Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8172x | Ocen: 16
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
CZUŁEM, ŻE STĄD NIE WYJDĘ ŻYWY. I TO SIĘ SPRAWDZIŁO!
Wśród przeróżnych relacji o śmierci klinicznej w Archiwum FN ta ma wartość wyjątkową. Powodem jest to, że jej autorem jest niezwykle dzielny człowiek, który o swoim przeżyciu „po drugiej stronie” opowiadał w tak prosty, przekonujący sposób. Z wielkim smutkiem załoga Nautilusa przyjęła wiadomość o śmierci Janusza Brochwicza-Lewińskiego, która dotarła do nas 5 stycznia 2017. Piszemy „śmierci”, choć akurat na pokładzie Nautilusa powinniśmy pisać „śmierci ciała fizycznego”, gdyż tak naprawdę generał Brochwicz-Lewiński żyje dalej w świecie, który już raz za tego życia odwiedził.
Nasz materiał na youtube (tak naprawdę fragment filmu dokumentalnego o generale) obejrzało sporo osób, ale mimo to warto go sobie przypomnieć.
Widział leżące własne ciało, a następnie udał się w stronę światła!
Relacja żołnierza oddziału "Parasola" jest niezwykłym dowodem na to, że zjawisko śmierci klinicznej jest podróżą do innego świata, która czeka każdego z nas. Obowiązkowa lektura dla wątpiących w życie po śmierci!
Zjawisko śmierci klinicznej jest często wykpiwane jako coś, co naprawdę nie istnieje, a jest jedynie opowieścią osób szukających poklasku. Kłam temu twierdzeniu zadaje niezwykła relacja, która została przedstawiona w dokumentalnym filmie "Rycerski stan – Batalion „Parasol”, który wyemitowała Telewizja Polonia. Film jest poświęcony walkom Parasola w czasie Powstania Warszawskiego i w ogóle nie dotyczy zjawisk X`Files. Tym bardziej niezwykłej mocy nabiera relacja głównego bohatera filmu, którym jest legendarny dowódca grupy szturmowej "Parasol" Janusz Brochowicz-Lewiński. Po 59 latach pobytu za granicami Polski żołnierz AK opisuje najbardziej dramatyczne przeżycie w czasie Powstania Warszawskiego. Miało ono miejsce 8 sierpnia 1944 r., kiedy to na Cmentarzu Ewangelickim został trafiony pociskiem w twarz. Oto relacja Janusza Brochowicza-Lewińskiego, która jest jedną najpiękniejszych polskich relacji "spotkania z nieznanym" w czasie śmierci klinicznej:
- Musimy tędy iść, tutaj, to się zgadza... Teraz znajdujemy się niedaleko miejsca, gdzie byłem ranny. Jak zacząłem walczyć tutaj na tym cmentarzu i przekroczyłem bramę, miałem dziwne uczucie, które mnie nie opuszczało cały czas. Uczucie takie dziwne, nie lęku może ale jakieś psychiczne, że ja żywy stąd nie wyjdę. I to się sprawdziło...
- I w tym momencie, jak zostałem ranny jakaś siła wielka siła mnie poderwała do góry i miałem takie uczucie, jakby mnie kto batem uderzył w twarz! Byłem poderwany do góry, zemdlałem, no i obudziłem się dopiero w szpitalu tak że byłem nieprzytomny parę godzin.
Więc... to było bardzo ciężkie... ciężka rana i skomplikowana, bo twarz była rozerwana. Jak później zostało stwierdzone kula przeszła pod językiem, spaliła mi skórę w środku, nie mogłem mówić przez trzy tygodnie w ogóle, ani brać pokarmu oczywiście. Byłem karmiony wodą i jakimś mlekiem, przez nos kateterem... Konsekwencje były bardzo tragiczne dla mnie, bo byłem wyeliminowany z walki, musiałem opuścić moich żołnierzy, chciałem dalej walczyć, a nie mogłem niestety. Tak że to przerwało te moje walki w Batalionie Parasol, bo ta rana była już prawie śmiertelna.
Widziałem... jakąś wizję miałem! Opuściłem moje ciało i byłem ciągnięty do góry przez jakąś siłę nie do opisania, która mnie po prostu wyrwała z mojego ciała... jakieś fluidum albo coś... i szedłem do góry w jakieś formie... nie wiem... poruszania się, jest nieludzkie albo nie bardzo można opisać. I byłem na górze bez żadnego bólu w jakieś dolinie między jakimiś górami, siła była bardzo silna która ciągnęła mnie, jakieś światła, które towarzyszyły mi przez całą drogę. I później w pewnym momencie ta siła mnie ciągnęła na dół i wszedłem w powłokę mojego ciała którą widziałem leżącą na dole, i bóle się zaczęły... to znaczy wróciłem do życia!
To znaczy coś musi być! To znaczy jak umieramy, to jeszcze żyjemy w innej formie.
W naszym Archiwum FN jest opis przeżycia generała śmierci Janusza Brochwicza-Lewińskiego, który znaleźliśmy w archiwach Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest on bardzo ciekawy, gdyż tu generał wspomina jeszcze dwa inne momenty, kiedy spojrzał śmierci w oczy. Okazuje się, że w czasie swojego pobytu poza ciałem fizycznym miał także okazję zobaczyć słynny "film z życia".
To był naprawdę niezwykły człowiek. Był dowódcą grupy szturmowej, która broniła Pałacyku Michla na Warszawskiej Woli. Ci, którzy go znali mówią, że był jednym z najdzielniejszych i zawsze można było na niego liczyć.
Janusz Brochwicz-Lewiński urodził się 17 września 1920 roku w Wołkowysku w rodzinie ziemiańskiej. Jego ojciec Stanisław był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Stefana Batorego.
We wrześniu 1939 roku walczył w stopniu kaprala podchorążego. Po agresji ZSRR na Polskę, dostał się do niewoli sowieckiej, z której zbiegł. Po kilkutygodniowej tułaczce dotarł do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie włączył się w działalność powstającego Związku Walki Zbrojnej. Na terenie Puław pracował w administracji niemieckiej i równocześnie prowadził działania wywiadowcze i tworzył raporty dla wywiadu ZWZ. Po zdekonspirowaniu w 1942 roku opuścił Puławy i do wiosny 1944 roku dowodził oddziałem partyzanckim AK na Lubelszczyźnie.
W marcu 1944 rok Janusz Brochwicz-Lewiński został skierowany do Warszawy. Wszedł w skład I plutonu kompanii "Pegaz" (późniejszy "Parasol"). 10 lipca 1944 r. dowodził akcją na aptekę Wendego przy Krakowskim Przedmieściu 55, podczas której zdobyto narzędzia chirurgiczne, lekarstwa, środki znieczulające oraz materiały opatrunkowe dla sanitariatu Kedywu KG AK.
Walka w powstaniu warszawskim
W dniach 4-5 sierpnia 1944 r. wsławił się obroną kompleksu zabudowań "Getreide Industrie-Werke", czyli młyna, fabryki makaronów, magazynów oraz "pałacyku", a właściwie kamieniczki Karola Michlera przy ul. Wolskiej 40. Za te walki został odznaczony Krzyżem Walecznych. Od 6 sierpnia dowodził walkami kilkunastoosobowej grupy opóźniającej, której zadaniem była obrona rejonu Młynarska - Żytnia.
8 sierpnia 1944 został ciężko ranny w wyniku postrzału twarzy podczas walk na Cmentarzu Ewangelickim. Z tego powodu Janusz Brochwicz-Lewiński został wyeliminowany z dalszych walk. Został ewakuowany do Szpitala Jana Bożego na Starym Mieście, następnie kanałami przeszedł do Śródmieścia Południe.
Losy Janusza Brochwicza-Lewińskiego po wojnie
Po kapitulacji powstania dostał się do niewoli. Wyzwolony z niemieckiego obozu jenieckiego w Murnau przez Amerykanów po wojnie pozostał na Zachodzie. Wkrótce otrzymał przydział do Ośrodka Zapasowego Samodzielnej Brygady Spadochronowej, z której we wrześniu 1945 roku został skierowany do szpitala w Szkocji. Przeszedł ciężką operację szczęki i pięciomiesięczną rehabilitację.
W lutym 1946 r. opuścił szpital i pozostał na stałe w Wielkiej Brytanii. Wstąpił do armii brytyjskiej i służył m.in. w gwardii przybocznej Jego Królewskiej Mości Jerzego VI. Działał również m.in. w Palestynie i Sudanie jako oficer wywiadu. Po opuszczeniu armii był przez 15 lat kwatermistrzem i oficerem administracyjnym w jednej z brytyjskich szkół wojskowych.
Powrót do Polski
Janusz Brochwicz-Lewiński powrócił na stałe do Polski w lipcu 2002 r. Od tego czasu aktywnie działał w środowisku kombatanckim. Uczestniczył w akcji billboardowej programu "Patriotyzm Jutra" i został mianowany na stopień generała brygady przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Od 2009 do 2014 roku zasiadał w Kapitule Orderu Wojennego Virtuti Militari. Był także Honorowym Obywatelem Warszawy. W listopadzie 2015 roku został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej, za działalność na rzecz środowisk kombatanckich, za pielęgnowanie pamięci o najnowszej historii Polski".
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8172x | Ocen: 16
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie