Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11910x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
EKSPERYMENT Z SERII ‘OTWARTE NIEBO’ W JAPONII
Świątynia Tōdaiji od samego początku była jednym z głównych celów naszej wyprawy do Japonii, gdyż właśnie tam zamierzaliśmy przeprowadzić kolejny eksperyment z serii „Otwarte Niebo”. Na początek jednak kilka informacji o samej świątyni. Została zbudowana w połowie VIII w. w mieście Nara z polecenia cesarza Shōmu.
Centralny pawilon Daibutsuden uważany jest za najwyższą (!) drewnianą konstrukcją na świecie, mieści on ukończony w 752, największy w Japonii, 15-metrowy, brązowy posąg Buddy Wajroczany (w języku japońskim Birushana).
Tōdaiji była wiele razy odbudowywana po zniszczeniach wojennych i pożarach. Obecnie największą atrakcją, oprócz pawilonu Wielkiego Buddy, jest Shōsōin, gdzie znajduje się ekspozycja dzieł sztuki z VIII w.
Wewnątrz świątyni jest 16-metrowy posąg Buddy Wajroczana - buddy-nauczyciela, który oświeca. Określa się go po japońsku jako 大日 [czyt. dainichi], czyli 'wielkie słońce'.
Todaiji to przykład sztuki realistycznej, w której dominuje siła. Wszystko musi świadczyć o potędze, stąd też wielka brama Nandaimon 南大門 wraz ze strzegącymi świątyni drewnianymi posągami również imponujących rozmiarów, zwanych 仁王 [czyt. niō].
Świątynię budowano przez wiele lat na rozkaz cesarza Shōmu. W 752 r. 10 tys. kapłanów i pielgrzymów uczestniczyło w ceremonii "otwarcia oczu" Wielkiego Buddy, któremu symbolicznie domalowano źrenice. W ten sposób tchnięto w posąg życie. To wszystko oznacza, że było to idealne miejsce do zrobienia wewnątrz świątyni eksperymentu z serii „Otwarte Niebo”. Widok świątyni "z bliska" dosłownie zapierał dech w piersiach, oto krótki materiał filmowy nagrany na miejscu przez naszą ekipę:
Niewidzialne dla „ludzkiego oka”
Po raz pierwszy napisaliśmy o tych obiektach w 1996 roku jeszcze w serwisie internetowym audycji Nautilus Radia Zet. Przyjęliśmy nazwę angielskojęzyczną czyli „orbs”. Chodziło o dziwne, kuliste obiekty, które wychodziły nam na zdjęciach.
Przez wiele lat praktycznie nie zwracaliśmy na nie uwagi. Wiadomo, w powietrzu lata mnóstwo pyłków czy innych drobinek i to one pewnie właśnie tak wychodzą na zdjęciach. W 1996 roku do audycji Nautilus został przysłany na kasecie wideo film, na którym widać było… jasną kulę, która wykonywała dziwne ewolucje. I to był przełom.
Wtedy ktoś powiedział, że to bardzo przypomina te „śmieszne błędy fotograficzne” w postaci kul, które wychodzą praktycznie wszystkim ludziom na całym świecie na zdjęciach i które są rubasznym rechotem zbywane jako „zupełnie nieciekawe”. Ale zaraz, zaraz… pyłki? Jakie pyłki?!
Przecież ktoś wykonał 300 zdjęć w jakimś pomieszczeniu, a tylko na trzech następujących jedno po drugim wyszła mu jasna kula, a na pozostałych nie. Budynek ten sam, parametry wykonywania zdjęć są takie same, jakieś tam zapylenie w tych budynkach (jeżeli można w ogóle użyć tego terminu) także musiało być takie samo, a tylko podczas fotografowania figury Chrystusa tuż obok niego jest jasna, porażająca swoim idealnym kształtem kula. O co tu chodzi?!
To był początek. Przez prawie 20 lat zgromadziliśmy dziesiątki zdjęć „orbs” przysłanych przez ludzi z Polski i świata, wykonaliśmy nie żadne dziesiątki, ale setki doświadczeń z użyciem najlepszych aparatów i tych najgorszych, z fleszem i bez flesza, rozpylając przed obiektywem wszystko – od brudu i pyłu zebranego z podłogi po najbardziej wymyślne zmielone pyły i proszki, a także płyny – od wody po najbardziej dziwne płyny.
Po pewnym czasie stało się jasne – to nie są żadne „pyłki, ciupki, drobinki, drobineczki, małe miniciupineczki unoszone przez wiatr i fotografowane przez aparaty fotograficzne”, ale coś, co jest częścią naszej rzeczywistości i czego ludzki umysł nie pojmuje. Wtedy jeszcze nie mieliśmy tak czułych kamer wideo jak dziś i filmy z owymi obiektami trafiały się rzadko. Dziś zdjęcia przegrywają na całej linii właśnie z filmami, ale… my skoncentrujmy się na chwilę na zdjęciach.
Orbs i miejsca religijnego kultu
Na całym świecie przeróżne organizacje podobne do Fundacji Nautilus organizują kongresy i zjazdy poświęcone właśnie zjawisku „orbs”. Takie spotkanie odbyło się w 2001 roku w Atlancie (USA), gdzie poruszono temat pojawiania się takich obiektów w miejscach kultu religijnego. Zaprezentowane tam zostały także zdjęcia z Polski, które pochodziły z naszego archiwum. Absolutnie potwierdzały one tezę postawioną podczas wykładu, że obiekty te – czymkolwiek są – w sposób bardzo intensywny pojawiają się w miejscach, gdzie ludzi gromadzą się i oddają modlitwie. To niewątpliwie pokazuje, że mają one jednoznaczny związek z duchowością.
Tu jedna uwaga – nie ma jednych „orbs”. Jedne są absolutnie białe i nieprzezroczyste, inne są ledwie widoczne. Jedne mają tzw. plamkę centralną (kiedyś napiszemy o tym więcej), inne nie. Widać wyraźnie, że rzeczy związane z kultem religijnym przyciągają te obiekty. Zdjęć tego typu w naszym archiwum jest bardzo wiele – pokażemy jedynie dwa przykłady fotografii wykonanych w katolickich kościołach. Pierwsze zdjęcie - które chcemy zaprezentować - zostało wykonane w Bazylice Św. Piotra w Rzymie w 2012 roku.
Druga wybrana przez nas fotografia (jako przykład tego zjawiska) została wykonana także na południu Europy – w Hiszpanii. Oto opis do fotografii przysłany przez czytelnika FN.
[...] We wrześniu tego roku miałem okazję wypoczywać na hiszpańskim wybrzeżu Costa Brava. Pewnego dnia razem ze znajomymi przejeżdżaliśmy przez miejscowość Sant Feliu de Guixols i tam postanowiliśmy wstąpić do zabytkowego kościoła napotkanego w centrum. Mając w nawyku fotografowanie wszystkich ciekawych miejsc, wykonałem kilka fotografii wnętrza kościoła. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu na jednym ze zdjęć aparat uchwycił dziwne zjawisko, które nie było wcześniej dostrzegalne gołym okiem. Zaciekawiony tym zjawiskiem pokazałem je reszcie znajomych i powtórnie wykonałem zdjęcie w tym samym miejscu, ale obiektu już nie było. Pragnę zaznaczyć, że w nawie bocznej kościoła panował głęboki półmrok, nie było w niej lampy mogącej dawać takiego światła lub powierzchni, która mogłaby odbić w taki sposób światło. Dla porównania dołączyłem także to zdjęcie wykonane po chwili. Muszę też powiedzieć, że zdjęcia wnętrza tego kościoła wykonywałem aparatem cyfrowym Sony DSC-W50, co wyklucza zniekształcenia mogące występować na kliszach.
Jestem osobą wierzącą i myślę, że zjawisko to było manifestacją obecności istoty duchowej w tym miejscu, ale ocenę tego zjawiska zostawiam Fundacji i czytelnikom. [...]
Poniżej fotografia, która zaciekawiła naszego czytelnika.
Świątynia Todaiji w Narze
Tuż po wejściu do świątyni ustawiliśmy ISO aparatu użytego do eksperymentu. Pod pojęciem ISO kryje się wielkość opisująca czułość aparatu. Jest to cyfrowy odpowiednik czułości filmu fotograficznego. Im wyższa wartość ISO tym większa czułość. Większa czułość ISO pozwala na robienie zdjęć przy mniejszej ilości światła. Z drugiej strony większe ISO to więcej pojawiających się szumów na zdjęciu. W fotografii cyfrowej szum nazywany jest „cyfrowym ziarnem”.
Standardowe wartości, jakie może przyjmować ISO to: 100, 200, 400, 800, 1600, 3200 itd. Kiedy zwiększamy ISO o jeden stopień to czułość wzrasta dwukrotnie. W naszym aparacie graniczną wartością było 400.
Zdjęcia bez orbs
W tego typu eksperymentach wymagana jest cierpliwość. Wiemy także, że bardzo często "orbs" pojawiają się w momentach przyjścia do świątyni kapłanów lub mnichów, a także w chwili, kiedy ludzie zaczynają się… modlić. (!?) Typ wiary nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Ponowiliśmy próbę po kilkunastu minutach, kiedy do świątyni Todaiji weszło kilku mnichów. Praktycznie natychmiast był efekt - na zdjęciu pojawiły się dwa obiekty typu „orbs”, o czym za chwilę (były one widoczne w nawie bocznej świątyni, na wysokości około trzech metrów). Tu warto podkreślić, że wcześniej wykonaliśmy około stu zdjęć – na żadnym nie było nawet najmniejszego śladu „orbs”! Oto kilka przykładowych zdjęć wykonanych w tym czasie.
Wróćmy jednak do pierwszych zdjęć podczas naszego eksperymentu, na których dostrzegliśmy pojawienie się tych obiektów. Zobaczmy jedno z nich.
Zaczęliśmy wykonywać zdjęcia pustych przestrzeni próbując ustalić, w którym miejscu znajdują się te obiekty. Na kolejnych zdjęciach te dwa obiekty były widoczne, ale wyraźnie przemieszczały się w kierunku figury Buddy!
Każde wykonane zdjęcie ocenialiśmy uważnie patrząc na ekran na aparacie, więc trwało to chwilę, zanim właściwie oceniliśmy sytuację, gdzie te obiekty się przemieszają! Po analizie kolejnego zdjęcia stało się jasne, że obiekty „orbs” znajdują się w bezpośredniej bliskości figury Buddy. Wtedy udało się zrobić całą serię zdjęć, na których widać te dwa obiekty przy figurze. Oto dwa przykłady zdjęć z tej serii.
Wszystko trwało około minuty – w tym czasie udało nam się zrobić zdjęcia z obiektami orbs i nagle znowu na kolejnych nie było śladu tych obiektów! To był koniec – następne zdjęcia wykonywane przez ponad kwadrans w tych samych miejscach, na tych samych ustawieniu aparatu - nie wykazywały już absolutnie niczego. Były tylko puste przestrzenie!
Cały materiał (wszystkie fotografie i film wideo) związany z eksperymentem „Otwarte Niebo” w japońskiej świątyni Todaiji chcemy po raz pierwszy zaprezentować za granicą podczas międzynarodowego kongresu ezoterycznego, na który zostaliśmy zaproszeni i który odbędzie się na jesieni b.r.
Oczywiście tego typu doświadczenia o wiele łatwiej jest prowadzić wtedy, kiedy miejsce eksperymentu jest otoczone kamerami monitoringu, a całość materiału jest nagrywana na twardy dysk. W Polsce mamy taki sprzęt, ale jego użycie nawet w polskich kościołach wymagałoby wielomiesięcznych negocjacji z ludźmi odpowiedzialnymi za świątynię. A i tak wynik takich rozmów nie byłby pewny. W każdym razie można śmiało postawić tezę – czymkolwiek są te obiekty, ich natura ma związek z duchowością. Zresztą – na podstawie nawet tego prostego doświadczenia można wyciągnąć cały szereg ciekawych wniosków odsłaniających choć trochę kulisy świata tych niewidzialnych gołym okiem bytów, chociaż… niezupełnie tak jest! Najlepsi jasnowidze obdarzeni potężną mocą są w stanie widzieć je bez najmniejszego problemu i bez użycia żadnych kamer czy aparatów! Ale o tym także po raz pierwszy opowiemy podczas naszej prezentacji na kongresie.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 11910x | Ocen: 6
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie