Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6980x | Ocen: 13
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NIEZWYKŁA HISTORIA PODCZAS PODRÓŻY W INDIACH
Autorem tej relacji jest Andrzej Kotowiecki, z którym utrzymujemy kontakt od lat 90-tych i jest osobą bardzo wiarygodną. Warto zaprezentować w serwisie FN jego historię, którą przeżył podczas swojego pobytu w Indiach. Rzadko mamy okazję zaprezentować tyle ciekawych zdjęć z podróży po Indiach, więc... jest ku temu właśnie znakomita okazja.
[…] dawno nie pisałem dla Nautilusa, może zainteresuje Państwa mój artykuł, który opisuje bardzo ciekawą historię, która mnie spotkała w Indiach i w załączeniu uprzejmie przesyłam artykuł wraz ze zdjęciami z mojej 5-cio miesięcznej IV wyprawy do Indii, celem ew. wykorzystania na łamach Fundacji Nautilus,
serdecznie pozdrawiam cały zespół redakcyjny
Andrzej Kotowiecki
Jestem spod znaku „Słonia” !?
Do czasów islamu nie liczono lat od jakiejś konkretnej daty, lecz brały one swoje nazwy od najważniejszych wydarzeń w nich występujących – np. rok, w którym urodził się Mahomet (570), nazwano Rokiem Słonia, ponieważ nastąpił w nim najazd wojsk etiopskich na Półwysep Arabski, a używały one słoni bojowych. W żadnym znanym mi kalendarzu nie występuje znak Słonia, a jednak mam ze słoniami jakiś związek karmiczny. Historia zaczęła się w trakcie mojej ostatniej tj. czwartej wyprawy do Indii, która trwała ponad 5 miesięcy a dokładnie 168 dni.
Jak co roku, okres jesienno-zimowy przeznaczam na podróże. Tym razem wybrałem ponownie subkontynent indyjski i "okolice". Jak wyglądała ta podróż.
Z Krakowa ekspresem dojechałem do Warszawy, a stąd z lotniska im. Chopina, poprzez moskiewskie lotnisko Szeremietiewo poleciałem do New Delhi. Na miejsce dotarłem następnego dnia skąd po odprawie, metrem udałem się na dworzec kolejowy. Tam zakupiłem w International Turist Office bilet na ekspres do Gorakpur, miasta położonego w pobliżu granicy z Nepalem.
Po spędzeniu nocy w hotelu, następnego dnia wyruszyłem ekspresem i po wielu godzinach jazdy pociągiem, po wielu perypetiach z przekraczaniem granicy Nepalu udałem się do Lumbini.
Lumbini jest miejscem urodzenia Buddy. Zwiedziłem w Parku Królewskim ruiny pałacu, w którym przyszedł na świat jeden z założycieli wielkiej religii, a mianowicie buddyzmu Siddhaetha Gotama /ok. 563-483 p.n.e./
Następnego dnia autobusem, krętą i urwistą drogą z pięknymi widokami dotarłem do celu mojej podróży, do miasta u stóp Himalajów, do Pokhary. Miasto to jest położone u podstaw "dachu Świata " nad pięknym jeziorem Phewa Tal. Miałem szczęście, pogoda dopisała wyśmienicie.
Wczesnym rankiem, w dniu 6 września udałem się na trasę trankingową /4-5 godz./, aby obejrzeć masyw szczytów Annapurny ( 8091 m.n.p.m). Widoki naprawdę były wspaniale. Jedno z wielu moich młodzieńczych marzeń zostało spełnione - "Zobaczyć Dach Świata".
Jak to ktoś kiedyś powiedział - "Jeżeli jesteś w odpowiednim wieku, to należy spieszyć się życiem". W życiu należy mieć marzenia, żyć marzeniami i spełniać marzenia, kiedy oczywiście przyjdzie na to odpowiedni czas. Spełniać marzenia należy nie kosztem np. bliskich, tylko się do tego wcześniej przygotować, zapracować i poczekać, ale jednocześnie nie należy mieć wygórowanych marzeń w swoim życiu. Dla mnie czas na spełnienie następnych marzeń. Z Nepalu udałem się nad Ganges do Varanasi a stamtąd do Kalkuty następnie do Puttaparthi do Ashramu Sri Sathia Sai Baby.
Ashram obecnie jest mniej odwiedzany przez pielgrzymów i turystów z Zachodu. Po odejściu Swamiego w 2011 roku wielu wiernych pozostało bez Jego wsparcia i przestało być jego wielbicielami tj. zostało pozbawionych Jego obecności w ciele materialnym, chociaż wielu innych utrzymuje, że ma z nim kontakt mentalny i duchowy.
Spotykam się zawsze z moimi przyjaciółmi w Puttaparthi, końcem listopada kiedy to są wspaniale obchodzone urodziny Sai Baby. Gwoli przypomnienia Sathya Sai Baba, a właściwie Sathyanarayana Raju Ratnakaram, urodził się 23 listopada 1926 w Puttaparthi w Indiach. Błyskawicznie zyskał sławę jako dziecko, które potrafiło robić rzeczy, które sprawiały, że „buntowała się wyobraźnia”. Tworzył przedmioty, z rąk sypał mu się święty proszek Wibuthi, a wypowiadane przez niego słowa zadziwiały mądrością.
Szybko stał się mistrzem duchowym, którego zaczęto uważać za reinkarnację indyjskiego guru Shirdi Sai Baby, Ramy, Kryszny, Śiwy i Śakti oraz zstąpienie „boskiej doskonałości w ludzkiej formie”. W jego dyskursach jest mowa o miłości wobec wszelkich stworzeń, jest oczywiście wegetarianizm, powstrzymanie się od spożycia alkoholu, palenia papierosów i zażywania narkotyków, a także przede wszystkim nieprzywiązywanie się do świata materialnego oraz bezinteresowna, bezosobowa służba dla innych.
Sai Baba mówił także, że celem człowieka powinno być świadome ograniczanie własnych pragnień. Powtarza, że otaczający nas świat jest iluzją (Maja), a jedynie boski element w nim zawarty jest prawdziwy. Sai Baba mówi także o Bogu, który jest w każdej istocie i każdym przedmiocie i każda istota i każdy przedmiot jest Bogiem, chociaż większość z nich nie jest tego świadoma.
Od samego początku mówi, że wszystkie religie mają na myśli tego samego Boga, że jest „wiele ścieżek dojścia do źródła”. Należy podkreślić, że dzięki Niemu zostało zlikwidowanych kilkanaście tysięcy burdeli dziecięcych w całych Indiach (może właśnie dlatego był atakowany przez niektóre „media” jako pedofil i oszust), pomagał biednym, cierpiącym i chorym. Nadto z Jego inicjatywy zostały wybudowane 3 szpitale, Uniwersytet, szkoły średnie i wiele szkół podstawowych. Została doprowadzone woda pitna do Chennai (Madrasu), kanałem liczącym ponad 300 kilometrów. W dalszym ciągu są prowadzone operacje pomocy tzw, Sewa – biednym, poprzez wyjazdy dorosłych i młodzieży szkolnej, którzy odwiedzają biedne wioski niosąc bezpośrednią pomoc materialną. Nadto chorym, m.in. poprzez dojazd autobusu szpitalnego wyposażonego w lekarstwa, niezbędny sprzęt medyczny wraz z wykwalifikowanym personelem medycznym, świadczącym bezpłatnie usługi medyczne.
W trakcie mojego pobytu w 2015 roku ofiarowałem do Planetarium w Puttaparthi część mojej kolekcji meteorytów i jest to jedno z nielicznych miejsc w południowych Indiach, gdzie można je zobaczyć „Kamienie nie z tej Ziemi”.
I tak w Puttaparthi a w zasadzie w Prashanti Nilayam, spotkałem się z moimi przyjaciółmi z różnych stron Świata. Kiedy staliśmy w okręgu rozmawiając, nagle moja znajoma z Moskwy o imieniu Walentyna, która mnie cały czas obserwowała a ma ona zdolności widzenia aury, powiedziała do mnie –„Będziesz żył 91 lat”.
Po tej jej wypowiedzi, poprosiłem Walentynę, aby powiedziała mi o której godzinie się urodziłem, odparła bez wytchnienia – „co, mama ci nie mówiła, że o 17,28”. Nie znałem godziny urodzenia a zawsze chciałem wstąpić do Biblioteki Liści Palmowych w Bangalore – „Biblioteki Akashy”. Walentyna powiedziała mi również kilka faktów z mego życia o których wiedziałem tylko ja i moja rodzina i trochę więcej…..co w dalszej mojej podróży po Indiach zaczęło układać się w niezwykłą wiedzę o moich poprzednich wcieleniach i dalszej mojej przyszłości.
Moi rosyjscy przyjaciele załatwili mi w okresie Świąt Bożego Narodzenia 2016 roku trzydniowe wykłady z udziałem Dalej Lamy w New Delhi. Na wykładach było ok. 1000 pielgrzymów z Rosji i byłych Republik Związku Radzieckiego plus Mongolia i Tybet a także 100 gości i Vip-ów /ja miałem wejściówkę gościa/. Wykłady były naprawdę wspaniałe. Po tym spotkaniu udałem się na północ Indii do Rishikesh i Haridwaru, miast położonych nad Gangesem. Podróże po Indiach odbywam różnie, ale głównie pociągami. I tak w drodze do Rishikesh w moim przedziale podróżował również Astrolog. Na moją prośbę za opłatą powiedział mi „co o mnie mówią gwiazdy”. Potwierdził on wszystko co powiedziała mi wcześniej Walentyna, dodał również kilka bardzo interesujących faktów z mojego życia, o których tylko ja wiedziałem a także kilka szczegółów z moich poprzednich reinkarnacji. Po kilkunastodniowym pobycie w miastach nad Gangesem udałem się ponownie do mojej bazy do Puttaparthi skąd pojechałem do miejscowości Hampi. Jest to miejsce niezwykłe, po prostu 26 kilometrów kwadratowych ruin, kiedyś pięknego królestwa, które zostało doszczętnie zniszczone przez najazd islamu, który miał miejsce ok. 500 lat temu. Zamieszkałem w centrum, w pobliżu dużej świątyni.
Oczywiście pierwsze kroki skierowałem do świątyni, gdzie na bocznym dziedzińcu po lewej stronie zauważyłem słonia. W trakcie ostatniego pobytu w Indiach, Nepalu i Sri Lance widziałem kilka słoni, ale ten a w zasadzie ta słonica o imieniu Lakshmi była wyjątkowa. Jak do niej podchodziłem patrzyła na mnie z zaciekawieniem, zapytałem opiekuna tej słonicy, czy mogę ją dotknąć. Gdy uzyskałem zgodę, zbliżyłem się i filmując prawą ręką, lewą zacząłem ją głaskać po trąbie. Po chwili zauważyłem, że z oczu słonicy zaczęły wypływać ogromne łzy. Byłem tym wstrząśnięty, mój głos zaczął się łamać, gdyż mówiłem coś do tej słonicy. Opiekun ręcznikiem wytarł słonicy łzy i odprowadził ją kilka metrów dalej. Od moich hinduskich przyjaciół dowiedziałem się, że to co się stało jest ogromną rzadkością i prawdopodobnie łączy mnie z tym słoniem jakiś związek karmiczny. Następnego dnia odwiedziłem Lakshmi ponownie.
Zaniosłem jej arbuzy, gdy mnie z daleka zobaczyła, chwiała się z nogi na nogę z radości. Po tym pobycie w Hampi, podróżowałem jeszcze kilka tygodni. M.in. do Ashramu „Amritapuri” w Stanie Kerala, w którym można spotkać Ammę, nazywaną „Matką Indii” lub też „Świętą Przytulającą”, gdzie również spotkała mnie niespodzianka. Gdy po pokonaniu ok. 800 km pociągiem przybyłem do tego Ashramu, po formalnościach z rejestracją, zakwaterowaniem w pokoju oraz po przebraniu się, udałem się do świątyni, aby przywitać się z Ammą. Spotkanie i atmosfera wokoło zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zostałem tak jak inni, przytulony i powitany. Pobyt w tym miejscu był wspaniały.
Po kilkunastu dniach, gdy ustawiłem się w kolejce , aby się pożegnać, spotkała mnie miła niespodzianka. W trakcie jak mnie Amma przytuliła szepnąłem jej kilka słów, co wywołało u Niej radość, więc szepnąłem jej coś więcej co skwitowała wybuchem radości i oświadczyła ochronie, iż chce abym siedział obok niej. Siedziałem obok Ammy na podwyższeniu mając za plecami ołtarz a na ogromnej hali przed mną kilkaset osób śpiewało pieśni religijne. Po dalszych podróżach w Indiach m.in. Punduchery, Aurobindo, Auroville i wiele innych interesujących miejsc jak również wiele miejsc na Sri Lance, w połowie lutego wróciłem do Polski. W trakcie pobytu na subkontynencie indyjskim, tylko samymi pociągami odbyłem łącznie ponad 18.000 kilometrów podróży, nie licząc podróży autobusami i samolotami.
W Polsce po przylocie udałem się w odwiedziny do mojej przyjaciółki w Jeleniej Górze, dowiedziałem się od niej, że jest w tym mieście uzdrowicielka a jednocześnie osoba , która posiada również inne zdolności jak leczenie niekonwencjonalne i jasnowidzenie. Pani Barbara, bo tak ma na imię, jak mi powiedziano ma bardzo dobrą opinię jeżeli chodzi o skuteczność. Z ciekawości spotkałem się z nią. Pani Basia nic wcześniej o mnie nie wiedziała. Przyglądała mi się badawczo i obserwowała moją aurę. Byłem zaskoczony tym co mi powiedziała, a dowiedziałem się, ze moja dusza jest gwiezdnym wędrowcem, nie pochodzi z Ziemi, dlatego kocham podróże bo chcę wiedzieć wszystko na temat Ziemi. Dowiedziałem się również wiele innych ciekawostek o moich poprzednich wcieleniach, wiele z tych informacji pokrywało się z tym co wcześniej usłyszałem od Walentyny czy astrologa z Rishikesh. Ogromnym jednak zaskoczeniem było to co powiedziała na końcu. Otóż powiedziała, że mam związek karmiczny ze słoniami, byłem w którymś z poprzednich wcieleń właścicielem słoni i pięknego słonia.
Zrozumiałem wtedy dlaczego spełniam swoje podróżnicze „marzenia” i dlaczego słoń o imieniu Lakshmi w Hampi uronił łzy kiedy go czule głaskałem.
Wiem już jedno muszę znowu odwiedzić Lakshmi, Bibliotekę Liści Palmowych a także poddać się regresowi hipnotycznemu, a tak „nawiasem mówiąc” mam nawet już bilet do Indii.
Andrzej Kotowiecki
Poniżej zdjęcia dołączone do tekstu
/karta pobytu w Asramie/
/Astrolog spotkanie w pociągu/
/Auroville/
/Deoprayag - w tym miejscu zaczyna się geograficzna nazwa Ganges/
/Grób Św Tomasza w Madrasie/
/Hampi/
/Medytacja z Ammą na plaży nad Oceanem Indyjskim/
/Na 90 Urodziny Sai Baby mój dar dla Planetarium/
/Nepal 2016- Masyw Annapurny/
/New Gelhi 25-12-2016/
/Planetaruim w Puttaparthi/
/Puttaparthi 24-08-2010/
/Puttaparthi listopad 2013 spotkanie z gen_Trieteckim przyjacielem prokuratoem Fed. Rosyjskiej_oddelegowanego do Komisji w Katyniu/
/Słonica Lakshmi/
/Słonica Lakshmi/
/Sri Lanka/
/Świątynia Lotosu w New Delhi/
/Varanasi,5 wrzesień 2016/
/Varanasi,5 wrzesień 2016/
/Varanasi-2, wrzesień 2016/
/Varanasi-3. wrzesień 2016/
/Wartownik do prywatnych pomieszczeń Sai Baby 2010/
/Z moim przyjacielem z Australi - Peterem Rae reżyserem i producentem pięciu filmów o Sai Babie/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6980x | Ocen: 13
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie