Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 9004x | Ocen: 7

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Wt, 13 gru 2016 08:14   
Autor: FN, źródło: FN   

CHUPACABRA W POLSCE? – nowa relacja świadka z 2012

Był 1996 rok. Nasza ekipa udała się do Meksyku, aby porozmawiać ze świadkiem, który na własne oczy widział dziwne zwierzę, które nazywa się chupacabra. Informacje o tym stworzeniu są tak dziwaczne, że wszyscy ludzie FN byli wtedy przekonani, że jest to tak zwana miejscowa legenda, bardzo szeroko powtarzana w południowych stanach USA, Meksyku i na wyspie Portoryko, ale pewnie z rzeczywistością nie ma wiele wspólnego. Ot, ludzie lubią opowiadać bajki, widzieli wygłodniałego psa lub kojota, a potem zaczęli sobie dorabiać „nie wiadomo co” i tak powstała jakaś legenda o dziwacznym potworze, który wysysa krew z kóz… I od razu w Meksyku w 1996 spotkało nas małe zaskoczenie.

Okazało się, że świadkowie to nie są jacyś młodociane gnoje „szukający taniej sensacji i pięciu minut w mediach”, ale poważni farmerzy, policjanci, kierowcy dużych ciężarówek, którzy myślą o wielu rzeczach, ale na pewno nie o tym, aby opowiadać „bajeczki na resorach o dziwnych stworach paraliżujących tylko za pomocą czerwonych oczu”. Zaskoczeń zresztą wtedy z Meksyku było więcej, m.in. opisy tych zwierząt, które znacznie odbiegały od tego, co funkcjonowało w tzw. literaturze popularnej. Okazało się, że w niektórych rejonach Ameryki Południowej istnienie chupacabry jest czymś równie oczywistym jak to, że np. istnieją aligatory. Chupacabra trafia nawet na bilbordy stojące w pobliżu popularnych dróg w rejonach, gdzie jest często widywana.



Zanim przejdziemy do najnowszej relacji najpierw kilka słów wstępu: co o chupacabrze można się dowiedzieć ze specjalistycznej literatury?

 Chupacabra (wym. /tʃupa'kabɾa/; hiszp. La Chupacabra, również chupacabras to w bezpośrednim tłumaczeniu „wysysacz kóz” (z hiszp. chupar – ssać, la cabra – koza). Występuje w bardzo gorącym obszarze na pograniczu obu Ameryk – Północnej i Południowej, a także przede wszystkim na Wyspie Portoryko (Antyle). Na mapie poniżej zaznaczony jest obszar, gdzie chupacabra widywana jest najczęściej.


Pierwsze udokumentowane relacje w Archiwum FN o obserwacjach tego dziwnego stworzenia  pochodzą z 1990 z Portoryko i Meksyku, ale oczywiście są także obserwacje chupacabry z takich stanów USA jak Nowy Meksyk, a także była spotykana najdalej na północ w Maine i najdalej na południe w Chile.



Co mówią świadkowie? To dziwne i tajemnicze zwierzę atakują kozy (stąd jego nazwa), ale czyni to w bardzo szczególny, wręcz osobliwy sposób. Nie toczy z nimi żadnej walki „na śmierć i życie”, nie gania ich, nie próbuje złapać i zaklinować w pułapce. Kozy po prostu w jednej sekundzie padają martwe, czy może raczej sparaliżowane na ziemię! Po ataku chupacabry nie ma na ziemi żadnych śladów walki tak typowych dla ataku dzikich psów, wilków czy innych zwierząt, których miejsca ataku przypominają krwawe łaźnie. W przypadku ataku chupacabry jest sterylnie czysto – wszystkie kozy leżą na ziemi jak „rażone gromem”. W ich szyjach są otwory, przez które – choć trudno w to uwierzyć – została wyprowadzona krew (lub wyssana). I tu kolejna niespodzianka. Wykonania otworu w szyi zwierzęcia i wypompowanie z niego krwi przeważnie oznacza, że krew pobrudzi jego skórę czy sierść kozy, a także częściowo wycieknie na ziemię. Po ataku chupacabry jest tylko martwa koza, otwór w szyi i… to wszystko. Na zdjęciach z Meksyku widać miejsca, gdzie zaatakowała chupacabra.



W Meksyku podczas rozmów ze świadkami ataków chupacabry spotkała nas kolejna niespodzianka. Kilka osób twierdziło, że to zwierzę w momencie zobaczeniu jego w bliskiej odległości (10-15 metrów) potrafiło drogą telepatyczną wysłać komunikat do człowieka, aby „nie zbliżać się”. I rzecz najbardziej zdumiewająca – świadkowie mówili, że chupacabra poruszała się skokami przypominającymi skoki kangurze. Z daleka wiele osób wprost brało to zwierzę za kangura, który uciekł z jakiegoś zoo. Ci, którzy mieli okazję obejrzeć chupacabrę z bliska nie mają cienia wątpliwości – nie jest to żaden kangur, nie jest to żaden „chory na ciężką chorobę, wygłodniały pies”. To coś absolutnie nie z tego świata, co wyraźnie nie jest znane współczesnej wiedzy.

Wiele wskazuje na to, że to dziwne zwierzę posiadające bardzo charakterystyczne, świecące na czerwono oczy (o tym mówią wszyscy świadkowie!) bardzo często pojawia się wtedy, kiedy w okolicy dochodzi do wielu obserwacji obiektów UFO. To sprawiło, że jedna z hipotez zakłada związek chupacabry z tymi obiektami, choć nie udało nam się znaleźć w 1996 roku w Meksyku jednoznacznego dowodu na to, że one na przykład przylatują na ziemię na pokładach tych pojazdów. Ten wątek w każdym razie także jest bardzo istotny w dokumentacji FN.

Jak wygląda chupacabra? Lecąc do Meksyku mieliśmy wyobrażenie zbudowane na tym, co udało nam się zebrać w literaturze meksykańskiej i amerykańskiej dotyczącej chupacabry. Miał to być prawie potwór, o wielkich kłach, sterczących na grzbiecie ostrych kolcach, demonicznym wyglądzie. Poniżej kilka grafik z naszego archiwum.











Wielkość tego stworzenia była porównywalna do człowieka, choć zdecydowanie mniejsza od przeciętnego wzrostu ludzi. Oczywiście były także relacje mówiące o tym, że bardzo przypomina proporcjami istotę ludzką, jak pokazuje to ta grafika z Meksyku.



Większość osób zajmujących się chupacabrą jest zgodnych, że jest to stwór mający ok. 140-150 centymetrów wysokości.


Relacje świadków, a raczej ich opisy chupacabry odbiegały od tego, co znamy z filmów czy książek. Mówili oni, że zwierzę jest pozbawione wielu demonicznych dodatków, które są w literaturze sensacyjnej, ale zdecydowanie nie jest żadnym kangurem, choć dokładnie tak się porusza (dużymi skokami). Najbliżej tych opisów jest grafika z naszego archiwum, którą prezentujemy poniżej.


x





Najbardziej wiarygodny opis chupacabry naszym zdaniem znajduje się w filmie dokumentalnym z serii „World`s strangest stories”, który znajduje się w naszym archiwum. Tam bardzo prosty rysunek tego stworzenia wygląda banalnie, ale wiernie odpowiada temu, co opisywali świadkowie, z którymi rozmawiała ekipa FN. Zgodnie z tym chupacabra ma taką sylwetkę:


Jak powstał ten rysunek? Film jest w naszym serwisie youtube/FundacjaNautilus.

Czy to możliwe, żeby takie zwierzę pojawiło się w Polsce? Oczywiście tu trzeba wybuchnąć radosnym, rubasznym śmiechem… a skąd! Takie historie zdarzają się tylko za oceanem, a nie w naszym kraju. To przekonanie zakłóciły wydarzenia z 2009 roku w podwarszawskim Sochaczewie. To był bardzo upalny okres, kiedy w miejscowości Kornelin doszło do niezwykłego wydarzenia.

W nocy z niedzieli na poniedziałek (28-29 czerwca 2009 roku) w gospodarstwie państwa Antoniak w Kornelinie to  "coś" zaatakowało stado ośmiu kóz w zadziwiający sposób pozbawiając ich życia, nie było żadnych śladów (!) walki z dzikim zwierzęciem, a wszystkie kozy miał dwa otwory na szyi, przez które została im odprowadzona krew.

- Tej nocy nie byliśmy w gospodarstwie. Być może gdybyśmy nocowali w domu nie doszłoby do tragedii. To na pewno nie był pies. Wybieg, w którym znajdowały się kozy jest ogrodzony wysoką siatką, ma także zamontowanego elektrycznego pastucha. Pies by tego nie pokonał. Nie widać także śladów podkopu - opisywał to właściciel gospodarstwa Stanisław Antoniak. Według niego nie był to także ryś, gdyż jest po prostu za mały. Zastanawiające jest także to, ze drapieżnik nie rozszarpał zwierząt, a jedynie wyssał z nich krew.

Kozy leżały obok siebie. Na ziemi nie było żadnych śladów szarpaniny z drapieżnikiem, rozerwanych fragmentów ciała kóz itp. Po prostu – leżały martwe obok siebie, a w szyjach miały otwory, przez które coś wyssało krew.


O całej sytuacji państwo Antoniak zawiadomili policję, weterynarza oraz Urząd Gminy w Nowej Suchej. Nikt jednak nie chciał uwierzyć w to, co mówili. Weterynarz „na odczep się" napisał kilka głupot o „ataku dzikich psów", choć nic nie przemawiało za tą hipotezą. Przez lokalne media przebiegła fala prześmiewczych tekstów i komentarzy, że „dziki pies rozszarpał kozy, a ludzie chcą sobie zrobić sensację, aby lepiej kozy (!?) sprzedać na mięso”.

Tymczasem do nas trafili świadkowie, którzy błagali o jedno: nie nagrywać ich, nie robić zdjęć, broń Boże nie podawać personaliów! Co oni mówili? No cóż… relacja państwa Antoników przy tym to „śmiech na sali”. Jeden ze świadków opisywał, że dokładnie w czasie ataku na stado kóz w Kornelinie miał okazję zobaczyć to zwierzę z bliskiej odległości (ok. 15 metrów). Zapamiętał hipnotyzujące, czerwone oczy. W swojej głowie usłyszał wyraźnie głos – „Nie podchodź do mnie, bo może ci grozić niebezpieczeństwo”, po czym zwierzę obróciło się i wykonując długie susy oddaliło się znikając w lesie. Widok tego mężczyzny, przerażonego tym, co zobaczył, na zawsze będzie się nam kojarzył z tymi wydarzeniami… Jego relację potwierdziła żona i brat. Wymyślił sobie to wszystko, a potem błagał, aby za żadne skarby go nie „nagrywać, spisywać, fotografować”? Absurd.

Zaprzyjaźniony z FN grafik wykonał wtedy rysunki do naszego archiwum, na których widać, jak wyglądała chupacabra opisywana przez świadków.


Poniżej materiał wideo, który był nagrany w 2009 roku przez ekipę FN.

 

 

10 grudnia b.r. na pokład okrętu Nautilus  dotarła relacja osoby, która zaklina się, że widziała „coś podobnego” w 2012 roku. Poniżej treść e-maila.

 

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Saturday, December 10, 2016 10:08 PM

To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>

Subject: spotkanie oko w oko z potworem

 

 

Dzisiaj, 12 grudnia 2016 czytając wasz artykuł z dnia 25 sierpień 2009 o chupakabrze, dopiero dowiedziałam się cóż to za stwora widziałam kilka lat temu, do tej pory raz w życiu. Otóż idąc trasą ok 2 km asfaltową między polami do sąsiedniej wioski. Wszędzie pola, to była wiosna gdzieś koniec kwietnia 2012  więc pola były puste z lekką trawką, las na horyzoncie jakieś 100, 150 metrów od drogi.

Szłam wtedy od pociągu z Augustowa (gmina Grabów nad Pilicą), była godzina 10 rano Wychodząc ze wsi przeszłam ze 100 metrów i wiedzę jak z lasu wybiega "na ślepo" jedno (co dziwne, bo sarny biegają po trzy lub więcej a dziki w stadach i to po ciemku) zwierzę. Co jeszcze dziwniejsze jakby mnie nie widziało z daleka. Ja mimo że noszę okulary widziałam je od samego początku, jak tylko wyskoczyło z lasu, za polami.

Od razu zrobiło to na mnie wrażenie, bo poruszało się tak jak jedyne w Polsce zwierzę a mianowicie królik-kicało vel skakało, na dwóch łapach. Mówię do siebie a co to za królik jakiś ponadmetrowy. Nie wiedziałam co o tym myśleć.

Leciało z lasu przez pola, prostopadle do mojej drogi, którą szłam. Co śmieszne, stworzenie to dokicało do samego asfaltu a los zechciał że ja akurat doszłam do tego miejsca, więc stanęliśmy na przeciwko siebie oko w oko:) tyle że po dwóch stronach asfaltu byliśmy (gdybym wtedy wiedziała że to potwór to napewno bym nie szła przed siebie)  Serce prawie mi stanęło. Było prawie mojej wielkości, co najmniej mogło mi sięgać do ramienia, mam 160 cm wzrostu. Jakby się tak na mnie rzuciło to już po mnie.

Na szczeście jak dokicało do asfaltu ja byłam po drugiej stronie ulicy, wtedy tak jakby dopiero mnie zauważyło. Zrobiło w tył zwrot i tak jak biegło w moją stroną tak pobiegło spowrotem przez pola do lasu.

Od razu poinformowałam męża mówiąc mu że po Polsce biegają kangury. Opis istoty: skacze na dwóch łapach, ma krótką jasnobeżową sierść tak jak kangur i przednie łapy w górze, i wzrost tak 140, 150. Długo sie nad tym zastanawiałam, nawet bałam sie pomyśleć że to mogłaby być czupakabra, a jednak wszystko na to wskazuje

 [dane do wiad. FN]

 

Na naszą prośbę wysłaną pocztą elektroniczną, aby jednoznacznie określić, czy mamy do czynienia z żartem, autorka e-maila odpowiedziała:

[…] absolutnie ta historia nie jest żartem, chociaż sama przeżyłam to na własnej skórze to sama ledwo w to wierze. Na tym świecie dzieją się takie rzeczy że sama wymyśliłam sobie hasełko na ich określenie "widze a nie wierze" ( jeszcze bardziej przewrotne niż dla sw tomasza )

Pięknie taki pan z ameryki powiedział w którymś filmie o kosmitach, że to co ludzie wiedzą ( czy wierzą w kosmitów czy nie itp.) nie zmieni rzeczywistości w jakiej żyjemy.  A moją "przygodę" do znudzenia opowiadałam mężowi. I zawsze zastanawiałam się co to za zwierzątko. Mąż powiedział że może ktoś w okolicy kangury hoduje. Ale ja o niczym takim nie słyszałam.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 9004x | Ocen: 7

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Wt, 13 gru 2016 08:14   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.