Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 15462x | Ocen: 19
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
CZY ATOMY NAWET NAJBARDZIEJ SUBTELNIE UŁOŻONE MOGĄ „MYŚLEĆ I CZUĆ”?
Nasz kolega podczas wigilii nie potrafił ukryć swojego smutku, gdyż tuż przed świętami pożegnał swojego wieloletniego i najlepszego przyjaciela, pieska kundelka. Jak mówił - był on jego dobrym duszkiem zesłanym mu przez „górne piętra niebios”, który zawsze pocieszał go w chwilach trudnych, rozbawiał, kiedy życie miało „kolor i smak popiołu”. Ale jego przyjaciel piesek miał chore serce i po wielu miesiącach leczenia odszedł zostawiając swoją ludzką rodzinę w rozpaczy i tęsknocie… Takie są koleje losu i tego nie zmienimy, gdyż sami także kiedyś udamy się na ten port lotniczy naszego życia, z którego odlecimy w kolejny etap podróży. Była jednak rzecz, o której nam opowiedział przy tej okazji. Stały się bowiem dwie, bardzo dziwne rzeczy.
Po pierwsze sama śmierć pieska – zdechł bowiem na jego rękach. Nasz kolega miał wrażenie, że z pieska nagle coś odeszło, stał się bezwładny, jakby taki malutki, choć za życia nie był wcale największy, ale w tym momencie miał wrażenie, że odeszła z niego dusza.
- Trzymałem na rękach to drogie futerko, ale tam w jednej sekundzie już nie było mojego pieska… to bardzo dziwne uczucie, trudne do opisania – opowiadał kolega podczas rozmowy przy wigilii. Kolejną rzeczą był sen, który przyśnił się mu i jego żonie tej samej nocy po dniu, w którym odszedł piesek. We śnie zobaczył swojego pieska, który był szczęśliwy i biegał po jakiejś niezwykłej łące i co chwila patrzył na niego z ogromną wdzięcznością. Kiedy się jednak kolega do niego się zbliżał, nie mógł do niego dojść i wiedział, że jest to teraz niemożliwe. Absolutnie nie wierzył, że jest to przypadkowy sen. Co jest najbardziej niezwykłe? Otóż taki sam sen miała tej samej nocy jego żona! Dosłownie oba sny były zgodne w najdrobniejszych szczegółach.
Przy okazji tej historii o dwóch takich samych snach powróciła przy stole wigilijnym dyskusja o tym, czym jest życie? My w Fundacji Nautilus mamy tutaj jasne, proste, oczywiste stanowisko: materia nigdy nie wykaże cech życia bez ducha, bez owego światła, które wypełniając tkanki i komórki sprawia, że nagle przeżywa smutek, rozczarowanie czy wielką radość. Istnienie duszy żywych istot i uznanie tego faktu pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje. Zakłada bowiem, że jest inny, niewidzialny dla ludzkiego oka świat, w którym owe duchowe byty istnieją po śmierci fizycznej. Musi tam być coś, co ten świat porządkuje, nadaje mu sens – dojście do istnienia centrum jako Boga osobowego jest kolejnym, jedynym logicznym etapem takich rozważań.
- Nie trzeba posiłkować się „świętymi pismami”, nie trzeba cytować „mądrych mężów” – wystarczy pomyśleć, rozejrzeć się wokół i jest to jasne – mówił nasz kolega z FN.
Zresztą – samo powstanie życia jest prawie rzeczą niemożliwą nawet z punktu widzenia czystej wiedzy akademickiej. Oto przykłady wypowiedzi naukowców zajmujących się życiem:
Jakim cudem samo przypadkowe połączenie się substancji chemicznych w tzw. 'pierwotnej zawiesinie organicznej' miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd. Szanse na to są mniej więcej takie, jak szansa wyrzucenia 50 tysięcy razy z rzędu szóstki zwykłą kostką do gry, lub jak prawdopodobieństwo, że idąca przez złomowisko trąba powietrzna ułoży z rozrzuconych części, funkcjonującego Boeinga 747
/astronom Fred Hoyle z Cambridge University/
Szansa na to, że życie powstało 'samo z siebie' jest mniej więcej taka, jak szansa, że łucznik trafi strzałą kwadrat o boku 1 cm z odległości 15 miliardów lat świetlnych.
/Astrofizyk Trinh Xuan Thuan, University of Virginia)
Szansa powstania 'życia na drodze przypadkowego mieszania się zupy kwantowej' jest mniej więcej jak 1:(10 do potęgi 1000), ci wyklucza, by materia mogła się przypadkowo zorganizować w skomplikowane i wyrafinowane struktury.
/francuscy astrofizycy rosyjskiego pochodzenia, bracia Bogdanowie/
Na koniec chcemy przedstawić w „dziale informacji głównych” w serwisie nasz wpis na fb/FN, który opowiadał o ciekawym spotkaniu naszego „mostka kapitańskiego” z bardzo znanym politykiem na spotkaniu wigilijnym, na które został zaproszony. Przez chwilę doszło tam bowiem do bardzo ciekawej wymiany argumentów na temat istnienia Boga, którą nasz kolega wygrał.
Jak oceniali obecni na tym spotkaniu - nie było to zwycięstwo na punkty, ale bolesny "knock-out" z utratą przytomości... ;)
[…] Już na początku spotkania oświadczył, że on "w żadnego tam Boga w sensie dziadka z brodą nie wierzy", bo wszelka wiara w Boga to ciemnota i zabobon.
- Boga nie ma, a Wigilia to dla niego jedynie happening, a że ciemnota potrzebuję show, no to on - proszę bardzo - robi to, co ciemnota kupuje...
Nasz kolega z FN zapytał go nagle, czy wie, z czego składa się człowiek? Bo na stole można rozłożyć kilka wiader i do jednego wlać z 50 litrów wody, do innego nasypać żelaznych opiłków, do jeszcze innego wiadra wrzucić trochę wapnia, do innego trochę siarki, metali szlachetnych itp. Te wszystkie wiadra bez problemu zmieszczą się na stole. Czy to jest człowiek? Tak. Tyle, że rozłożony na czynniki pierwsze, niczym zegarek, który ktoś rozłożył na śrubki i przekładnie.
Wtedy kolega zadał temu politykowi pytanie, które wprawiło go w bezgraniczne osłupienie:
- Czy naprawdę pan wierzy, że te wszystkie zawartości wiader wrzucone do betoniarki przypadku i mieszane nawet biliony lat dadzą Szekspira, który powie "Być albo nie być"?
Polityk trochę zaskoczony uśmiechnął się nieszczerze i szybko zmienił temat.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 15462x | Ocen: 19
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie