Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7928x | Ocen: 17

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Czw, 23 luty 2017 09:35   
Autor: FN, źródło: Nowa Trybuna Opolska   

SĄ RZECZY NA NIEBIE I ZIEMI, O KTÓRYCH SIĘ NIE ŚNIŁO FILOZOFOM - W. SZEKSPIR, HAMLET

- Tajemnicze wydarzenia są udziałem wszystkich ludzi - twierdzi znany kompozytor Wojciech Kilar. - Jadąc samochodem, skręciłem w prawo, choć inaczej planowałem, a potem okazało się, że dzięki temu uniknąłem wypadku.



Współbohaterem tego zdarzenia był dyrygent i kompozytor Stanisław Wisłocki. - Przyjaźniliśmy się bardzo, choć widywaliśmy się rzadko - opowiada Wojciech Kilar. - Mieszkał w Warszawie, jeździł po świecie, nasze drogi jakoś się nie spotykały. Kiedyś obudziłem się nietypowo wcześnie, o 9 rano, śnił mi się Wisłocki. Wstałem, zszedłem do skrzynki, a tam list od niego. Musiała nastąpić jakaś tajemnicza komunikacja, bo nigdy do siebie nie pisaliśmy.

Zygmunt Konieczny, m.in. autor muzyki do filmów Andrzeja Wajdy i wielu spektakli współtworzących historię powojennego teatru polskiego, przywołuje wakacyjną przygodę na jeziorach pod Zbąszyniem:



- Kiedy wypłynęliśmy na głębokie wody, zobaczyliśmy przepiękne lilie. Nasz "motorniczy" schylił się, zerwał największą i wręczył mojej żonie. W tej samej sekundzie motor zgasł i choć potem facet męczył się, żeby go uruchomić, nic z tego nie wyszło. Staliśmy na środku jeziora zupełnie bezradni, aż ktoś wpadł na pomysł, żeby wrzucić lilię z powrotem do wody. I, proszę sobie wyobrazić, poskutkowało, bo w tej samej sekundzie motorówka ruszyła. Po czasie próbowaliśmy wytłumaczyć tę sytuację jako niesamowity zbieg okoliczności, ale trudno było nie pamiętać, co mówi się o liliach wodnych. Że posiadają jakąś szczególną moc...

Pisarz Marek Nowakowski opowiada historię o podłożu realistycznym, niemniej...



- Byłem na wsi u przyjaciół. Mieli psa, foksteriera, który towarzyszył gospodarzowi wszędzie - i do krów, i na polowanie, bo gospodarz myśliwy, dookoła duże lasy. Pies nazywał się Mopek - był świetny, inteligentny, z instynktem tropiciela. Pewnego dnia gospodarz z synem weszli na skarpę tropić borsuki, które mają tam nory. Pies ruszył pierwszy. Wszedł do dziury i zniknął. Byłem świadkiem, jak zaczęli go szukać, rozkopali dziurę, tak się przejęli tym zniknięciem, że szpadlami rozkopywali rozwidlenia. Pracowali coraz zacieklej, odsłonili tylny awaryjny otwór - nory puste, głuche. Od tej pory minęło 10 lat. Została tylko pamięć Mopka.

 

Sen i jawa

Opolskiemu poecie Janowi Goczołowi trzy razy udało się wyśnić czyjąś śmierć. Najpierw przyśniło mu się jakieś miasteczko w Wielkopolsce, nad rzeką, w miasteczku neogotycki kościół, karawan i autor powieści historycznych, Zbigniew Zielonka, wieszający żałobne wieńce. Minęło kilka dni i w wielkopolskim miasteczku nad Wartą, którego poeta nie znał nawet z nazwy, chlubiącym się pięknym neogotyckim kościółkiem, zmarł ojciec Zielonki. Goczoł nawet nie miał pojęcia o jego istnieniu.

Drugi sen poprzedził wyjazd z gawędziarzem, pisarzem i ogrodnikiem Rafałem Urbanem do Katowic. Obaj panowie odwiedzili redakcję "Poglądów", potem historyka i krytyka literackiego Zdzisława Hierowskiego, Goczołowi znanego wyłącznie z publikacji. Gospodarz podjął gości w pokoju wypełnionym książkami. Niepościelony tapczan i purpurowy szlafrok wskazywały, że niedawno wstał... Najbliższej nocy Goczołowi wszystko się przyśniło: pokój, książki, tapczan, Hierowski w purpurowym szlafroku, tyle że martwy i z wieńcem oliwnym na głowie. I znowu minęło kilka dni, zanim w gazecie ukazał się komunikat, że Hierowski został laureatem "Odry", a dzień później, że znaleziono go martwego w jego własnym pokoju, na tapczanie, w purpurowym szlafroku.

W trzecim śnie pojawiła się koleżanka ze studiów.

- Przeszły mnie ciarki, kiedy się przebudziłem - wspomina autor "Starego Ślązaka" i wielu innych wierszy. - Zadzwoniłem do niej do pracy, ostrożnie odpytałem... Okazało się, że wszystko w porządku. Po tygodniu "Trybuna..." opublikowała "Wyrazy współczucia z powodu śmierci ojca" dla Hanki.

Był jeszcze czwarty sen, nie spełniony. Wszystkie okoliczności wskazują, że ciąg dalszy... może nastąpić.

Znana aktorka Anna Dymna zapewnia, że dramatycznym przejściom, a tych nie brakowało w jej życiu, towarzyszyły sytuacje o charakterze irracjonalnym.



- Dlatego nie tylko nie zaprzeczam, że się zdarzają - jestem tego pewna - oświadcza. - Proszę mnie jednak o więcej nie pytać. To sprawy zbyt intymne, by mówić o nich publicznie.

Olga Tokarczuk, pisarka: - Oczywiście, przeżyłam niejedno takie zdarzenie, ale, wybaczy pani, zachowam to dla siebie. Może wykorzystam w eseju albo opowiadaniu, tak jak w przypadku "Wyspy" i "Skoczka".

 Idee i materia

Artystka "Piwnicy pod Baranami" Anna Szałapak przechowuje w pamięci następującą historię: Między drugą a trzecią w nocy wracała z Piwnicy. Mogła wyjść wcześniej, ale po koncercie były jeszcze jakieś rozmowy, jakieś wspólne śpiewy - normalna rzecz za czasów Piotra Skrzyneckiego. Poza tym nigdy nie bała się późnych powrotów; mieszka blisko, jakieś dziesięć - dwanaście minut drogi.



- Nagle z ciemności wyłoniło się dwóch mężczyzn - opowiada. - Jeden z nich mocno schwycił mnie za marynarkę. Postanowiłam, że nie będę krzyczeć ani szamotać się, nie miałam przecież najmniejszych szans. Zachowałam, pamiętam do dziś, niesamowity spokój, zagadnęłam tylko napastnika: - "Czy pan wierzy w Boga?". To proste pytanie zrobiło takie wrażenie, że mężczyźni dali mi spokój i sobie poszli. Koniec historii? Niezupełnie. Anna Szałapak twierdzi, że tej pamiętnej nocy głos pytający był jej głosem, ale rozległ się poza jej świadomością. - Nie wymyśliłam pytania o wiarę w Boga jako formy obrony - zapewnia. Wydarzenie kojarzy z faktem, że śpiewa wiele utworów, w których występuje Bóg. Choćby "Grajmy Panu" czy "Białe zeszyty"...

Joachim Badeni, dominikanin z Krakowa, studiował wyjątkowo długo. Spadkobierca ogromnej fortuny, zasilany hojnie przez matkę i ojczyma, mógł sobie pozwolić na kosztowne rozrywki. Pewnego razu, w drodze na towarzyskie spotkanie, poczuł dotknięcie. Przyjazne, tkliwe. Nie odwrócił się, poszedł w kierunku, w jakim prowadziła go tajemnicza ręka. Dotarł pod zamknięty kościół dominikański, potem do niego wrócił. W następstwie tego zdarzenia odebrał święcenia kapłańskie. Ojciec Joachim Badeni mimo podeszłego wieku zachował znakomitą pamięć i uchodzi za guru krakowskiego klasztoru dominikanów.



Swój najważniejszy utwór ""Missa pro pace" Wojciech Kilar rozpoczął w wigilię święta Zesłania Ducha Świętego, zakończył w Święto Zwiastowania.

- Nie miałem tej świadomości i dopiero kiedy odnotowywałem daty w kalendarzu, dotarło to do mnie - twierdzi. - Oczywiście można w tym doszukiwać się zbiegu okoliczności, ja jednak uważam, że to coś znacznie więcej. - Z "pewnym wstydem i zażenowaniem” przyznaje także, że kiedyś poczuł "fizyczną obecność Chrystusa”. - Obchodził mnie i bacznie się przyglądał - opisuje. - Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, ale od tej pory wiem, że są ludzie, czasem bardzo prości, obdarzeni łaską szczególnego widzenia.

Znany fotografik Adam Bujak zwierza się z niesamowitego poczucia bliskości Jana Pawła II, którego znał ponad czterdzieści lat.

- Przyjechałem z pogrzebu, dzieci mówią: "Masz relikwię". "Jaką znowu relikwię?" - zdziwiłem się. - "Otwórz kopertę". Okazało się, że papież trzy dni przed śmiercią napisał mi podziękowania za modlitwy i ostatnią książkę.

Polski fotograf polskiego papieża należy do Bractwa Dobrej Śmierci, które śmierć uważa za naturalną i piękną i codziennie modli się o świadome "przekroczenie granicy ze światem bez wojen, zamachów i totalitaryzmów". Na pytanie o kontakt z Janem Pawłem II po jego odejściu zaledwie daje do zrozumienia:

- Rozmawialiśmy o tym na osobności. Wychodziłem ze spotkania z udziałem poety Marka Skwarnic-kiego. Odprowadził mnie korytarzem, już przy drzwiach chwycił mocno za ramię, popatrzył głęboko w oczy, wspomniał czasy krakowskie; on też był związany z Bractwem Dobrej Śmierci. - "I starszy arcybrat trwa w dobrej śmierci" - rozpoczął. - Ciąg dalszy niech pozostanie tajemnicą.

 Spotkania z duchami

Profesor Jerzy Janik z krakowskiego Instytutu Atomistyki przyznaje, że "przynajmniej kilkakrotnie w życiu sprawy się tak potoczyły, "jakby we wszystko wmieszała się Opatrzność czy Anioł Stróż".

- Jako fizyk na temat zdarzeń irracjonalnych nie mam nic do powiedzenia - dodaje - ale jako człowiek wierzący nie wykluczam możliwości interwencji z tamtego świata.

Inny fizyk z profesorskim tytułem (nazwisko znane redakcji) widział duchy. W zwolnionym tempie przesuwali się przed jego oczyma jeździec i koń. A właściwie ich głowy i tułowia.

Ostatnia z zasłyszanych historii zdarzyła się w Otmuchowie w 1945 lub 1946 roku. Matka i ciotka pewnej opolanki, które na Ziemiach Odzyskanych otrzymały bardzo duże poniemieckie mieszkanie, nie lubiły przebywać w jednym z pokoi. Któregoś dnia, wcześniej, niż to było uzgodnione, odwiedził je znajomy, a panie, jeszcze zajęte przygotowywaniem przyjęcia, odesłały go do owego rzadko używanego pomieszczenia. Krótko potem gość wyszedł: "Proszę się nie gniewać, źle się tam czuję, cały czas mam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował". Za jakiś czas z Warszawy przyjechała kuzynka pań, uchodząca za medium. Postanowiły to wykorzystać i trochę żartem, trochę serio urządziły seans spirytystyczny: a nuż uda się cokolwiek wyjaśnić... Podczas seansu pojawiła się Niemka, a właściwie jej duch. Stwierdził, że zginęła w tym pokoju, a teraz nienawidzi wszystkich, którzy go odwiedzają.

- Mama i ciocia, racjonalistki, ateistki, panie bardzo trzeźwe w oglądzie świata - zapewnia narratorka - mówiły o tym jako o rzeczy trudnej do zrozumienia.

Z myślą o tych, którzy podejrzewają jakoby również byli przedmiotem inwigilacji z zaświatów, dodajmy, że duch z Otmuchowa zapewnił, że nie jest w stanie nikomu wyrządzić najmniejszej krzywdy.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 7928x | Ocen: 17

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Czw, 23 luty 2017 09:35   
Autor: FN, źródło: Nowa Trybuna Opolska   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.