Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6994x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
NIEZNANA WIZJA STEFANA OSSOWIECKIEGO
To piękna historia, którą znalazła jedna z naszych stałych autorek, czyli Margo11. Stefan Ossowiecki jest od wielu lat naszą ulubioną postacią Polski 20-lecia Międzywojennego, gdyż jego zdolności do jasnowidzenia wykraczały daleko poza to, co intuicyjnie wiąże się z tą sferą "nieznanego".
I to jest kolejna, wydawałoby się "drobna historia" związana z interwencją jasnowidza w spór dwóch rodzin. Chodziło o pieniądze, które zaginęły i obie rodziny wzajemnie się oskarżały o ich kradzież. I wtedy wkroczył jasnowidz. Relacja poniżej.
Margo11
Nieznana wizja Stefana Ossowieckiego
Mój powinowaty, ks. dr Henryk Hilchen (1881-1956) w swych wspomnieniach opisał, jak to kiedyś, chcąc pomóc znajomym w rozwiązaniu konfliktu, zwrócił się o pomoc do najsłynniejszego wówczas warszawskiego jasnowidza, inż. Stefana Ossowieckiego (1877-1944). I nie widział w tym niczego niestosownego, choć był wysokim urzędnikiem kościelnym i szambelanem papieskim. Panowie dobrze się znali i wielokrotnie widywali.
A sprawa, która miała miejsce około 1940 roku, wyglądała tak. Dwie rodziny: lekarzy – państwa K. i przemysłowców – państwa P. zaprzyjaźniły się tak bardzo, że traktowały się jak rodzina: stale się spotykali, wymieniali uściski i całusy. Któregoś dnia żona doktora, Zofia dała panu P. na wymianę kilkadziesiąt dolarów, zawiniętych w bibułkę. On się jednak tego wyparł. Nie podejrzewała go oczywiście o kradzież, bo był majętny i uczciwy, ale o lukę w pamięci. Rodzina przemysłowców uznała lekarzy za szantażystów i znajomość zawisła na włosku. Doktorostwo postanowiło zwrócić się o osąd i mediację do dwóch księży – w tym Henryka Hilchena – oraz do jednego z lekarzy. Spotkanie zwołano na środę.
Henryk poprosił Zofię, która przyszła do niego z taką właśnie prośbą, o pożyczenie mu jej pióra wiecznego. Gdy wyszła, trzymając je przez papier, umieścił w kopercie. Następnie zadzwonił do przemysłowca, który parał się także poezją, o dostarczenie mu przez posłańca wierszy, które swego czasu ułożył na cześć króla Rumunii. Tej koperty nawet nie otworzył. Potem zatelefonował do Ossowieckiego, a jako że dawno się nie widzieli zapytał, czy może złożyć mu wizytę. Inżynier zaprosił go na kawę w poniedziałek.
Henryk zjawił się tam wraz z kolegą Władysławem, który miał być świadkiem. Gdy żona gospodarza – Zofia Ossowiecka wyszła z gabinetu męża, by przygotować poczęstunek, wręczył mu obydwie koperty, a „ten wziąwszy je do rąk zaczął natychmiast mówić:
- Księże drogi, ten człowiek mało nie zwariuje, tak się denerwuje, że go posądzają o kradzież. To samo ona, do której należy pióro, jest podniecona i zdenerwowana z powodu awantury. Zaraz, zaraz, jak to wszystko było? Widzę duże zebranie towarzyskie. Ta pani rozmawia z panem i idzie do drugiego pokoju, otwiera szafę i wyjmuje pudełko pełne złotych pieniędzy, wybiera trzy duże sztuki, zawija je w żółty papier i przynosi do pokoju, gdzie siedział na kanapie ten pan i jemu te pieniądze podaje. On zaś pociąga ją do siebie, aby pocałować, a odciąga ją sąsiad. W trakcie tego szamotania pieniądze zniknęły. Ten jegomość ich nie wziął, sąsiad też nie, ani ona. Pieniądze muszą być w tym pokoju.
W środę, podczas spotkania Henryk zrelacjonował doktorostwu wizję jasnowidza. Zaskoczony lekarz stwierdził, że wszystko dokładnie i wielokrotnie przeszukali, nawet zerwali pokrycie z tapczanu! Wtedy ten drugi zaproszony na mediacje ksiądz zasugerował przeszukanie pudełka na listy, stojącego na biurku. Małżeństwo stwierdziło, że też je oglądali, ale na prośbę obecnych odwrócił je dnem do góry. Wtedy z jednej z kopert wysunęło się zawiniątko z monetami. Widocznie ktoś je wrzucił do skrzyneczki, a te wpadły do otwartej koperty, gdzie były niewidoczne. Co ciekawe, złote monety, przebijając przez bibułkę w świetle elektrycznym nadawały jej żółty kolor, widziany przez Ossowieckiego…
Niestety, mimo wyjaśnienia całego nieporozumienia atmosfera między dotychczasowymi przyjaciółmi stała się tak niezręczna, że nawet mediacja wspomnianych księży jej nie złagodziła. Wkrótce obydwie rodziny zerwały znajomość i stosunki towarzyskie.
Źródło: Kościół katolicki na ziemiach polskich. Wspomnienia i refleksje ks. dr Henryka Hilchena z lat 1910-1945, oprac. Z. Szultka, H. Walczak, Szczecin 2014, t. 2, s. 206-207.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6994x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie