Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 12168x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
FATALNE KONSEKWENCJE ZABAWY W WYWOŁYWANIE DUCHÓW
Wystarczy, żeby wśród wywołujących duchy była osoba, która jest medium. Przeważnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Odkrywa to przeważnie wtedy, kiedy jest już za późno. Tę historię nasz czytelnik przysłał w ostatnich dniach. Czy jest dla nas czymś nowym? Absolutnie nie – dobrze znamy podobne „smutne konsekwencje zabaw w wywoływanie duchów”. I zawsze powtarzamy, że jest to igranie z ogniem w magazynie z materiałami wybuchowymi.
Przeważnie nie dzieje się nic, ale może się zdarzyć, że jakiś niewidoczny byt poczuje, że ktoś go przyzywa… i przychodzi. Niestety, przeważnie przychodzi zło. W świecie niewidzialnych bytów zło jest równie niebezpieczne i powszechne jak na Ziemi w materialnym świecie. Warto przeczytać spokojnie historię związaną z duchami, której ofiarą padł wiele lat temu czytelnik FN.
From: [dane do wiadomości FN]
Sent: Friday, March 11, 2016 2:55 PM
To: REDAKCJA FN
Subject: Re: Odpowiedz z nautilus.org.pl
No to w takim razie opiszę to co mnie spotkało a właściwie spotyka do tej pory.
Zaczęło się w połowie lat 80-tych od jak mi się wtedy wydawało niewinnego wywoływania duchów z kolegą . Oczywiście to były jakieś tam amatorskie zabawy a my mieliśmy po 15 lat . Nic się oczywiście nie wydarzyło , duchy nie przyszły albo nam się wydawało że nie przyszły . Jedno co zapamiętałem wyraźnie to że gdy zasypiałem już wieczorem w swoim pokoju to ktoś mnie uderzył w ramię dostatecznie mocno iż przekręciło mnie na drugi bok. Oczywiście zerwałem się na równe nogi poszedłem do rodziców do pokoju ale nie bardzo umiałem im wytłumaczyć o co chodzi i poszedłem spać już nie niepokojony przez nic. Dalej potoczyło się dosyć szybko . U nas na osiedlu była stara nieczynna kotłownia osiedlowa / teraz na jej miejscu jest apartamentowiec / .
Bardzo szybko stała się miejscem spotkań całej naszej paczki. Różne rzeczy się opowiadało i słyszało na temat tego budynku . Faktem jest że kiedyś znaleziono tam zabitego nożem człowieka . Do czego zmierzam ? Pewnego wieczoru ja i dwóch moich kolegów postanowiliśmy tam pójść , posiedzieć pogadać . Było to miejsce gdzie spokojnie można było zapalić papierosa bez narażania się że sąsiad zobaczy i powie rodzicom / inne czasy teraz małolaty pala oficjalnie / czy czasem wypić jakieś winko . Wtedy jednak byliśmy trzeźwi .
Gdy mieliśmy już wejść do kotłowni usłyszeliśmy jakiś hałas. Była możliwość zajrzenia tam przez sporą szparę w drzwiach a przez wybite okno tak na środku kotłowni wpadał snop silnego światła z latarni rtęciowej zamocowanej na sąsiednim budynku. Zajrzeliśmy nikogo nie było jednak za chwilę zobaczyliśmy postać człowieka i niby nic dziwnego by w tym nie było gdyby nie to że był jakby prześwitujacy.
Było go dosyć wyraźnie widać, ale też widać było to co powinien zasłaniać sobą . Patrzyliśmy na to cos dłuższą chwilę chodził w tą i z powrotem a gdy w końcu doszedł bardzo blisko tych drzwi za którymi staliśmy uciekliśmy ze strachu. Gdybym to sam zobaczył no to mógłbym pomyśleć że cos mi się przywidziało czy nie wiem zwariowałem. Ale było na trzech . Tej nocy gdy zasypiałem już w domu poczułem taką niemoc . Nie mogłem się ruszyć , otworzyć oczu , krzyknąć , mimo tego że normalnie słyszałem , myślałem . Zaraz później miałem uczucie że ktoś na mnie siada ale nie dusi tak jak to czasem jest opisywana tak zwana zmora tylko siedzi na mnie i się przygląda a ja nic nie mogę zrobić. I trudno to wytłumaczyć bo oczy miałem zamknięte ale tak jak bym przez może sekundę widział coś jakby twarz taką z czarnymi oczami czy raczej miejscami na oczy. I zaraz puściło . Odzyskałem władzę nad ciałem. Oczywiście pół nocy nie spałem w końcu zasnąłem.
Zaczęło się to powtarzać dosyć często , doszło do tego że bałem się zasypiać. Powiedziałem matce to skwitowała że to na tle nerwowym i tyle. I tak mijały lata z tymi moimi nocnymi odwiedzinami. Wyprowadziłem się z domu , założyłem rodzinę jednak nocny gość nie odpuszczał . Przeszedłem wszelkie możliwe badania nic mi nie jest fizycznie ani psychicznie . Na jakiś czas ustało, myślałem już że mam spokój jednak pewnego wieczora mój pies zerwał się ze smyczy i nie chciał wrócić pomyślałem jak zgłodniejesz to sam przyjdziesz i poszedłem do domu. Pół godziny później żona mówi że pies drapie w drzwi. Poszedłem otworzyć, psa nie było. Tak jak bym kogoś wpuścił do domu . Pies wrócił trochę później i nie drapał tylko szczekał pod drzwiami. Ten nocy znowu miałem odwiedziny i znowu zaczęło się to dosyć regularnie. Żona nic nie odczuwała nocą gdy się jej pytałem. Na dzień dzisiejszy odwiedzin nie mam od jakiegoś czasu za to przeważnie w kuchni czasem dzieją się dziwne rzeczy. To coś spadnie , to talerze są poukładane na podłodze, szafki pootwierane , czasem słychać jak ktoś chodzi , niedawno przykrywka żaroodporna rozsypała się w drobny mak sama , czuć czasem smród jakby przypalonego mięsa itd. Nie wiem jak to wszystko wyjaśnić czy coś się do mnie przykleiło czy to coś innego. To oczywiście opisałem w dużym skrócie bo jakbym miał opisywać każde zdarzenie to bym pisał i pisał.
Pozdrawiam
[dane naszego czytelnika do wiad. FN]
Komentarze: 0
Wyświetleń: 12168x | Ocen: 3
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie