Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 9175x | Ocen: 17
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
GDY PRZEDMIOT PRZEPADA BEZ ŚLADU...
Każdemu z nas zdarza się zgubić jakiś przedmiot. Zazwyczaj przypisujemy to zdarzenie roztargnieniu, kiepskiej pamięci, lub zwykłemu przeoczeniu. Są jednak takie zniknięcia, których nie można wytłumaczyć na żaden z powyższych sposobów, bo jak wytłumaczyć przypadek, gdzie przedmiot przepada bez śladu i pomimo dogłębnego przeszukania miejsca, którego nie miał prawa opuścić nigdy już nie udaje się go odnaleźć? Fenomen ten przytrafia się bardzo wielu osobom - właściwie z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że zjawisko to jest raczej powszechne, a nie sporadyczne.
Pół biedy, gdy zniknie nam mały element garderoby, który odnajduje się później przypadkiem, wciśnięty głęboko w bęben pralki, lub klucze, które odnajdujemy nie w tej kieszeni, w której pamiętamy, że je zostawiliśmy. Tak błahe przypadki mają jak najbardziej przyziemne wyjaśnienie. W historii jednak zdarzały się (i zdarzają się wciąż) przypadki, których już tak łatwo wyjaśnić się nie da. W zasadzie nie ma na tym świecie osoby, której nigdy w życiu nie przytrafiłoby się dziwne zniknięcie jakiegoś przedmiotu. Internet pełen jest opowieści o znikających w tajemniczych okolicznościach przedmiotach, a nawet... ludziach. Nie są to relacje odosobnione, gdyż wystarczy zapytać kogoś ze swojej rodziny, lub znajomych, aby przekonać się, że praktycznie każdy ma za sobą choć jedną tego typu historię. Ile z tych historii posiada racjonalne wyjaśnienie, a ilu wyjaśnić się nie da, to już inna kwestia - jedno jednak jest pewne - ten fenomen dotyka prawie każdego.
Na przestrzeni wieków ludzie wymyślali wiele wyjaśnień dla tego zjawiska. Osoby starsze wiekiem zwykły mawiać, że czasami to sam diabeł przykrywa przedmioty swoim ogonem, stąd ich nagłe "rozpływanie się" w powietrzu. Równie abstrakcyjne jest wyjaśnienie dotyczące tzw. pożyczalskich. Teoria ta mówi o istnieniu niewidzialnych bytów (tzw. pożyczalskich), którzy po prostu "pożyczają" sobie pewne przedmioty, po czym niedbale odkładają je w nieco inne miejsca, niż te, w których się pierwotnie znajdowały. Jakkolwiek fantastycznie nie brzmiałyby te hipotezy, to jednak coś niewątpliwie za owymi zniknięciami musi stać.
Jedną z takich historii, którą bardzo trudno wyjaśnić jest w racjonalny sposób jest historia opowiedziana przez znajome małżeństwo, któremu w niewyjaśnionych okolicznościach - w dodatku praktycznie na ich oczach - zniknęła, a wręcz rozpłynęła się w powietrzu niepozorna płyta CD. Historia absolutnie niebywała, a jej bohater wraz ze swoją żoną z ręką na sercu przysięgają, iż sytuacja wydarzyła się naprawdę. Otóż pewnego wieczora - małżeństwo, o którym mowa siedziało na kanapie w swoim mieszkaniu , a tuż obok - na małym stoliku leżał włączony laptop, w którym odtwarzana była z płyty muzyka. W pewnym momencie mężczyzna postanowił zmienić płytę, wyjął zatem obecną, odłożył ją na bok i włożył do napędu laptopa inną. Po chwili rozmowy z żoną zdziwiło go, iż laptop nie zareagował na włożoną w napęd płytę, wysunął więc szufladkę napędu, myśląc, że płyta może być przybrudzona, stąd nie została wykryta przez napęd.
Gdy wysunął szufladkę okazało się, że... nie ma tam żadnej płyty! Lekko skonfudowany spojrzał na żonę, która przecież była naocznym świadkiem tego, że płyta została włożona do napędu, po czym pomyślał, że może jakimś cudem wsunął ją w otwór między szufladką, a obudową i w jakiś sposób płyta gdzieś tam utknęła. Mężczyzna zdziwiony całą sytuacją, po tym, gdy płyty nie udało znaleźć się ani w napędzie, ani nigdzie obok postanowił rozkręcić laptopa. Otworzył obudowę komputera i... po płycie nie było ani śladu. Płyta nie odnalazła się już nigdy, a młode małżeństwo będące przecież świadkiem tego, iż płyta była umieszczana w komputerze do dnia dzisiejszego wspomina tę historię, nie potrafiąc znaleźć żadnego racjonalnego wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. A to tylko jedna z historii.
Kolejną ciekawą historią jest historia naszego kolegi, w której doszło do jeszcze dziwniejszego zjawiska. Bo o ile dziwne zniknięcie jakiegoś przedmiotu, a następnie odnalezienie go w innym miejscu można jeszcze wyjaśnić w jakiś racjonalny sposób - to jak wyjaśnić sytuację, w której wydarzyło się to...w odwrotną stronę? Nasz kolega przeżył sytuację, która wymyka się wszelkiemu sensownemu wytłumaczeniu - przedmiot pojawił się u niego jeszcze przed tym, zanim zniknął. Historia ta miała miejsce kilka lat temu i rozpoczęła się od tego, iż pewnego dnia - absolutnym przypadkiem - nasz kolega znalazł w teczce od laptopa pięćdziesięciozłotowy banknot. Kłopot w tym, że banknot znalazł się tam praktycznie "z kosmosu". Kolega nigdy, przenigdy nie nosił luzem żadnej gotówki, a tym bardziej nie przenosił jej w torbie, która służyła jedynie do przenoszenia laptopa i ładowarki do niego. Nadprogramowy budżet pojawił się tam praktycznie z powietrza, bez żadnego wytłumaczenia skąd znaleziony banknot mógł się tam wziąć.
Teraz jednak najciekawsze. Minęło około 2 miesięcy i pewnego wiosennego wieczora kolega wybrał się do pobliskiego, osiedlowego sklepu, gdyż potrzebował rozmienić stu-złotowy banknot na 2x50zł - było mu to potrzebne na następny ranek. Wybrał się zatem do sklepu i przy kasie rozmienił pieniądze, chowając dwa banknoty 50-złotowe zwinięte razem, po czym wrócił do domu. Co stało się potem? Otóż już będąc w domu i wyjmując schowane pieniądze okazało się, że w absolutnie niewytłumaczalny sposób w rulonie brakuje jednej pięćdziesiątki! Zdziwiony całą sytuacją przeszukał wszystkie przysłowiowe kieszenie i nic. Banknot zwyczajnie rozpłynął się w powietrzu. Kolega zaręcza, iż na pewno (jest o tym absolutnie przekonany) zwinął obie pięćdziesiątki razem będąc jeszcze w sklepie i tak zwinięte schował razem. Banknot nie odnalazł się nigdy, mimo iż przeszukane zostało praktycznie całe mieszkanie.
Następna ciekawa historia pochodzi od jeszcze innego kolegi i również dotyczy pieniędzy, choć tym razem monety, a nie banknotu. Kilka lat temu kolega dostał do ręki 5zł, które schował w kieszeni spodni. W tej samej kieszeni miał również klucze od domu. Będąc już obok swojego domu sięgnął do kieszeni w celu wyjęciu kluczy, aby sprawdzić, czy nie pojawiła się jakaś korespondencja w skrzynce na listy. Kolega wyciągnął klucze, ale monety już w spodniach nie było. Zaintrygowany, sprawdził wszystkie kieszenie, ale po monecie nie było ani śladu. Będąc już w domu postanowił sprawdzić, czy kieszeń nie ma jakiejś dziury, przez którą moneta mogłaby wypaść - takowej nie znalazł. Przewrócił również wszystkie możliwe kieszenie "na drugą stroną" i niestety - monety nadal nigdzie nie było. Z ciekawości zawrócił do skrzynki, myśląc, że moneta musiała pewnie jednak wypaść podczas sięgania po klucze. Niestety, przeszukując to miejsce niczego nie odnalazł. Kolega następnie o sprawie zapomniał, a spodnie jeszcze nie raz były noszone i prane na przemian z innymi. Po jakimś czasie od tamtego zgubienia kolega potrzebując akurat drobnych monet w sklepie sięgnął odruchowo do kieszeni spodni (tych samych spodni) i zaskoczenie - w kieszeni nie wiadomo skąd znalazła się...5zł moneta. Mimo, iż od czasu zgubienia pieniążka spodnie przechodziły wiele razy pranie i wiele razy wywracane były na lewą stronę bez żadnej monety w kieszeniach oto nagle nie wiadomo skąd moneta pojawiła się w kieszeni praktycznie "z powietrza".
Jeszcze inna historia dotyczy komórki i tajemniczego zniknięcia wpisu z numerem odebranego telefonu. Pewien kolega któregoś razu sprzedawał samochód. Tak jak to się zwykle robi - wystawił ogłoszenia i podał w nich swój numer telefonu. Ludzi dzwoniło dużo, zadawali pytania, czyli tak jak to przebiega podczas każdej sprzedaży. W pewnym momencie zadzwonił kolejny zainteresowany, ale jako iż kolega był akurat w tym momencie zajęty czymś innym - obiecał, że oddzwoni za chwilkę. Po kilku minut kolega wziął do ręki telefon w celu oddzwonienia i jakież było jego zaskoczenie, gdy zobaczył, że wpis z numerem telefonu człowieka, który dzwonił przed chwilą zwyczajnie zniknął! Telefon ten nie miał możliwości usuwania wpisów połączeń odebranych i wykonanych, a mimo tego w rejestrze połączeń widniały wszystkie inne połączenia - za wyjątkiem tego jednego. Jakimś dziwnym sposobem numer rozpłynął się w powietrzu, a samochód finalnie został sprzedany komuś innemu. Historię tą kolega jednak pamięta do dziś, gdyż coś takiego nie zdarzyło się nigdy, ani wcześniej, ani później.
Wszystkie powyższe historie dotyczą znajomych osób, co do których prawdomówności nie ma żadnej wątpliwości, natomiast na zakończenie przedstawimy jeszcze jedną, równie ciekawą historią, którą podzieliła się inna osoba.
Historia dotyczy kobiety, która akurat znajdowała się wraz ze swoim partnerem w trudnej sytuacji finansowej. Pewnego razu partner tej kobiety wyjechał do pracy, z której to wrócił późnym wieczorem. Dostał tego dnia wypłatę, którą zwinął w rulonik i włożył do kieszeni kurtki. Będąc już w domu i chcąc wyjąć z ubrania zarobione pieniądze okazało się, że... pieniędzy nie ma. Kobieta w pewnej chwili pomyślała, że to chyba jakieś żarty, ale biorąc pod uwagę trudną sytuację w jakiej się znajdowali stwierdziła, że partner raczej nie robiłby sobie żartów z takiej sprawy. Przeszukali wszystko - wywracając kieszenie na lewą stronę, przeczesując klatkę schodową oraz całe mieszkanie. Kobieta nawet wywiesiła na drzwiach kamienicy kartkę z prośbą, czy ktoś nie odnalazł obok domu zagubionego pliku banknotów. Partner kobiety zadzwonił również do swojego szefa, aby ten sprawdził, czy pieniądze nie wypadły przypadkiem w samochodzie, którym wracał z pracy do domu. Bezskutecznie. Po przeszukaniu całego mieszkania i wszystkich ubrań załamana para poszła spać. Następnego ranka, wygrzebując z portfela jakieś drobne pieniądze na jedzenie kobieta załamana całą sytuacją pomyślała sobie "gdyby to był film, to sięgnęłabym teraz ręką do kieszeni, a tam byłyby pieniądze". Zamknęła oczy i tak też zrobiła. Co się okazało? Pieniądze, których szukali przez cały wieczór były w kieszeni kurtki jak gdyby nigdy nic! Magicznym sposobem pojawiły się z powrotem w miejscu, które dnia poprzedniego zostało przeszukane wzdłuż i wszerz.
Historii podobnych do tych są tysiące i jak widać nie są to sytuacje, które w prosty sposób można by wyjaśnić zwykłym niedbalstwem, bądź ulotną pamięcią. Są to historie, których w żaden sposób nie da się wyjaśnić za pomocą racjonalnych argumentów. Jak to bowiem możliwe, że wielokrotnie przeszukiwane miejsce, w którym ewidentnie nie ma żadnego śladu po zagubionej rzeczy nagle okazuje się miejscem, w którym ni stąd, ni zowąd, jak gdyby nigdy nic pojawia się nagle zagubiony wiele czasu temu przedmiot? Być może w jakiś sposób pewne przedmioty, z którymi jesteśmy w pewien sposób związani emocjonalnie mogą na jakiś czas "przeskoczyć" do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, a być może rzeczywiście istnieją byty, które wpływając na materię są w stanie "pożyczyć sobie" od nas dany przedmiot, by po jakimś czasie - w im tylko wiadomym celu - oddać go osobie, do której on należał. Tego nie wiemy, wiemy natomiast, że fenomen znikających przedmiotów to zjawisko, którego o ile jeszcze nie doświadczyliśmy, to z pewnością w życiu doświadczymy, a tymi już doświadczonymi zachęcamy do podzielenia się w komentarzach.
MS
Komentarze: 0
Wyświetleń: 9175x | Ocen: 17
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie