Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 13620x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
ŚLADY PO POPRZEDNICH WCIELENIACH POJAWIAJĄ SIĘ TAKŻE W SNACH
Dzieci mają to bardzo często. Nagle mówią rodzicom „mamo, kiedy ja byłem duży, też miałem taki samochód!”. Rodzice z kwadratowymi ze zdziwienia oczami natychmiast korygują dzieci mówiąc: nigdy nie byłeś duży! Dopiero będziesz.
Ale dzieci wiedzą swoje. Pamięć o poprzednim wcieleniu zanika ok. 6-7 roku życia. Inaczej jest z ludźmi dorosłymi. Owe „kartki/obrazy z poprzedniego życia” atakują nagle w najmniej spodziewanych momentach. Czasami są to zadziwiające sny, a czasami na przykład pobyt pierwszy raz w nieznanym mieście. I nagle ta niesłychana myśl: przecież ja już tu kiedyś byłam/byłem, znam to miejsce, znam tę uliczkę, tam za rogiem jest sklep, a potem park… Mamy w naszym archiwum bardzo dużo opisów tego typu „przebudzenia obrazów z poprzedniego życia”.
Tym razem przedstawiamy list naszej czytelniczki, która dokładnie opisała swoje „przebudzenie”. Lektura jej historii pozwala dostrzec wiele ważnych aspektów tej wiedzy, która z jakiegoś powodu jest ukryta przed naszymi oczami.
From: [dane do wiadomości FN]
Sent: Monday, August 3, 2015 3:05 PM
To: FN
Subject: Reinkarnacja
Witam Fundację Nautilus,
Nazywam się [...], pracuję jako nauczycielka w przedszkolu, obecnie mam 28 lat (bardzo proszę o nieujawnianie moich danych w przypadku publikacji listu). Chciałabym się podzielić kilkoma niezwykłymi rzeczami, które zdarzyły się w moim życiu. Od razu zaznaczam, że sama nie wiem co o nich myśleć. Wychowałam się w rodzinie inteligenckiej, której członkowie to w większości ateiści wierzący w siłę umysłu, wszelkie odchyły od „normalności” były zawsze wyśmiewane i piętnowane. Trudno się od tego uwolnić i dlatego sama przez większość życia uważałam, że nie istnieje żaden świat duchowy a reinkarnacja to bajka. Jednakże kilka zdarzeń zmusiło mnie do zastanowienia się nad tym.
Najpierw chciałabym opisać jak i kiedy zaczęło się moje życie. Nawet to dla mnie brzmi dziwnie ponieważ nie chodzi mi o moment narodzin. Każdy ma jakieś swoje pierwsze wspomnienie. Moje jest wyjątkowo nietypowe. Gdy je opowiadałam ludziom zazwyczaj byłam wyśmiewana, teraz prawie nikomu o nim nie wspominam. Myślę, że ma związek z reinkarnacją. Miałam wtedy 2,5 roku a pamiętam to jakby się zdarzyło wczoraj. Wspomnienie jest wyraziste oraz zawiera uczucia które ciężko mi opisać, jest zupełnie inne od następujących po nim, kolejne są zamazane i naznaczone myśleniem dziecięcym.
Spałam w łóżku i gwałtownie się obudziłam. Nie była to typowa pobudka – to było uczucie jakbym długo przebywała pod wodą w ciemności i nagle wypłynęła na jasno oświetloną powierzchnię oraz nabrała powietrza. Popatrzyłam gdzie się znajduję. W czasie lustrowania pomieszczenia i osób przychodziła do mojej głowy wiedza: jak się nazywam, kim jestem, kim są moi rodzice, dziadkowie oraz… jakie to miasto i państwo. Nie pamiętałam niczego co było przed moim przebudzeniem a jednak wiedziałam, że jestem tam gdzie chciałam być. Zależało mi aby to była Polska (niestety, nie wiem czemu). Od razu zaczęłam się zastanawiać czemu nie mogę sobie przypomnieć co było wcześniej. Wiedziałam, że COŚ było i nie chodziło mi o życie jako dziecko. Na dodatek miałam w sobie jakiś wewnętrzny zakaz mówienia komukolwiek o tym. Pamiętam tylko myśli, że „oni (rodzina) nie mogą się dowiedzieć”.
Kolejną rzeczą o której chciałam napisać są moje dwa sny pod wpływem gorączki. Mam je odkąd pamiętam, na pewno od bardzo wczesnego dzieciństwa, występowały mniej więcej na przemian:
Sen numer 1: biegnę po polu w czasie strasznej burzy. Niebo jest właściwie czarne, błyskawice walą gdzie popadnie. Jestem przerażona i wiem, że uderzy we mnie piorun. Kiedy to się zdarzało budziłam się z krzykiem.
Niby nic on nie oznacza ale… po wielu latach dowiedziałam się, że mój pradziadek zginął wracając z pola od uderzenia pioruna. Z tego co mi wiadomo nigdy nie byłam na polu w czasie burzy. Nie miałam kontaktu ze wsią ponieważ moja rodzina od czasów powojennych mieszka w mieście. Wszyscy moi pradziadkowie zmarli na długo przed moim urodzeniem. Niestety nie jestem wstanie stwierdzić czy mam coś wspólnego z moim przodkiem ponieważ rodzina nie chce za bardzo mówić o przeszłości a wszelkie pamiątki spłonęły w pożarze wiele lat temu.
Sen numer 2: Leżę chora w łóżku po czym nagle pozostawiam swoje ciało i lecę w górę. Przenikam przez sufit. Jestem co raz wyżej i wyżej, widzę świat ponad chmurami. Następnie coś mnie ciągnie i lecę obserwując okolicę, która ciągle się zmienia. Widzę mnóstwo ludzi, czuję każde życie, każdą mrówkę, każde zwierzę, każde ziarnko piasku. Przytłacza mnie to, bardzo się boję, nie mogę sobie poradzić z ogromem świata. Zatrzymuję się. Patrzę na jakieś obcy kraj, żyje w nim mnóstwo ludzi, którzy wyglądają inaczej niż ja i moja rodzina. Czuję że wiele z nich cierpi. Zazwyczaj wtedy gwałtownie wracam do swojego ciała, tak jakby coś mnie w sekundę wessało z powrotem i budzę się gwałtownie.
Ten sen tak samo jak poprzedni powtarzał się od bardzo wczesnego dzieciństwa. Najgorsze w nim było uczucie przytłoczenia przez uzmysłowienie sobie ogromu świata. Gdy zaczęłam mieć lekcje geografii znalazłam tej kraj na mapie – są to Indie. Nie interesowałam się mapami do 4 klasy podstawówki. Nikt z mojej rodziny nie był w Indiach. Obydwa sny nigdy nie pojawiły się gdy byłam zdrowa. Zawsze śniłam to podczas gorączki dlatego od dziecka chętnie przyjmowałam leki zbijające temperaturę.
Kilka kolejnych zdarzeń sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad reinkarnacją. Zaczęło się to po maturze. W liceum chodziłam do klasy z koleżanką, nazwijmy ją Kasia. Każdy wiedział, że jest to osoba mająca swój własny świat. Wcześniej nie rozmawiałyśmy zbyt często jednakże po skończeniu szkoły zaczęłyśmy dość często się spotykać.
Gdy jej opowiedziałam swoją historię, zamiast mnie wyśmiać albo wysłać do psychologa jak było w przypadku mojej rodziny, stwierdziła że jestem normalna i opowiedziała o reinkarnacji. Twierdziła, że pamięta swoje wcześniejsze wcielenia. Opowiadała, że gdy była w gimnazjum na wycieczce w obozie na Majdanku to poznała barak w którym była przetrzymywana. Znała rozkład tego miejsca i pamiętała, że tam zginęła. Wspominała także, że żyła w Ameryce w czasach Majów oraz, że zna mnie z poprzedniego wcielenia gdy byłyśmy mnichami we Francji w okresie wczesnego średniowiecza. Opowiadała, że jest starszą duszą niż ja mimo, że mój duch jest stary w porównaniu do większości znanych nam ludzi.
Pewnego dnia przyszła do mnie wcześnie rano. Zachowywała się trochę inaczej niż zwykle. Powiedziała mi, że piła alkohol z przyjaciółmi i pod wpływem upojenia przyśniło się jej jeszcze jedno wcielenie. Była zakonnicą w okresie średniowiecza. Mieszkała w klasztorze w małej miejscowości we Francji. Niestety nazwa tej miejscowości wypadła mi z głowy po wielu latach. Sprawdziłyśmy co internet wie o tym klasztorze. Na zdjęciach były ruiny a Kasia pod wpływem emocji zaczęła mi pokazywać: „tutaj w kościele było to i to”, „a tędy szłyśmy do naszych kwater”, „w tym miejscu znajdowała się…”. W Wikipedii wyczytałam, że było tak jak mówiła: żeński klasztor czynny we wskazanych latach (niestety, nie zapamiętałam nazwy zgromadzenia ani konkretnych dat, wiem że był to XIII wiek). Wspomniała także, że coś jej mówiło, że powinna wrócić w to miejsce i odbudować co zostało zniszczone.
Sama nie wiem co o tym sądzić, Kasia była inna niż wszystkie znane mi osoby. Miała bardzo dużą wiedzę z zakresu reinkarnacji i innych spraw duchowych. Przy okazji była niedostosowana do społeczeństwa. Z tego co wiem nie brała udziału w jakichkolwiek praktykach religijnych, nie kontaktowała się z nikim w sprawach reinkarnacji. Swoją wiedzę czerpała z własnych doświadczeń, doświadczeń innych ludzi oraz książek (prawie w ogóle nie korzystała z internetu). Obecnie nie mam z nią kontaktu ponieważ w pewnym momencie zniknęła z życia mojego i wszystkich znanych nam osób zabraniając nam kontaktować się z nią. Nikt nie poznał powodu tej decyzji.
Ostatnim wydarzeniem, którym chcę się podzielić odbyło się w mojej pracy. Jak wcześniej wspominałam jestem nauczycielką w przedszkolu. Około 3 lata temu byłam świadkiem jak czteroletni chłopiec przypomniał sobie swoje wcześniejsze wcielenie:
Był wieczór, zima, ciemno. Zostałam sama z ostatnim dzieckiem, czekałam na mamę chłopca. W pewnym momencie stwierdziłam, że wywieszę mapę Europy na tablicy ponieważ następnego dnia miałam zajęcia dotyczące sąsiadów Polski. Chłopiec przyglądał się co robię, gdy podeszłam do biurka usłyszałam jak zdziwiony mówi:
- ja to znam…
- Mapę? – Spytałam się.
- Myśmy tędy szli! – Zawołał stojąc nieruchomo przed tablicą. Zachowywał się inaczej niż zwykle, miałam z nim nie raz zajęcia i to było w tym momencie „inne” dziecko. Myślałam, że może mówi o jakiejś wycieczce z rodziną ale jego głos na to nie wskazywał. Był bardzo podniecony, jakby zrobił wielkie odkrycie.
- Kto szedł?
- My! Pani, ja, my! Nie pamięta pani?
- Ale gdzie szliśmy?
- Tutaj! Wielka bitwa, myśmy szli tam!
Machał ręką po mapie, z tego co się zorientowałam pokazywał mniej więcej drogę od Turcji do środkowej części Europy. Był zły, że nie pamiętam. Wykrzykiwał co raz głośniej, że szliśmy tam. Spytałam się go czy widział to w telewizorze. Mówił, że nie i ciągle powtarzał, że szliśmy na bitwę. Wielką bitwę, mnóstwo koni, flag – tyle udało mi się zrozumieć. Nie pokazywał konkretnych miejscowości, nie mówił kto wygrał. W tym momencie wiem, że powinnam się dopytywać szczegółów ale wtedy byłam tak zaskoczona, stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Całe to zajście skończyło się wraz z przyjściem mamy chłopca. Gdy tylko ją usłyszał od razu wrócił do „normalności” jakby nic się nie zdarzyło.
Nigdy nie poruszałam z nim tematu. Raz się spytałam jego mamy czy może oglądał jakieś filmy historyczne na co ona zaprzeczyła. Nie powiedziałam nikomu o tym co mnie wtedy spotkało. Przez cały czas gdy tam pracowałam biłam się z myślami czy aby nie spytać się chłopca o coś jeszcze czego ostatecznie nie zrobiłam. On też nigdy o tym nie wspominał. Nie znałam wcześniej ani chłopca ani jego rodziny. Na dodatek pochodzili zza granicy (nie z Turcji i nie byli muzułmanami) ponieważ uczyłam w przedszkolu międzynarodowym gdzie wiele dzieci było obcego pochodzenia.
To ostatnie wydarzenie spowodowało, że zaczęłam podchodzić mniej sceptycznie do tego typu spraw. Trafiłam na stronę waszej Fundacji i długo zastanawiałam się czy napisać tą wiadomość. Nadal biję się wewnętrznie z rodzinną łatką, że mam urojenia i jestem chora psychicznie oraz że nie powinnam nikomu o tym mówić ponieważ nikt mi nie uwierzy. Rodzice nie byli zachwyceni, że urodziło im się „inne” dziecko i cały czas starali się ukrócić wszelkie „nienormalne” przejawy. Do pierwszego roku życia cały czas płakałam i uspokajał mnie tylko księżyc. Mogłam się w niego wpatrywać całą noc. Bardzo to niepokoiło moją rodzinę. Na dodatek bardzo szybko się uczyłam, w wieku 3 lat nauczyłam się czytać, pisać i liczyć (dodawanie, odejmowanie także). Gdy miałam 4 lata opanowałam grę w szachy chociaż ani ja ani nikt z rodziny nie pamięta aby ktoś mnie uczył albo grał przy mnie.
Często śnię, że jestem białym mężczyzną w latach 30 XX w Szanghaju. W wielu snach jestem mężczyzną mimo, że mam męża i dziecko oraz nigdy nie przebierałam się w męskie ubrania czy czułam pociągu do kobiet. W snach to jest naturalne, nie czuję się dziwnie. Tak jakby to był oczywisty fakt jak to, że na co dzień jestem kobietą. Zdarza mi się także śnić o II wojnie światowej, tylko, że w okresie walk mam już swoją płeć. Bardzo nie lubię filmów wojennych i nie oglądam takowych. Tak samo jak nie interesowałam się nigdy Chinami.
Na tym zakończę moją historię. Przydarzyło mi się jeszcze kilka rzeczy ale one nie mają związku z reinkarnacją. To co opisałam jest prawdą, bijącą się z moim wyuczonym światopoglądem, ale prawdą. Musiałam komuś o tym powiedzieć. Mam nadzieję, że przyda się państwu i otworzy oczy innym ludziom. Myślę, że za jakiś czas będę mogła spytać moje dziecko skąd do mnie przyszło. Jeśli odpowie myślę, że odezwę się do państwa.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
Projekt związany z reinkarnacją na pokładzie okrętu Nautilus jest o wiele ważniejszy niż na przykład ten, który ma na celu badanie UFO. Powód jest prosty: to, że na Ziemię przylatują obce cywilizacje jest informacją ciekawą, ale z punktu widzenia ludzkiej istoty mniej ważną od tego, że człowiek ma duszę, która wciela się w kolejne ciała. To zresztą zawsze powtarzają obce istoty ludziom, jeśli tylko jest ku temu okazja przy tzw. CE III. To jest naprawdę reguła, że ludzie słyszą mniej więcej coś takiego:
- Dla was nasze istnienie nie powinno mieć znaczenia. Nie patrzcie w niebo, ale w siebie – od tego zacznijcie. Poznajcie prawa związane z duszą, z kreacją, z sensem i celem. Dopiero ta wiedza pozwoli wam zrobić krok naprzód i sięgać dalej, do innych światów.
Reinkarnacja jest na pokładzie okrętu Nautilus uznawana za coś równie oczywistego, jak to, że po „nocy następuje dzień”. Jak udało się współczesnemu światu zaszeregować wędrówkę dusz jako „jedną z wielu teorii” i nie dostrzec tej oczywistej prawidłowości świata duchowego? To naprawdę pytanie za milion dolarów, ale to i tak tylko sprawia, że nasza planeta jest w tak fascynującym momencie. Kiedyś bowiem nastąpi jakiś przełom, kiedy nagle wiedza duchowa będzie traktowana na równi z fizyką czy matematyką. 1+1=2, a robienie komuś krzywdy i zadawanie bólu oznacza, że robisz to tak naprawdę sobie, bo to do ciebie wróci. Jeśli nie w tym życiu, to w następnym – to jest przecież proste i logiczne. Ale to tylko takie nasze małe „zapiski refleksyjne na kartce leżącej w kajucie Nautilusa”.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 13620x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie