Dziś jest:
Czwartek, 28 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7691x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
CUD KRWAWIĄCEJ HOSTII W SOKÓŁCE - JEST KOMUNIKAT KURII
Archidiecezja Białostocka wydała specjalne oświadczenie, w którym zapewnia, że "cud eucharystyczny z Sokółki" nie zmienił swojego pierwotnego kształtu ani koloru. To odpowiedź na pojawiające się w mediach informacje, że hostia z Sokółki blaknie.
Rzecznik Archidiecezji Białostockiej postanowił się do informacji o rzekomym wyblaknięciu uznanej przez Kościół za cud eucharystyczny hostii.
Archidiecezja: "Cząstka Ciała Pańskiego nie zmieniła swojego koloru i kształtu"
Jak czytamy w komunikacie Archidiecezji Białostockiej, hostia z kościoła pw. św. Antoniego w Sokółce, do której od kilku lat pielgrzymują wierni, nie zmieniła swojego wyglądu.
"Powielane informacje są nieprawdziwe (...) Cząstka Ciała Pańskiego przechowywana w kolegiacie p w. św. Antoniego w Sokółce jest starannie zabezpieczona i nie zmieniła swojego kształtu i koloru" - czytamy w komunikacie napisanym przez ks. dr. Andrzeja Dębskiego.
Archidiecezja Białostocka dodaje, że tzw. cud eucharystyczny od siedmiu lat jest codziennie wystawiany w sokółskim sanktuarium, będącym "żywym miejscem kultu i licznych łask, o których zaświadczają przybywający tam pielgrzymi".
Cud w Sokółce. Czerwona substancja na hostii
W październiku 2008 roku w kościele pw. św. Antoniego w Sokółce podczas mszy na ziemię upadła hostia. Zgodnie z procedurami umieszczono ją w naczyniu z wodą. Po kilku dniach odkryto, że w naczyniu pojawiła się czerwona substancja przypominająca krew.
Na początku stycznia 2009 roku hostię oddano do badań. Dwóch profesorów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku orzekło, że w przesłanej próbce odnaleziono tkankę zbliżoną do mięśnia sercowego. Wtedy do Sokółki zaczęli zjeżdżać wierni, a zjawisko Kościół uznał za cud eucharystyczny. Wynik badań był kwestionowany przez niektórych naukowców, którzy twierdzili, że za zmianę koloru hostii odpowiedzialna była bakteria o nazwie serratia marcescens, która wytwarza czerwony pigment.
FN24
Już po publikacji dostaliśmy e-mail opisujący ciekawe wydarzenie, które może mieć związek z tzw. "cudem w Sokółce".
From: [...]
Sent: Friday, November 09, 2018 2:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Sokółka otrzymana łaska
Witam,
jestem Państwa stałą czytelniczką, jednak nigdy się nie udzielałam, jednak gdy zobaczyłam artykuł o Sokółce postanowiłam opisać co mi się przydarzyło, myślę, że śmiało mogę to nazwać cudem, bo nie wiem w jaki sposób można to inaczej wytłumaczyć.
Bardzo chciałabym pozostać osobą anonimową, ponieważ praktycznie nikt z rodziny o tym nie wie, nie poinformowałam jeszcze kościoła, ponieważ chciałabym zrobić to osobiście, a na tą chwilę nie mam możliwości, by tam pojechać, ponieważ podróż do Sokółki zajęłaby nam cały dzień, a mamy małe dziecko.
Po ślubie zaczęliśmy starać się o dziecko, jednak podświadomie wiedziałam, że mogą być z tym problemy, ponieważ miałam nieregularne cykle, potem już w ogóle ich nie było. Diagnozą była niepłodność, brak owulacji, w ogóle cykle "stały w miejscu", prędzej cały czas przyjmowałam tabletki by jakoś ten organizm funkcjonował jak u zdrowej kobiety. Po około 14 miesiącach nieudanych starań, próby przywrócenia owulacji drogą farmakologiczną lekarz zasugerował inseminacje lub adopcje, ale na ostatniej wizycie, gdzie kolejny raz mój organizm nie "zatrybił z tabletkami" i nie było już w tym miesiącu szans na owulacje, kazał nam powtórnie przyjechać za trzy dni, by sprawdzić jeszcze w jakim kierunku idzie organizm, czy wartości spadną poniżej zera czy nieco w zwyż i porozmawiać jaka będzie nasza dalsza decyzja. Załamana tym wszystkim wróciłam do domu, jednak w głowie cały czas pojawiała się myśl o Sokółce (nie wiem skąd, bo nie czytałam zbyt wiele na ten temat), dzień przed wizyta pojechaliśmy do Sokółki, w połowie drogi zaczęłam wątpić czy ta podróż ma sens, taka całodzienna wyprawa.
Dotarliśmy bez problemu, zaczęliśmy się z mężem modlić, w międzyczasie do kościoła dotarła wycieczka, pamiętam, ze z Borów Tucholskich, gdy skończyliśmy modlitwę, akurat zaczęła się msza, specjalnie dla tych pielgrzymów, postanowiliśmy, ze zostaniemy i my. W czasie gdy ta msza się zaczęła, poczułam niewytłumaczalne gorąco które od środka mnie ogarnęło, nie wiem jak to opisać, nigdy nie czułam czegoś takiego, chciało mi się płakać.
Następnego dnia dotarłam na umówioną wizytę lekarską, lekarz wykonuje USG no i ? Sam środek owulacji! organizm w 3 dni nadrobił to, co normalnie u kobiety zajmuje kilka tygodni, dostałam zastrzyk na wspomaganie owulacji (pękniecie pęcherzyka) i udało się, zaszłam w ciążę naturalnie wlaśnie w tym dziwnym cyklu. Dodam, że od momentu, gdy opuściliśmy kosciół w Sokółce czułam spokój i opanowanie, nie stresowałam się już wizyta, tym czy nam się kiedykolwiek uda zostać rodzicami, co wcześniej było na porządku dziennym również tak przeszłam całą ciażę, byłam nienaturalnie opanowana i spokojna. Dziecko urodziło się w nasza rocznice ślubu, zdrowe, kochane, nasze :).
pozdrawiam całą załogę.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 7691x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie