Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 2444x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
DZIWNE ZACHOWANIE KWIATÓW W MOMENCIE ŚMIERCI – HISTORIA O OKOLICZNOŚCIACH TRAGEDII NA NANGA PARBAT
W naszym archiwum są historie, które my nazywamy „znakami lub zwiastunami śmierci”. Kiedy odchodzi bliska osoba wtedy w jej domu dochodzi do niezwykłych wydarzeń, które – jak się potem okazuje – są idealnie zsynchronizowane z momentem śmierci takiego człowieka. O przypadkowości nie ma sensu mówić, gdyż zbyt dużo relacji pokazuje, że jest to prawidłowość. Jednym z najbardziej niezwykłych „znaków śmierci osoby bliskiej” jest dziwne zachowanie kwiatów. Nagle kwiat, który jest w domu od lat zakwita co mu się nigdy nie zdarzyło lub więdnie. I potem okazuje się, że takie wydarzenie stało się dokładnie w momencie, kiedy jednemu z domowników coś się stało.
Bardzo ciekawa historia została przedstawiona w wywiadzie z żoną tragicznie zmarłego himalaisty Tomasza Mackiewicza, który ukazał się w „Wysokich Obcasach” /o sprawie napisał także fakt.pl, a informację o tej publikacji dostaliśmy od naszego czytelnika/
Niebywałe znaki w domu zmarłego Mackiewicza. To cud?! Widziały to córka i żona
Minął niespełna rok od tragicznej wyprawy Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat, którą polski himalaista przypłacił życiem. Mimo upływu czasu Anna Solska-Mackiewicz, wdowa po alpiniście, nadal rozmyśla o jego śmierci i ostatnich wspólnych chwilach.
– Czuję, że Tomek przestał żyć w swoim materialnym ciele 27 stycznia, chociaż w akcie zgonu przyjęto 30 stycznia – wyznała w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów".
– Miesiącami odtwarzałam sobie chronologię wydarzeń, co się działo i którego dnia. Musiałam przyjąć, że umarł nazajutrz po tym, kiedy Eli go zostawiła, bo w przeciwnym razie oszalałabym na myśl, że był sam i mógł się bać. I dlatego szukałam znaków, że tak się stało – wyjaśniła w wywiadzie dla „WO" Anna Solska-Mackiewicz.
Wdowa po Mackiewiczu wspomniała, że kilka lat temu dostała od niego kalanchoe (żyworódka, popularny kwiat doniczkowy – przyp. red.).
– I ten kwiat nagle zakwitł, pierwszy raz w życiu, zimą – zwierzyła się Anna Solska-Mackiewicz.
Dawał znak, by się nie bały
Zagadkowo zachowywała się też Zoja, córka Anny i Tomasza. – W nocy, gdy Eli zostawiła Tomasza, Zoja przebudziła się, co jej się nigdy nie zdarza, usiadła na łóżku z szeroko otwartymi oczami i z kojącym uśmiechem. Nic nie mówiła, tylko przez kilkanaście sekund na mnie patrzyła. Były to dla mnie materialne znaki energii Tomka, który pokazywał nam, ze wciąż jest z nami. Dawał mi znak, żebym się nie bała – dodała Anna Solska-Mackiewicz.
Córka Mackiewicza przed wyjazdem ojca usłyszała, że Tomasz jedzie do Mikołaja pilnować mu chatki. – Powiedział Zojce, że jeśli spojrzy w niebo i zobaczy migającą gwiazdę, to on będzie do niej migał. I często się zdarza, że córka wypatruje w nocy migającej gwiazdki i cieszy się, że tata dotrzymuje słowa – zakończyła wdowa po himalaiście.
Pod koniec stycznia wdowa po polskim himalaiście, który nie wrócił z wyprawy na Nanga Parbat, będzie promował książkę Dominika Szczepańskiego – „Czapkins. Historia Tomasza Mackiewicza".
Akt zgonu z Pakistanu
W marcu 2018 roku Witold Mackiewicz, ojciec Tomasza, otrzymał z Pakistanu akt zgonu, w którym za datę śmierci jego syna przyjęto 30 stycznia. – Jeden z moich znajomych księży powiedział do mnie: „Witold, ja Ci nawet nie składam kondolencji” – tłumaczył w „Dzień Dobry TVN” ojciec himalaisty.
Tomasz Mackiewicz siedmiokrotnie próbował zdobyć Nanga Parbat, czyli dziewiąty co do wysokości szczyt świata. Wyprawa w styczniu ub. r, była jego ostatnią. Polski alpinista wraz z Francuzką Élisabeth Revol zdobył „Zabójczą Górę”.
Dostał ślepoty śnieżnej
Tomasz Mackiewicz zaginął pod Nanga Parbat w Himalajach w piątek 26 stycznia. Revol sprowadziła Polaka na wysokość 7250 m i upewniwszy się, że nie jest w stanie mu pomóc, zostawiła go osłoniętego w lodowej jamie. Polski himalaista dostał choroby wysokościowej i ślepoty śnieżnej Sama zmagając się z odmrożeniami zeszła na wysokość ok. 6700 metrów, gdzie oczekiwała na ekipę ratunkową. Przez ekstremalnie trudne warunki pogodowe udało się ocalić tylko Francuzkę.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 2444x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie