Dziś jest:
Sobota, 21 grudnia 2024
Twierdzenie, że Ziemia to jedyny zaludniony świat w nieskończonej przestrzeni jest równie absurdalne jak przekonanie, iż na całym polu prosa wyrośnie tylko jedno ziarenko.
/Metrodor, filozof grecki z IV wieku p.n.e./
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7266x | Ocen: 22
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
PRZERAŻAJĄCE OKOLICZNOŚCI ŚMIERCI NAJWIĘKSZEGO JASNOWIDZA POLSKI MIĘDZYWOJENNEJ
Życie Stefana Ossowieckiego (ur. 22 sierpnia 1877 w Moskwie lub w okolicach Mohylewa, zamordowany 5 sierpnia 1944 w Warszawie) to tak naprawdę jeden wielki dowód na to, że człowiek to coś więcej niż tylko ciało materialne.
Na temat jego nieprawdopodobnych możliwości związanych z jasnowidzeniem napisaliśmy w tym serwisie dziesiątki artykułów. Od wielu lat śledzimy każdą publikację na jego temat, a także zbieramy wiadomości o jego osobie.
Jeszcze kilka miesięcy temu od naszej czytelniczki dowiedzieliśmy się, że największy polski jasnowidz 20-lecia Międzywojennego napisał scenariusz filmu na podstawie swojego życia. Chcieliśmy go szukać, dawać ogłoszenia w prasie. Tymczasem najnowsza korespondencja od p. Beaty Dąbek pozbawiła nas nadziei – ten bezcenny scenariusz spłonął wraz ze zwłokami jasnowidza w powstańczej Warszawie.
Poznaliśmy także kolejne szczegóły dotyczące jego śmierci. Dramatyczne, przejmujące, jak wszystko w życiu tego człowieka przesiąknięte mistyką. Natychmiast te informacje trafiają do naszego Archiwum i tylko wypada ze smutkiem pochylić głowę nad tym, jak straszne to były czasy.
From: Beata Dąbek [dane do wiad. FN]
Sent: Saturday, May 6, 2017 7:28 PM
To: REDAKCJA FN
Subject: Ossowiecki- śmierć
Dzień dobry,
Nazywam się Beata Dąbek. Przesłałam przed świętami tekst do Państwa na temat Stefana Ossowieckiego. Wczoraj przeglądając różne papiery, znalazłam jeszcze opis ostatnich chwil Stefana Ossowieckiego.
Wiem, że są one Wam znane, bo wspominał o nich Pan Robert Bernatowicz w jednym z wywiadów na Państwa stronach, ale nie zostały one tam dokładnie opisane, dlatego przesyłam je do Państwa archiwum.
Od 1939 roku do Stefana Ossowieckiego zaczęli zgłaszać się politycy i generałowie prosząc o przewidzenie wyników wojny, stało się to głównie po głośnym przypadku wykrycia w fabryce Wedla przez Stefana Ossowieckiego sabotażysty, który do masy czekoladowej dodawał gwoździe.
Zofia Lubieniecka po bombardowaniu stolicy we wrześniu 1939 roku usłyszała od niego:
"Teraźniejsze zniszczenia to jeszcze nic w porównaniu z tym, co się w Warszawą stanie. Widzę ją kompletnie w gruzach i spaloną, bez ludzi".
Stefan Ossowiecki pozostał w Warszawie dobrowolnie pomimo, że wpływowi znajomi podstawili dla niego samochód i nawet spakowali mu walizki. Odmówił słowami: "Ja Warszawy nie opuszczę, bo tu mogę być jeszcze potrzebny".
Na ulicę Marszałkowską 17, przychodziły tłumy ludzi, którzy próbowali dowiedzieć się czegokolwiek o losie bliskich sobie osób. Stefan Ossowiecki nikomu nie odmawiał i oczywiście nie brał za to pieniędzy. Konspiratorzy AK od samego początku zwracali się z prośbą o pomoc w ustalaniu konfidentów.
Jedną ze spraw była sprawa wykrycia dzięki wskazaniom Stefana Ossowieckiego człowieka, który doniósł do gestago na prof. Hipolita Gliwica, byłego wicemarszałka Sejmu, współpracownika Delagatury Rządu na Kraj. Śledztwo przeprowadzone z rozkazu AK przez Kazimierza Moczarskiego potwierdziło wskazania jasnowidza.
Od wiosny 1944 roku Stefan Ossowiecki, jak relacjonowali znajomi, zaczął przepowiadać własną śmierć, wspominał też, że widzi nad sobą aureolę nadchodzącej śmierci.
"Zginę, a mojego ciała nikt nie odnajdzie" - to słynne zdanie usłyszał jeden z jego znajomych, natomiast Annie Miernowskiej w lipcu 1944 roku powiedział: "Tobie nic się nie stanie. Ale ja... Mnie wezmą na gestapo, tam zginę. Niemcy mnie zamordują".
2 sierpnia 1944 roku mieszkańcy domu przy ulicy Marszałkowskiej 17 siedzieli w piwnicy wśród nich Stefan Ossowiecki wraz z żoną Zofią, wtedy pojawił się tam Niemiec szukający swojej dziewczyny, który poinformował ludzi, że budynek ma być spalony i poradził wyjść na zewnątrz.
Kiedy mieszkańcy pojawili się na ulicy zostali otoczeni przez Niemców, którzy młodych ludzi zabrali na Szucha, natomiast starszym, w tym Ossowieckiemu i Jego żonie, pozwolili odejść. Małżeństwo Ossowieckich zdecydowało się przenocować na plebanii kościoła Najświętszego Zbawiciela u księdza Pogorzelskiego. O świcie wszyscy Polacy, w liczbie kilkudziesięciu osób, zostali aresztowani.
W sobotę 5 sierpnia popędzono ich w stronę dzielnicy policyjnej i wtedy doszło do spotkania z Kazimierą Reych (o której w wywiadzie na stronie Nautilusa wspominał już Robert Bernatowicz).
Jej wspomnienie tak przedstawia te ostatnie chwile:
"Stefan ze spokojnym wyrazem twarzy odłączył się od grupy, przeszedł przez ulicę i podszedł do mnie. Niemcy jakby go nie widzieli. Podszedł, popatrzył mi w oczy i powiedział:
- Z panią będzie wszystko dobrze, pani wyjdzie z tego żywa.
- A co będzie z panem?
Machną ręką.
- O sobie wolę nie mówić.
Potem chciał oddać mi walizeczkę, ale wtedy zauważyli go Niemcy. Jeden z nich podszedł i pchnął Stefana tak brutalnie, że ten się przewrócił. Potem powlókł się chwiejnym krokiem do kolumny męskiej".
Dalej Kazimiera Reych wspomina: "W alei Szucha staliśmy kilka godzin. Wokół słychać było odgłosy walk. Około godziny 18 Niemcy zapędzili mężczyzn na tyły wypalonych budynków.10 minut póżniej usłyszeliśmy strzały z broni maszynowej i przeraźliwe krzyki rannych, których Niemcy dobijali pojedyńczymi strzałami. Po tej masakrze podpalili stosy ciał, oblewając je ropą. Gestapo paliło tam też swoje własne papiery. Popiół pokrywał ulice jak śnieg".
Ciało Stefana Ossowieckiego zostało spalone z setkami innych ciał.
Ocalała zarówno Kazimiera Reych jak i żona Stefana Ossowieckiego Zofia.
Spalona została również walizeczka, którą miał przy sobie Stefan Ossowiecki, w której znajdował się maszynopis książki "Nieśmiertelność", oraz napisany w 1939 r. dla wytwórni Paramount Pictures scenariusz filmu "Oczy, które wszystko widzą".
W 1946 roku z piwnic dawnego Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych wydobyto ponad 5 tys. kg ludzkich prochów - szczątki cywilów rozstrzelanych w pierwszych dniach powstania, wśród nich był Stefan Ossowiecki.
Prochy jasnowidza spoczęły na Cmentarzu Wolskim wraz z 10 tysiącami warszawiaków zamordowanych w dzielnicy policyjnej.
Na pokładzie okrętu Nautilus wzięliśmy się ostatnio na poważnie za pisanie scenariuszy filmowych (normalne, pełnometrażowe filmy do kin). Mamy w tej chwili dwa rozpoczęte duże projekty, ale następne zadanie w kolejności to napisanie scenariusza filmu "Oczy, które wszystko widzą". Dokończymy w ten sposób to, co nie udało się Stefanowi Ossowieckiemu. Czujemy „gdzieś w środku”, że musimy to zrobić, czyli zrealizować plan wielkiego jasnowidza i zrobić ten film.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7266x | Ocen: 22
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
DRONY NAD USA
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie