Dziś jest:
Niedziela, 22 grudnia 2024
Twierdzenie, że Ziemia to jedyny zaludniony świat w nieskończonej przestrzeni jest równie absurdalne jak przekonanie, iż na całym polu prosa wyrośnie tylko jedno ziarenko.
/Metrodor, filozof grecki z IV wieku p.n.e./
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11682x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
WE ŚNIE DOSTAŁ INFORMACJĘ O ŚMIERCI BRATA
Każdy dzień przynosi tragiczne informacje o śmierci ludzi na drogach. Choć trudno w to uwierzyć, ale każdego roku znika z Polski małe miasto. W zasadzie ludzie traktują to jako coś normalnego. Nikt z tym nie dyskutuje, nikt się nie dziwi… Samochody jeżdżą, to ludzie giną i tyle – kwitują ludzie wzruszając ramionami i po chwili o całej sprawie zapominają. Dlaczego? Bo "ich nie dotyczy".
Tymczasem każda śmierć, zwłaszcza młodych osób, oznacza zwrot o 180 stopni całego życia najbliższych jej osób. Bardzo często rodzina już nigdy nie podniesie się z kolan, na które padła po informacji o tym, że ta osoba „już nigdy nie zapuka do drzwi”. Ponieważ wiara w życie po śmierci i duszę jest traktowana raczej jako dziwacka ekstrawagancja, więc także rozpacz jest tym większa. Bo ludzie naprawdę myślą, że właśnie „wraz ze śmiercią fizyczną ten ukochany człowiek przestał istnieć”. Załamania, depresje, lęk i strach, a także brak chęci do życia – ileż razy musimy się z tym zmierzyć także prowadząc działalność Fundacji Nautilus. Ale to uwaga na marginesie.
W każdym razie trudno uznać za coś normalnego, co dzieje się na polskich (choć oczywiście nie tylko) drogach. Jak można przejść do porządku dziennego nad wiadomością, którą dzisiaj (22 lutego) opublikowały gazety?
Takie wiadomości pojawiają się codziennie, to jest część naszej rzeczywistości. Zdarzało się kilka razy, że pisali do nas zrozpaczeni bliscy z prośbą przeszywającą na wylot swoją prostotą:
Droga Fundacjo… mój świat wraz z ta śmiercią się zawalił… błagam powiedzcie… zajmujecie się tym tyle lat… czy moje dziecko żyje dalej po tamtej stronie?
Odpowiedź jest prosta, jednoznaczna i jasna jak Słońce – absolutnie tak, po stokroć tak i z każdego punktu przestrzeni kosmicznej wołamy pełnym głosem - tak!
Z naszego punktu widzenia, naszej wiedzy, tego co widzieliśmy, tego, co zebraliśmy, tego co sami doświadczyliśmy – nasza ziemska wędrówka jest tylko częścią dużo większej podróży. Czy takie zapewnienia pomagają rozpaczającej rodzinie? Może tak, może nie. Ale mówimy zawsze i niezmiennie to samo, gdyż jako oficjalnie działająca Organizacja Pozarządowa w Polsce musieliśmy ustalić (mamy to zapisane w statucie) to, czy jest życie po śmierci. Ustaliliśmy to ponad wszelką wątpliwość i na tym zakończmy tę część tekstu. A teraz - sen z osobą zmarłą, która zawiadamia o śmierci.
Opis trafił do nas trzy lata temu. Mieszkaniec Warszawy miał brata, który był o 9 lat starszy. Miał już rodzinę, mieszkał za granicą. Utrzymywali kontakt ze sobą na tyle, na ile pozwalało codzienne życie. Był 5 sierpnia 2011 roku, kiedy w nocy nasz czytelnik miał niezwykły sen. Jak podkreślił – nigdy nie miał jakiś szczególnych snów, a tak dziwnych, to już nigdy. We śnie zobaczył swojego brata, który był w jakimś dziwnym świetle przypominającym światło słoneczne, które przebija się przez chmury (tak to opisał). Oto fragment jego e-maila:
[…] sen był bardzo wyraźny, nie pamiętam tak wyraźnego snu. Zobaczyłem brata, który powiedział nagle bardzo dziwne słowa „Ja już nie przyjdę Krzysiu, zaopiekuj się rodzicami”.
Natychmiast po przebudzeniu pobiegł do pokoju rodziców i powiedział im, co mu się przyśniło (mieszka nadal z rodzicami, wtedy miał 15 lat). Ten sen przeraził rodziców, którzy praktycznie natychmiast zadzwonili na komórkę syna przebywającego za granicą. Nikt nie odbierał. W tej sytuacji zadzwonili do kolegi syna, z którym pracował na budowie w Niemczech. Ten powiedział, że nie ma żadnych informacji, gdyż za trzy godziny jest umówiony z synem tych ludzi, aby rozpocząć normalny dzień pracy. Niestety okazało się, że dzień wcześniej doszło do wypadku, w którym brat naszego czytelnika zginął. O przypadku nie ma nawet mowy, zresztą – o czym tu mówić… To był znak o własnej śmierci we śnie, co opisywaliśmy wielokrotnie.
Na koniec jeszcze jedna historia z tych „przysłanych ostatnio do FN”. /publikujemy bez poprawek stylistycznych, w oryginalnej wersji/
[…] 23 grudnia 2013 ok połnocy moja siostra zgineła w wypadku samochodowym, miała 24 lata, ja mam 2 więcej bardzo ją kochałem i dobrze sie dogadywaliśmy, to jest mi najblizsza osoba jaką mam,rok wczesniej brała ślub wszystko sie dobrze układało i była bardzo szcześliwa ciężko mi ogarnąć coś takiego...kilka dni po jej smierci (teraz spie ze szwagrem w pokoju) gdy juz spaliśmy ja na materacu na podłodze on na łóżku nagle sie budząc w nocu patrze a tu bardzo blisko ktoś stoi,widze białe skarpetki zwrócone w moją strone i dzinsy, jak podniosłem głowe moja siostra stała juz do mnie bokiem i patrzyła sie na szwagra, była uśmiechnieta jak zwykle i ubrana tak jak w chwili smierci...to trwało bardzo krótko i odrazu zasnołem budząć sie niby z ulgą ze ją widziałem ale dalej pełen smutku...mowi sie ze zmarli przychodzą tez we snie, 2 dni puzniej sniłem ze spie w moim starym pokoju i chce mi się pić...oczywiście na łózku obok jes moja siostrzyczka i podaje mi puszke z napojem...i mowie do niej...
- Aga to na serio ty?
smiała się i mowi
- Tak, ja.
Mowie ze nie wierze a ona dalej zadowolona jak zwykle... nie mogłem otworzyc tej puszki, zerwał mi sie kluczyk a ona mowi "daj ci otworze" i otworzyła;) wtedy niby we snie ale bardzo realnym pomyslałem ze super ciesze sie... wzięła poduszke i mowi ze posiedzimy pogadamy ja wtedy z mocnym zainteresowaniem mowie do niej
- Czy ty na nas patrzysz?
- Tak ostatnie 3 dni cały czas.
- Gdzie jestes?
Rozejrzała sie i mowi ze jest tu ciemno (światło było zgaszone w pokoju) i dodała:
- Nie wiem gdzie jestem...ale jest tu przyjemnie więc chyba w niebie.”
Jak wstałem aby jej zaświecić swiatło i myslałem nad kolejnym pytaniem ona sie przesiadła do mojego biurka rozpłakała i mówi "że coś złego ją wk***wia" i znikła...
Obudziłem sie po chwili. Dla mnie to była realna rozmowa jak czesto,nic z dziwnych marzen sennych itp... Kilka dni póżniej podobnie miałem sen ale krotki. Weszła do domu ja zdziwiony ze zyje a ona mowi na spokojnie
- Siemka.
(ja) - Aga jak sie czujesz?
- Dobrze sie czuje byłam tylko na zakupach...i poszła do siebie
Zgineła jak wracała z pracy, po pracy poszła na godzinke na zakupy mielismy razem wigilie przygotowywać...kazdy tylko nie ona,dla mnie jest to największa tragedia jaką jestem wstanie sobie wyobrazic...
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11682x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
DRONY NAD USA
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie