Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 17051x | Ocen: 12
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
DUCHY ZMARŁYCH OSÓB PROSZĄ, ABY NIE ROZPACZAĆ PO ICH ŚMIERCI
Sprawa rozpaczy osób żyjących po utracie bliskiej osoby często powraca na stronach FN. Nie ma wątpliwości, że pewność i przekonania o istnieniu „życia po śmierci” bijąca wręcz z serwisu Fundacji wielu osobom daje nadzieję, że „życie mimo zaskakującego końca ma sens i ciąg dalszy”. Jednak jest oczywiste, że nagły brak bliskiej osoby powoduje pustkę, która jest nie do zapełnienia. Jest rozpacz, ból, ciągłe zamartwianie się.
Wielokrotnie mieliśmy sygnały od czytelników, że w swoim życiu mieli wydarzenia związane z kontaktem z duchami, które mówiły im wyraźnie: „Wasza rozpacz nam przeszkadza w dalszej drodze po tamtej stronie”. Sprawa jest istotna, gdyż pokazuje, że ważne jest, aby po odejściu z naszego świata osoby bliskiej mieć silną wiarę i przekonanie, że „nasz bliski żyje dalej”. Nie jest to łatwe, ale próbować trzeba.
Oto dwa przykłady z tych, które ostatnio trafiły na pokład Nautilusa.
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Droga redakcjo ! ;)
Witam
Chciała bym przedstawić wam niezwykłą historię mojej rodziny. Bardzo dużo osób w mojej rodzinie miało do czynienia z niezwykłymi rzeczami. Ja zawsze interesowałam się zjawiskami nadprzyrodzonymi. Ale ta historia moim zdaniem jest bardzo ciekawa i chciałam się z wami nią podzielić. Jak zawsze babcia mi opowiada ciekawe rzeczy które wydarzyły się mojej rodzinie. Bardzo lubię gdy razem siedzimy i gawędzimy o duchach i w ogóle ;)
Było to bardzo dawno temu. Nie wiem dokładnie, kiedy. Moja Ciocia miała bardzo młodą córkę. Miała na imię Wiktoria. Niestety zachorowała na gruźlicę i po kilku miesiącach umarła. Ciocia (czyli jej matka) bardzo rozpaczała z tego powodu. Nie mogła w to uwierzyć. Nadszedł dzień pogrzebu. Wiktoria, ponieważ była panną, musieli ją pochować na biało. Ciocia nie miała dla niej białych butów, bo ciężko było je dostać. Więc trampki pomalowała białą krędą. (może to trochę głupio zabrzmiało). I tak została pochowana.
Już parę miesięcy po pogrzebie gdy Ciocia robiła obiad bardzo płakała. Wnet ujrzała w drzwiach Wiktorię. Mało co nie zamarła. Powiedziała jej, że nie może już więcej płakać bo ona nie może tego znieść. Że bardzo ciężko jej, gdy nosi te łzy. I na drzwiach narysowała "kółko" tym trampkiem z kredy, żeby pamiętała że nie może już więcej rozpaczać, a potem rozpłynęła się w powietrzu.
Ciocia przestraszona wyszła na dwór, bo nikogo nie było w domu. Poczekała, aż wszyscy przyjdą z pola. Gdy przyszli nie mogli uwierzyć, a gdy zobaczyli to "kółko" na drzwiach to dopiero wtedy zrozumieli Ciocię. Możecie myśleć że ta historia jest wyssana z palca, ale ja wierzę mojej babci która opowiadała mi tą historię. Sama nie znam tej Cioci, ale jest to jakaś moja bliska rodzina .Jak się nie mylę to pochodzi ona z okolic Szczecina.
Pozdrawiam serdecznie
Patrycja
I jeszcze jeden list do FN
To: nautilus
Subject: Nadchodząca śmierć zawsze uprzedza o swym przybyciu.
Szanowna Fundacjo,
1 stycznia 2010 r. Radłów (woj. małopolskie) otrzymał status miasta. Akt przekazania praw miejskich i symbolicznych kluczy do miasta otworzył nowy rozdział w dziejach tej miejscowości. Z tej okazji przygotowano wiele wystaw tematycznych, prezentujących m.in. materiały ilustrujące wielowiekową historię ziemi radłowskiej. W tym klimacie utrzymane jest stale aktualne zaproszenie Gminnej Biblioteki Publicznej do zapoznawania się z dziełami dra Franciszka Gawełka (1884-1919) - radłowskiego etnografa i etnologa, poświęconymi dawnym zwyczajom i obrzędom ludu polskiego.
Wspominam o tych wydarzeniach w kontekście materiałów, które jakiś czas temu opublikowano na stronach Fundacji pod wspólnym tytułem : "Nadchodząca śmierć daje zawsze ludziom znak". Wspierających tezę, że śmierć każdorazowo uprzedza ludzi o swym przybyciu.
Gdy w zaciszu Gminnej Biblioteki sięgniemy po jedną z prac F. Gawełka pt. : “Przesądy, zabobony, środki lecznicze i wiara ludu w Radłowie, w pow. Brzeskim”(wyd. 1910 r.), zauważymy, że podobne przekonanie towarzyszyło także naszym dziadkom i pradziadkom. Będziemy zaskoczeni tym, ile z nich zachowało się do naszych czasów.
Jeden z podrozdziałów książki w całości poświęcony jest zjawiskom zapowiadającym nadejście tego, co nieuniknione. Gawełek pisze, iż śmierć wróżyło m.in. pianie kura przed północą, wycie psa, pohukiwanie sowy, czy brak głowy u czyjegoś cienia na ścianie. Etnograf przytoczył także wiele przesądów rozpowszechnionych na galicyjskiej wsi tyczących się zachowania żyjących wobec zmarłego. Jeden z nich na przykład zabraniał "kobiecie w ciąży (...) dotykać umarłego, by noworodek nie miał ciała zmarłego". Kolejny zalecał, żeby nie płakać zbyt długo "nad zmarłym, gdyż obciążając go łzami, utrudnia mu się przez to rychłe dostanie się do nieba".
Ostatni z tutaj wymienionych zilustrowany został bardzo ciekawą opowieścią. Jednak wymaga ona wcześniejszego komentarza. Otóż, na przełomie XIX oraz XX wieku uważano, iż "w nocy z pierwszego na drugi listopada o godz. dwunastej wychodzą umarli z grobów, by udać się do kościoła na nabożeństwo. Celebruje zmarły proboszcz danej parafii, a usługują mu kościelni i organista."
Zawsze wielką tragedią dla rodziców jest śmierć dziecka, zwłaszcza jedynego. Pogrążeni w żałobie, zwykle zastanawiają się, co się z nim dzieje. Jeśli nie wystarcza im nadzieja płynąca ze świętych tekstów, uporczywie zaczynają szukać kontaktu ze zmarłym. I taką drogą podążyła - nie mogąc pogodzić się za śmiercią córki - bohaterka opowieści zanotowanej przez F. Gawełka :
"Jedna matka - opowiada lud - po stracie jedynej córki popadła w ogromną rozpacz; ani chwili nie było, w którejby nieszczęśliwa nie zalewała się łzami. Wreszcie postanowiła się z córką zobaczyć. W nocy z pierwszego na drugiego listopada ukryła się za drzwiami kościoła w tem przekonaniu, że gdy dusze pójdą na nabożeństwo, pozna wśród nich swą córkę. O północy poczęły się snuć niezliczone tłumy duchów, a wśród nich wyróżniała się jedna postać obarczona naczyniami z wodą. Z przerażeniem poznała matka w owej postaci swą córkę, ale zamiast radosnego przywitania, spotkała się z surową twarzą córki, która wskazując na naczynia, rzekła : "to są matko twe łzy, któremi mię obciążasz" - to powiedziawszy wylała na matkę wodę, poczem znikła gdzieś w tłumie. W kilka dni po tem zdarzeniu kobieta owa umarła."
Książka “Przesądy, zabobony, środki lecznicze i wiara ludu w Radłowie, w pow. Brzeskim” oparta jest w pewnej mierze na opowieściach zasłyszanych przez F. Gawełka w dzieciństwie. Oprócz tych dotyczących śmierci zawiera także przekazy o czarownikach, płanetnikach, topielcach, ludowych sposobach leczenia chorych, obrzędowościach związanych z różnymi świętami, wierzeniami i zwyczajami. Warto po nią sięgnąć tylko z tego powodu, by ocenić ile z tej tradycji dziewiętnastowiecznej wsi galicyjskiej nadal obecnych jest we współczesnej kulturze.
Pozdrawiam !
[dane do wiad. FN]
PS. Cytaty pochodzą z książki Franciszka Gawełka “Przesądy, zabobony, środki lecznicze i wiara ludu w Radłowie, w pow. Brzeskim”, wyd. Kraków 1910. Zachowano w nich oryginalną pisownię.
Obie historie mają punkty wspólne i dotyczą tego samego zagadnienia. Osoby, które przeszły granicę życia i śmierci i są już „pod drugiej stronie” odczuwają bardzo wyraźnie rozpacz osób, które są w świecie materialnym. Wiele wskazuje na to, że ich zbyt wielki ból po „odejściu bliskiej osoby” jest zbyteczny, a nawet szkodliwy. Nie tylko dla żyjących, ale także i przede wszystkim dla tych, którzy „odeszli w stronę światła”. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić... Jesteśmy bowiem tylko ludźmi, którzy nigdy nie byli i nie będą przygotowani na przejście owej granicy dwóch światów przez naszych bliskich. Ale trzeba mieć nadzieję. I czytać uważnie strony FN!
Na koniec mały apel:
Dostaliśmy ciekawą informację w naszym wewnętrznym "systemie wiadomości" o tym, że została nagrana postać przemieszczająca się przez ściany garażu. Chętnie obejrzymy ten film, ale niestety autor wiadomości podał błędnie numer telefonu. Jeśli autor wiadomości przeczyta ten apel, prosimy o email na adres: nautilus@nautilus.org.pl
==================================
NADAWCA: Mariusz
[nr telefonu]
WYSŁANO: 2016-06-05 12:10:10
==================================
[KONTAKT] Mam film z monitoringu mojego garażu, gdzie widać jak jakaś postać wychodzi przez zamknięte drzwi garażu obok. Gadałem z sąsiadem czy coś zginęło i czy był w garażu wieczorem. Powiedział, że to nie on i nie wie kto. Nagranie jest w trybie nocnym i widać jak to coś wychodzi z drzwi i zatrzymuje się na chwilę na placu, potem idzie i się rozmywa i znika. Dodatkowo nikt nie mógł normalnie wyjść, bo widać, że wisi zamknięta kłódka i nie otwierają się drzwi. Ciekawe co?
Komentarze: 0
Wyświetleń: 17051x | Ocen: 12
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie