Dziś jest:
Sobota, 21 grudnia 2024
Twierdzenie, że Ziemia to jedyny zaludniony świat w nieskończonej przestrzeni jest równie absurdalne jak przekonanie, iż na całym polu prosa wyrośnie tylko jedno ziarenko.
/Metrodor, filozof grecki z IV wieku p.n.e./
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6341x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
KOT BRONIŁ RODZINĘ PRZED DUCHEM BYŁEJ WŁAŚCICIELKI DOMU
Historia została opisana przez znajomą rodziny, która w 2011 przeżyła coś, co można nazwać „życiem w nawiedzonym domu”. Był to jednorodzinny dom z ogrodem, w którym do końca swoich dni mieszkała samotna kobieta. Kiedy zmarła, jej daleka rodzina (spadkobierca majątku) natychmiast zdecydowała się sprzedać dom wraz z działką.
Nabywcą okazało się młode małżeństwo z dzieckiem. Aby zakupić dom, musieli wziąć kredyt. Już pierwszej nocy po wprowadzeniu się domu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Słychać było wyraźne kroki na poddaszu, choć nie było tam nikogo. W nocy po wyłączeniu świateł zewsząd rozlegały się ciche szepty, a także przesuwały się samoczynnie meble. Trzyletni syn właścicieli domu mówił, że w jego pokoju przebywa „ta stara pani” i on się boi. Potem było już tylko gorzej, gdyż ów niewidzialny byt zaczął atakować domowników.
Kulminacją tych dramatycznych wydarzeń był pewien lipcowy wieczór 2011 roku, kiedy nagle jakaś niewidzialna siła zaatakowała synka nowych właścicieli domu. Na nodze chłopca były trzy podłużnej zadrapania, które powstały w momencie, kiedy w domu rozległ się złowieszczy głos starszej kobiety. Były to głośno wypowiedziane słowa „to jest mój dom!”
Właściciele domu postanowili poświęcić dom, a także zdecydowali się wziąć małą kotkę ze schroniska dla zwierząt. Już pierwszej nocy kotka w pewnym momencie zachowała się w bardzo nietypowy sposób: zjeżyła się i trzęsła z przerażenia patrząc się w pusty kąt pokoju, gdzie nikogo nie było. Po chwili uspokoiła się i zaczęła normalnie spać. Od tej nocy w życiu tej rodziny była niczym „pozazmysłowy, żywy czujnik” pojawienia się zjawy. Kiedy miała rok stała się zdecydowanie odważniejsza i kiedy tylko poczuła pojawienie się „dziwnej energii”, wtedy zachowywała się tak, jakby próbowała odgonić niewidzialny byt i bronić przed nią domowników…
Po wyświeceniu domu przez księdza dziwne odgłosy w nocy ustały, a kotka stała się najważniejszą istotą wśród domowników. Jej obecność i spokojny sen w pokoju stał się czymś obowiązkowym, aby właściciele domu mogli spokojnie zasnąć. Są oni absolutnie przekonani, że ich tak bardzo uwielbiana kotka bezbłędnie wyczuwała się pojawianie się ducha byłej właścicielki domu… Od dwóch lat w domu ustały wszystkie dziwne zjawiska.
O niezwykłych możliwościach zwierząt w wyczuwaniu „zła” opowiedział nam czytelnik serwisu w przesłanym do nas e-mailu.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, June 11, 2015 9:35 AM
To: FN
Subject: Zdarzenie - szósty zmysł zwierząt, emanacja siły i sen
Witam,
Piszę do Państwa, ponieważ kilka dni temu usłyszałem historię, która sprawiła, że poczułem (tak jak to Państwo mówicie) "zimny powiew kosmosu".
W historii tej pojawia się wątek "szóstego zmysłu" zwierząt, snu oraz emanacji złej energii (przynajmniej tak to interpretuję).
Sprawa miała miejsce w niedzielę 24.05.2015r. w Krakowie. Bliska mi osoba (nazwijmy ją Magda) opowiedziała mi o zdarzeniu do jakiego doszło u jej koleżanki Beaty. Jak się okazało w odwiedziny przyjechała do niej ich wspólna znajoma (dla dalszej opowieści Iza), z którą Magda nie utrzymywała już kontaktu od dłuższego czasu. Znajomość zerwała po tym, gdy po kilkuletniej przyjaźni, zrozumiała, że Iza ma na nią ogromnie zły wpływ - m. in. używki, wagary w szkole, totalnie destruktywne podejście do ludzi i świata. Magda czuła się po prostu źle w towarzystwie Izy (mówi o takim wewnętrzym uczuciu, że "coś jest nie tak"). Z tego co wiem, Iza pochodzi z rozbitej rodziny i totalnie odcięła się od wiary w Boga, a wręcz nie ukrywa, że wyznaje kult szatana!
Wieczorem 23.05., osoby, które były w mieszkaniu zauważyły, że kot należący do Beaty nieustannie wpatruje się w Izę - wręcz nie spuszcza z niej wzroku. W pewnym momencie nawet pojawiły się zabawne komentarze z tym związane.
W pewnym momencie, gdy Iza wstała, kot rzucił się na nią! Wszyscy byli zszokowani sytuacją, a tym bardziej Beata, która potwierdza, że zwierzak nigdy nie wykazywał jakichkolwiek oznak agresji. Kot atakował na tyle zaciekle, że nie można było go odciągnąć od ofiary. Skończyło się na zadrapaniach i ugryzieniach.
W nocy doszło do drugiego ataku zwierzęcia - tym razem na chłopaka Beaty, co również było niezrozumiałe, ponieważ jest on stałym mieszkańcem tego miejsca i nigdy taka sytuacja nie wydarzyła się. Według relacji Beaty, zadrapania na ręce chłopaka, wywołane atakiem, ewidentnie przypominały znak krzyża!
Zaczął się następny dzień (24.05.). Iza nadal przebywała w mieszkaniu. Pomimo wcześniejszych wydarzeń, poranek zaczął się normalnie. Jednak w pewnym momencie Iza bardzo nerwowo zapytała Beatę o obrazek na parapecie przy oknie przedstawiający Jezusa. Pytała m. in. dlaczego i po co jej ten obrazek. Gdy Beata odpowiedziała, że wierzy w Boga i modli się przed obrazkiem, Iza wpadła w totalny szał i zaczęła na nią krzyczeć! W tym momencie kot, znowu wkroczył „do akcji”, atakując Izę. Gdy emocje w miarę opadły, Beata spostrzegła, że obrazek z wizerunkiem Jezusa, który postawiony był na parapecie w centralnej części okna, przesunięty jest do jego krawędzi, tak, że twarz Jezusa była przysłonięta elementem do regulacji żaluzji okiennych! Ze wszystkich możliwych położeń obrazka, było to jedyne, gdzie cokolwiek mogło zasłonić twarz – do tego w sposób idealny! Beata zarzeka się, że nigdy nie przestawiała obrazka i zawsze stoi on na parapecie w centralnej części okna, a sama Iza nie miała z nim styczności.
Co ciekawe po cały zdarzeniu, kot ani na minutę nie opuszczał tego pokoju, tak jakby chciał go pilnować. Bata, ze strachu, przez tydzień starała się nie wchodzić do pomieszczenia. Jej mama opowiedziała o tym zdarzeniu księdzu, który jednoznacznie stwierdził, iż wydarzenia te związane są bezpośrednio z Izą oraz koniecznie należy poświęcić wodą wszystkie rzeczy w mieszkaniu, szczególnie te, których Iza dotykała, a także osoby, z którymi miała styczność.
Powiedział również, że niektóre opętane osoby, są wręcz chronione przez złe siły.
Ma to wymierne znaczenie również w kontekście innej sprawy. Kilka lat temu Magda, Beata i dwóch znajomych jechali po Izę do innego miasta, aby zabrać ją na imprezę. Gdy byli już w drodze, Iza zadzwoniła, że się rozmyśliła i nie pojedzie z nimi. Jak się wkrótce okazało, po tym telefonie, Magda i Beata miały wypadek. Wieczór, gęsta mgła, śliska droga, zakręt, przydrożny rów. Magda Beata i trzecia osoba wydostały się z pojazdu. Czekając przy drodze na pomoc, Magda kątem oka zobaczyła błysk świateł i w ułamku sekundy coś jej podpowiedziało aby "przylgnąć" do pobliskiego ogrodzenia. Gdy się odwróciła, okazało się, że stojącej obok niej Beaty nie ma. Okazało się, że nadjeżdżający pojazd potrącił ją wpadając do tego samego rowu. Dwa wypadki tego samego wieczoru. Na szczęście wszyscy przeżyli.
W tym przypadku oceniam to tak: ochrona opętanej osoby przez złe moce (aby nie uczestniczyć w wypadku), czy może zły urok tej osoby na znajomych? A może po prostu zbieg okoliczności?
Dodatkową rzeczą jaką dowiedziałem się bezpośrednio od Beaty, to sen jej mamy. W nocy z 23 na 24.05. przyśniło się jej, że odgryza głowę wężowi. Jeszcze tej samej nocy dzwoniła do córki zapytać czy wszystko u niej w porządku.
Nie podejrzewam Magdy i Beaty o oszustwo, tym bardziej, że same z tego, co mówią, są mocno wystraszone. Ja ze swojej strony, wykonałem telefon do Beaty, aby mieć relację „z pierwszej ręki” i namówiłem ją na zrobienie fotografii obrazka. Zdjęcia załączam do niniejszego maila (3480. standardowe ustawienie obrazka, 3481. Obrazek po tajemniczym (samoistnym?) przesunięciu). Zdjęcia zadrapania na ręku nie udało mi się uzyskać mimo prośby. Nie naciskałem zbytnio, ponieważ nie chciałem się zbytnio narzucać w tak delikatnej sprawie.
[…]
Pozdrawiam załogę.
M.
P.S. Imiona w przytoczonej historii zostały przeze mnie zmienione. Natomiast moje dane przesyłam wyłącznie do Państwa informacji.
P.S. 2. Przed wysłaniem przejrzałem jeszcze zdjęcia na monitorze komputera. Na zdjęciu nr 3480, powyżej obrazka znajduje się świetlisty punkt. Być może odbicie flesza w szybie, ale czy na pewno? Zostawiam to Państwa ocenie.
Zdjęcia dołączone do e-maila.
IMG_3480
IMG_3481
Zachowania zwierząt są czasami naprawdę zdumiewające. Przykładem może być bardzo zaprzyjaźniony z załogą FN kot, który przychodzi do naszej Bazy i stanowi wręcz "część załogi FN". Na co dzień mieszka u sąsiadów, ale kiedy tylko usłyszy jakikolwiek dźwięk „otwierania bramy”, wtedy natychmiast domaga się od sąsiadów otwarcia drzwi i biegnie głośno miaucząc, aby nas przywitać. Ma na imię Czaruś.
Był taki dzień, kiedy jeden z naszych kolegów miał bardzo przykrą dolegliwość związaną z zatruciem żołądkowym. Wziął odpowiednie leki, ale to niewiele pomagało. Tego dnia nasz kot zachowywał się bardzo dziwnie. Nie opuszczał naszego kolegi na krok, a kiedy ten położył się na łóżku w jednym z pokojów naszej Bazy FN, natychmiast na niego wskoczył i zaczął… kołysać się na boki przy okazji bardzo głośno mrucząc. Znamy zachowania tego kota, ale tym razem… zwierzę dawało wyraźnie do zrozumienia koledze, że jest świadomy tego, że kolega cierpi. Jego zachowanie było naprawdę przejmujące. Po kilku minutach położył się dokładnie tam, gdzie nasz kolega odczuwał największy ból. Po pół godzinie wszelkie dolegliwości ustały!
Kot jakby wyczuwając zmianę dał wyraźnie naszemu koledze znać, że już „może odejść i jest po wszystkim”, gdyż swoje „sekretne zadanie” wykonał. Jego dziwne i wyjątkowe zachowanie tego dnia do dziś jest wspominane przez załogę Nautilusa jako dowód, że nasz futrzasty przyjaciel wie więcej, niż zwykli ludzie.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6341x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
DRONY NAD USA
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie