Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 10651x | Ocen: 16
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
LUDZKOŚĆ PRZEKROCZYŁA MASĘ KRYTYCZNĄ – ZIEMIĘ CZEKA ZAGŁADA PRZEZ… PRZELUDNIENIE!
Ani terroryzm, ani globalne ocieplenie, ani nawet dramatyczne w skutkach skażenie środowiska naturalnego nie jest tak groźne dla ludzkości, jak lawinowo rosnąca ilość ludzi na świecie (to ostatnie ma bezpośredni wpływ na całą resztę).
Kiedy dwa lata temu liczba ludzi przekroczyła 7 mld (ledwie pół wieku temu liczyła 3 mld), ONZ ogłosiła mrożące krew w żyłach wyliczenia. W połowie wieku będzie nas aż 9 mld, z czego większość będzie żyła w miastach. Australijscy naukowcy opublikowali jeszcze straszniejsze prognozy, których groza i tak nie jest w stanie przebić tego, co od dawna mamy na pokładzie Nautilusa. Zgodnie z ich raportem w roku 2100 liczba osobników Homo sapiens może sięgnąć nawet 13 mld! Najbardziej gwałtownie rośnie obecnie populacja Afryki, ale także inne obszary ziemskiego globu w pogoni za ciągłym, upiornym wzrostem gospodarczym i zapewnienia pieniędzy emerytom dbają o to, aby dzieci rodziło się „maksymalnie dużo” lub przekonania, że ilość dzieci świadczy o "męskości i spełnieniu" - co jest jeszcze bardziej wydajne niż droga pierwsza (obie drogi prowadzą do zagłady ludzkości, o czym za chwilę).
Na pokład okrętu Nautilus trafił numer australijskiego tygodnika "PNAS", który opublikował raport opracowany przez naukowców. Ich zdaniem żadne wprowadzane obecnie w życie w różnych zakątkach świata próby ograniczenia przyrostu naturalnego ludzkości nie mają szans powodzenia. Przynajmniej w krótkim okresie, tzn. do końca XXI wieku (czyli nigdy – przyp. FN).
Australijczycy wykorzystali w swoich obliczeniach komputerowy model przyrostu naturalnego oparty na danych demograficznych Światowej Organizacji Zdrowia i biura statystycznego USA. Wzięli pod uwagę aktualne wskaźniki płodności, śmiertelności i wieku matek podczas pierwszego porodu.
Według nich w 2100 r. na całym świecie będzie 10,4 mld ludzi. W tak gwałtownym przyroście naturalnym nie przeszkodzą nam nawet obecne globalne zmiany klimatu czy wojny. Australijscy badacze twierdzą, że nawet gdyby na Ziemi wybuchła pandemia jakiejś strasznej choroby albo trzecia wojna światowa, która zabiłyby od 2 do 6 mld ludzi, to pod koniec wieku liczba osobników Homo sapiens i tak wyniosłaby odpowiednio 8,4-5,1 mld.
Zdaniem uczonych gdybyśmy już dziś wprowadzili na całym świecie przymusową politykę jednego dziecka (rzecz raczej nie do wyobrażenia), to w 2100 r. byłoby nas tyle co teraz - blisko 7,3 mld. Czyli ciągle za dużo. Bo na Ziemi mieszka obecnie aż 14 proc. ludzi, którzy kiedykolwiek stąpali po tym łez padole.
Australijczycy twierdzą, że ludzkość przekroczyła po prostu "masę krytyczną". Jest nas tyle, że poważne ograniczenie przyrostu naturalnego wymagałoby bardzo dużo czasu. - [Gdybyśmy wprowadzili rewolucyjną politykę rodzinną już dziś], mniej zaludnioną Ziemią mogłyby się cieszyć raczej nasze praprapraprawnuki niż my - powiedział stacji BBC jeden z autorów publikacji w "PNAS" prof. Barry Brook z Uniwersytetu w Adelajdzie. Mowa więc raczej o 200 niż o 20 latach.
Naukowcy od dawna wskazują, że najlepszym sposobem na walkę z przeludnieniem jest nie przymus (np. polityka jednego dziecka w Chinach), ale edukacja kobiet. To kobiety bowiem decydują o tym, czy będą miały dzieci czy nie. I jeśli ich nie chcą, to nikt nie jest w stanie zmusić ich do rodzenia (i odwrotnie, jeśli chcą mieć dziecko, to nikt nie może ich od tego odwieść). Stąd tak powolny przyrost naturalny w Unii Europejskiej. Wykształcone kobiety wolą realizować się w wielu miejscach, np. w pracy zawodowej, a nie tylko w domu, przy dzieciach.
Uczeni z Australii podsumowują, że ponieważ w najbliższej przyszłości nie zanosi się na poważne ograniczenie liczby ludzi, musimy wzmóc ochronę przyrody i surowców naturalnych oraz ograniczyć konsumpcję. I wymyślić nowe technologie, które pozwolą na utrzymanie takiej masy ludzi, jaka będzie żyć na Ziemi już niedługo.
Ten raport jest fałszywy, gdyż wizja czekającej Ziemię katastrofy jest zdecydowanie zbyt łagodna. Nic nie powstrzyma rywalizacji państw w szaleńczym wyścigu o „ciągle wzrastający PKB” i namawiania ludzi do zwiększenia płodności, gdyż „za kilka lat zabraknie na emerytury”. Co robić? Dzieci musi być więcej i więcej. Potem znowu okaże się, że mimo tego, że „dzieci jest więcej”, to ludzi także jest więcej. A pieniędzy dla „emerytów i rencistów” znowu brakuje. Co robić? Jasne – dzieci musi rodzić się jeszcze więcej. W wielu krajach ilość dzieci świadczy o sukcesie w życiu. Ta metoda jest jeszcze bardziej zabójcza niż „nakręcanie wzrostu PKB”. Zachęcanie ludzi do zwiększenia dzietności rozdawaniem im za dzieci pieniędzy z budżetu czy "straszenie niskimi emeryturami" to i tak nic wobec tego, jak dzietność zwiększa wizja "słabego macho". W wielu rejonach Afryki i Azji, a także Ameryki Południowej jeśli mężczyzna posiada mniej niż 5-10 dzieci to znaczy, że „niewiele jest wart”. Tego typu filozofia jest absolutnie najskuteczniejsza w promocji „polityki prorodzinnej” – prognozy pokazują, że za chwilę na tych terenach będą miliony młodych ludzi gotowych podjąć każdą pracę, ale nie będzie tam wody, gdyż jest ona w wielu rejonach cenniejsza niż ropa naftowa. Co zrobią ci ludzie? To oczywiste – ruszą tam, gdzie woda jeszcze jest, czyli na przykład do Europy.
Wielu z nas (z FN przyp. red.) mieszka w Warszawie. W tej chwili miasto staje się koszmarem dla każdego, kto ma samochód. Brak miejsc do parkowania pokazuje, że przekraczana jest granica szaleństwa. Kiedy wyjeżdżamy do Szwecji nasze dusze i umysły oddychają, gdyż tam jest jeszcze „wolna, niezagospodarowana przestrzeń”. W Warszawie i okolicy znikają ostatnie łąki czy jakiekolwiek wolne place – wszędzie są budowane upiorne osiedla czy markety. A to jest tylko Warszawa – na świecie są miejsca, gdzie jest jeszcze gorzej.
Poszczególne państwa prowadzą morderczy wyścig na „rosnące PKB”. Nikt przez chwilę się nie zastanowił nad tym, że skoro PKB zaczyna spadać, a ludność danego obszaru zaczyna się zmniejszać, to znaczy, że… jest szansa na to, że dany obszar będzie miał wodę i że w ogóle tam będzie można za kilkadziesiąt lat żyć. Ludzkość nie dba o to! Ludzi ma być „więcej”, a wzrost PKB ma szybować w górę, bo „inni nas przegonią”… Pociąg z ludzkością rozpędził się po torach, które za zakrętem kończą się nad przepaścią. Za ile będzie ten zakręt? Tu nie zgadzamy się z autorami raportu – on nie będzie za kilka lat, on już jest!
Jesteśmy Fundacją Nautilus, czyli organizacją pozarządową, która na całym świecie zbiera informacje o zjawiskach niewyjaśnionych. Przy okazji tego tekstu błędem byłoby przemilczeć to, co płynie na pokład naszego okrętu od lat od obcych cywilizacji, które odwiedzają Ziemię. Nie ma sensu się spierać, czy ktoś w to „wierzy lub nie”. Warto jednak wiedzieć, co „oni” mówią. A mówią rzeczy straszne!
Twierdzą, że ludzkość absolutnie nie docenia, co to znaczy „przeludnienie”. Granica „śmierci planety” została przekroczona w momencie, kiedy ludzkość Ziemi zwiększyła się ponad 500 milionów (tak!). Tego typu planeta jak nasza jest w stanie z trudem, ale jednak zapewnić wyżywienie dla takiej liczby ludzkości bez groźby całkowitego samounicestwienia. Ludzkość tymczasem nie tylko nie dostrzega tego, że spada w przepaść, ale nawet z czystego egoizmu i głupoty chce ten upadek przyspieszyć. Ale to nie wszystko.
Obcy mówią także, że nie istnieje taki argument dla wielu ludzi, aby powstrzymać lawinowe namnażanie się. Kluczem była by wiedza duchowa i upowszechnienie jej w wymiarze globalnym (my to robimy na mikro skalę w Polsce, ale… raczej to przypomina żart niż rzeczywiste upowszechnienie duchowości). Obce cywilizacje twierdzą, że ludzkości nie uratuje żadna „wolna energia”, gdyż nie energia jest kluczem do przetrwania ludzkości, ale woda. To jej brak będzie odczuwany przez ludzkość milion razy bardziej niż to, że wkrótce nie będziemy mieli co wlać do baku samochodu…
Obcy przybywający na Ziemię mówią, że ludzie powinni uświadomić sobie to, że są istotami duchowymi, a ich celem nie jest posiadanie możliwie największej liczby dzieci „aby zapewnić emerytury dla siebie na godnym poziomie”, ale rozwój duchowy, doskonalenie się w poszanowaniu innych żywych istot, w tym zwierząt. Ich zabijanie masowe „dla mięsa i skór” jest tylko w światach barbarzyńskich, a Ziemia jest właśnie takim światem.
Obcy nie dają nam żadnych złudzeń – nikt i nic nie powstrzyma tej lawiny. Nie ma takich argumentów, nie istnieją żadne „cudowne sposoby” jako lądowanie obcych istot, jakiś przełomowy wynalazek itp. To i tak niczego nie zmieni w szaleństwie ludzkości, nie powstrzyma go.
Tu jednak ważna uwaga - Ziemia także jest istotą żywą, ma coś w rodzaju duszy, choć jej stan energetyczny jest inny niż na przykład duszy człowieka. W każdym razie Ziemia jako „byt duchowy” w momencie osiągnięcia stanu krytycznego (brak wody, koniec paliw kopalnych, śmierć zwierząt i roślin przez zanieczyszczenie środowiska) może „ściągnąć” (brakuje tutaj właściwego słowa…) na siebie wydarzenie, które zatrzyma szaleństwo ludzkości. Jakie to może być wydarzenie, które zastopuje całkowitą degradację życia na naszej planecie? Są różne możliwości, a o jednej z nich na początku pisze Stary Testament (ale nie tylko tam jest o tym wydarzeniu, które zdarzało się w dziejach Ziemi już wcześniej). I nie jest to żadne ostrzeżenie, bo nie ma już przed czym ostrzegać i kogo ostrzegać… to po prostu się zdarzy. To wręcz musi się zdarzyć. Proces już się rozpoczął.
Stawiamy „wyżej poprzeczkę”!
Od kilku tygodni obserwujecie zmiany, które dzieją się w serwisach Fundacji Nautilus. Artykuły są nie tylko „tak ze sto tysięcy razy” bardziej czytelne, działają jak trzeba wyszukiwarki, działa pozycjonowanie, ale także pojawiają się nowe działy. To już nie tylko „Szalupa Ratunkowa” czy „Pytania / Odpowiedzi”, ale także zupełna nowość w trakcie testów, czyli „UFO24”. Dociera do nas bardzo dużo informacji o pojawieniu się UFO. Ta kwestia będzie uporządkowana, a naszym celem jest to, aby każdy śledząc UFO24 (lub UFO NEWS 24 – decyzja i wybór jeszcze przed nami) miał gwarancję, że ma przed sobą najbardziej super-aktualną mapę z miejscami, gdzie pojawiło się UFO. Sprawa nie jest taka prosta, ale pracujemy nad nią. Na stronie głównej FN już pojawiła się „mała zapowiedź” tego, co nas czeka wkrótce.
Tegoroczna „rewolucja planetarna” już dotarła do naszych dwóch pozostałych serwisów, czyli czysto ufologicznego emilcin.com i serwisu o „mocy istoty ludzkiej”, czyli messing.org.pl. Radzimy wam zaglądać na te strony, bo wkrótce będą was czekały duże niespodzianki…
Wybaczcie wszelkie "kłopoty techniczne", ale to jeszcze nie koniec zmian... więcej informacji wkrótce!
Na koniec tego „krótkiego raportu” z pokładu Nautilusa serdecznie dziękujemy organizatorom „Kosmicznego Podwieczorku” w Koluszkach, gdzie mieliśmy zaszczyt mieć krótki wykład… było naprawdę wspaniale. Przy okazji poznaliśmy okoliczności niezwykłej obserwacji UFO, od której wziął się pomysł całego „Kosmicznego Podwieczorku”. Ale nie tylko dlatego było warto tam pojechać.
/poniżej – uczestnicy „Kosmicznego Podwieczorku”/
więcej na facebook`u:
https://www.facebook.com/Kosmiczny-Podwieczorek-262130980793928/
I już na zupełny koniec - dostaliśmy bardzo ciekawe rysunki/grafiki pokazujące okręt Nautilus, o jakim marzył nasz patron Juliusz Verne. Czy tak powinien wyglądać okręt Kapitana Nemo? Ten projekt zostanie przez nas "wzięty pod uwagę" przy budowie jednostki dla naszej załogi... ;) Dziękujemy za wszystkie listy i ciepłe słowa, które trafiają na pokład naszego okrętu z banderą "N".
Komentarze: 0
Wyświetleń: 10651x | Ocen: 16
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie