Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 10446x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
W CHWILACH ZAGROŻENIA ŻYCIA POJAWIA SIĘ ZAGADKOWY FENOMEN
Ostatnie ułamki sekund przed wypadkiem – tragiczny, lecz niezwykle fascynujący temat. Wiele osób opisywało nam o różnych dziwnych przeżyciach, kiedy wiedzieli, że tragiczne zderzenie jest nieuchronne i nie mogli już nic więcej zrobić, tylko obserwować…
Ludzie opisują, że czas wtedy potwornie zwalnia. Ale to oczywiste – nasz organizm wiedząc o zbliżającej się walce o życie wprowadza do krwi adrenalinę. Ale są rzeczy, których wyjaśnić nie sposób. Zdarza się, że ludziom takich momentach pojawia się film z „najważniejszymi scenami z życia”. Pisaliśmy o tym wiele razy, ale warto przypomnieć jeden z takich właśnie opisów, którego autorem jest żołnierz niemieckiej łodzi podwodnej z czasów Drugiej Wojny Światowej.
Ale film z życia to nie wszystko! Mamy opisy ludzi, którzy przeżyli dramatyczne wypadki drogowe, kiedy nagle na ułamki sekund przed uderzeniem (ich samochodu w inne auto lub np. drzewo) oglądali wszystko z jakiegoś punktu zawieszonego w przestrzeni, poza swoim ciałem fizycznym. Widzieli wtedy wszystko bardzo wyraźnie, a jednak nie ich fizycznymi oczami, lecz „oczami duszy”, czyli jako ciało astralne.
Trafił do nas właśnie kolejny opis takie właśnie sytuacji, którą przeżył nasz czytelnik.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, January 11, 2016 1:51 PM
To: FN
Subject: Opis mojego wypadku samochodowego z pewnymi dziwnymi okolicznościami
Witam
Ostatnio dużo publikujecie historii związanych z wypadkami samochodowymi i różnymi przeżyciami z tym związanymi. Opiszę Wam moje przeżycie. Ciekawy jestem czy coś takiego też już komuś się zdarzyło. Zaznaczam że opis wstępu do wypadku jest dość długi ale chce żebyście znali całe tło.
To było 12 lat temu. Jechałem wtedy istniejącym wtedy odcinkiem autostrady Katowice-Kraków i chwilę po minięciu bramki ktoś zaczął na mnie migać światłami i trąbić. Cóż za wolno jechałem bo coś ustawiałem w klimatyzacji, ale bez problemu zjechałem mu na prawy pas. Ten kierowca jednak zrobił coś czego nikt by się nie spodziewał bo zrównał się ze mną i zrobił manewr jakby chciał mnie uderzyć bokiem... W ostatniej chwili odbiłem ale mój skręt był bardzo gwałtowny (dosłownie w miejscu) i być może wtedy mogło dość do jakiegoś uszkodzenia opony (częściowe obsunięcie z z felgi?) co potem spowodowało wypadek.
Zdenerwowany tą sytuacją postanowiłem go dogonić i podjechać na tyle blisko by zobaczyć jego numery i zadzwonić na policję. Cóż człowiek nie myśli wtedy racjonalnie i przez długi czas jechałem powyżej 160, dochodząc do 190. Rzeczonego auta nie znalazłem, być może zjechał gdzieś wcześniej.
Po jakimś kwadransie zacząłem zwalniać i wtedy właśnie przy prędkości mniej więcej 130-120 km/h poczułem że samochód traci stabilność i coś się dzieje z przednim kołem (nie pamiętam lewym czy prawym, chyba prawym). Jechał lewym pasem i samochód nagle zaczął mi zjeżdżać na prawy akurat wtedy gdy jechał nim bardzo blisko przede mną inny samochód. On jechał dużo wolniej niż ja, a moje hamowanie niewiele już dawało jako że jedno koło odmówiło posłuszeństwa. Auto “sunęło” siłą rozpędu i wszystko wskazywało że trochę pod kątem ale wjadę mu prawie w cały tył. Oni prawdopodobnie do momentu uderzenia mogli sobie nawet nie zdawać sprawy co się dzieje więc nie przyspieszali.
Widząc co się dzieje starałem się skręcić kierownicę ale auto słabo reagowało, jakimś cudem uderzyłem w niego tylko w jego lewy, tylny róg (to był Seicento, więc był z tyłu pudełkowaty). Uderzenie spowodowało odbicie mojego auta (to było Renault Laguna) i zacząłem się kręcić. Uderzyłem w barierki między pasami autostrady, przez to że się kręciłem na szczęście prawym bokiem i częściowo też tyłem (może dalej się kręciłem i odbijałem, nie jestem tego w stanie odtworzyć) bo ostatecznie tylko mój bok od strony kierowcy był nienaruszony (prawy przód wcześniej już ucierpiał w wyniku uderzenia w auto).
A teraz najważniejsze, przeżycia paranormalne czy jak je tam można nazwać...
W trakcie samego wypadku, jedynie na samym początku miałem wrażenie pełnej kontroli nad tym co robię. Chyba jeszcze przed uderzeniem w auto doznałem dziwnego uczucia i nie był to “standardowy” film z całego życia wyświetlający się w głowie, jaki ma wiele ofiar wypadków.
Doszło bowiem do “rozdzielenia” mojej świadomości. Wyglądało to tak że siedziałem na fotelu pasażera i kątem oka widziałem siebie (chyba?) jak kręcę kierownicą. Na początku kontrolowałem to co robią jako kierowca, obserwując to jednocześnie jako pasażer (jakby to dziwnie nie brzmiało, coś jak gra komputerowa).
Potem myślałem już tylko w stylu “niech to się już w końcu skończy, niech auto już się zatrzyma” i nie jestem teraz pewny ale w ostatnim etapie (zapewne ułamki sekund) byłem już tylko biernym obserwatorem jako pasażer... Autem kierowała moja podświadomość, drugie ja, coś lub ktoś jeszcze? Nie mam pojęcia. W końcu auto się zatrzymało i poczułem że dosłownie się z powrotem łącze w całość względnie wracam do siebie, trudno to opisać... Generalnie byłem przynajmniej na początku w dwóch miejscach jednocześnie (mimo że były to dwa przeciwległe fotele to jednak ciężko opisać uczucie jednoczesnego na nich przebywania, i zarazem kierowania oraz obserwowania jak się samemu kieruje...). Na końcu zaś mogłem już tylko się obserwować jak kieruję...
Wysiadłem w szoku i pierwsze co zacząłem robić to szukać okularów. Potem zdałem sobie sprawę że nic mi nie jest. Ale auto za wyjątkiem lewej strony było zmasakrowane (potem nadawało się tylko do kasacji). Następnie zauważyłem że ten Seicento też stoi na poboczu. Okazało się że jechało nim małżeństwo z nastoletnią córką, która w trakcie wypadku spała na tylnej kanapie i głowę trzymała akurat z prawej strony (ja uderzyłem w lewy bok po moich rozpaczliwym manewrach, ale gdybym nic nie robił zapewne walnął bym w nic czołowo pod lekkim kątem z pełnym impetem, ostatecznie mieli niezbyt poważne wgniecenia i zniszczone światła z tej strony).
Historia może zbyt przydługa ale najbardziej mnie interesuję czy ktoś miał podobny przypadek rozdzielenia świadomości. Może macie to swoim archiwum.
Gdzieś czytałem że np. ofiary tortur przeżywały taką dysocjację ale wtedy na pewno ich ciało nie było w pełni zdolne do reakcji, szczególnie błyskawicznych jak w przypadku kierowania autem w czasie wypadku. Jestem pewien że jeden zły ruch mógł spowodować albo zabicie / poważne zranienie tej dziewczyny (być może też dodatkowo jej rodziców) w drugim aucie albo uderzenie moim autem lewym bokiem od strony kierowcy o barierę i finał historii byłby zupełnie inny.
Aha i opona która była przyczyną wypadku po prostu pękła czy uległą rozerwaniu. Z jakiej dokładnie przyczyny nie dało się ustalić.
Pozdrawiam
(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Bardzo ciekawa relacja, która natychmiast trafia do Archiwum Fundacji Nautilus. To kolejne potwierdzenie, że w chwilach zagrożenia życia często dochodzi do samowolnego przeżycia typ OBE (out-of-body experience). Na koniec jeszcze jeden przykład tego typu sytuacji z naszego archiwum wideo. To fragment filmu dokumentalnego „Wyspa Terroru”, w którym główny bohater opisuje tortury, którymi poddawali go terroryści, którzy wcześniej uprowadzili go w celu wymuszenia okupu.
Wyspa Terroru, Archiwum FN 2016
ŚMIERĆ KLINICZNA - odcinek "Wyspa Terroru" from FundacjaNautilus on Vimeo.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 10446x | Ocen: 2
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie