Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6320x | Ocen: 11
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NAWIEDZONE DOMY? TO SĄ PRAWDZIWE HISTORIE
Od wielu lat zbieramy informacje o tzw. nawiedzonych miejscach, czyli takich, które odwiedzają niewidzialne byty. Powszechnie panuje przekonanie, że są to tylko i wyłącznie „duchy zmarłych osób”. I oczywiście jest to prawda, ale nie do końca. Duchy nieżyjących fizycznie osób to jedynie „jedna z wielu” półek dużego regału na napisem „niewidzialny świat istot pojawiających się w naszej rzeczywistości”. Są istoty demoniczne obdarzone mniejszą lub większą siłą, są byty powołane do życia (świadomie lub nieświadomie) przez ludzi, a także przeróżne inne energie, które także mogą być obdarzone pełną lub częściową świadomością. Oczywiście trzeba tutaj także dołączyć duchy zwierząt, roślin czy coś, o czym mówią wschodni mistrzowie, czyli np. świadomość Ziemi czy Słońca, które także są czymś w rodzaju „inteligentnych bytów”, z którymi można się kontaktować. To zresztą pokazuje dość zaskakującą prawdę o dawnych wierzeniach i mitach pielęgnowanych przez naszych dalekich przodków. Dziś wiemy, że nie były to jedynie „wyssane z palca mity i przesądy”, ale ludzie od tysięcy lat wiedzieli o istnieniu „świata ducha”, znacznie potężniejszego i bardziej rozbudowanego niż „świat materii”, który można dotknąć, zważyć, zmierzyć.
Historie o nawiedzonych przez duchy miejscach płyną na pokład okrętu Nautilus „nieprzerwanym strumieniem”. Na potrzeby tej publikacji wybraliśmy jedną, bardzo ciekawą historię, której opis trafił do nas w sierpniu ub. roku. Wiadomość nosiła tytuł „Psikusy w domu”, a rzecz ma miejsce w Holandii.
Witam Was serdecznie,
Szukając odpowiedzi na swoje pytania, na zaistniałą u mnie sytuację, trafiłam na Waszą stronę. Na wstępie napiszę, że szukam jakichkolwiek wytłumaczeń z dziwnych, niewytłumaczalnych zjawisk z mojego mieszkania, coś jakby obecność "duchów".
Jestem osobą niewierzącą w boga, zawsze miałam racjonalne podejście, nie wierzyłam też w nic nadprzyrodzonego, a każdy filmik o duchach był dla mnie "fotomontażem". Do czasu, aż sama doświadczyłam niewyjaśnionych dla mnie rzeczy.
Mieszkamy z mężem i z dziećmi w Holandii, wprowadziliśmy się do naszego mieszkania w grudniu w 2012 roku ( wtedy mieliśmy tylko jedno dziecko) i od pierwszych dni naszego pobytu tutaj doświadczyliśmy różnych psikusów, przykłady z pierwszego roku:
Syn, mając wtedy 1,5 roku miał przygotowany dla siebie pokój, wszystkie zabawki, łóżeczko, ale był jeszcze za mały, aby samemu tam się bawić i zabawki, którymi się bawił zawsze trzymaliśmy w salonie, w nocy spał z nami, do jego pokoju wchodziłam tylko po ciuszki. Misie na komodzie po wyprowadzce ustawiłam buźkami do drzwi, dywanik dziecięcy leżał na środku pokoju, a pierwsze klika tygodni (choć nie codziennie) z rana miśki znajdowałam buźkami skierowane do okna, a dywanik pod łóżeczkiem, albo po skosie pokoju ( po każdej zmianie położenia ustawiałam rzeczy, tak jak za pierwszym razem).
Do łóżeczka przykręcona była dla dziecka zabawka coś w stylu rzutnika, po włączeniu na suficie pokazywały się obrazki, kilka razy, kiedy wchodziłam do pokoiku zabawka sama się włączała i rzucała obrazki grając melodyjki. Jak powiedziałam mężowi o naszych psikusach, śmiał się z tego, że ktoś nas nawiedza, ja podobnie, było to bardziej zabawne niż przerażające.
Ogrzewanie w domu mamy ścienne, w każdym pomieszczeniu takie kółko, z którego dmucha ciepłe powietrze po włączeniu ogrzewania. Zdarzyło się, że w tym samym czasie w kilku pomieszczeniach na raz te kółka spadały. Nadal nie braliśmy niczego poważnie.
Innym razem, po kilku miesiącach kupiliśmy papużki, wypuszczaliśmy je z klatki na weekendy, w tygodniu były zamknięte. Któregoś ranka w normalny dzień papugi latały po pokoju, a klatka była zamknięta, jakby ktoś je wypuścił i zamknął kletkę, nigdy tego nie robiliśmy, zawsze podczas wypuszczania klatka była otwarta pamiętam, że przed spaniem na 100% siedziały w klatce.
Często też w kuchni kiedy jesteśmy gdzie indziej, oglądamy film, odkręca się kran, ale tak zupełnie, przekręcony na ful. To się zdarza do dziś, nawet jak mamy gości.
Od początku odkąd tu mieszkaliśmy mieliśmy problemy z zegarkami, skończyło się to pod koniec 2013r. Powiesiliśmy zegary standardowo - w salonie, kuchni i sypialni. Wszystkie trzy co jakiś czas przestawały chodzić, mąż zmieniał baterie, a w ciągu kilku dni sytuacja się powtarzała. Do sypialni kupiliśmy zegarek elektroniczny, aby skończyły się problemy z zerkaniem na zegarek z rana. Po niedługim czasie zegarek zmieniał godzinę, mimo że nikt go nie resetował. Aż pewnego "szczęśliwego" dnia siedzieliśmy w salonie, mąż wstał i powiedział, że idzie przestawić ten zegarek, bo wkurza go, że ciągle jest 17-ta ( była okolo 17:10), spojrzałam na telefon i powiedziałam, ze przecież jest 17-ta. Zegarek zaczął znów chodzić na równo z godziną, która była i od tamtej pory te problemy się skończyły.
W międzyczasie było pełno różnych psikusów, typu zrzucone ciuchy z pralki, wymieszane papierosy męża z tytoniem, przestawione rzeczy, gdzie na co dzień stały w jednym miejscu, odkręcona woda w kranie - wszystko się powtarzało.
Pod koniec 2013 roku, 2,5letni syn powiedział do męża - tata patrz, tam jest (podał imię, którego niestety nie zapamiętałam).
Myślałam na początku, że to wyobraźnia dziecięca/postać z bajki). Ale mniej więcej, rok, półtora później oglądaliśmy bajkę, gdzie były duchy, syn zapytał co to, powiedziałam- duch, a on na to, że przecież duchy tak nie wyglądają, nie latają, bo nie mają skrzydełek, zapytałam wtedy, co robią te duchy, to powiedział, że stoją i patrzą. Zapytałam, czy boi się tych duchów, to powiedział, że tych co są w domku się nie boi, ale boi się tych, co przyjdą jak znów będzie woda, zapytałam skąd ma sie wziąć ta woda i dlaczego przyjdą, odpowiedział, że kiedyś tu było dużo wody, a teraz nie mogą przyjść, bo statek nie przypłynie bez wody. W kilku najbliższych tygodniach (nadal spał z nami, budził się w nocy i przychodził, albo zasypiał od razu z nami) przy zasypianiu zakrywał twarz rączkami, albo kołdrą, zapytałam dlaczego tak, robi, powiedział, że nie chce widzieć tego, co na nas patrzy. Nie boi się, ale nie chce widzieć. Zakrywał się tak co jakiś czas przez kilka najbliższych miesięcy.
Teraz niedawno, jakeś 2 -3 miesiące temu położyliśmy syna spać (drugiego, 1,5 rocznego) i włączyliśmy elektroniczną nianię jak co dzień, oglądaliśmy film i usłyszeliśmy płacz dzieci mieszany z rozmową, poszedł mąż, myśleliśmy że syn się przebudził, a niania ma zakłócenia, które miał przy okazji sprawdzić, idąc do góry cały czas słyszał te dzieci, a jak wszedł do pokoju syna, to on spał. To był ten przełomowy moment, kiedy zaczęłam się mocniej zastanawiać i trochę już bać tego wszystkiego.
Rozmawiałam z sąsiadką na ten temat ( też mówiła, że przez około 20 lat miała ducha w domu, który robił psikusy, popychał dzieci - jest osobą wierzącą). Opowiedziałam jej o kolejnych naszych zjawiskach, miedzy innymi o historii syna z duchami, które przypłyną jak będzie woda, powiedziała, że kiedyś te tereny były pokryte wodą, a podczas wojny zginęło tu wielu ludzi, też Polaków (mieszkamy na półwyspie Zeeland).
Kolejnym psikusem było stukanie w drzwi - leżeliśmy już w łóżku i usłyszeliśmy stukot, jakby się pies drapał i uderzał łapą odrzwi, powiedziałam mężowi aby pogonił psinę, aby się nie czochrała, jak wyszedł, to ona spała i to w innym miejscu, niż w pobliżu drzwi.
Wcześniej tez takie stukanie się zdarzyło, tylko bardziej jak uderzanie drzwi o ścianę od przeciągu, jak wyszłam je zamknąć, to stukanie ustało, a okna były zamknięte, więc znikąd nie wiało.
Drzwi wejściowe mamy zatrzaskowe, więc odprowadzając starszego syna do przedszkola, nigdy nie zamykałam ich na klucz, a wiele razy, czasami z rzędu, czasami rzadziej, jak wracałam musiałam kręcić kluczem aż do końca, jakby były wcześniej zupełnie przekręcone kluczem. Pierwszy, drugi raz pomyślałam, że może odruchowo zamknęłam i nie pamiętam, ale zaczęłam tego pilnować i cały czas się to powtarza, chociażby dziś, jak mąż wracał ze spaceru z psem i drzwi były zupełnie zakluczone.
Niedługo później, robiłam obiad, smażyłam cos na patelni, w tym czasie mąż poszedł palić papierosa i popatrzyłam na niego przez okno, w tym momencie nóż, który leżał na blacie wpadł mi "znikąd" do patelni. Widziałam po prostu spadającego go w dół.
Od niedawna też nasz pies co jakiś czas dziwnie się zachowuje, mamy labradora, który nie jest do nikogo agresywny, do wszystkiego się cieszy (ma w tej chwili 2 lata). Od tego roku czasami szczeka w ścianę, ot tak po porostu i zaraz biegnie w kierunku drugiej ciągle szczekając, jakby za czymś biegła. Bywa też, że warczy przy miskach, kiedy nikogo nie ma w jej pobliżu, choć normalnie pozwoli sobie wszystko wyciągnąć z jej misek i nam i kotom.
Ostatnie kilka dni były przełomowe w moim strachu, a nie zabawie w tej sprawie, byłam sama w domu z młodszym synem, on spał, ja byłam w kuchni i "coś" mnie dotknęło w ramię. Nie były to włosy, czy zaswędzenie, tylko dotyk, jak ludzką ręką, jakby stał za mną mąż. Przeraziło mnie to strasznie, a przedwczoraj ( a właściwie wczoraj, bo było to około 1 w nocy) coś przypadkiem nagrałam, było to światełko lecące od ściany do mnie - nasz kot zaczął się wygłupiać, śmialiśmy się z jej wyskoków i wzięłam telefon, aby ją nagrać, wtedy pobiegła na fotel, kontem oka coś mi mignęło, ale jak czasami bywa, przeleci mucha, czy coś się zdaje i nie zwróciłam zbyt uwagi, dopóki nie włączyłam filmiku i zobaczyłam to światełko na nagraniu, nie było możliwości, aby coś się odbiło, rolety i zasłonki były zasłonięte, włączony był tylko żyrandol, a światełko wygląda tak, jakby ktoś ciągnął światło latarki od ściany do mnie ( wyślę link do filmiku, na youtube niestety nie jest tak wyraźne jak w komputerze przez autokorekty youtube'owe. ale też widać, i zrobiłam też zbliżenie obrazu screenem, które wyślę w załączniku).
A tu link do filmiku ...od około 50 sekundy, troszkę nad kotem na ścianie pojawia się to światełko i leci przez dywan w dól.
Sama nie wiem, jak na to patrzeć. Mąż nadal podchodzi do tego sceptycznie, jest tak samo jak ja niereligijny, gdyby ktoś opowiedział mi naszą historię, pewnie bym w to nie uwierzyła, ale w ostatnim czasie to wszystko zaczęło się kumulować wokół mnie, odkąd zaczęłam się bać. Nadal ciężko mi sobie wyobrazić błąkającą się duszę w sensie religijnym, dlatego może jest jakieś inne wytłumaczenie, może spotkaliście się z podobnym problemem? Czy ta energia/zjawisko/duch może zniknąć? Jak się tego pozbyć? Nie przeszkadzało mi w żaden sposób, dopóki nie zaczęło się ujawniać w taki bardziej widoczny sposób, w naszej obecności.
Jeśli nasza historia miałaby się gdzieś pokazać, proszę o anonimowość, choć wolałabym, jeśli jest- odpowiedzi, czy jakiegoś wytłumaczenia/porównania z innymi przypadkami, aby nas to nie dręczyło.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
Mamy sporo propozycji odwiedzenia miejsc „nawiedzanych przez duchy”, ale staramy się wybierać tylko takie, które są najciekawsze i które są rzeczywiście warte naszego czasu i uwagi. Nikt z ekipy FN nie musi się przekonywać bo raz n-ty, że istnieją duchy i że potrafią zostać w miejscach, w których przebywały za fizycznego życia. To dobrze wiemy! Decydujemy się na zaangażowanie w badanie danego przypadku tylko wtedy, kiedy rzeczywiście sprawa może dać nam coś, co będzie ważnym elementem w układance tworzącej „prawdziwy obraz otaczającego nas świata”.
Odpowiadając na pytanie naszej czytelniczki, jak sobie radzić z przypadkami codziennego przeszkadzaniu w życiu domowników przez niewidzialne byty – zleciliśmy już napisanie takiego prostego zestawu porad wynikających z naszego doświadczenia. Zaprezentujemy tekst w naszym nowym dziale FN24 (oczywiście, jak tylko artykuł będzie gotowy).
Jak wygląda sytuacja, kiedy "duch wraca i daje o sobie znać"? Jest to dobrze pokazane w drugiej części materiału filmowego z naszego Archiwum Wideo.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6320x | Ocen: 11
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie