Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 20371x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NAJNOWSZE INFORMACJE Z MUFON
Bardzo interesującą wiadomość (a raczej list) zawierał najnowszy „newsletter” od największej w USA organizacji zajmującej się UFO, czyli MUFON-u.
Nasz kolega Mateusz przetłumaczył ten tekst, który wydaje się zawierać potwierdzenie jednej z najbardziej kontrowersyjnych historii związanej z UFO, czyli spotkania prezydenta USA z jedną z obcych ras. Ten temat pojawi się na kongresie MUFON w tym roku w postaci oddzielnej prezentacji, na tym spotkaniu będzie także nasza ekipa.
Postaramy się nagrać wtedy materiał wideo i wypowiedzi świadka (jest podobno taki człowiek, którego nazwisko ma zostać ujawnione podczas spotkania w Filadelfii).
…WIADOMOŚĆ Z MUFON …
Otrzymałem ostatnio telefon od emerytowanego pilota Trans World Airlines, który niezwłocznie chciał ze mną porozmawiać. Przedstawił się jako pilot komercyjnych linii lotniczych z 48 latami doświadczenia za sterami, który był świadkiem dwóch niesamowitych obserwacji podczas swojej kariery i dopiero teraz po odejściu na emeryturę czuł się na tyle komfortowo, żeby swobodnie o tym mówić. W każdym razie nie to skłoniło go do rozmowy ze mną, a intrygująca historia którą podzielę się z wami lada moment.
Był drugim pilotem lotu Trans World Airlines z Saint Louis do San Francisco. Lot był opóźniony kilka godzin z powodu problemów mechanicznych, ale samolot w końcu oderwał się od ziemi późnym wieczorem, kierując na zachód. Podczas gdy zbliżali się do granic stanu Nevada, Kontrola Ruchu Powietrznego przerwała ciszę twierdząc, że na tym obszarze był ruch, po czym zażądała dokonania natychmiastowego zwrotu o 90 stopni na północ i oczekiwania na dalsze instrukcje, co było dziwnym poleceniem o godzinie 1 rano, niemal 11 kilometrów nad ziemią.
Zazwyczaj ruch jest albo niewielki albo nie ma go wcale o tej godzinie, a szczególnie na tej wysokości. Załoga natychmiast wykonała instrukcje nadane przez KRP. Podczas gdy kierowali się na północ, spojrzał w dół i zobaczył coś, co okazało się być włączonym ILS-em na ciemnej powierzchni pustyni pod nimi. Dla osób nieobeznanych z tematem, ILS jest radiowym systemem nawigacyjnym wspomagającym lądowanie samolotu w warunkach ograniczonej widoczności. Ten jednak był inny, a mianowicie był trójwymiarowym hologramem i czymś, czego nie widział nigdy wcześniej jako pilot.
Miał kolor niebieski z fioletowym światłem przecinającym go pod kątem 90 stopni. Następną rzeczą którą zauważył było to, że w prawym, górnym rogu szyby ich kokpitu pojawiło się około 20-30 światełek przypominających świetliki, przemykających bardzo wysoko na niebie, po czym robiących ostre zwroty na prawo i wstrzeliwujących się w holograficzny ILS dopóki każdy z nich nie wylądował na ziemi.
Po tym ILS wyłączył się i na powierzchni znowu zapanowały egipskie ciemności. Obrócił się do głównego pilota i zapytał: “Czy my to właśnie zobaczyliśmy?”. Ten zaś spojrzał na niego i odpowiedział: “Nie, nie zobaczyliśmy”. KRP wtedy znów nadało komunikat, w którym zawarli informację, że przestrzeń powietrzna była już czysta oraz nowy kurs na San Francisco. Dokładne miejsce pojawienia się holograficznego ILS-u i świateł skręcających ostro do lądowania to była Strefa 51. Był wtedy rok 1988.
Druga historia była jeszcze dziwniejsza i potwierdza inne opowieści, które krążyły w kręgach ufologicznych przez wiele lat. Były okolice wiosny roku 1960 i obozował on ze swoim wujkiem i jego przyjacielem w zachodnich Sierrach. Była już noc i gdy spoglądał na nocne niebo, Droga Mleczna zdawała się tak bliska, że można było niemal jej dotknąć. Gdy tak patrzył, powiedział głośno: “Zastanawiam się, czy zobaczymy dzisiaj latający spodek?”. Przyjaciel jego wujka, którego nazwijmy Frank, odpowiedział mu: “Och, wierzysz w latające spodki?”. Odpowiedź była krótka: “Ależ oczywiście. To byłoby niedorzeczne myśleć, że jesteśmy całkiem sami w tym wszystkim, co się tam rozciąga”.
Frank wtedy odrzekł: “Skoro tak, to opowiem Ci historię, ale jeśli komukolwiek o niej powiesz, będę musiał temu zaprzeczyć”. Potem przeszedł do tego, jak pewnego dnia w 1954 pracując jako zleceniodawca w bazie Sił Powietrznych Edwards był świadkiem dużego zamieszania i odwiedzin prezydenta Eisenhowera.
Zapytał jednego ze stojących obok wojskowych żandarmów: “Co prezydent robi u nas w bazie?”. Żandarm odpowiedział: “Jest tutaj żeby spotkać się z istotami z innego świata”.
W tym momencie dostrzegł kilku kongresmenów wysiadających z samochodu i reprezentanta archidiecezji z Los Angeles, którzy udali się do budynku w bazie, który był pilnie strzeżony przez żandarmerię. Później tego samego dnia kiedy samochody odjechały a zamieszanie ustało, Frank zapytał swojego przyjaciela z żandarmerii: “Więc co się stało?”.
Zostało mu powiedziane, że istoty przekazały prezydentowi, iż niszczymy naszą planetę i musimy natychmiast tego zaprzestać (należy pamiętać, że był to rok 1954 i USA detonowało bomby atomowe na południowo-zachodnich pustyniach swoich rubieży, z dość dużą regularnością testując bronie nuklearne). Istoty powiedziały także prezydentowi, że jeśli Stany Zjednoczone wezmą odpowiedzialność za bycie opiekunem planety, wtedy podzielą się z nami swoją technologią.
Nasz świadek myślał, że Frank sobie z niego żartuje i nie mówi mu prawdy, przez co nigdy nie przywiązywał do tej historii zbyt wiele uwagi. Aż do czasu, kiedy niedawno zobaczył w telewizji program o spotkaniu Eisenhowera i pomyślał sobie: “Jasna ch…ra, Frank rzeczywiście MÓWIŁ PRAWDĘ! I to było w 1960!!!
[...] Dzielę się z wami tymi dwiema historiami nie po to żebyście uwierzyli, że Strefa 51 istnieje, albo że spotkanie Eisenhowera z istotami z innego świata naprawdę miało miejsce. Robię to dlatego żeby powiedzieć wam, że siła MUFON-u tkwi w tym, że ludzie UFAJĄ MUFON-owi jako miejscu, gdzie mogą podzielić się swoimi obserwacjami UFO i innymi. To zaufanie zdobywamy każdego dnia poprzez wybitną pracę terenową naszych oficerów śledczych, którzy ścigają fakty w każdej sprawie, w tym i w tych dwóch opowiedzianych wyżej. Wiem, że jest znacznie więcej tych niesamowitych opowieści z ludźmi, którzy wprost nie mogą się doczekać żeby je opowiedzieć, jeśli tylko zgodzimy się ich wysłuchać i dlatego spoglądam optymistycznie w przyszłość mając nadzieję, że podzielę się nimi z wami w nadchodzących miesiącach i latach.
[... newsletter MUFON, luty 2014}
Przeprowadźmy małe ćwiczenie warsztatowe. Ot, taka zabawa w "gdybanie". Załóżmy, że obcy istnieją, co naszym zdaniem jest poza wszelką dyskusją. Załóżmy, że przybywają na Ziemię. Załóżmy także, że nasza wizja oparta o wiele lat zbierania informacji jest prawdziwa. Jaka to wizja?
Jesteśmy jedną z miliardów zamieszkałych planet w tym i innych równoległych wymiarach, są światy mniej i bardziej rozwinięte od naszego, ale z pokorą musimy założyć, że my jesteśmy tym „mniej” rozwiniętym światem, pełnym okrucieństwa, barbarzyństwa i niewiedzy. Inne rasy patrzą się na nasz "etap rozwoju pełen iphonów i samochodów na olej skalny" z politowaniem, bo to jest ledwie początek.
Załóżmy, że Ziemię odwiedza ok. 300 różnych ras inteligentnych istot. Dlaczego akurat 300 a nie tysiąc lub dziesięć tysięcy? Tę kwestię także pomińmy w tej chwili, a prowadźmy swoje dywagacje dalej. Załóżmy, że wśród ras inteligentnych istot przybywających na Ziemię są także takie, które „jota w jotę” wyglądają tak samo jak my. Ale załóżmy coś jeszcze bardziej ciekawego – że nie tylko wyglądają tak samo jak my, ale wręcz… są z tej samej ludzkiej cywilizacji, która przed tysiącami lat dokonała jakiegoś dramatycznego rozdzielenia – jedna grupa została na Ziemi polując na zwierzęta i rzucając dzidami do siebie nawzajem, a druga na skutek „życzliwej pomocy z gwiazd” i jakiegoś tajemniczego wydarzenia zrobiła ogromny krok naprzód i opuściła trzecią planetę Słońca. Czy możemy założyć taką hipotezę? Możemy.
Załóżmy także, że owa „gwiezdna część ludzkości” należy w ogóle do jakiejś wielkiej rodziny ludzkich cywilizacji, która zasiedla przeróżne części dalekiego kosmosu, a jednak wie dobrze o tym, co się dzieje na Ziemi. Monitoruje sytuację traktując nas jak „swoich braci” i co więcej – czuje pewną winę za wydarzenia z przeszłości. Brzmi to wszystko fantastycznie? Jak bajki opowiadane przez pisarza S-F? Teraz stawiamy kropkę, ale do naszych ciekawych rozważań z każdym zdaniem zaczynającym się od słowa „załóżmy” wrócimy niebawem.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 20371x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie