Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8700x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
PRZYSZŁOŚCIĄ ZIEMI JEST CAŁKOWITY WEGETARIANIZM – DOJŚCIE DO TEGO STANU ZAJMIE WIELE TYSIĘCY LAT
Temat związany ze spożywaniem mięsa pojawia się przy okazji różnych spraw związanych z „tematyką zjawisk niewyjaśnionych”. Oczywiście ciekawe są aspekty duchowych konsekwencji bólu i nieprawdopodobnego cierpienia żywych istot zabijanych na masową skalę w rzeźniach (szacuje się, że w czasie, kiedy przeczytaliście to zdanie zabitych zostało ok. 35 tysięcy zwierząt na całej kuli ziemskiej), ale także sprawa wegetarianizmu pojawia się przy okazji tematyki ufologicznej.
Mówić krótko: w wyższych, bardziej rozwiniętych od naszego światach nie zabija się i nie zjada innych żywych istot. Wiedzą o tym wszyscy zajmujący się UFO na świecie. Obce cywilizacje patrzą na nas jak na barbarzyńców, istoty prymitywne w stopniu absolutnym, które myślą, że o poziomie cywilizacji świadczy najnowszy model smartfona, a tymczasem kryterium wiodące to poszanowanie innego życia.
Temat związany z „zabijaniem i zjadaniem” pojawia się często w naszym serwisie, a właśnie na pocztę dostaliśmy ciekawego e-maila, którego uznaliśmy za wartego przedstawienia w oddzielnej publikacji. Pojawia się tam szereg ciekawych pytań i odpowiedzi związanych z tym tematem.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, September 9, 2018 6:03 AM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: O jedzeniu mięsa i jego skutkach
Witam
Na wstępie chcę zaznaczyć, że jeżeli Załoga FN uzna, że treść niniejszego maila nie stoi w sprzeczności ze zdobytą przez FN wiedzą i przekonaniami oraz, że jest sens go opublikować, to jak najbardziej zgadzam się na to.
Od przynajmniej kilku miesięcy zamierzałem napisać tekst o tym, czego dowiedziałem się na temat karmicznych skutków jedzenia mięsa. Wiedza ta przyszła do mnie dzięki zbiegowi kilku czynników. Po pierwsze od ponad 20 lat interesuję się duchowością i wszystkim co z nią związane. Po drugie w mojej rodzinie w latach 2009-2012 miała miejsce seria wydarzeń, które wprost skierowały moją uwagę na kwestię spożywania mięsa i silną chęć jej ostatecznego rozstrzygnięcia oraz głębszego zrozumienia. Po trzecie w moim życiu we właściwym momencie pojawiła się osoba, która pomogła mi zrozumieć pewne nurtujące mnie kwestie, w tym właśnie kwestię spożywania mięsa.
Gdy w serii "Krótki wykład na każdy dzień" pod numerem 162 opublikowaliście Państwo tekst pt. "Zadajesz cierpienie zwierzętom? Wcześniej czy później odczujesz jego smak na sobie!" poczułem, że teraz jest idealny moment na podzielenie się tym, o czym piszę. Często bowiem jest tak, że ktoś znajduje wartościową treść dotyczącą kwestii spożywania mięsa (np. Państwa wpis nr 162) i reaguje albo obojętnością nazywając autorów lewicowymi wegetarianami-oszołomami, albo zaczyna drążyć temat dążąc do głębszych rozważań. Z doświadczenia i rozmów z tymi drugimi wiem, że zazwyczaj pojawia się w ich głowach następujące pytanie "Skoro jedzenie mięsa zwierząt jest złe, to dlaczego bez problemu wolno jeść warzywa, które też są przecież organizmami żywymi uśmiercanymi poprzez ich wyrywanie z gleby i zjadanie?". Inne częste pytanie to "Skoro mamy szanować zwierzęta i nie czynić im krzywdy, to powinniśmy zdecydować się na wegetarianizm czy raczej na weganizm?". Właśnie na tego typu kwestie postaram się odpowiedzieć tak, żeby zaspokoić tą garstkę bardziej dociekliwych, którzy przed podjęciem ostatecznej decyzji lubią mieć wszystko szczegółowo wyjaśnione i uzasadnione.
Generalnie człowiek nie jest w stanie jeść w taki sposób, żeby w ogóle nie popełniać karmy. Cokolwiek byśmy nie spożywali, to zawsze wiąże się to pośrednio lub bezpośrednio z jakimś organizmem żywym (roślinnym lub zwierzęcym). Kierując się zasadą ahimsy (nieagresji) nie wolno nam zabijać. Przestając całkowicie jeść zabijemy jednak samych siebie, co jest w ogóle niedopuszczalne. Jeść wobec tego musimy ale pozostaje pytanie co wolno, a czego nie powinniśmy. Jak we wszystkim na tym materialnym padole, gdzieś trzeba wytyczyć granicę. Mistrzowie, którzy wyzwolili się z koła transmigracji oraz współcześnie żyjący, niemal nikomu nie znani mistycy mówią, że różne formy życia mają różną liczbę żywiołów aktywnych i uśpionych. Tym samym różna jest zdolność do odczuwania strachu i cierpienia dla różnych istot żywych. Najbardziej świadomą istotą na Ziemi jest człowiek. Ma on w pełni aktywnych 5 żywiołów: ziemia, woda, ogień, powietrze i akasha (eter). Tym samym najbardziej świadomie odczuwa ból, strach, rozpacz itp. Zabijając człowieka popełniamy więc najcięższą karmę i jest to oczywiście niedopuszczalne, za wyjątkiem obrony koniecznej gdzie w razie potrzeby możemy bezkarnie łamać kości i ćwiartować żeby ochronić siebie samych i swoją rodzinę. Zaraz po człowieku mamy pozostałe ssaki (w kwestii jedzenia chodzi głównie o krowy i świnie). Ich świadomość jest znacznie mniejsza niż u ludzi, ale nadal wysoka. Mają aktywne 4 żywioły: ogień, powietrze, wodę i ziemię.
Zabijając je pośrednio lub bezpośrednio popełniamy bardzo ciężką karmę, choć nie tak ciężką jak zabijając człowieka. Dalej w kolejce są ptaki. Mają aktywne 3 żywioły: ogień, powietrze i wodę. Ich świadomość jest niższa niż ssaków i tym samym jedząc kurczaka, kaczkę czy indyka popełniana jest lżejsza karma aniżeli w przypadku wołowiny czy wieprzowiny. Karma ta nadal jednak jest ciężka. Kolejne stworzenia to gady i ryby. Mają aktywne tylko 2 żywioły: gady ogień i ziemię, a ryby ogień i wodę. Tym samym ich świadomość jest nieporównywalnie mniejsza od świadomości ludzi, o wiele mniejsza od świadomości krów i świń, ale i sporo mniejsza od świadomości ptaków. Gdy jemy rybę popełniamy więc lżejszą karmę niż gdy spożywamy kurczaka, o wiele lżejszą niż gdy spożywamy wołowinę czy wieprzowinę i nieporównywalnie lżejszą niż gdy mordujemy człowieka. Nadal jednak jest to zła karma, choć o znacznie lżejszym kalibrze. Karmę nawarstwiającą się podczas spożywania wszystkich wyżej wymienionych istot trzeba będzie kiedyś odpowiednio "odczuć", a dotkliwość będzie zależała głównie od tego, które z tych istot zjadamy. Najbardziej bedą musieli cierpieć wiecznie nienasyceni miłośnicy mięsa wołowego i wieprzowego, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez takiego posiłku.
No dobra, ale na szczęście mamy jeszcze pokarm pochodzenia roślinnego. Hmmm, tylko że rośliny też żyją! Coś jednak jeść musimy, bo inaczej padniemy trupem i popełniona karma będzie wtedy całkiem paskudna. Na szczęście rośliny mają aktywny tylko 1 żywioł: wodny. Ich świadomość jest bardzo znikoma. Jedząc je popełniamy karmę bardzo lekką, której skutki nie będą dla nas zbyt bolesne a jeżeli medytujemy, to ten specyficzny rodzaj karmy ulega przy tym od razu spaleniu. Możemy więc jeść pokram roślinny bez obaw i mieć spokojne sumienie wiedząc, że postępujemy właściwie. Istnieją różne grupy wyznaniowe (szczególnie w Indiach), które idą znacznie dalej jedząc np. wyłącznie owoce, które same spadły z drzew, chodząc w maskach szpitalnych żeby nie wdychać z powietrzem bakterii, które zostałyby zabite przez ludzki układ immunologiczny oraz nosząc ze sobą miotełki w celu ciągłego omiatania drogi przed stopami, żeby nie zdepnąć przypadkiem jakiegoś robaka. Są to rzeczy absurdalne czyniące z ludzi niewolników i nieustannie odwracające ich uwagę od spraw naprawdę istotnych. Ok, przynudziłem trochę tym wstępem, a miało być o weganiźmie i jego sensie lub bezsensie. No to jedziemy...
Zostając weganami chcemy nie tylko zrezygnować ze spożywania mięsa pozyskiwanego w wyniku zabijania zwierząt, ale także ze wszelkich innych produktów otrzymywanych dzięki zwierzętom mimo, że nie wiązałoby się to z ich uśmiercaniem. Chodzi głównie o nabiał otrzymywany z krowiego mleka, czyli sery, kefiry, maślanki, jogurty itp. Mistrzowie i żyjący mistycy mówią, że absolutnie nie ma takiej konieczności. Po pierwsze w celu pozyskiwania mleka do produkcji nabiału nie zabija się krów. Po drugie krowy nie są stworzeniami dzikimi jak np. wilki, których przeznaczeniem jest życie z dala od ludzi do których dzięki swojej dzikiej naturze nie przywiązują się tak jak psy czy koty. Po trzecie nasze organizmy potrzebują wielu rodzajów dobrze przyswajalnych białek (aminokwasów), a niektóre z nich występują wyłącznie w pokarmach pochodzenia zwierzęcego i po prostu nigdy nie dostarczymy ich zostając weganami.
No dobra, ale ktoś zarzuci mi teraz, że krowy hodowane w celu pozyskiwania mleka wcale nie mają beztroskiego życia i w jakimś stopniu wyrządza się im krzywdę. I tak i nie. Z jednej strony możliwe jest hodowanie krów w dobrych warunkach, zapewniając im bezstresowe życie na odpowiednio dużej przestrzeni i dziękując im na tyle ile są one w stanie odczuć za otrzymywane od nich mleko. Z drugiej strony w niejednej hodowli takich warunków po prostu nie ma i długo nie będzie, a rolnik też może się okazać chamem traktującym krowy jak przedmioty. My jednak nie wiemy dzięki jakiej hodowli powstał ser, który właśnie kupiliśmy. Nie mamy też wpływu na postępowanie w tej hodowli rolnika, który sprzedał mleczarni mleko do wyprodukowania naszego sera.
Możemy jedynie mieć nadzieję, że wszystko przebiegło w odpowiednich warunkach wiedząc, że jest to jak najbardziej możliwe i zależy po prostu od woli danego hodowcy, a nie naszej. Kupujemy ser w dobrej wierze podchodząc do tego tak, że gdybyśmy to my hodowali krowę dającą mleko to traktowalibyśmy ją tak samo dobrze jak ukochanego psa czy kota i byli jej wdzięczni za to, co dzięki niej mamy zapewniając jej przy tym spokój i poczucie bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do pozyskiwania mięsa, które zawsze poprzedzone jest zabijaniem i cierpieniem możemy pozyskiwać mleko w sposób niewywołujący cierpienia ani stresu u naszego poczciwego zwierzaka.
Możemy żyć ze zwierzęciem w zgodzie, nigdy go nie zabijając ani źle nie traktując lecz traktując z szacunkiem. Warunek jest tylko taki, że nie może to być zwierzę dzikie, którego natura wymaga żeby żyło z dala od ludzi i nie przywiązywało się do nich. Nie hodujemy więc wilków ani dzików, bo robilibyśmy im ewidentnie krzywdę działając wbrew ich naturze. Krowy jak najbardziej tak, byle odbywało się to z należytym szacunkiem, odpowiedzialnie i w odpowiednich warunkach. Niestety rzeczywistość jest taka, że linie produkcyjne z maszynami i komputerami są niemal sterylnie czyste, ładnie pomalowane i uporządkowane a miejsca hodowli naszych "braci mniejszych" obskurne, ponure i brudne. Właśnie to pokazuje w jakim punkcie rozwoju ludzkość naprawdę się znajduje, a nie technologiczne nowinki zmieniane "co 5 minut" przez wiecznie nienasyconych ludzi, kierujących się niskimi pobudkami dla zaspokojenia własnego ego.
Pozdrawiam całą FN i życzę wytrwałości w dalszym odkrywaniu tego, co niewyjaśnione
Marcin
Przyszłością ludzkości jest wegetarianizm - to jest poza sporem. Pytanie tylko: jak długo będziemy dochodzili do tego stanu? Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego (armagedon, który praktycznie zlikwiduje zwierzęta na Ziemi (!), a taką wizję zawiera wiele przekazów docierających ostatnio na pokład Nautilusa), to zajmie to kilka tysięcy lat. Ktoś powie - tak długo? My odpowiemy: kilka tysięcy lat to "prawie za chwilę"...
Komentarze: 0
Wyświetleń: 8700x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie