Dziś jest:
Wtorek, 3 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 17050x | Ocen: 7
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
FENOMEN WIELKIEJ WSTĘGI I… JEDNEGO OGNIWA
Czy rozmawialiście kiedyś z ludźmi, którzy negują reinkarnację o tzw. punkcie wyjścia każdego życia ludzkiego? Zabawa jest wspaniała, zwłaszcza kiedy zapytacie ich, dlaczego świat jest tak niesprawiedliwy. Ot, choćby uroda. Umówmy się – większość ludzi dostaje od losu bardzo skromny „pakiet urodowy”. Nie pomogą żadne operacje plastyczne, żadne „wielkie pieniądze” – masz bracie to co masz i tego nie zmienisz. Rozglądasz się wokół? I od razu widzisz, że w momencie urodzin ktoś te przeróżne „wyposażenie podstawowe” rozdaje wielce niesprawiedliwie. Jeśli życie jest grą, w której „zdobywa się jakieś tam punkty”, aby potem odebrać „nagrodę w niebie”, to niektórzy mają nie tylko znacznie łatwiej, ale wręcz piramidalnie łatwiej! I zdrowie świetne, i uroda, i tatuś bogaty, a życie usłane różami. Obok tragedia: choroba, cierpienie, brak perspektyw, setki kłód pod nogi od losu.
Zapytacie ludzi negujących reinkarnację, jak to wyjaśniają? A oni zaczną się wić (!), zaczną wydziwiać, że choroba nowotworowa dla 2-letniego dziecka to „wielki prezent od Boga dla tego dziecka i dla jego rodziny”, a w ogóle, to jest to „wielka tajemnica”. Wszystkie te żenujące próby wytłumaczenia owej „niesprawiedliwości losu” są jedynie dowodem, że ci ludzie są bezradni. Można wertować Koran czy Biblię na wszystkie strony i jeśli nie umieścisz w tym rozumowaniu "wędrówki dusz", to tego bracie prostego faktu nijak nie wyjaśnisz!
Nie ma wędrówki dusz? A, to w takim razie musisz zakładać, że Bóg jednym „daje więcej”, a innym „mniej”. Co to oznacza? Konsekwencje są dramatyczne, gdyż wielki macher ludzkiego losu jest nie tylko niesprawiedliwy, ale skrajnie niesprawiedliwy.
Droga Fundacjo, dlaczego mnie to spotyka? Albo moją rodzinę, kiedy inne mają „życie jak w reklamach popularnej margaryny”, gdzie i dzieci piękne, i zdrowe, i wszystko bogate i dostatnie… takie listy naprawdę przychodzą do FN. I oczywiście na nie odpowiadamy. Przy okazji tego jednak warto wspomnieć o jednej radzie, którą dał kiedyś bardzo potężny człowiek, którego moc… ale pomińmy jego osobę. Co on radził?
Otóż przekazał on ludziom jedną ważną wslazówkę: patrzcie na swoje życie nie jak na odcinek czasu „urodziłem się/żyję/umrę”, ale jak na wstęgę, gdzie twoje obecne życie jest jedynie drobnym elementem owej wstęgi, jednym ogniwem.
Patrzysz na owe ogniwo, porównujesz z innymi ludźmi wokół i masz ochotę krzyczeć: jakież to jest niesprawiedliwe! Ale kiedyś spojrzysz z boku i zobaczysz, że twoje obecne życie jest jedynie ogniwem w owej wstędze, która tych ogniw ma setki, a raczej tysiące – wtedy dojrzysz, że wszystko jest tak, jak być powinno. Wstęga pięknie falując wspina się ku górze!
Czy zdarzyło się wam zgubić bagaż lub obserwować jakiegoś nieszczęśnika, który właśnie go zgubił?! Tragedia, to fakt... ręce się wtedy trzęsą, człowiek ma gonitwę myśli, co było w środku tej piekielnej walizki i co jest "nie do odzyskania"... Znamy to z własnego doświadczenia. Tu jednak mała uwaga natury technicznej:
Kiedy bagaż jest mniejszy, wtedy mniej boli (!) i człowiek szybciej macha ręką na to przykre wydarzenie, uśmiecha się i idzie dalej.
Wiele miesięcy temu z naszym kolegą z pokładu Nautilusa był nagrywany (na dyktafon) wywiad do gazety internetowej. Autor wywiadu uznał jednak także ku naszemu zaskoczeniu, że... warto wykorzystać ścieżkę dźwiękową z dyktafonu do zrobienia dość unikalnego materiału wideo. Jeśli ktoś sobie życzy poznać filozofię "małego bagażu" naszego kolegi z pokładu okrętu Nautilus - wystarczy kliknąć na link poniżej. Bon appétit!
Filozofia wschodu związana z zasadą przemian Jing-Jangu mówi o tym, że nic nie trwa wiecznie, a wszystko wokół nas się zmienia. Tych zmian nie dostrzegamy, ale one następują każdego dnia. Wiele osób ma lęk przed tym, że coś, co w ich mniemaniu jest "szczęśliwym stanem" przeminie i dlatego próbują utrzymać ten stan "rękami i nogami" za wszelką cenę przy użyciu często nikczemnych metod, czym ściągają na siebie prawdziwe nieszczęście.
Jeśli zbytnio zachwycamy się nową sytuacją (nową pracą, miłością itp.), to tworzymy balon jednostronnych wibracji, który kiedyś zostanie napełniony do granic możliwości pęknie, a pękając zniszczy coś, co posiadamy - albo pozycję, albo miłość, albo... nasze zdrowie, albo wszystko naraz.
Musimy więc nauczyć się cieszyć tym, co posiadamy i co uznajemy za dobre, jako tym, co się nam należy, trudności przyjmować jako naukę pobieraną z rąk Mistrza i nie chwytać się kurczowo brzegów fal wiecznej odmiany Jin-Jangu. Musimy więc być otwarci na to, aby przyjmować dobro i zło (w naszym rozumieniu) jako dwie strony tej samej energii, żyć w harmonii z delikatną, ale Wielką Prawdą Cyklicznych Przemian Natury. Jeśli nam się to uda, będziemy niczym serfer na falach oceanu ślizgać się po grzbietach fal Jing-Jangu, łagodnie wznosić się i ponownie opadać z uśmiechem na twarzy, bez ciągłego lęku przed tym, że właśnie na tej fali "spadamy". Jak wytłumaczyć prawo "Cyklicznych Przemian"?
Najlepiej posłużmy się przepiękną, chińską przypowieścią, którą znalazł w Chinach filozof Alan Watts.
"Pewien wieśniak miał tylko jednego konia. Pewnego dnia ten koń mu uciekł. Tego dnia sąsiedzi zebrali się, żeby mu współczuć i pocieszyć go w tym nieszczęściu. Kiedy padły słowa - "jakie to nieszczęście spadło na niego", on tylko stwierdził "być może, że to jest nieszczęście, a być może, że nie". Następnego dnia koń powrócił z sześcioma dzikimi końmi i wszyscy przyszli cieszyć się i gratulować mu szczęścia, a on znowu odpowiadał, że "być może jest to szczęście, a być może, że nie".
Za parę dni syn jego chciał się przejechać na jednym z tych dzikich koni. Koń jednak wierzgnął, a syn jego spadł tak nieszczęśliwie, że złamał nogę. Kiedy przyszli sąsiedzi z gratulacjami - powtórzył tylko "być może, że jest to szczęście, a być może, że nie". Następnego dnia przyjechali wysłannicy króla, aby pobrać nowych mężczyzn do wojska, ale syna nie wzięli, bo miał złamaną nogę. Kiedy przyszli sąsiedzi z gratulacjami - powtórzył tylko "być może, że to szczęście, a być może, że nie".
Komentarz Alana Wattsa do tego opowiadania był krótki - "cykliczność Jing-Jangu jest delikatna i mądra, trzeba nie być ślepym, aby to zobaczyć".
Komentarze: 0
Wyświetleń: 17050x | Ocen: 7
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie