Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 27034x | Ocen: 21
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
MAGIA - OGROMNA MOC POTRAFIĄCA ZNISZCZYĆ ŻYCIE
Duchowe zło, jest realnym przerażającym doświadczeniem. Ludzie, którzy zetknęli się z tą najgorszą z możliwych rzeczywistości, opisują jak coś czego nie rozumieli niszczyło ich życie. Czasami nie znali przyczyn dla których właśnie ich takie prześladowanie spotkało, ale były też przypadki, które były konsekwencją pewnych praktyk. W tej materii nie istotne jest jak bardzo doświadczony i obyty z takimi zjawiskami był człowiek, zło potrafi być tak silne, że oprze się i zawładnie człowiekiem. Byty te jakkolwiek by je nie nazwać, demonem, szatanem, czy duszą złego człowieka, czy jeszcze inaczej, bo nazewnictwo oraz chronologia tych zjawisk jest różna. Zawsze działają w podobny sposób i za cel mają najczęściej, zniszczenie człowieka. Zbierając różne relacje od ludzi doświadczonych przez zło, trzeba zdać sobie sprawę jak niebezpieczny jest taki kontakt.
Oto relacja, obrazująca jak zwodnicza, może być magia i jej praktyki.
„Moja fascynacja zjawiskami niewyjaśnionymi, doprowadziła mnie do praktyk magicznych. Rytuały, ceremonie, wywoływanie duchów. Miałem wtedy kilkanaście lat i wydawało mi się, że świat jest do zawojowania. Bóg był dla mnie uosobieniem słabości, postanowiłem, że moje praktyki skieruję w ta ciemna stronę. Czarna magia, satanizm towarzyszyły mi na każdym kroku. W jakiś sposób byłem z siebie dumny, oraz co najważniejsze silny. To był okres mojego życia w którym myślałem, że nad wszystkim panuje, otoczeniem tym fizycznym, oraz tym duchowym. To była ułuda. Wchodząc na ścieżkę ciemności, miałem w miarę spokojne przysposobienie mimo, że byłem zbuntowany, jednak wszystko we mnie wydawało się poukładane. Praktyki moje prowadziłem z grupą przyjaciół, też zainteresowanych magią. Na przestrzeni czasu jednak dostrzegłem, że zaczynałem być coraz bardziej porozbijany w środku, agresja przychodziła mi większą łatwością. Zmieniałem się, chociaż nadal myślałem że wszystko jest pod kontrolą. Pewnego razu siedziałem w kuchni po odbyciu mini rytuału, było to około północy. Mój ojciec spał w pokoju, był pod wpływem alkoholu. Nagle usłyszałem jak wstał i jak mi się wydawało szedł do łazienki. Nagle go zobaczyłem w progu kuchni, stał nieruchomo i na mnie patrzył. Ręce miał uniesione na wysokości klatki piersiowej, a jego oczy wydawały się niezwykle szkliste, jak za mgłą. To nie było normalne, stał bez ruchu i nic nie mówił, a mnie przeszyły dreszcze. Ta cisza, nienaturalna postawa i ten nieobecny wzrok. Domyślałem się co się dzieje i poczułem strach. Nagle się odezwał, spokojnie i bez emocji.
- chcę cię
- chcę cię, TERAZ !
Nadal pozostawał bez ruchu, całe szczęście matka wstała z łóżka słysząc, że coś się dzieje. Zobaczyła ojca i wiedząc, że jest pod wpływem wódki wzięła go za rękę i zaprowadziła spać, a on dziwnym krokiem poczłapał za nią.
Wywarło to na mnie silne wrażenie, zdałem sobie sprawę kto przemawiał do mnie. Jednak mimo obaw nadal praktykowałem swoje obrządki. Dotknąłem czegoś co czciłem. Minęło kilka dni, ze znajomymi przeprowadziliśmy kolejny rytuał, podczas niego stało się coś bardzo niebezpiecznego. Podczas niego w jednej chwili, odczuliśmy jakby coś przez nas przeszło, a następnie wyssało energię. Dziewczyny z którymi byłem usiadły, nie dały rady ustać.
- Coś przeze mnie przeszło, - tak to komentowały.
Po wszystkim rozmawialiśmy o tym co zaszło. Jednak po pewnym czasie, coś się ze mną zaczęło dziać. Nie rozumiałem, czemu się źle czuje. Odczuwałem taki mentalny ból w okolicach klatki piersiowej. Nasilał się z każdą chwilą, a ja coraz bardziej przestawałem rozumieć co się ze mną dzieje.
Nagle cały ten stan się nasilił, aż wstałem łapiąc powietrze. Jakaś duchowa siła ogarniała mnie, poczułem się jakbym był w jakimś tunelu widząc świat z daleka, nie panowałem nad zmysłami i ciałem. Jakimś cudem, ostatkiem sił się wyrwałem z tego ucisku. Stałem przerażony ze świadomością, że prawie zostałem opętany. Porzuciłem wszystko i jakimś zrządzeniem losu wylazłem z tego bagna do, którego pchała mnie pycha.”
Takie przypadki nie są odosobnionymi. Często dzieje się to z ludźmi, którzy milczą myśląc, że sami dadzą sobie radę z duchowymi problemami. A wyjść w praktyk magicznych, czy satanistycznych wcale nie jest łatwo. Można chcieć, ale zawsze należy pamiętać, że odwołując się do złych mocy, zaczynamy z nimi współpracować. Nie jest łatwo, gdy tamta strona postrzega nas jako swoją własność. Takim przykładem jest pewna relacja:
„Bawiłem się w magię, rytuały i różne praktyki duchowe. Czasami czułem przy sobie obecność, jakiejś duchowej istoty. Nie przeszkadzało mi to, a nawet myślałem że to nic złego. Jednak po jakimś czasie odczułem, że Bóg mnie bardziej pociąga, niż to czym się zajmowałem. Postanowiłem, że będę się modlił i swoje życie zmienię na lepsze. To chyba nie spodobało się temu czemuś, co mi towarzyszyło.
Pewnej nocy obudziłem się, a może raczej coś mnie wybudziło. Leżałem na boku zwrócony w stronę ściany, ale wydawało mi się, że powinienem odwrócić głowę patrząc na drugi koniec łóżka. Jak się odwróciłem magle moim oczom ukazał się straszny widok. Wielka zakapturzona postać stała nade mną pochylając się i przypatrując. Jej twarz wyglądała jakby była złożona z wielu małych kostek, coś na kształt czaszki.
Przeraziłem się, ale nie mogłem poruszyć moim ciałem. Nagle usłyszałem głos w mojej głowie.
- ZNISZCZĘ CIĘ !
Ten stan miną, a postać zniknęła, a to coś było chyba samym diabłem. Modliłem się, aby zło odeszło. Moje życie nie było proste, ciągle coś mi nie wychodziło. Dostrzegałem oddech tego czegoś w normalnej rzeczywistości, jaka stawała się nie do zniesienia. Jednak z czasem to słabło, może modlitwy zrobiły swoje.”
Interesujący przypadek dotyczący miejsca, a nie samej osoby miał miejsce w pewnym mieszkaniu. Miejsce to służyło jakiś czas wcześniej do ceremonii magicznych. Mimo jednak, że czasami różne byty podążają za ludźmi, w tym przypadku jednak pozostało w miejscu kultu. Wiadomo, że każda praktyka niesie za sobą ładunek emocjonalny, energię. Właśnie ta energia, przyciąga byty o podobnej mentalności. Relacja może nie jest długa, jednak bardzo dosadna. Opowiedziała o niej Pani Dorota.
„ Studiowałam z dala od swojego rodzinnego miasta, wyszło tak, że musiałam przenocować u koleżanki, gdyż rano miałam jeszcze wykłady. Znałam ją dobrze i wiedziałam, że jakiś czas temu w tym mieszkaniu odbywały się ceremonie magiczne. Ale to przecież było ponad rok wcześniej. Gdy się położyłam spać, nad ranem coś mnie wyrwało ze snu. Nie wiedziałam co się dzieje, ale poczułam się jakbym była w jakimś paraliżu. Zobaczyłam nad sobą jakiegoś mężczyznę, ubrany był na czarno. Wystraszyłam się bardzo, nie wiedziałam co się dzieje. To nie był człowiek, wiedziałam, że to duch. Staną koło mnie i złapał mnie za rękę, przestraszyłam się, gdy odczułam jego uścisk. Emanowała z tej postaci nienawiść, złość. Gdy ten stan się skończył, przerażenie ciągle mi towarzyszyło, a na ręce miałam wyraźny odcisk dłoni i palców. Gdy to opowiedziałam mojej koleżance, wzruszyła tylko ramionami z bezradności. Nigdy więcej u niej nie spałam. Ona i ja wiedziałyśmy, że to wynik tych rytuałów, zresztą sama to potwierdziła.”
Relacje te są wyraźnym sygnałem jak kończy się zabawa w magię. Chociaż czasami wydaje się to jako niewinna zabawa, konsekwencje na ogół są dramatyczne. Zamieszczone tu relacje, to ludzie którzy przeżyli dotyk zła i udało im się uniknąć głębszych konsekwencji. Wiele jest jednak przypadków, które kończą się opętaniem, czy nawet śmiercią. Istnieją pewne schematy, które ukazują jak proces niszczenia człowieka się odbywa. Najczęściej nie jest to spektakularny zwrot, tylko powolne wkraczanie w życie danej osoby. Powoli zmienia się jej charakter, taki człowiek staje się coraz bardziej obcy, agresywny. Sam nie widzi tych zmian, najlepiej widzi je otoczenie.
Zło duchowe to realna rzeczywistość, która próbuje unicestwić ludzi pragnących jej pomocy. Wejść na tą ścieżkę, to jak stanąć naprzeciwko mordercy z nadzieją, że się stanie twoim przyjacielem.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 27034x | Ocen: 21
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie