Dziś jest:
Piątek, 29 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6277x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
TRAGICZNE SKUTKI 'POPRAWIANIA NATURY' – KULISY CHIŃSKIEGO GŁODU I WALKI Z WRÓBLAMI
/od autorki tekstu Beaty Dąbek/
Dzień dobry,
przesyłam tekst, który różni się od moich poprzednich tekstów przesłanych do FN, ale napisałam go pod wpływem najnowszego wpisu w dzienniku pokładowym. Postanowiłam poruszyć kwestię naszego stosunku do zwierząt i przyrody w kontekście rozwoju duchowego, który jest niezbędny do nawiązania tzw. kontaktu. Ponadto tematy zwierząt, środowiska są mi osobiście bardzo bliskie, ponieważ od lat się tym zajmuję wspierając między innymi organizacje, fundacje zajmujące się losem zwierząt w Polsce i na całym świecie tak, aby obejmowały one pomocą nie tylko psy i koty, ale i konie przeznaczone na rzeź, zwierzęta gospodarskie, ale i też wszystkie stworzenia wolno żyjące na naszej planecie. Im ten tekst chciałam poświęcić.
Beata Dąbek, 2019
Z okrzykiem na ustach "niech żyje wielki Mao" rzuciło się do masowego zabijania tzw. czterech plag tysiące Chińczyków w 1958 roku.
To z kolei doprowadziło do wybuchu Wielkiego Głodu, dzisiaj zaliczanego do największej na świecie katastrofy spowodowanej przez człowieka z powodu pogwałcenia równowagi między ludźmi a środowiskiem.
Akcja masowego zabijania wróbli, szczurów, much i komarów została zapoczątkowana przez biologa Zhou Iiana pełniącego funkcję wiceministra oświaty, a który twierdził, że masowa eksterminacja tzw. czterech plag przyczyni się do rozkwitu rolnictwa.
29.08.1958 roku wszedł w życie dokument sygnowany przez Mao Zedonga noszący nazwę "Decyzja w sprawie kontynuowania kampanii zwalczania czterech plag".
Mao Zedong jako antyintelektualista za nic mający naukę oraz prawa rządzące światem natury, chciał podporządkować sobie przyrodę wykorzystując do tego jak uważał największy atut Chin, a mianowicie ogromną siłę roboczą w postaci setek milionów ludzi. W ten sposób Chiny chciały przyćmić zarówno świat zachodu jak i sowiecki.
Jak już wspomniałam w masowym zabijaniu przede wszystkim wróbli, które zostały oskarżone, że zjadając ziarno pozbawiają ludzi owoców ich pracy, wzięło udział całe społeczeństwo - kobiety, mężczyźni, starcy, uczniowie i dzieci.
Ci, którzy wysławili się zabijaniem największej ilości wróbli nazywani byli prawdziwymi patriotami, stawali się bohaterami otrzymującymi honorowe odznaczenia. Uczniowie zwalniani byli z lekcji, wydawano im proce do zabijania, nakazywano aby niszczyli gniazda. Stosowano najróżniejsze techniki zabijania wróbli - walenie w bębny i garnki powodujące hałas, machano szmatami, aby oszalałe ptaki przemieszczały się od jednego człowieka do drugiego.
Po 15 minutach takiego oszalałego latania ptaki padały martwe z wycieńczenia i od hałasu.
W ciągu trzech pierwszych dni w Pekinie i Szanghaju zabito około 1 mln ptaków, a w ciągu roku około 2 miliardów.
Prasa publikowała zdjęcia gór zabitych ptaków, wiązano je również w długie łańcuchy i tryumfalnie obwożono w ciężarówkach. Ambasada PRL w Pekinie donosiła, że mnóstwo wróbli schroniło się na jej terenie, na który wstęp był wzbroniony dla oszalałych Chińczyków, którzy wkrótce ogłosili zwycięstwo szumnie je świętując.
W prasie, radiu i telewizji mówiono, że wytępienie wróbli jest ogromnym osiągnięciem kraju, które zostało potwierdzone w 1959 roku nadzwyczajnym urodzajem. Otrzeźwienie przyszło już jednak w 1960 roku, kiedy to szarańcza i gąsienice rozmnożyły się w takim stopniu, że pochłonęły wszystkie rośliny, oraz zaczęły niszczyć lasy.
Władza zdała sobie wtedy sprawę z rzeczy oczywistej, że to ptaki zjadają robaki, a wybicie niemal wszystkich wróbli spowodowało, że owady zaczęły rozmnażać się w tak ogromnym tempie, że zniszczyły zbiory.
Nadszedł czas zemsty przyrody i ukarania pychy.
Pojawiły się pierwsze oznaki głodu, rolnicy poszukujący jedzenia wpuszczali środki chemiczne do stawów i jezior zabijając tym samym dzikie zwierzęta. Wielu umierało w mękach, ponieważ niektórzy w desperacji zjadali błoto, które w ich żołądkach zamieniało się w beton.
W ciągu trzech lat głodu dochodziło do wielu aktów kanibalizmu, często napadano na przyjezdnych, których następnie zjadano. Także w wielu rodzinach nie grzebano zwłok bliskich a konsumowano je. Znane były też przypadki rodziców zjadających własne dzieci.
Oficjalnie zmarło z głodu około 20 mln ludzi, ale liczba ta wynosi najprawdopodobniej około 45 mln. Kampania zabijania wróbli okaleczyła na tyle chińską duszę, że miała ciąg dalszy, który nastąpił w latach rewolucji kulturalnej.
Chłopcy i dziewczynki, dla których prowadzenie wojny przeciwko wróblom za pomocą proc i kamieni było zabawą, oraz czyniło ich bohaterami - mordowały z ogromną zaciętością. Kilka lat później w trakcie rewolucji kulturalnej z równym zapałem mordowały i torturowały własnych rodziców, nauczycieli, mnichów i mniszki.
Było to oczywiście pokłosiem wpajania im od dzieciństwa okrucieństwa wobec zwierząt, co jak to często bywa w późniejszym wieku zaowocowało brakiem współczucia dla ludzi, również najbliższych. Podczas rewolucji kulturalnej nadal panował wrogi stosunek do zwierząt, a szczególnie do psów, kotów i czerwonych rybek, które Partia uznała za niesocjalistyczne i niezgodne z duchem rewolucji.
Niszczono także bramy, pałace, mury, świątynie, ogrody, miał bowiem zostać zniszczony świat, w którym człowiek był częścią przyrody, z której czerpał mądrość i która go inspirowała. Przyroda stała się wrogiem, którego należało podbić, oraz zmusić do posłuszeństwa. Ogłoszono także, że człowiek przestał być jej częścią, a stał się jej panem.
Chińska dusza w ten sposób została wyrwana z objęć myśli buddyjskiej i deistycznej, która głosiła, że ludzie i zwierzęta są istotami na wieki ze sobą związanymi wspólnym losem przypieczętowanym cyklem ponownych narodzin. Przez wieki w Chinach wiara w reinkarnację mówiła o tym, że człowiek może narodzić się w ciele zwierzęcia, a zwierzę może przyjść ponownie na świat w ludzkiej postaci. Aby zapewnić sobie lepszą karmę przed powstaniem Chińskiej Republiki Ludowej popularny był zwyczaj wśród Chińczyków, aby na targu kupować zwierzę przeznaczone na rzeź, by darować mu życie.
Szczególną atencją darzono" świerszcze gladiatorów", które były traktowane jako wcielenia bohaterów narodowych z przeszłości. W domach stawiano zimą wiklinowe koszyczki z butelkami z ciepłą wodą, aby zmarznięte świerszcze mogły się przy nich zgromadzić.
Walka z wróblami zakończyła się prośbą Chin do ZSRR oraz Kanady, aby przysłano im wróble, które przywożono całymi wagonami kolejowymi. Po śmierci Mao Zedonga w 1976 roku, zwierzęta domowe przestały być symbolem burżuazyjnej rozpusty, co poskutkowało tym, iż zaczął odradzać się kontakt emocjonalny między ludźmi a zwierzętami.
W Chinach istnieje już nowe pokolenie aktywistów walczących o prawa zwierząt - ratuje się między innymi psy wiezione na rzeź, podejmuje się działania zmierzające do zdelegalizowania festiwalu kulinarnego w Yulin, gdzie torturuje się i zabija w okrutny sposób około 10 tys psów i kotów. Wzrasta też świadomość społeczna i wrażliwość nie tylko wobec zwierząt, ale także wobec niepełnosprawnych, biednych i prześladowanych mniejszości.
Przykład Chin jest jaskrawym przykładem tego, jak źle kończy się zapominanie o tym, że wszyscy jesteśmy jednym i jak fatalne skutki przynosi to dla wszystkich stron. Patrząc jak za sprawą człowieka następuje degradacja środowiska naturalnego i wyczerpują się jego zasoby, możemy zadać sobie tylko pytanie - dlaczego nie wyciągamy wniosków z własnych jako ludzkość doświadczeń i nie uczymy się na błędach?.
Przykłady można tylko mnożyć jak akcja zwalczania wron z 2001 roku w Tokio zainicjowana przez burmistrza Shintaro Ishiharę, masowa wycinka lasów tropikalnych stanowiących płuca świata pod uprawę pal kokosowych, a w Polsce nie tak dawny odstrzał dzików motywowany tzw. walką z afrykańskim pomorem świń.
Pomimo, że naukowcy informowali, że z punktu widzenia walki z pomorem afrykańskim masowa eksterminacja dzików nie ma sensu zarówno myśliwi jak i rolnicy woleli to zrobić, aby zarobić przy tym spore pieniądze, zamiast wprowadzić realny dozór weterynaryjny do własnych hodowli, ponieważ wtedy część z nich musiałaby zostać zamknięta z powodu tragicznych warunków w jakich świnie muszą tam żyć mając przeznaczone zaledwie 0,3 metra więcej niż wynosi długość ich ciała.
Karmiące matki trzymane są w tzw."futerałach", w których nie mogą się w ogóle poruszać. Często niestety zwierzęta przetrzymywane są w nieposprzątanym gnoju, od czego gniją im kończyny, albo muszą stać na tzw."rusztach" od których je kaleczą.
Zapomina się także, że skutki wytępienia dzików mogą być katastrofalne, ponieważ dziki ryjąc w ściółce mieszają ją z ziemią, co przyczynia się do użyźniania lasu, a co za tym idzie prowadzi to do urodzaju owoców leśnych. Dziki chronią drzewa przed pasożytami zjadając larwy i owady, a pożywiając się padliną przyczyniają się do zmniejszenia ryzyka szerzenia się chorób.
Podobnie wbrew opinii naukowców prowadzono próbę wytępienia kornika drukarza wycinając Puszczę Białowieską, a napełniając przy tym kasę Lasom Państwowym.
"Żeby leczyć psy - trzeba je kochać, ale też rozumieć- tak jak w przypadku ludzi, z tą jednak różnicą, że łatwiej zrozumieć psa niż człowieka, i łatwiej go pokochać. Inteligencja psów jest przysłowiowa, ale istnieje wielka różnica stopnia, widoczna już u szczeniąt, gdy tylko otworzą oczy. Zdarzają się nawet głupie psy, jednak ich odsetek jest o wiele mniejszy niż u ludzi. Wszystkie one są reprezentantami najbardziej godnego miłości i najdoskonalszego w sensie moralnym tworu Boga"
Te dla niektórych kontrowersyjne słowa napisał urodzony w 1857 roku w Szwecji Axel Munthe.
Studiował medycynę, filozofię i ginekologię, z której obronił doktorat. Szczególnie upodobał sobie wyspę Capri, gdzie bardzo dużo zrobił dla migrujących tam ptaków takich jak drozdy, gołębie, turkawki, przepiórki, wilgi, kuliki, skowronki, słowiki, jaskółki oraz rudziki.
Kiedy wyczerpane każdej wiosny lądowały na wyspie czekała je tam straszna śmierć z rąk miejscowych, którzy łapali je w sieci, celowo oślepiali i wysyłali do miejscowych restauracji. Coroczna kaźnia ptaków była tak wstrząsająca dla Axela Munthe, że po nieudanej interwencji u władz, tak wyszkolił psy, by chroniły ptaki. Po latach takiej szlachetnej walki dzięki pomocy królowej Wiktorii odkupił Monte Barbarossa i zamienił ptasią golgotę w rezerwat.
Zyski z jego funkcjonowania przekazywał ubogim mieszkańcom wyspy, dla których polowanie na ptaki było głównym źródłem utrzymania. Dzięki niemu do dzisiaj pod opieką Szwedów na Monte Barbarossa działa Capri Bird Observatory.
Podając tylko niektóre przykłady skrajnej głupoty, ignorancji i pazerności człowieka wobec natury, której wszyscy jesteśmy częścią, ale też i pozytywnych jej przejawów świadczących o tym, że wszyscy jesteśmy istotami duchowymi. chciałam zwrócić również uwagę, w jaki sposób chcielibyśmy zostać odebrani przez inne cywilizacje stojące na co wiele wskazuje nie tylko na o wiele wyższym stopniu rozwoju cywilizacyjnego, ale przede wszystkim duchowego.
Wysłaliśmy w kosmos sondy kosmiczne z informacjami o nas samych dla innych cywilizacji.
Przedstawiliśmy się tam tylko z pozytywnej strony nie wspominając o tym wszystkim, co robimy złego wobec siebie nawzajem, a także wobec całej natury, ponieważ nie wiadomo jak to uczynić i przedstawić.
Cały czas kultywujemy przekonanie o własnej wyjątkowości, zdając sobie jednak coraz bardziej sprawę z tego, że przeludniona, zanieczyszczona, zdegradowana i targana kryzysami Ziemia nie zniesie już długo ludzkiej obecności. Jeżeli chcemy zmian w świecie na lepsze, to oczywiście każdy z nas musi zacząć od siebie postępując tak, jak chcielibyśmy, żeby inni postępowali, oraz od uświadomienia sobie, że każdy z nas nie jest nikim nadzwyczajnym, co stanowi pierwszy krok do wejścia na ścieżkę rozwoju duchowego, pamiętając, że ma ona postępujący charakter, a duch nie ma formy. Wtedy być może przyjdzie kiedyś czas na prawdziwy otwarty kontakt.
Autor: Beata Dąbek
Komentarze: 0
Wyświetleń: 6277x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie