Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 4441x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
W MAJU 2018 BĘDZIE 40-STA ROCZNICA BLISKIEGO SPOTKANIA TRZECIEGO STOPNIA Z UFO W EMILCINIE
Nasz ekipa wróciła właśnie z ważnego spotkania w Emilcinie, gdzie ustalaliśmy strategię i plany na najbliższy czas. Za mniej niż rok, czyli 10 maja 2018 roku będzie okrągła rocznica najsłynniejszego w Polsce Bliskiego Spotkania III Stopnia w Polsce. Będzie to wyjątkowy moment, który chcemy uhonorować w szczególny sposób. Na szczęście jest jeszcze sporo czasu na przygotowania, ale trzeba je zacząć już teraz.
Być może wśród nowych czytelników serwisu są osoby, które nie znają szczegółów tej historii. Warto je przypomnieć prezentując dwa materiały z naszego Archiwum Wideo FN.
Podczas naszego pobytu w Emilcinie przeprowadziliśmy krótką rozmowę z naszym kolegą z pokładu okrętu Nautilus, który zajmuje się dokumentowaniem tej historii.
FN: Czy możemy porozmawiać o Emilcinie?
O Emilcinie? Zawsze. /śmiech/
FN: Czy czytałeś pytanie, które zadał nam jeden z czytelników?
Dostajemy sporo pytań… pewnie czytałem, ale przypomnij mi jego treść.
FN: Chodziło o to, na ile procent oceniamy wiarygodność historii z Emilcina?
I jaką dostał ten człowiek odpowiedź?
FN: …że jesteśmy po prostu w stu procentach pewni, że doszło tam do kontaktu z UFO.
I słusznie. Może mała uwaga: nikt z nas nie był w trakcie tego zdarzenia. Znamy świadków, relacje, mamy całą dokumentację zbieraną przez praktycznie 40 lat. Pewność stuprocentową mogę mieć wtedy, kiedy jadę samochodem i ktoś mnie zapyta: czy teraz jedziesz samochodem? Ja odpowiem: tak, bo nim kieruję i właśnie łamię przepisy rozmawiając przez komórkę. Jadę samochodem i to jest stuprocentowa prawda. Z Emilcinem jest inaczej, bo oczywiście nikt z nas nie był w czasie, kiedy Jan Wolski był zabierany na pokład pojazdu UFO, ale myślę, że można powiedzieć tak: to zdarzenie miało miejsce na 99,999 procent. Zostawmy ten 0,001 procent po to, aby jeszcze bardziej podkreślić prawdziwość wydarzenia. To nawet lepiej wygląda niż owe sto procent.
FN: Co w tej historii robi na tobie największe wrażenie?
Największe? Niech pomyślę… wiele rzeczy, ale chyba najbardziej to, że ta prawda z tej historii dosłownie promieniuje w każdym punkcie, gdziekolwiek by się nie przyjrzeć bliżej. I tak dokładnie powinno być: jeśli coś jest prawdziwe, to można to tłuc kijem i wyć, że to fałsz, a prawda i tak wyjdzie gdzieś ze szpary… Kiedyś to ładnie powiedział Tadeusz Konwicki… nieważne. W każdym razie wszystkie próby opluskwienia Emilcina zawsze kończyły się w ten sam sposób – pojawiały się nowe szczegóły jedynie pokazujące, że ta historia jest prawdziwa.
FN: Ile takich prób było?
Nieżyjący od wielu lat Zbigniew Blania-Bolnar mówił mi kiedyś, że zliczył ich około trzydziestu. Wtedy co chwila w prasie PRL-owskiej ukazywały się prześmiewcze teksty o tym zdarzeniu, a jednak historia się broniła. Było to wszystko: od idiotycznych hipotez o „zahipnotyzowaniu Wolskiego” lub „wszczepieniu mu przez KGB nadajników” po inscenizacje harcerzy ze szkoły podstawowej w Opolu Lubelskim. Im bardziej zidiociała była teoria, tym bardziej była nośna w narodzie… Blania-Bolnar wszystkie te bzdury prostował i wyjaśniał.
FN: Z jakim skutkiem?
Różnym. Czasami zamieszczali mu sprostowanie, czasem nie. Mamy te wszystkie teksty o Emilcinie w naszym archiwum wycinków prasowych w Bazie FN. Znakomity materiał na oddzielną książkę.
FN: Powiedziałeś, że z każdą próbą oplucia tej historii pojawiały się przy okazji nowe szczegóły. Możesz podać przykład?
Jest ich bardzo wiele… ale może ostatni – kilka lat temu pewien zakłamany człowiek postanowił „reanimować” chyba jedną z najbardziej wariackich teorii o zahipnotyzowaniu Wolskiego. To, że w Polsce nikt na oczy nie widział w tamtych czasach hipnotyzerów i nikt do dziś nie widział takich numerów z „zahipnotyzowaniem kogoś, aby ten chodził i gadał jak zaprogramowany robot” nikomu nie przeszkadzało. Okazało się, że znalazło się kilku takich, którzy zaczęli opowiadać duby smalone o tym, jak „sprawa Emilcina została wyjaśniona”… Tłumaczenie, że samo założenie jest wzięte rodem z Domu Wariatów i Miłośników S-F na nic się zdało. Był „mistrz hipnozy” Witold Wawrzonek, zahipnotyzował i już – możesz takiemu tłumaczyć, pukać się w głowę, a ten dalej swoje. Początkowo myślałem, że nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy w takie kretyństwa. Ale to jest jak ze sztuczną mgłą smoleńską i dobijaniem ofiar katastrofy TU-154 przez rosyjskich siepaczy – nie istnieje granica absurdu, jeśli ten absurd się ludziom poda… Zawsze znajdzie się kilku, którzy to kupią.
FN: Skontaktowałeś się z rodziną Wawrzonka?
Tak, choć dopiero po pewnym czasie. Autor tej zakłamanej próby „opluskwienia tak prawdziwej historii jak ta z Emilcina” powtarzał cały czas, że „ma to wszystko na taśmie”. Zadałem sobie pytanie: o czym on mówi? Jakiej taśmie? I tak trafiłem do rodziny pana Wawrzonka i jego małżonki. Przeprowadziłem z nimi bardzo długie rozmowy i wtedy stało się dla mnie jasne, jakie na czym polegało to draństwo, co „jest na taśmie” i jak tę starszą panią podszedł, aby wydukała ona „tak” na pytanie, czy mąż zajmował się hipnozą. Po rozmowie z nią wszystko stało się jasne.
FN: Możemy puścić fragment twojej rozmowy z panią Heleną Wawrzonek?
Tak, ale tylko fragment. Całość puścimy w rocznicę tego wydarzenia w 2018.
FN: Co pojawiło się nowego w związku z Emilcinem?
W sensie… po rozmowie z rodziną Witolda Wawrzonka?
FN: Tak.
Bardzo wiele rzeczy! Po pierwsze wreszcie ustaliłem punkt po punkcie, prawie minuta po minucie, jak ta historia trafiła do Witolda Wawrzonka. On naprawiał u siebie telewizory, choć robił to w sumie nie do końca legalnie. Ale tak się to robiło w czasach komuny – zawsze była gdzieś taka „złota rączka”, do której się niosło zepsuty telewizor wielkości gigantycznej skrzyni, ciężkiej jak wszyscy diabli… I Witold Wawrzonek był taką osobą. I nagle jeden z jego klientów wspomniał, że gdzieś jakiś chłop spotkał jakieś dziwne stwory, jak wracał wozem do domu. Witold Wawrzonek zainteresował się tym i podjął decyzję po rozmowie z żoną, że pojedzie na miejsce rowerem.
FN: Rowerem?
Tak. Kawał drogi z Lublina, ale wtedy… mój Boże… kto myślał o samochodzie? Naprawdę ta historia naprawdę ma wiele momentów, które budzą u mnie uśmiech na twarzy… Ale rozmowa z jego synem była fantastyczna, bo on był świadkiem wszystkich etapów wyprawy jego ojca do Emilcina. Opowiedział o tym w fantastyczny sposób! W rocznicę zaprezentujemy te nagrania. Miał taki zwyczaj, że bardzo głośno się zastanawiał i zadawał pytania chodząc po pokoju robiąc zresztą takie śmieszne miny… jego syn dokładnie to opisał.
FN: Miał coś wspólnego z hipnozą?
Zero na granicy zera absolutnego! Powiem tak: on miał tyle wspólnego z hipnozą co Zenek Martyniuk z afrykańskim programem podboju kosmosu! /śmiech/
FN: Wspomniałeś, że przy okazji tego pojawiło się wiele szczegółów…
…a tak, rzeczywiście – są rzeczy, o których nie miałem pojęcia i które pozwoliły spojrzeć na pewne rzeczy w nowy sposób. Witold Wawrzonek rozmawiał z Wolskim bardzo, bardzo długo także w obecności swojego syna Adama. Ten zapamiętał całkiem sporo drobiazgów, które gdzieś umknęły Blani-Bolnarowi. Na przykład to, jak zachował się wóz Wolskiego, kiedy wskoczyły na niego te dwa – jak on to mówił – „potworaki”. A wóz wręcz ugiął się pod ich ciężarem! Wolski opowiadał Wawrzonkowi, że był mocno zdziwiony, jak to możliwe, że takie „małe ludzie są takie ciężkie”.
FN: Jak to interpretujesz?
Moje przemyślenia przedstawię w rocznicę w 2018, ale już teraz dodam, że byli oni ubrani w bardzo szczególne skafandry i coś, co Wolski interpretował jako „zielone twarze” było częścią tego skafandru. Jest wiele nowych, ciekawych wątków. Wszystkich odsyłam do maja 2018.
FN: Jak oceniasz spotkanie w Emilcinie?
Dzisiejsze?
FN: Tak.
Fantastycznie. Ot choćby ten moment, kiedy przy ognisku dwie panie zamieszkujące Emilcin od zawsze zaczęły opowiadać, jak to nad chałupą Wolskim kilku mieszkańców widziało unoszące się dziwne światła. I od razu warto powiedzieć jedno: to było dawno dawno przed czasami, kiedy nasze niebo zaczęły masowo przemierzać drony! /śmiech/
FN: Dziękuję za rozmowę.
Emilcin, 27 sierpnia 2017
Poniżej prezentujemy kilka zdjęć wykonanych podczas naszego pobytu w Emilcinie 26-27 sierpnia 2017.
... a tak wygląda teraz miejsce lądowania UFO w lesie w Emilcinie!
Załączona mapa miejsca:
Komentarze: 0
Wyświetleń: 4441x | Ocen: 5
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie