ocen: 5

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Pon, 10 cze 2013 08:20   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.