Dziś jest:
Wtorek, 12 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5721x | Ocen: 9
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
PRZYROWNICA I GOLINA– CZYŻBY BŁĘDY AUTORA KSIĄŻKI ‘ZDARZENIE W EMILCINIE’?
Przy okazji rocznicy Bliskiego Spotkania III Stopnia w Emilcinie w Bazie FN mieliśmy spotkanie, na którym poruszaliśmy kolejne wątki w sprawie tego, co wydarzyło się w 1978 roku. Popularność naszego serwisu sprawia, że dosłownie cały czas dostajemy nowe informacje, które rzucają nowe światło na tamtą historię.
To niewiarygodne, że 38 lat po tym wydarzeniu cały czas pojawiają się nowe elementy, nowe relacje czy intrygujące informacje. Zanim przejdziemy do Przyrownicy, najpierw pokażemy przykład właśnie takich informacji, które oczywiście wymagają sprawdzenia. Oto informacja o niezwykłej obserwacji z okolicy 10 maja 1978 roku, która dotarła do lotniczej stacji meteo.
[…] Niejako pośrednim potwierdzeniem wydarzeń w Emilcinie jest notatka obserwatora Lotniczej Stacji Meteo w Warszawie na Okęciu z nocy 10 ,11 lub 12 maja 1978. Odebrał on telefon od emerytowanej nauczycielki fizyki z Warszawy, o dziwnej nowej mocno świecącej "gwieździe" na Warszawą, co obserwator potwierdził naocznie. Na jego prośbę, nauczycielka podała położenie swojego domu, geograficzny kierunek obserwacji "gwiazdy" oraz kąt nad horyzontem tej obserwacji. Ponieważ obserwator również mógł dosyć precyzyjnie pomierzyć te dane, z prostej trygonometrii był w stanie określić odległość i wysokość OBIEKTU nad Warszawą. No bo okazało się, że ta "gwiazda", to mocno świecący obiekt "zawieszony" ok 4500-5000 m nad poziomem gruntu, w odległości ok. 20 km od Stacji (azymut ok 300-310 stopni). Przy wykorzystaniu teodolitu optycznego (obserwacje aerologiczne) zaobserwowano i opisano również cechy szczegółowe obiektu. Obiekt tkwił NIERUCHOMO ok. 2 godzin. Nie rejestrowany zarówno przez radar lotniskowy jak i wojskowy. Obserwacja ta, została potwierdzona wpisem i rysunkiem do Dziennika obserwacji meteo LBM Okęcie. Można ją zweryfikować ponieważ kopie dzienników obserwacji przechowywane są w archiwum IMGW. […]
Piszą do nas także mieszkańcy okolicznych wiosek wokół Emilcina, którzy czasami wspominają o bardzo ciekawych śladach. Oto przykład takiej korespondencji:
Jako mały chłopiec spędzałem wakacje we wsi [dane do wiad. FN] z której pochodzi moja mama. Wieś jest oddalona od Emilcina jakieś 10 km. Pamiętam, że mieszkańcy wioski rozmawiali o wydarzeniach w Emilcinie. Większość z nich osobiście znała Pana Wolskiego - jak to bywa w małych miejscowościach. Jednak najciekawsze jest to, że w tych okolicach wielokrotnie dochodziło do takich dziwnych spotkań. Sam słyszałem, jak mieszkańcy wsi […] opowiadali o spotkaniach w lesie, na polu podczas orki, jak nad łąkami za wsią […] "latały" ogniste kule. Dla potwierdzenia podam kilka nazwisk mieszkańców wsi, niestety nie pamiętam imion – [ nazwiska do wiad. FN] Myślę, że można zaryzykować wyjazd i porozmawiać z najstarszymi mieszkańcami .... kto wie, czego Państwo się dowiecie ;-). Do wioski można się dostać wyłącznie drogami polnymi od miejscowości […] lub przez miejscowość […].[…]. Życzę powodzenia, pozdrawiam.
Rok temu na pokład Nautilusa przyszedł bardzo ciekawy e-mail, w którym autor zadał nam pytanie o tzw. „Incydent w Golinie”. Oto jego treść:
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, May 21, 2015 8:56 AM
To: FN
Subject: Golina 1978
Witam
Pewnie wiedzą Państwo o tym zdarzeniu, ale na wszelki wypadek postanowiłem napisać, jako że nie przypominam sobie wzmianki o nim na Waszej stronie. 28 września 1978 doszło do drugiego po Emilcinie spotkania obcych z człowiekiem. Było w miasteczku Golina w powiecie konińskim. Człowiek ten nazywał się Henryk Marciniak. Prawdopodobnie był to ten sam statek UFO, co w Emilcinie i ci sami kosmici. Byli oni bardzo zainteresowani motocyklem WSK pan Henryka, prosili nawet o zademonstrowanie jak on jeździ.
Niestety większość nagrania wywiadu z panem Henrykiem została zniszczona przy kopiowaniu, ale uratował się tylko fragment:
Pozdrawiam,
Arek
Poniżej nagranie, o którym wspomniał autor e-maila.
I jeszcze historyczne zdjęcia wykonane w Golinie przez Zbigniewa Blanię-Bolnara, które znalazły się w jego książce „Zdarzenie w Emilcinie”.
Nasza koleżanka z załogi Nautilusa napisała tekst o jeszcze innym incydencie – w Przyrownicy. Postawiła ciekawą tezę: Zbigniew Blania-Bolnar popełnił błąd odrzucając zbyt pochopnie to wydarzenie jako „niepewne”. Poniżej jej tekst.
Rok 1978 i wydarzenia w Przyrownicy. Czy Blania-Bolnar się pomylił?
Koniec lat siedemdziesiątych XX wieku zapisał się w polskiej ufologii wyjątkowo bogato. Ukoronowaniem i znakiem rozpoznawczym tamtych czasów jest zdarzenie z 10 maja 1978 r.
z Emilcina koło Opola Lubelskiego, kiedy to Jan Wolski spotkał się z zielonymi „potworakami”. Incydent został drobiazgowo opisany i przeanalizowany przez Zbigniewa Blanię-Bolnara w książce „Zdarzenie w Emilcinie”. Zanim jednak została wydana książka (1996 rok), opinia publiczna mogła się zapoznać z powyższym zdarzeniem z filmu dokumentalnego pt. „Odwiedziny, czyli u progu tajemnicy”. Emisja filmu odbyła się 23 września 1978 r. w bijącym wtedy rekordy oglądalności bloku programowym - Studio 2. W ciągu kilku miesięcy od zdarzenia pojawiła się też cała masa artykułów prasowych.
Zbigniew Blania-Bolnar, z zawodu socjolog, obawiał się, że znajdą się osoby, które będą chciały na fali mody na obserwację UFO dokonać fałszywych zgłoszeń. Aby temu zapobiec, w historię opowiadaną przez Jana Wolskiego zostały wplecione charakterystyczne wątki, między innymi o obecności dużego żółtego znaku na piersiach Obcych oraz tak zwanych płetewkach między palcami. Gdyby osoby opowiadające o swych obserwacjach potwierdzały obecność tych znaków szczególnych, świadczyłoby to o nieprawdziwości ich historii. To był sprytny sposób na eliminację oszustów, ale czy nie był pozbawiony wad?
Rzeczywiście, zgodnie z przewidywaniami Blani-Bolnara, po artykułach w prasie i emisji filmu we wrześniu 1978 r. pojawiły się doniesienia nie tylko o obserwacji pojazdów UFO, ale również o spotkaniach z niecodziennie wyglądającymi istotami o zielonych twarzach.
W tym to właśnie czasie ukazały się pierwsze informacje z Przyrownicy, małej miejscowości w województwie łódzkim. O zdarzeniu, a właściwie serii zdarzeń, jakie tam miały miejsce mówi się i pisze mało, albo prawie wcale. Blania-Bolnar potraktował historię z Przyrownicy jako oszustwo i jako takie jest traktowane w polskiej ufologii do tej pory. Sam Blania-Bolnar wydał tę jednoznaczną opinię po rozmowie z grupką dzieci z miejscowej szkoły, które 27 września 1978 r. miały spotkać tajemniczą istotę. Rozmowa z dziećmi trwała około dziesięciu minut. Swój negatywny stosunek do zdarzenia oparł na tym, iż jedno z dzieci potwierdziło obecność jasnego koła na skafandrze rzekomego ufonauty.
W raporcie sporządzonym w dniu 15 kwietnia 1989 r. (a więc jedenaście lat po zdarzeniu) przez B.Grzywnę, K.Piechotę oraz B. Rzepeckiego zawarto między innymi następujące uwagi co do sposobu badania świadków zdarzenia z Przyrownicy w 1978 r. :
„Uwagę zwraca, że we wspomnianych publikacjach (…) ich autorzy przeprowadzili rozmowy jedynie z niektórymi świadkami spośród wymienionej ósemki i cytowane są jedynie wypowiedzi Krzysztofa i jego o rok młodszego brata Radosława Wawrzyniaków. Przeżycia pozostałych świadków są jedynie zaznaczone w wypowiedziach innych, postronnych osób, m.in. Janiny i Wacława Chlebowskich, pracowników szkoły. To, że w publikacjach nie są cytowane wypowiedzi wszystkich dzieci było zapewne wynikiem tego, że nie wszystkie z nich z równą chęcią chciały dzielić się swoimi wrażeniami, a jeżeli już zgodzili się, to ich relacje w wielu szczegółach różniły się. Okazuje się bowiem, że z całej grupy tylko troje z nich widziało nieznaną istotę jednocześnie. Byli to Radosław i Krzysztof Wawrzyniakowie oraz Sławomir Karolak, którzy najdalej odeszli od terenu szkoły i szli przez las trzymając się razem. Natomiast pozostali uczniowie (jeżeli widzieli istotę) to każdy z osobna. Z braku ich wypowiedzi trudno jednoznacznie wywnioskować, które z dzieci rzeczywiście napotkało w lesie nieznaną istotę. Niewykluczone, że niektóre dzieci będące pod wrażeniem opisów głównie wspomnianej trójki chłopców, mogły ulec pokusie i zmyśliły swoje przeżycia, w czym pewną rolę mogła odegrać nadana kilka dni wcześniej telewizyjna audycja, w której pokazywano rysunki istot widzianych przez Jana Wolskiego w Emilcinie w maju 1978 roku (…). W tej sytuacji, przy ogólnym podnieceniu dzieci i sceptycznym stanowisku osób dorosłych, sprawą niełatwą było dokładnie, w miarę szczegółowe przeprowadzenie rejestracji wydarzenia. Zadania tego podjął się socjolog Zbigniew Blania z Łodzi, który udał się do Przyrownicy na jesieni 1978 roku.
Po przeprowadzonych rozmowach z dziećmi (z iloma – nie wiadomo), jego opinia co do prawdziwości wydarzenia w Przyrownicy była negatywna. Wypowiedź Z. Blani na ten temat cytuje m. in. Maciej Zdzinicki: <- Wydarzenia w Przyrownicy są historią wymyśloną przez dzieci na kanwie reportażu telewizyjnego – mówi Blania – emitowanego w sobotę, poprzedzającą tamtą środę, 27 września. Wystarczyło 10 minut rozmowy, żeby nabrać przeświadczenia o mistyfikacji, a dalsze 20 minut na potwierdzenie tego przypuszczenia. Dzieci przyznały się nie tylko do żartu, ale same potrafiły udowodnić bujdę swojego autorstwa.>.
Z późniejszych wypowiedzi Z.Blani wynika, że rejestrując CE III w Emilcinie, do opisu wyglądu obiektu oraz istot widzianych przez Jana Wolskiego, włączył on nie istniejące w jego relacji elementy. Powoływanie się na te elementy innych osób dowodziłoby, że ich relacje zostały zmyślone. W wypadku istot był to emblemat na piersi w kształcie jasnego okręgu. Według Z.Blani, najmłodszy ze świadków, 8-letni Radosław Wawrzyniak przyznał, że istota którą widział w lesie, miała na piersi taki znak. Niestety, brak dokumentacji na ten temat uniemożliwia ustosunkowanie się do okoliczności, w jakich R.Wawrzyniak udzielił tego rodzaju informacji. Szczególnie w przypadku dzieci sprawa nabiera znaczenia, bowiem bardzo łatwo ulegają one sugestii i mogło to dotyczyć 8-letniego Radosława, który wspominając (godząc się?) na rzekome istnienie tego rodzaju znaku być może chciał w ten sposób „uwiarygodnić” swoją relację bądź też pochwalić się swoją spostrzegawczością. Wprawdzie Krzysztof Wawrzyniak również wymieniał tego rodzaju szczegół (K.Turowski „Skąd przybywają zieloni”), co jednak w tym wypadku dowodzi przede wszystkim tego, że przytaczane przez Z.Blanię i K.Turowskiego wyniki ich ustaleń pochodzą z jednego źródła. Jak więc było naprawdę?”
Autorzy przytoczonego powyżej Raportu zwracają uwagę na fakt, że w trakcie dokumentowania zdarzenia nie sprawdzono wszystkich okoliczności związanych z przebiegiem obserwacji. Nie ustalono nawet, które z dzieci w jakim miejscu widziały ową tajemniczą istotę. Nie wiadomo dokładnie, które z nich zobaczyło ją jako pierwsze. Zgodnie z ustaleniami badaczy, w dniu, w którym był emitowany w telewizji program o zdarzeniu w Emilcinie, w Przyrownicy zostało wyłączone światło, tak więc mieszkańcy nie mieli możliwości obejrzenia filmu o Janie Wolskim. Program mógł obejrzeć tylko jeden z uczniów, mieszkający w sąsiedniej miejscowości. W podsumowaniu Raportu, jego autorzy podkreślają, że w roku 1978 nie sprawdzono wszystkich okoliczności, jakie towarzyszyły obserwacjom poszczególnych dzieci. Istnieje możliwość, że dzieci nie wymyśliły tej historii, być może z wyjątkiem paru szczegółów „jak to dzieci” (podkreślenie K.Piechoty).
W maju 2011 roku do Przyrownicy wybrał się pasjonat zjawiska UFO, nasz dobry znajomy Marcin Mizera. Efektem jego spotkania ze świadkami tamtych zdarzeń był poniższy artykuł w nieistniejącym dziś portalu o zjawisku UFO, czyli NPN.
[…] Niezwykle ważnym jest to, że w Przyrownicy we wrześniu 1978 r. doszło nie do jednej, a kilku obserwacji obiektów UFO. W dokumentach, jakie znalazły się w posiadaniu Fundacji Nautilus odnaleźliśmy raporty dotyczące trzech osobnych zdarzeń z tej miejscowości. Fragmenty jednego z nich, dotyczące spotkania dzieci z obcą istotą zostały zaprezentowane powyżej. Jednakże pierwsza obserwacja UFO w Przyrownicy pochodzi z 26 września 1978 roku, a więc wydarzyła się dzień wcześniej. Pani Anastazja Bystra, emerytowana nauczycielka wraz ze swoją córką obserwowały przez dłuższy czas wolno przemieszczający się kulisty obiekt. Około godziny 17.00 obie panie wyszły z domu i udały się do sąsiadów na telewizję. Obserwacja miała miejsce przy dobrej widoczności, przed zachodem słońca. Zgodnie z opisem, obiekt świecił intensywnym czerwonym światłem i poruszał się ruchem jednostajnym, stosunkowo nisko nad ziemią. Miał wielkość Księżyca (wielkość pozorna), a jego powierzchnia pulsowała. Jak to określiła obserwatorka: „posuwała się ona jak meduza”. Światło obiektu nie oślepiało. […]
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na coś, co na ogół umyka uwadze osób zajmujących się badaniem zjawiska UFO – pulsowanie powierzchni obiektu. Pani Bystra porównała to pulsowanie do samoistnego przenoszenia się ruchu ziaren w worku, które poddane naciskowi w jednym miejscu wywołuje ruch („falowanie”) ziaren w całym worku.
Z takimi opisami powierzchni obiektów UFO spotkaliśmy się już nie jeden raz. Na przykład 23 września 1978 r. (a więc w dniu emisji filmu o UFO w Emilcinie) w Warszawie był obserwowany czerwony kulisty obiekt UFO o pozornej wielkości zachodzącego słońca, którego powierzchnia, a właściwie obrzeże sprawiało wrażenie, jakby składało się z ogromnej ilości przeskakujących iskier (pulsowanie brzegu). Iskry te jednak nie wychodziły poza obręb samego obiektu. Obiekt wisiał nieruchomo w powietrzu przez co najmniej kilkadziesiąt sekund, a następnie przemieścił się w linii prostej (tak płynnie, jakby przesuwał się po niewidzialnej linijce) kilkadziesiąt metrów na prawo, po czym znowu się zatrzymał. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach znikł, jakby zapadając się w sobie.
Jeszcze ciekawsza relacja pochodzi z kwietnia 1984 roku z miejscowości Lisiec Mały koło Konina. Przy szosie, pod gałęzią drzewa świadek, pan Józef Lebiedziński dostrzegł wiszącą kulę o średnicy około 40 centymetrów, która miała coś w rodzaju „czarnej źrenicy”. Żarzyła czerwonym blaskiem i wyraźnie miała „szare tło i czarną źrenicę”. Kula stała zupełnie nieruchomo w powietrzu, nie wydawała nawet najmniejszego dźwięku. Tak jak to opisał pan Józef Lebiedziński, kula żarzyła się, jej powierzchnia falowała, miejsca były raz bardziej czerwone, a później czerwień przechodziła w czerń. Całe zdarzenie zostało opisane w poniższym artykule: http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2271, opatrzonym rysunkiem wykonanym przez świadka zdarzenia.
Wracając jednak do wydarzeń z Przyrownicy należy wspomnieć o kolejnej obserwacji, będącej być może potwierdzeniem tego, co opisywały panie Anastazja Bystra i jej córka. Możliwym jest też, że była to kolejna, niezależna obserwacja. Mianowicie, w ostatnich dniach września 1978 r. około godziny 18.00 mieszkający w Przyrownicy Józef Pawlak przez jakieś 60 sekund widział kulisty obiekt. Nie zauważył momentu pojawienia się, ani też jego zniknięcia. Według opisu świadka, gdy po zapadnięciu zmroku wyszedł z domu, idąc przez podwórze, w pewnym momencie między gałęziami drzew zauważył jasnoczerwony kulisty obiekt. Był bardzo duży, znacznie większy od Księżyca w pełni i tkwił nieruchomo. Pobiegł po żonę, ale kiedy razem wrócili na podwórze, obiektu już nie było widać.
Po zapoznaniu się z materiałami – raportami z Przyrownicy zawierającymi relacje naocznych świadków nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w tym przypadku instynkt badawczy mógł zawieść Zbigniewa Blanię-Bolnara. Zbyt pochopnie mógł uznał zdarzenie za fałszywe. Z powodu braku dokumentacji z 1978 r. nie wiemy, czy kilkuletni chłopiec, który miał się przyznać Blani-Bolnarowi do tego, że widział znak, sam o tymże znaku wspomniał, czy też twierdząco odpowiedział na zadane pytanie, które mogło brzmieć następująco: „czy widziałeś na skafandrze tej istoty jasny, duży znak?”. Na to pytanie raczej już nie uzyskamy odpowiedzi. Natomiast musimy pamiętać, że we wrześniu 1978 r. w Przyrownicy doszło do kilku niezależnych obserwacji obiektów UFO, co zostało należycie udokumentowane, a świadkowie tamtych zdarzeń żyją i opowiadają o nich. Nie wiemy natomiast, czy Zbigniew Blania-Bolnar zapoznał się ze sporządzonymi raportami dotyczącymi pozostałych przypadków obserwacji UFO w Przyrownicy, czy też czerpał wiedzę o nich z artykułów prasowych.
Żródło:
1. Centralna Kartoteka - Raporty UFO-Video z lat 1976-1979
2. Archiwum Fundacji Nautilus
W Archiwum Fundacji NAUTILUS znajdują się tysiące dokumentów, które dostaliśmy od warszawskiego (nieistniejącego od kilkunastu lat) klubu UFO-Wideo. Dokumenty z tego zdarzenia umieściliśmy w naszej galerii zdjęć. Poniżej linki do naszych materiałów:
INCYDENT Z UFO W PRZYROWNICY 1978 ROKU – kliknij na link poniżej, aby przejść do naszej dokumentacji
DOKUMENTACJA O INCYDENCIE W PRZYROWNICY - Archiwum FN
INCYDENT Z UFO W GOLINIE 1978 ROKU – kliknij na link poniżej, aby przejść do naszej dokumentacji
INCYDENT W GOLINIE - Archiwum FN
Na koniec tego tekstu jeszcze mała „informacja z pokładu okrętu Nautilus”. Mamy nadzieję, że coraz lepiej się czujecie na pokładzie naszej nowej jednostki, która „bije na głowę” w każdym punkcie stary, wysłużony już okręt. W każdym razie my czujemy się na nim coraz pewniej, choć zdarzają się zabawne "pomyłki i błędy", za które oczywiście wszystkich przepraszamy. Zajmie nam z miesiąc, zanim my to wszystko opanujemy, co teraz znajduje się na nowym okręcie z banderą "N"...
Ostatnio pod każdą wiadomością o Emilcinie natychmiast znajdują się osoby, które wstukują następujące wiadomości: /treść jest podobna/
Po co piszecie o Emilcinie, skoro już to zostało wyjaśnione? Zrobił ją ogólnoświatowy mistrz hipnozy Witold Wawrzonek, który urządzając mistrzowsko inscenizację zemścił się na innym ufologu. Tutaj macie linka…
albo coś takiego ;)
O Jezus, znowu o tej mistyfikacji piszecie? Emilcin, co wykazał tam taki i śmaki, jest fałszem od początku do końca! Posłuchajcie jego wykładu, a spadną wam klapki z oczu naiwne jełopy. Oto link…
I tak dalej, i tak dalej - w tym stylu. Zmusiliśmy naszego „kapitana okrętu Nautilus”, aby przełamał swoje opory natury estetycznej i zapoznał się z wykładami o „hipnozie Wawrzonka i Emilcinie, który po latach okazał się jedną wielką bujdą na resorach”. Opierał się, prosił „o litość”, ale… wreszcie się zmobilizował, obejrzał i tak powstał najnowszy „Wpis w Dzienniku Pokładowym”, którego lekturę polecamy wszystkim tym, którzy interesują się wydarzeniami w Emilcinie, ale także od czasu do czasu natrafiają na tak zwane „teorie spiskowe, które opierają się na niepasujących szczegółach”. Bardzo ciekawa lektura nie tylko dla miłośników UFO, ale także ludzkiej natury… polecamy!
KLIKNIJ NA LINK PONIŻEJ, ABY PRZEJŚC DO NAJNOWSZEGO WPISU W DZIENNIKU POKŁADOWYM O „MISTYFIKACJI W EMILCINIE”
DZIENNIK POKŁADOWY O... MISTYFIKACJI W EMILCINIE! - wpis 12 maja 2016
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5721x | Ocen: 9
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie