Pon, 19 wrz 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
Niezwykła flaga ze Szkocji miała fantastyczną właściwość - potrafiła przyciągnąć "pomoc z nieba". Oto jedna z najdziwniejszych legend, które dotarły na pokład Nautilusa.
O tym niezwykłym przedmiocie dowiedzieliśmy się od naszego przyjaciela, który kiedyś rzucił od niechcenia:
- czy słyszeliście o tej fladze, co wywieszali ją nad zamkiem i wtedy przylatywało... UFO?
Okazało się, że podczas pobytu w zamku i zwiedzania z przewodnikiem kolega usłyszał wątek, który nie jest podawany w oficjalnych legendach. Mówi on dokładnie tyle, że kiedy wywieszano nad zamkiem flagę, pojawiały się niezwykłe obiekty latające. I to one symbolizują pomoc dla klanu MacLeod, a nie "cudownie rozmnożeni rycerze" czy tajemniczy Książęta.
Przewodnik mówił to zupełnie obojętnie i widać było, że za grosz nie wierzy w opowieści o UFO. Sprawa jest tym ciekawsza, że flaga (choć mocno zniszczona) jest cały czas do obejrzenia w miejscowym muzeum. Można ją też wywiesić... choć to wymagałoby chyba zgody potomków rodu MacLeod.
Zamierzamy udać się w to miejsce i wykonać zdjęcia, ale już teraz przedstawiamy Wam tekst, który znaleźliśmy w internecie i który został przetłumaczony przez naszych Załogantów.
Redakcja NAUTILUS
Legendy, jakkolwiek fantastyczne i powstałe dawno temu, rzadko pozbawione są ziarna prawdy. W sytuacji kiedy przedmiot o którym opowiada historia przetrwa, nie można tego faktu lekceważyć. Magiczna Flaga jest najcenniejszą rzeczą klanu MacLeod ...
Tradycyjne opowieści o jej pochodzeniu, niektóre bardzo stare, mają dwa główne motywy: Wróżki lub Krzyżowców. Połączenie pochodzenia flagi z Krzyżowcami wzięło się stąd, że jedna z jej częsci, farbowana na żółto jest utkana z jedwabiu pochodzącego prawdopodobnie z Syrii. Eksperci datują jednak powstanie flagi na pomiędzy czwartym a siódmym wiekiem naszej ery, czyli przynajmniej na czterysta lat przed pierwszą krucjatą. Czy był to więc habit świętego, czy może sztandar Harolda Hardrada, króla Norwegii, zabitego w 1066 r., czy może wreszcie została wydobyta z tajemniczej góry w Skye?
Najbardziej popularna wersja legendy :
Dawno, dawno temu przywódcą klanu MacLeod był inteligentny i przystojny młodzieniec. Podobał się wszystkim młodym dziewczętom w okolicy, ale żadna z nich nie odpowiadała jego wymaganiom. Pewnego razu spotkał czarodziejską księżniczke, Bean Sidhe - kobietę z gór pochodzącą z Lśniącego Ludu. Tak jak wszystkie inne dziewczyny, również czarodziejka szaleńczo zakochała sie w chłopcu, on również zakochał się w niej. Kiedy księżniczka poprosiła Króla Czarodziejów o pozwolenie na ślub z młodzieńcem, odmówił, gdyż to małżeństwo miało złamać jej serce - ludzie starzeli się i umierali, Lśniący Lud żył wiecznie. Po odmowie Króla, dziewczyna płakała tak długo i gorzko, że w końcu władca ugiął się i wyraził zgodę pod pewnym warunkiem. Czarodziejka i chłopiec mogli pobrać się i żyć wspólnie przez rok i jeden dzień. Po tym czasie musiała pozostawić świat ludzi i powrócić do swojego królestwa. Zgodziła się i wkrótce ona i młody MacLeod pobrali się.
Dla klanu nastały najszczęśliwsze czasy w historii, jego przywódca i Pani MacLeod byli w sobie szaleńczo zakochani. Jak można się było spodziewać wkrótce szczęśliwej parze urodził się syn, a uroczystości na cześć tego wydarzenia trwały wiele dni. Niestety, czas płynął, a rok i jeden dzień minął w mgnieniu oka. Krół Czarodziejów na czele swojej świty osobiście przybył z obłoków i zatrzymał się przy bramie zamku Dunvegan, czekając na Księżniczkę. Czarodziejka wiedziała, że nie ma wyjścia, więc przytuliła synka i dołączyła do czarodziejskiej świty Króla. Zanim jednak opuściła męża, kazała mu przyrzec, że ich syn nigdy nie będzie płakał, ani nie zostanie pozostawiony bez opieki. Młody mąż był zdruzgotany, ale w głębi serca wiedział, tak jak i Księżniczka, że jeszcze się spotkają. Przez wiele kolejnych lat dotrzymał słowa - jego synek nigdy nie płakał, ani nie został pozostawiony sam. Jego ojciec jednak miał złamane serce i pozostawał w żałobie po stracie żony.
Lud z klanu zdecydował, że tak dłużej być nie może. W dniu urodzin swojego przywódcy wyprawiono huczną zabawę. Śpiewano się i tańczono do rana. Młodzieniec był zawsze świetnym tancerzem, ale tym razem nie miał ochoty uczestniczyć w przyjęciu. Jego przyjaciele namawiali go jednak tak długo, aż w końcu zgodził się. Tymczasem młoda opiekunka, która zajmowała się synkiem przywodcy klanu, zaciekawiona odgłosami i muzyką, zostawiła chlopca w kołysce i z ukrycia obserwowała trwające święto. Nie zauważyła, że dziecko obudziło się i zaczeło łkać. Po chwili rozległ się płacz tak żałosny i głośny, że został nawet usłyszany w Krainie Faerie. Dotarł on również do Czarodziejki, która natychmiast pojawiła się przy kołysce swojego synka tuląc go i okrywając magicznym szalem. Kiedy przestał płakać i zasnął wyszeptała mu do ucha zaklęcie, pocałowała w czoło i zniknęła.
Po wielu latach, kiedy chłopiec stał się mężczyzną, opowiedział o wizycie matki. Jak się okazało szal był magicznym talizmanem. Miał być trzymany w bezpiecznym miejscu i nikt spoza klanu MacLeod nie miał prawa go dotknąć. Gdyby tak się stało Magiczna Flaga, jak nazwano szal, miała zniknąć. Jeżeli jednak kiedykolwiek klan byłby w śmiertelnym niebezpieczeństwie flaga miała trzykrotnie załopotać na wietrze. Wtedy na ratunek mieli przybyć Książęta z Faerie i królewska świta. Pomoc mogła być wezwana tylko trzykrotnie, dlatego należało z niej korzystać w najgroźniejszych sytuacjach.
Setki lat później doszło do bitwy pomiedzy Klanami MacLeod i Donald of the Lord. MacLeodowie zostali okrążeni, a co było jeszcze gorsze ich przeciwnicy mieli trzykrotną przewagę. Tuż przed decydującym atakiem, który miał zniszczyć MacLeodów, ich przywódca zatknął na drzewcu Magiczną Flagę i trzykrotnie nią zamachał. Atakujący spostrzegli nagle, że MacLeodów jest dziesięciokrotnie wiecej niż przed momentem. Myśląc, że otrzymali posiłki, odstąpili od oblężenia i nigdy więcej im już nie zagrażali.
Jakiś czas później miała miejsce straszna plaga, która zabiła prawie całą trzodę i bydło MacLeodów. Wódz klanu wiedząc, że w tej sytuacji jego ludzie nie przetrwają zimy wydobył Magiczną Flagę i zamachał nią trzykrotnie z zamkowej wieży. Nagle z chmur zstąpili Książęta z Faerie i na koniach niczym wiatr przejechali nad martwymi i konającymi zwierzętami. Po chwili całe bydło było zdrowe, a klan mógł bezpiecznie przetrwać zimę.
Do tej pory pozostaje jeszcze jedna możliwość wykorzystania flagi, a ona sama jest wystawiona w tradycyjnej siedzibie klanu na zamku Dunvegan.
W czasie drugiej wojny światowej piloci z klanu MacLeod, którzy służyli w RAFie nosili w portfelach wizerunki Magicznej Flagi - żaden z nich nigdy nie zginął w walce. W tym samym czasie, kiedy Anglia obawiała się niemieckiej inwazjii, ówczesny przywódca klanu wyraził zgodę na trzecie użycie Flagi gdyby doszło do desantu.
Pon, 19 wrz 2005 00:00
Autor: FN, źródło: FN
* Komentarze są chwilowo wyłączone.