Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5774x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
CZY KOLEJNY PRZYPADEK SAMOZAPŁONU CZŁOWIEKA?
O sprawie poinformował nas czytelnik serwisu FN.
From: [...]
Sent: Tuesday, April 28, 2020 9:18 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Samozapłon
Witam. Taki oto przypadek z mojego miasta http://ostrowczanie.info/2020/04/26/zweglone-cialo-w-kamienicy-na-ul-chmielnej/
Na pierwszy rzut oka mi to wygląda na samozapłon. Napisałem do mojego kolegi, który jest strażakiem czy coś o tym wie ale jeszcze nie odpisał. A przy okazji dowiedziałem się że babcia mojego innego kolegi z którym podobno chodziłem do szkoły (on mnie pamięta a ja jego nie) uległa samozapłonowi. Z tego co wiem (nie bezpośrednio od niego) miało to miejsce około 2 lata temu. Zostały tylko nogi i okolice głowy. Brzuch i klatka piersiowa zwęglona. Podobno w przeszłości miało u niej dojść do samozapłonu ale udało się ugasić. Ciało zostało zabrane do badań. Pogrzeb odbył się dopiero po dwóch tygodniach. Czy bylibyście zainteresowani tym przypadkiem? Może by mi się udało z nim skontaktować. Może by się zgodził na jakiś wywiad. Czy może takich przypadków macie aż za dużo.
Pozdrawiam.
Fenomen samozapłonu ludzi jest jedną z tych zagadek, prawdziwych i udokumentowanych fenomenów, wobec których jest zupełnie bezradna współczesna nauka. Polega on na tym, że człowiek nagle samoczynnie zapala się, lecz ogień pali się w środku ciała. Nie sposób go zagasić (na przykład wodą), a przy okazji wydziela się niezwykle ciemny, gryzący dym, który pozostawia na ścianach i sprzętach ciemny osad.
Zjawisko jest ekstremalnie rzadkie, ale wiele wskazuje na to, że właśnie w Polsce doszło do kolejnego przypadku samozapłonu. Świadczą o tym okoliczności bardzo przypominające te, które towarzyszą zjawisku „samozapłonu ludzi”.
Do zdarzenia doszło 8 lutego 2012 w Częstochowie. O 20.45 Straż Pożarna dostała zgłoszenie, że z jednego z mieszkań czteropiętrowego bloku przy ul. Botanicznej wydobywa się czarny, gęsty dym. Zadymiona była klatka schodowa w takim stopniu, że obawiano się bardzo trudnej akcji ratowniczej. Strażacy pojechali gasić pożar, ale po wejściu do środka lokalu zobaczyli zdumiewający widok. Całkowicie spalone ciało kobiety i ani śladu pożaru!
Kobieta leżała w kuchni, obok niej leżała spalona szmatka. Była to jedyna rzecz spalona w tym mieszkaniu poza ciałem kobiety. Strażacy stwierdzili, że nie było żadnych śladów ognia, a także nie można było stwierdzić, co było jego powodem. Ciało kobiety jest tak spalone, że nie sposób jest ustalić jej dane personalne.
Wszystko wskazuje na to, że oto mamy w naszym kraju kolejny przypadek tego zadziwiającego fenomenu. Warto sięgnąć do Archiwum Fundacji Nautilus i przypomnieć wstrząsającą historię samozapłonu dziecka w Mąchocicach w 1998 roku. Wtedy kilka dni po zdarzeniu byliśmy w tym mieszkaniu. Oto nasza relacja:
Ludzki ogień czyli zagadka samospaleń
Piątek, 30 stycznia 1998 roku dla Anny K. był najtragiczniejszym dniem w życiu. Razem z mężem i dwójką dzieci mieszkała w małej miejscowości pod Kielcami. Kilkanaście domów, jeden sklep, przystanek Pekaesu. Kto by podejrzewał, że w tej niepozornej mieścinie objawiło się jedno z najbardziej zadziwiających zjawisk na świecie.... Kowalscy dopiero co zamieszkali w nowowybudowanym domu jednorodzinnym. Razem z dwojgiem dzieci, 1.5 rocznym Adasiem i 6-letnią Jolą byli spokojną, udaną rodziną. Anna opiekowała się dziećmi, zaś jej mąż pracował jako kierowca w prywatnym przedsiębiorstwie. W tym dniu męża nie było w domu. Pani Anna zaczęła dzień tak jak zwykle. Po śniadaniu i nakarmieniu dzieci była z nimi na krótkim spacerze, w trakcie którego zrobiła małe zakupy. Kilkanaście minut przed drugą Anna postanowiła zrobić pranie. Małego Adasia zaniosła do dziecinnego pokoju na piętrze. Dziecko było spokojne, nie wykazywało żadnych oznak choroby. Anna razem z córką poszła do kuchni. Włączyła pralkę i rozpoczęła pranie. Było kilka minut po trzeciej, kiedy poczuła nieprzyjemny swąd. Nie był to zapach zwykłej spalenizny, która powstaje choćby po nadpaleniu elektrycznego kabla.
" To było, jakby ktoś tłuszcz palił " - zezna później prowadzącym śledztwo policjantom. W pierwszym odruchu pomyślała, że na strychu doszło do zwarcia instalacji elektrycznej i zaczął się pożar. Postanowiła ratować syna. Wbiegając po schodach spostrzegła dym. Chodziło o drzwi do pokoju Adasia. Przez szparę pomiędzy drzwiami a podłogą wydostawał się czarny jak smoła dym. Anna złapała za klamkę, ale była ona zbyt rozgrzana, żeby ją nacisnąć. Z największym wysiłkiem udało jej się otworzyć drzwi. Pierwsze, co zapamiętała, to kłęby czarnego, gryzącego w oczy dymu. Nigdy wcześniej nie widziała, żeby był on tak gęsty i tłusty. Gryzący zapach ścisnął jej gardło, Anna o mało nie straciła przytomności. Po chwili oszołomienia udało jej się jednak wejść do pokoju. Od razu spojrzała na łóżeczko, w którym leżał jej syn. Tego widoku nie zapomni do końca życia... dziecko trawił dziwny niebieski ogień od środka. Wydawało się, jakby w jego ciele ktoś rozpalił piec. Z główki dziecka wydobywał się płomień, który swoim kolorem przypominał końcówkę palnika tlenowego. Był intensywnie jasnoniebieski, słychać było nawet charakterystyczny syk. Od dziecka biło gorąco, wszystkie sprzęty wokół były rozgrzane do wysokiej temperatury. W pierwszym odruchu Anna chciała chwycić swojego syna, ale okazało się to niemożliwe. Pobiegła do kuchni po miskę z wodą, w której robiła pranie. Przy pomocy tej wody próbowała zagasić płomienie, które wydobywały się z ciała jej dziecka. Dopiero po kilku minutach udało jej się zdusić ogień. Krzyk Anny zaalarmował sąsiadów, którzy wezwali straż pożarną i policję.
Raport sporządzony przez straż pożarną nie potrafił wykazać przyczyny zapalenia się ciała małego Adasia. Strażacy zauważyli, że w pokoju musiała panować bardzo wysoka temperatura. Wskazywało na to stopienie się butelki, która stała obok łóżeczka dziecka. Odnotowali dziwne zjawisko - od ognia nie zapaliły się meble, a nawet samo łóżeczko pozostało nietknięte. Także pościel wydawała się jedynie okopcona. Było to niezwykłe biorąc pod uwagę wysoką temperaturę, jaka towarzyszyła była podczas tego zdarzenia... Uwagę strażaków zwróciła dziwna, czarna maź, która pokrywała cały sufit i ściany. Miała ona tłustą i lepką konsystencję. Także firanki, które wisiały w pokoju dziecka, nie spaliły się, a jedynie nasiąkły tą substancją. Na ścianach odbijały się wyraźnie zarysy mebli, które do nich przylegały. Oto kilka zdjęć, które w pomieszczeniu gdzie doszło do samozapłonu wykonano kilkadziesiąt minut później.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5774x | Ocen: 0
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 0/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie