Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7072x | Ocen: 15
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NIEPRAWDOPODOBNE 'ZNAKI' ZWIĄZANE ZE ŚMIERCIĄ JERZEGO KUKUCZKI
Na pokładzie Nautilusa mamy kolegów, którzy od lat interesują się himalaizmem i wiedzą praktycznie wszystko (!) o najwyższych górach świata, znają na pamięć w najdrobniejszych szczegółach przebieg najsłynniejszych wypraw na „czternaście ośmiotysięczników”, a także mają zbiór intrygujących wydarzeń związanych z tematyką zjawisk niewyjaśnionych, którą zajmuje się Fundacja Nautilus.
Miejsce wyjątkowe w tym archiwum zajmuje postać naszego najwybitniejszego himalaisty, prawdziwego geniusza wspinania się na najwyższe góry świata, czyli Jerzego Kukuczki (ur. 24 marca 1948 w Katowicach, zm. 24 października 1989 na Lhotse w Nepalu).
Jerzy Kukuczka jako drugi człowiek na Ziemi zdobył Koronę Himalajów i Karakorum – wszystkie 14 głównych szczytów o wysokości ponad 8 tysięcy metrów (pierwszy był Reinhold Messner, któremu zajęło to szesnaście lat i cztery miesiące, Kukuczce niespełna osiem lat). Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych himalaistów w historii.
Najbardziej niezwykła była jego śmierć, a raczej okoliczności z nią związane. Zginął na wysokości 8300 metrów 24 października 1989 podczas wejścia na Lhotse nową drogą przez słynną, niezdobytą wówczas południową ścianę. Szczyt atakował wspólnie z Ryszardem Pawłowskim.
Kukuczka wspinał się jako pierwszy i tuż przed granią szczytową odpadł od ściany. Lina, nie wytrzymując obciążenia, pękła, a wspinacz spadł w dwukilometrową przepaść i prawdopodobnie zginął na miejscu. Ciała Kukuczki nigdy nie odnaleziono, ale oficjalna wersja brzmiała, że Kukuczkę pochowano w lodowej szczelinie, nieopodal miejsca upadku (powód był prosty - odnalezienia ciała było konieczne do wypłaty odszkodowania dla rodziny zmarłego).
Przejmujący sen z ojcem – spadająca winda i wołanie pomocy
W czasie śmierci Jerzego Kukuczki doszło do nieprawdopodobnego incydentu związanego z jego synem. Jerzy Kukuczka miał żonę Cecylię Ogrodzińską oraz dwóch synów: Macieja i Wojciecha (młodszy z jego synów, Wojciech, zdobył wiele lat później Mount Everest).
I właśnie jego młodszy syn (wtedy w wieku kilku lat) obudził się z krzykiem w nocy dokładnie w czasie, kiedy ojciec oderwał się od ściany Lhotse i leciał w śmiertelną przepaść, czyli ok. 3-ciej w nocy polskiego czasu. O przypadku nawet nie ma sensu wspominać. Sen był przejmujący, gdyż śniło mu się, że jest razem z ojcem w windzie.
- Chyba ojciec albo ja krzyczeliśmy… alarm, alarm, alarm!
Był to typowy zwiastun śmierci. Od lat opowiadamy tę historię jako przykład niezwykle sugestywnego przykładu „zwiastuna śmierci”, ale nie wiedzieliśmy, że inni uczestnicy wyprawy na Lhotse tuż przed jego śmiercią także mieli dziwne sny zapowiadające tragedię. Dowiedzieliśmy się o tym dzięki e-mailowi od naszego wieloletniego czytelnika serwisu.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, February 18, 2018 8:56 AM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Dusza Jerzego Kukuczki odwiedziła swoich bliskich
Witam Fundację!
O tym, że dusze umierających odwiedzają swoich żyjących bliskich pisali Państwo nie raz.
Tu jeszcze jeden przykład, wyjątkowy, bo chodzi o himalaistę Jerzego Kukuczkę, który zginął podczas wspinaczki na Lhotse.
Kukuczka spadł z wysokości po pęknięciu liny.
I właśnie w tym tragicznym momencie pojawił się u swojego syna i jeszcze jednej osoby...
Ich wypowiedzi na nagraniu w programie TVP Katowice - od 18:00 min.:
https://katowice.tvp.pl/17380587/24-pazdziernika-2014-paciorki-himalajskiego-rozanca
Pozdrawiam!
Kazimierz
Materiał tak bardzo nas zainteresował, że natychmiast zgraliśmy go do postaci cyfrowej i umieściliśmy w naszym archiwum. Na potrzeby tylko i wyłącznie tej publikacji umieściliśmy go także w naszej witrynie serwisu vimeo.com
Nasz czytelnik w tytule e-maila stawia tezę, że to „dusza Kukuczki zawiadomiła syna i rodzinę”. Ale niezupełnie jest tak. Człowiek (lub jeśli ktoś się upiera - jego dusza) w momencie śmierci jest tak przejęty wizją zbliżającego się końca swojego życia, że „nie ma głowy” do przesyłania jakichkolwiek wiadomości komukolwiek, w tym także własnej rodzinie. Kto w takim razie przesyła taką wiadomość? Kto sprawia, że syn w momencie śmiertelnego lotu na skały z wysokości 2 kilometrów nagle ma sen z ojcem? To wyższe byty, które zajmują się życiem każdego człowieka i które czasami wysyłają takie właśnie sygnały żyjącym. Historie związane ze śmiercią w górach i „znakami wyższych sił” są przejmujące i stanowią „perłę w koronie” naszego zbioru opowieści o zwiastunach śmierci. Kolejny odcinek serii „Znaki śmierci w górach” już wkrótce – przedstawimy zupełnie nieznane historie pokazujące jedno – człowiek nigdy nie jest sam, nawet w najbardziej samotnej lodowej pustce… Jest coś, co śledzi każdy jego krok, zna każdą myśl. Jest potężne i potrafi zawiadomić o śmierci takiego człowieka jego bliskich i przyjaciół.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7072x | Ocen: 15
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie