Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 12317x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
ZNAKI NA NIEBIE… DLA KONKRETNYCH OSÓB?!
Historia miała miejsce w Wielkiej Brytanii i odbiła się głośnym echem na całym świecie dzięki mediom, które przedrukowały zdjęcia (także w Polsce).
Matka z córką podróżowały autostradą, kiedy nagle zobaczyły na niebie chmury, które ułożyły się w kształt anioła. Były przekonane, że to jest… nIezwykły zna, który przesłał swojej córce z zaświatów jej nieżyjący ojciec. Kobieta uważa, że w ten sposób tata dał jej znać, że w jej życiu wszystko będzie w porządku.
To był anioł, przysłany do mnie. Nic innego. To był znak zesłany przez mojego nieżyjącego tatę, by przekazać mi, że wszystko będzie dobrze. Kiedy go zobaczyłam, popłakałam się ze wzruszenia – tak Brytyjka Sherrie Abbott (44 l.) opisywała niezwykłe zjawisko, jakiego stała się świadkiem wraz ze swoją 17-letnią córką.
Obie jechały autostradą A17 na przedświąteczne spotkanie całej rodziny poświęcone pamięci zmarłego ojca Sherrie. I nagle przed nimi na prawie bezchmurnym niebie, gdy słońce już chyliło się ku horyzontowi, rozbłysł wielki anioł z rozłożonymi szeroko skrzydłami.
– Prowadziłam, więc powiedziałam córce, żeby szybko zrobiła zdjęcia – opowiada Sherrie. Niezwykłe zjawisko na niebie utrzymywało się przez 30 minut.
– Anioł wlał nadzieję w moje serce. Od razu wiedziałam, że w święta wszystko będzie dobrze, a syn wkrótce wyzdrowieje – mówiła jednej z brytyjskich agencji informacyjnych wzruszona Sherrie.
Zastanówmy się chwilę… Po publikacjach we wszystkich mediach w komentarzach można przeczytać w zasadzie jeden komentarz w różnych wersjach, który brzmi mniej więcej tak:
- Nawiedzone babska dorabiają do zwykłych zjawisk fizycznych Bóg wie co, tworzą jakieś idiotyzmy oczywiście na siłę „dorabiając do tego ideologię”, że jest to dla nich znak. Ciemnota, zaprzaństwo, kompletna głupota i wiara w zabobony… Mamy XXI wiek, a wszędzie znajdą się głupki, które patrząc na ułożenie chmur będą widziały „anioły, postacie i twarze”. Taka jest natura ludzka i... nie ma to nic wspólnego z jakimiś tam siłami... litości!
Znacie takie komentarze? Oczywiście, podobnie my je także dobrze znamy. Bo i uzbrojeni w materialistyczny pogląd na świat możemy odpowiedzieć w sposób jasny i oczywisty, że chmury to zwykłe skupiska kondensatów substancji występującej w postaci pary, które tworzą przeróżne kształty widoczne na niebie. Wiadomo, że wiatry wiejące na przeróżnych wysokościach tak czasami potrafią przedmuchać taką chmurę, że stworzy ona przeróżne kształty „aniołów, ludzi, psów, rakiet, żelazek, nawet samochodów”. Ludzka psychika doszukuje się w przypadkowych kształtach regularności i znajomych elementów, stąd zawsze znajdą się ludzie, którzy na siłę będą się wydzierać, że widzą „anioła”, a mały procent nawiedzeńców postawi to szaleństwo jeszcze jeden szczebel wyżej twierdząc, że ten anioł na niebie to „znak dla nich tylko od zmarłego tatusia”.
Sprawa została wyśmiana, wykpiona, wytupana, a my uśmiechnięci i zadowoleni z przywalenia „ciemnocie, ciemnogrodowi i zabobonom” możemy pójść do domu. A jednak… powiemy wam szczerze – jeszcze dwa lata temu też powiedzielibyśmy bardzo podobnie. Ten pogląd jest oczywisty, gdyż oparty na naukowych przesłankach i wiedzy, że ludzka fantazja i chęć doświadczenia cudu jest tak silna, że w zasadzie wiadomo że pewien sort ludzi zawsze na korze drzewa dostrzeże twarz, która jest „tylko i wyłącznie dla niego”.
A jednak… Dwa lata temu w Bazie FN doszło do naprawdę nieprawdopodobnego zdarzenia związanego ze zjawiskami niewyjaśnionymi, którego natura absolutnie była pozazmysłowa. Nie mamy żadnych (!) wątpliwości, że mieliśmy okazję doświadczyć siły potężnej i wszechmocnej, która jest w stanie ingerować w ludzkie życie. Co więcej – wie prawdopodobnie bardzo dużo o życiu człowieka, a także potrafi na nie wpływać…
Tekst jest już prawie napisany od roku, ale cały czas targają nami wątpliwości: czy ludzie w ogóle są gotowi na takie rzeczy? Czy jest sens czytania tych wszystkich „walczących z ciemnogrodem postępowych w ich mniemaniu i nowoczesnych ludzi”, którzy nie uwierzą nigdy, że tęcza tego dnia na niebie pojawiła się w tak nieprawdopodobnych okolicznościach, że… choć brzmi to dziwnie, ale nie była przypadkowa? Jak o tym napisać? Jak o tym opowiedzieć? W dobie iphonów i latających elektronicznych dronów, w dobie faceboooka i twittera, telewizji tematycznych i samochodów hybrydowych napisanie, że jest siła „przekraczająca ludzką wyobraźnię”, inteligentna i posiadająca osobowość, która czasami kontaktuje się z człowiekiem przez… znak tęczy na niebie?! Oczywiście już słychać wrzask o „szaleństwie, Tworkach, odlocie, przelocie, wylocie itp.”. Czy my naprawdę wierzymy, że ta tęcza wtedy nie powstała przypadkiem? Jeśli mamy być uczciwi, jeśli nie mamy kreować się na ludzi, którzy na siłę próbują udawać, że tamtego dnia po prostu wydarzenia nie ścięły nas dosłownie z nóg, jeśli mamy odpowiedzieć szczerze na to pytanie, to odpowiedź może być tylko jedna: tamta tęcza na niebie nie była przypadkowa. Od tego wydarzenia patrzymy na wszelkie wiadomości o „znakach na niebie dla konkretnych ludzi” lekko inaczej i zamiast pogardliwego, kpiarskiego uśmiechu na twarzach… słuchamy takich ludzi z pełną powagą. Jest potężna siła, przy której wszelkie „UFO czy duchy” są banałem, nieistotnym drobiazgiem, wręcz błahostką, którą nawet nie ma sensu sobie zawracać głowę.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 12317x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie